moja polska zbrojna
Od 25 maja 2018 r. obowiązuje w Polsce Rozporządzenie Parlamentu Europejskiego i Rady (UE) 2016/679 z dnia 27 kwietnia 2016 r. w sprawie ochrony osób fizycznych w związku z przetwarzaniem danych osobowych i w sprawie swobodnego przepływu takich danych oraz uchylenia dyrektywy 95/46/WE (ogólne rozporządzenie o ochronie danych, zwane także RODO).

W związku z powyższym przygotowaliśmy dla Państwa informacje dotyczące przetwarzania przez Wojskowy Instytut Wydawniczy Państwa danych osobowych. Prosimy o zapoznanie się z nimi: Polityka przetwarzania danych.

Prosimy o zaakceptowanie warunków przetwarzania danych osobowych przez Wojskowych Instytut Wydawniczy – Akceptuję

Kircholm 1605

To był majstersztyk staropolskiej wojskowości. 27 września 1605 roku pod Kircholmem szczupłe pułki hetmana Jana Karola Chodkiewicza w kwadrans rozbiły kilkunastotysięczną armię szwedzką króla Karola IX. Pod względem strategicznym i taktycznym polski wódz rozegrał batalię doskonale.

„Husarze pod fortecą”, kopia obrazu Józefa Brandta, rycina Konstantego Przykorskiego. Polona

W1587 roku w wyniku elekcji królem Polski został szwedzki królewicz Zygmunt Waza. Pięć lat później – po śmierci ojca, Jana III – objął władzę w Szwecji. Jednak pozycję katolickiego monarchy osłabiała opozycja luterańska pod wodzą jego stryja Karola Sudermańskiego. Król, zmuszony oporem szwedzkich stanów, przekazał w 1594 roku władzę w Szwecji Radzie Regencyjnej na czele z Karolem i powrócił do Polski.

Do przesilenia doszło w 1598 roku, kiedy Zygmunt III Waza podjął ekspedycję zbrojną przez Bałtyk. Jednak bez floty, a więc sprawnej logistyki, nie miał szans na zwycięstwo. Jego sny o przejęciu szwedzkiej ojcowizny pokrzyżowała kapitulacja po bitwie pod Linköping. W 1600 roku Riksdag zdetronizował Zygmunta Wazę i pozbawił jego potomków praw dziedzicznych do tronu szwedzkiego. W odpowiedzi, wypełniając jedno z postanowień zapisanych w pacta conventa, dokonał inkorporacji Estonii do Rzeczypospolitej. W ten sposób szwedzki konflikt wewnątrzdynastyczny przeistoczył się w wojnę polsko-szwedzką.

REKLAMA

Nawałnica z północy

Zrazu inicjatywę przejęli Szwedzi. Z pomocą Państwa Moskiewskiego – car Borys Godunow, licząc na stworzenie sojuszu przeciw Rzeczypospolitej, zezwolił im na przerzucenie części wojsk przez Karelię – w 1600 roku wydatnie wzmocnili siły w Estonii, z której uderzyli na Inflanty, zajmując je aż po Dźwinę. Prawda, opór stawiły nieliczne litewskie oddziały starosty wendeńskiego Jerzego Farensbacha, jednak bez wsparcia dały za wygraną. Starczy wspomnieć, że jesienią tegoż roku jego siły liczyły zaledwie 750 piechurów i 700 jazdy wobec 14-tysięcznej armii szwedzkiej.

„Bitwa pod Kircholmem” pędzla Pietera Snayersa, obraz z 1630.  Domena publiczna

Skandynawom oparły się tylko Ryga – „klucz do Inflant” – i zamki nad Dźwiną. Błyskawicznym postępom Szwedów sprzyjały nieprzygotowanie zamków do obrony – nieremontowane umocnienia i skromne liczebnie garnizony – ale przede wszystkim postawa protestanckiej szlachty, mieszczaństwa i chłopstwa, którzy ulegali propagandzie księcia Karola, że „uwolni kraj od Polaków i jezuitów”.

