Odstraszanie potencjalnego przeciwnika to nie słowa, ale konkretne czyny. O tym, jakie działania mogą zniechęcić adwersarza do ataku i kiedy strategia odstraszania może być niebezpieczna dla obu stron – opowiada „Polsce Zbrojnej” gen. broni Dariusz Parylak, dowódca Wielonarodowego Korpusu Północno-Wschodniego.
Słowo „odstraszanie” jest ostatnio odmieniane przez wszystkie przypadki w rozmowach o bezpieczeństwie. Co oznacza „odstraszanie” w kontekście działań podejmowanych przez Wielonarodowy Korpus Północno-Wschodni, którym Pan dowodzi?
gen. broni Dariusz Parylak, dowódca Wielonarodowego Korpusu Północno-Wschodniego: Zacznijmy od tego, że odstraszanie to pojęcie bardzo szerokie, obejmuje ono serię działań prowadzonych w sposób ciągły i na ogromną skalę. Jednym z elementów tego procesu są ćwiczenia. Są one istotne nie tylko ze względu na ich podstawowy cel, czyli podnoszenie umiejętności żołnierzy, ale także dlatego, że stanowią sygnał, swoistą odpowiedź na to, co dzieje się u naszego adwersarza. Jeżeli ten przygotowuje się do ćwiczeń, my odpowiadamy tym samym. Jeśli potencjalny przeciwnik nie prowadzi tego rodzaju działań – my też nie. W ten sposób przez cały czas eskalujemy i deeskalujemy sytuację starając się utrzymać równowagę. Należy jednak zachować szczególną ostrożność, aby nasz ruch nie został odebrany jako prowokacja. Celem naszej strategii odstraszania jest zniechęcanie przeciwnika do agresywnych działań. Dajemy mu jasny sygnał, że jesteśmy dużo lepiej przygotowani od niego i gotowi do szybkiej reakcji.
Czy zakończone niedawno ćwiczenia „Griffin Lightning” wpisywały się w tę strategię?
Scenariusz i charakter ćwiczeń wynikał z misji Korpusu, który odpowiada za określony rejon, tzw. wschodnią flankę NATO – za odstraszanie, a w razie potrzeby gotowość do jej obrony. Sojusz poddaje nas permanentnie testom weryfikującym nasze przygotowanie do tego zadania. Dodam, że przed nami jest finalny sprawdzian, który w słownictwie NATO nosi nazwę CREVAL (Combat Readiness Evaluation). Ten ważny test będziemy zdawać w przyszłym roku. Wracając do „Griffin Lightning”, ćwiczenia składały się z dwóch części: manewrów z wojskami, podczas których zintegrowaliśmy jedenaście ćwiczeń prowadzonych w różnych państwach. W drugiej części odbyły się – równie istotne – ćwiczenia dowódczo-sztabowe.
Ćwiczenia „Griffin Lightning '25”.
Jaki sygnał daliście tymi ćwiczeniami przeciwnikowi?
Sygnał jedności i skuteczności. Choć Korpus złożony jest z żołnierzy z 21 państw, potrafi zintegrować różnych graczy i jest skuteczny w działaniu. Pokazaliśmy, że jesteśmy w stanie spiąć w sprawnie działającą całość wszystkie elementy: lotnictwo, marynarkę wojenną, jednostki wsparcia. To była demonstracja naszej siły, opartej na jedności i umiejętności współdziałania. Jeśli więc nasz potencjalny przeciwnik, który obecnie jest uwikłany w jeden konflikt, szykuje plan „B” zakładający rozpoczęcie działań agresywnych w stosunku do NATO, to właśnie otrzymał wiadomość, że lepiej niech zaniecha realizacji tego zamierzenia. Przekazaliśmy mu: „nie opłaca się wam nas atakować”. Jednocześnie cały czas podkreślamy, że nasze działanie ma charakter wyłącznie obronny.
Jaką realną siłę odstraszania ma Korpus? Jakimi jednostkami i sprzętem dysponuje?
Muszę być przygotowany, wraz ze swoim zespołem, do dowodzenia równocześnie pięcioma dywizjami. Korpus powinien posiadać jedną lub dwie jednostki artylerii, przynajmniej jedną osłonę przeciwlotniczą, jedną–dwie inżynieryjne, do tego jednostki rozpoznania różnego rodzaju oraz wsparcia logistycznego. W sumie to około piętnastu jednostek wsparcia. Do tego dochodzą jeszcze elementy tak zwanej stałej infrastruktury, a więc na przykład wojska obrony terytorialnej. Przypomnę, że Korpus w czasie pokoju odpowiada za zabezpieczenie obrony trzech państw nadbałtyckich i części Polski. To oznacza, że wszystkie narodowe zasoby militarne oraz siły wyznaczone przez NATO do obrony tego terytorium, mogą być dowodzone przez nas.
Czy do Pana dyspozycji jako dowódcy Korpusu są także inne rodzaje wojsk?
Odpowiadam za domenę lądową. Natomiast moi koledzy z innych jednostek NATO są odpowiedzialni za pozostałe rodzaje wojsk i mogą wspierać mnie jako dowódcę Korpusu.
Jakie siły odpowiedzi NATO i w jakim czasie mogłyby zostać użyte w razie konfliktu?
Ten czas jest bardzo różny, od kilku godzin do kilku tygodni. Czasem słyszę, że jeśli jakaś jednostka może być użyta w ciągu tygodnia, to jest to zbyt powolne tempo. Nie zgadzam się z takimi uproszczeniami. Gotowość wynika ze specyfiki danej jednostki i jej roli w prowadzeniu działań. Pamiętajmy też, że wojsko to nie jest straż pożarna. Konflikty nie wybuchają nagle, one rodzą się, a potem eskalują, ale równocześnie następuje rozrost sił po obu stronach. Oczywiście są także na przykład jednostki aeromobilne, których zdolności przerzutu liczy się w godzinach. Zatem zdolność reagowania jednostek jest różna.
Ćwiczenia „Griffin Lightning '25”.
Może pan liczyć na wsparcie tego typu jednostek?
Tak, a także sił szybkiego reagowania, których reakcja jest dwudziestoczterogodzinna. To jednostki NATO stacjonujące na terenie Polski, jak np. amerykański V Korpus, który posiada wojska aeromobilne, które w sytuacjach newralgicznych są w stanie bardzo szybko przerzucić część swoich sił. Poza tym w całej Europie rozmieszczone jest lotnictwo, a na Bałtyku siły marynarki wojennej. Mogą być one skierowane do wsparcia przez Sojusznicze Dowództwo Sił Połączonych.
Jakie największe wyzwanie czeka Korpus w najbliższych miesiącach?
Druga część roku to przede wszystkim doskonalenie sztabu. Obserwowaliśmy przebieg ćwiczeń „Griffin Lightning” i innych, wyciągnęliśmy wnioski i teraz będziemy je wcielać w życie. Przed nami również duże ćwiczenia sztabowe „Avenger Triad”, które odbędą się w trzecim kwartale 2025 roku, a my będziemy jednym z uczestników. Natomiast w pierwszym półroczu przyszłego roku – jak już wspomniałem – sami zostaniemy poddani testowi NATO z naszej gotowości bojowej. Równolegle rozpoczniemy proces przygotowania do kolejnych ćwiczeń z wojskami.
autor zdjęć: MNC NE

komentarze