Na szczęście dla Polaków armia szwedzka z początku XVII wieku była źle zorganizowana. Zgodnie z arkanami holenderskiej szkoły Maurycego Orańskiego, Wilhelma Ludwika i Jana von Nassau próbowano nie tylko wzmocnić siłę piechoty (kosztem muszkieterów zwiększono liczbę pikinierów), a słabo wyszkoloną w walce na białą broń, archaicznie karakolującą jazdę rajtarską nauczyć walki w zwarciu, ale połączyć je w doskonale współdziałające rodzaje wojsk. Nic z tego. Krajowców nie dało się w błyskawicznym tempie przystosować do nowej szkoły wojowania, a położenia nie mogły zmienić na razie nieliczne, ale drogie w utrzymaniu zaciężne regimenty najemników z Europy Zachodniej i Wysp Brytyjskich. Sytuację zmieni dopiero w drugiej dekadzie XVII wieku syn króla Karola IX – Gustaw Adolf. Słowem, bitwy w trakcie pierwszej fazy konfliktu inflanckiego zazwyczaj kończyły się jednakowo: rozbita szwedzko-fińska kawaleria salwowała się ucieczką, porzucając na pastwę losu nieszczęsnych piechurów. Szybko odwróciły się też jego koleje.

W czerwcu 1601 roku pod Kokenhausen sędziwy Krzysztof Radziwiłł „Piorun” z 2,9 tys. jazdy i 300 piechurami rozbił 4 tys. jazdy i 900 piechurów nieślubnego syna Karola Sudermańskiego, Karla Karlssona Gyllenhielmy.

Po „Piorunie” dowództwo w Inflantach objął odwołany z wojny mołdawskiej Jan Zamojski, któremu w Wolmarze udało się osaczyć i wziąć do niewoli Gyllenhielma (w lochach Rawy Mazowieckiej i Malborka spędził aż 12 lat). Z kolei w czerwcu 1602 roku Stanisław Żółkiewski rozgromił Szwedów pod Rewlem, a we wrześniu kropkę nad „i” postawił Zamojski, zdobywając Biały Kamień. Zwycięstwo było na wyciągnięcie ręki.

Pułkownikowska kiesa i hetmańska buława

Jednak pomimo tych sukcesów, jak zwykle wzięła górę rachityczność systemu skarbowego Rzeczypospolitej. Nieopłacone i wyniszczone oddziały odmawiały służby i zawiązywały konfederacje wojskowe. Od końca 1602 roku z tymi problemami przyszło się zmagać nowemu dowódcy w Inflantach pułkownikowi Janowi Karolowi Chodkiewiczowi, gubernatorowi Inflant. W grudniu 1604 roku pułki pod przewodnictwem Aleksandra Lisowskiego zawiązały konfederację i zaczęły opuszczać bronione zamki i powiaty. Sytuacja była krytyczna, wydawało się, że za chwilę Chodkiewicz pozostanie bez wojska. Wtedy sięgnął do własnej kiesy, co wystarczyło, by zatrzymać część żołnierzy na posterunkach.

„Bitwa pod Kircholmem” Wojciecha Kossaka. Domena publiczna

Wojna rozgorzała z nową siłą w czerwcu 1605 roku i tym razem Szwedzi zamierzali zakończyć ją błyskawicznie. Ich celem była Ryga, którą od początku konfliktu Karol Sudermański namawiał do kapitulacji. Wówczas król Szwecji (koronowany w 1604 roku) dysponował 14 tys. żołnierzy, podzielonymi na trzy korpusy. Większość stanowiły regimenty piechoty. W sierpniu pierwsze oddziały szwedzkie Fryderyka Joachima Mansfelda rozpoczęły oblężenie Rygi. Początkowo Chodkiewicz – po śmierci Radziwiłła „Pioruna” mianowany hetmanem – zamierzał iść miastu z odsieczą, ale desant w Estonii i dołączenie do oblężenia głównych sił szwedzkich Karola IX zniweczyły ten plan.

Czas nie był sprzymierzeńcem Chodkiewicza. Chodziły słuchy, że ryski gmin, duża część mieszczan i znaczniejsi kupcy chcą poddać miasto. Liczyli, że pod władzą szwedzką będzie im lepiej. To by się jeszcze okazało. Dodajmy, że w ostatniej dekadzie XVI wieku w Rydze doszło do kilku tumultów na tle wyznaniowym.

Wykluczone było zaatakowanie Szwedów pod murami Rygi, pozostało zwabić ich w pole. Chodkiewicz nie zaniechał przy tym dezinformacji, która miała utwierdzić Szwedów w przekonaniu, że jego siły są słabe i rozbicie ich w walnym starciu to pestka.

25 września 1605 roku Szwedom udało się rozbić w okolicach Rygi jeden z podjazdów litewskich: do niewoli dostał się towarzysz husarski Paweł Krajewski, który – nie obeszło się bez tortur – wyjawił Szwedom to, co chcieli usłyszeć: wojska Chodkiewicza są nieliczne i zmęczone ponadstukilometrowym przemarszem. Nie sposób orzec, czy zeznania Krajewskiego (jego los był smutny – po przegranej bitwie wściekły Sudermańczyk przebił go rapierem) wykraczały poza to, co szwedzcy dowódcy już wiedzieli o przeciwniku. Na pewno utwierdziły ich w przekonaniu, że Chodkiewicza należy zaskoczyć i rozbić w polu. Ponoć władca szwedzki był tak pewien zwycięstwa, że postanowił zaatakować przeciwnika tylko częścią sił. Jednak Mansfeld i Lennartsson przekonali go, że należy uderzyć całością sił. I to, paradoksalnie, był brzemienny w skutkach błąd, bo armia poruszająca się lichym traktem z Rygi do Kokenhausen rozciągnęła się w ten sposób, że gdy rankiem 27 września oddziały pierwszego rzutu uderzeniowego dotarły pod Kircholm, Rygę wciąż opuszczały jednostki tyłowe z taborem. Nadto droga pod Kircholm okazała się dla Szwedów prawdziwą mordęgą. Nocny przemarsz w ulewie, wąskim traktem, przy akompaniamencie złorzeczeń i obelg niewątpliwie spowodował straty. Jeźdźcy byli przemoczeni i zmęczeni, a duża część koni odsedniona, z kulawiznami i zatratowaniami. Słowem, o świcie armia Karola IX była w nie najlepszym stanie fizycznym i moralnym.

Pogrom zupełny

Miało być zaskoczenie, ale nic z tego nie wyszło. Chodkiewicz spodziewał się wroga, a dzięki operującym daleko od obozu chorągwiom zwiadowczym, które zapuszczały się aż pod obozy szwedzkie pod Rygą, znał każdy jego krok. Obozujący pod Kircholmem od ponad 24 godzin podkomendni hetmana litewskiego byli w dobrej formie.

Różnią się informacje o liczebności wojsk obu stron. Przyjmuje się, że Szwedzi dysponowali 2,5 tys. jazdy i 8,5 tys. piechoty oraz jedenastoma działami, Litwini zaś dwudziestoma chorągwiami jazdy (2400 koni) i pięcioma piechoty (1040 żołnierzy) oraz czterema lub siedmioma działami. Skandynawowie posiadali więc przeszło trzykrotną przewagę.

Jednak Karol IX nie potrafił wykorzystać tego atutu. Ustawiając swoje wojska w czterech rzutach, popełnił błąd (kolejny, ale nie ostatni): wobec błyskawicznie rozgrywających się wydarzeń części swych żołnierzy nie zdąży potem wprowadzić do walki. Według zamierzeń króla dwa przednie rzuty (4,6 tys. piechoty, za nią 1,5 tys. jazdy) miały związać i zmęczyć walką jazdę Chodkiewicza. Reszta jego oddziałów miała dobić przeciwnika.

„Kircholm”, obraz Henryka Pillatiego. Domena publiczna

Chodkiewicz ustawił swoje wojska w trzech rzutach. Pierwszy i drugi stanowiła piechota, ustawiona pomiędzy chorągwiami husarii Wincentego Wojny – w centrum, Tomasza Dąbrowy – na lewym skrzydle, i Jana Piotra Sapiehy – na prawym. Za nimi stanęły chorągwie husarii Teodora Lackiego i rajtarzy kurlandzcy księcia Fryderyka, którzy dotarli na pole bitwy w ostatniej chwili. Jednak kluczem do zwycięstwa okazało się 900 husarzy na lewym skrzydle, którzy za plecami mieli usytuowany nad Dźwiną obóz, gdzie czeladź taktycznie hałasowała, sprawiając wrażenie nadejścia kolejnych posiłków. Przed nim stały cztery chorągwie lekkiej jazdy. Sporna pozostaje kwestia, jak były usytuowane wojska względem rzeki. Wielu historyków opowiadało się za tezą, że zajęły pozycje równolegle do Dźwiny, wzdłuż traktu Ryga – Kokenhausen. W rzeczywistości za plecami miały obóz, co wskazuje, że Chodkiewicz, który w mowie przedbitewnej zagrzał podkomendnych do walki stwierdzeniem: „Teraz już nie ma nadziei na ratowanie się ucieczką, bo zagradza ją z jednej strony wróg, a z drugiej Dźwina”, ustawił wojska prostopadle lub ukośnie względem Dźwiny.

Przez kilka godzin dokazywali harcownicy. I nie był to czas stracony, bo Chodkiewicz pozwolił Szwedom ugrupować pierwsze rzuty uderzeniowe. Reszta wojsk dopiero schodziła na pole bitwy z płaskowyżu. Dogodny momen do uderzenia nastąpił około godziny 13.00. Chodkiewicz nakazał odwrót ścierającym się na przedpolu harcownikom, co Szwedzi uznali za przygotowania do odwrotu Litwinów. Za uchodzącymi ruszyła piechota Lennartssona, wspomagana przez rajtarów Mansfelda i Brandta, niebezpiecznie oddalając się od reszty sił.

Na to czekał hetman litewski. Z centrum uderzyła husaria Wojny i rajtarzy kurlandzcy. Pierwsi jeźdźcy nadziali się na ogień muszkieterów – najpewniej wtedy Litwini ponieśli największe straty. Następni jednak przełamali szyk przeciwnika. Próbę odciążenia sypiących się czworoboków piechoty i umożliwienia muszkieterom ostrzału podjęli szwedzcy rajtarzy, ale nie wytrzymali natarcia ze skrzydeł Dąbrowy i Sapiehy. Ten pierwszy zaatakował pułk Mansfelda, wykorzystując tumany kurzu, powstałe po galopie setek koni, i silny północno-wschodni wiatr. Część chorągwi jego pułku uderzyła na przeciwnika od czoła, a reszta obeszła go z flanki. Zaskoczeni Szwedzi nie stawili najmniejszego oporu. W starciu z Sapiehą Brandt trzymał się nieco dłużej, ale również uległ litewskiej nawale. Rozpoczęła się rzeź i bezładna ucieczka. Część wojsk litewskich rzuciła się w pogoń, reszta likwidowała ostatnie gniazda oporu. Po 20 minutach było po wszystkim.

W bitwie zginęli m.in. Lennartsson i książę luneburski Fryderyk, a Karol IX cudem uniknął śmierci: kiedy ubito pod nim konia, swojego oddał mu przyboczny rajtar Henryk Wrede, który swoje bohaterstwo przypłacił życiem. W sumie poległo ponad 6 tys. żołnierzy szwedzkich. Tymczasem Litwini stracili około 100 zabitych, w tym zaledwie 13 towarzyszy husarskich i pancernych. Dotkliwa była strata 150 koni, co równało się wyeliminowaniu z dalszych walk całej chorągwi.

Sława i pokłosie bitwy

Wiktoria kircholmska stała się sławna w Europie i nie tylko. Zygmuntowi III pogratulowali papież Paweł V, nuncjusz papieski Claudio Rangoni, cesarz Rudolf II, król Anglii Jakub I, sułtan turecki Ahmed I i szach Persji Abbas I. Skądinąd zadbała o to polska propaganda: w Krakowie, Wilnie, Rzymie, Wenecji, Augsburgu i Moguncji ukazały się druki ulotne z dokładnymi opisami bitwy. Jej przebieg doczekał się wielu przedstawień artystycznych, w tym dekady i wieki po niej: świeżo po bitwie na rycinie Giacoma Laura i Antonia Tempesty, po ćwierć wieku na obrazie olejnym niderlandzkiego malarza Pietera Snayersa, a w XIX i XX wieku polskich malarzy Januarego Suchodolskiego, Juliusza i Wojciecha Kossaków, Józefa Brandta i Leona Kaplińskiego.

Wprawdzie zwycięstwo pod Kircholmem na kilkanaście miesięcy sparaliżowało Szwedów i dało Rzeczypospolitej czas na przeprowadzenie przygotowań do dalszej kampanii, ale elity i szlachta nie umiały tego wykorzystać. Szlachta, zaabsorbowana walką polityczną między rosnącym w siłę stronnictwem antyzygmuntowskim (na czele z Mikołajem Zebrzydowskim i Januszem Radziwiłłem) a regalistami, ani myślała uchwalać podatki na wojnę inflancką. Konflikt polityczny w 1607 roku przerodził się w wojnę domową, co odsunęło walkę ze Szwedami na dalszy plan. W następnych latach, w związku z dymitriadami i zaangażowaniem się Rzeczypospolitej i Szwecji w rosyjską smutę, wojna w Inflantach ledwie się tliła, przerywana zawieranymi doraźnie rozejmami.

W 1606 roku nieopłaceni i wyniszczeni trudami kampanii weterani kircholmscy odmówili dalszej służby. Zawiązali w Grodnie i Brześciu konfederacje wojskowe. Wprawdzie Chodkiewicz zawarł ze Szwedami rozejm do 1607 roku, ale ci, widząc co się święci, w 1608 roku złamali go. Zajęli Biały Kamień, Dynemunt, Kokenhausen i Felin. Znowu trzeba było rozpoczynać od początku.

Hetman litewski nie zasypiał gruszek w popiele: w styczniu 1609 roku zdobył Parnawę (z braku piechurów, w trzaskającym mrozie własnym przykładem skłonił husarię do szturmu na zamek), a w marcu dzięki zorganizowanej naprędce flotylli stateczków i branderów w porcie Salis rozbił szwedzką eskadrę ubezpieczającą wybrzeża Estonii i północnych Inflant. Potem zmusił Szwedów do zwinięcia oblężenia Rygi i odzyskał leżący u ujścia Dźwiny Dynemunt. Mansfeld, szwedzki głównodowodzący w Inflantach, nie odważył się wydać Litwinom bitwy w polu. Widać zapamiętał lekcję spod Kircholmu. W 1611 roku zawarto rozejm, który przedłużano do roku 1620.

Kolejny etap wojny o Inflanty nie był już tak pomyślny dla Rzeczypospolitej. W 1620 roku na wieść o klęsce wojsk Żółkiewskiego i śmierci hetmana pod Cecorą następca Karola IX Gustaw Adolf podjął decyzję o wznowieniu wojny. W 1621 roku szanse Szwedów raptownie wzrosły, gdyż śmiertelnie zagrożona przez Turków Rzeczpospolita zdobyła się na wysiłek, jakiego nie pamiętano od czasu kampanii moskiewskich Stefana Batorego. Można sądzić, że gdyby z podobnym rozmachem działano zawczasu w Inflantach i Estonii, wojna o te prowincje dawno zakończyłaby się sukcesem. A tak we wrześniu 1621 roku, kiedy wojska Chodkiewicza broniły chocimskich szańców, armia Gustawa Adolfa zdobyła Rygę, której Rzeczpospolita już nigdy nie odzyskała. W następnych latach Szwedzi opanowali Inflanty aż po Dźwinę, które jednak dopiero w 1660 roku, w wyniku pokoju w Oliwie, formalnie odpadły od Rzeczypospolitej.

W ostatnim etapie tej wojny dało się zauważyć, że Szwedzi wyciągnęli wnioski ze swoich porażek. W styczniu 1626 roku pod Walmozją pierwszy raz pokonali w polu oddziały polsko-litewskie. Było to preludium szwedzkich zwycięstw. W lipcu 1626 roku król szwedzki przeniósł działania wojenne do Prus. Zreformowana armia Gustawa Adolfa miała już wyraźną przewagę nad wojskami Rzeczypospolitej. Pod Gniewem okopana piechota szwedzka huraganowym ogniem rozbiła szarżę husarii, a rajtarzy przestali już hipnotyzować przeciwnika swoim karakolem, tylko uderzali na białą broń. I nie było to ich ostatnie słowo: w wojnie trzydziestoletniej wojskom Gustawa Adolfa długo nie będą się mogły przeciwstawić armie cesarskie. Z kolei potop szwedzki dramatycznie obnażył słabości wojskowości Rzeczypospolitej. W latach 1655–1660 to Polacy, jak niegdyś Szwedzi w Inflantach, będą jak ognia unikali starć w polu z doskonale zorganizowanymi wojskami szwedzkimi.

Tomasz Bohun , historyk, redaktor magazynu historycznego „Mówią Wieki”

autor zdjęć: Polona, Domena publiczna

dodaj komentarz

komentarze


WOT sprawdzał się w Nowej Dębie
Dwóch polskich żołnierzy zginęło w Stanach Zjednoczonych
Ustawa o obronie ojczyzny – pytania i odpowiedzi
200 lat, panie poruczniku!
Od akademii do uniwersytetu
Niemiecki plan zniszczenia Polski
Polski astronauta opowie o kosmosie
Australijski AWACS rozpoczął misję w Polsce
Nowość z MSPO 2025: pocisk kierowany Spike NLOS
Brytyjczycy żegnają Malbork
MSPO 2025 – serwis specjalny „Polski Zbrojnej”
Kolejne nieznane obiekty powietrzne odnalezione w Polsce
Pytania o rosyjskie drony. MON wyjaśnia
Potrzeba matką wynalazku
Prezydent w ONZ-ecie: Stoimy w punkcie zwrotnym historii
Su-22 odleciały. Teraz w Mirosławcu rządzą Bayraktary
Rekompensaty na nowych zasadach
Tusk: Jesteśmy gotowi zestrzelić rosyjskie myśliwce nad Polską
Kluczowa inwestycja dla sojuszników
Wioślarze mistrzami świata, a pięcioboiści znów na podium
Przedwczesny triumf
W Sejmie o konsultacjach z sojusznikami
Święto w stolicy polskiego pentatlonu
Unia chce zbudować „mur dronowy"
Szpej, czyli ma być skrojone na miarę
Polsko-ukraińskie rozmowy o współpracy
Krok ku umocnieniu obronności
Ciężary, drążek, pot i krew
W poszukiwaniu majora Serafina
W Krakowie o budowaniu społecznej odporności
Strzelcy z Czarnej Dywizji najlepsi w Wojsku Polskim
GROM w obiektywie. Zobaczcie sami!
Nowoczesne MCC dla programu Wisła
Światowe podium dla zawodniczek Wojska Polskiego
Pięciobojowe duety na medal
„Road Runner” w Libanie
Krótka droga na Gotlandię
Setki dronów nad poligonem
Nielekka budowa kompleksu dla 21 Lekkiego Batalionu Górskiego
Poligon zamiast plaży
Czarne skrzynki samolotu „Slaba” zbadane
Brytyjczycy na wschodniej straży
Medale na ściance i na torze regatowym
Kolejne Legwany dla Wojska Polskiego
Eurokorpus pod hiszpańskim dowództwem
MJR otworzyła ogień
Żandarmeria skontroluje także cywilów
Obowiązek budowy schronów staje się faktem
Orlik na Alfę
Polsko-ukraińskie rozmowy o współpracy
Polskie wojsko na Gotlandii
Ograniczenia w ruchu lotniczym na wschodzie Polski
Namiastka selekcji do GROM-u? Taki jest GROM Challenge!
Cios w plecy
Żołnierze USA i Bradleye jadą do Polski
Ochrona dla polskich czołgów
Poligon dla dronów, test dla sztabowców
Udana rywalizacja na planszach i macie
Człowiek w pętli
Szczeciński Korpus rośnie w siłę
Kircholm 1605
Zwycięska batalia o stolicę
Dwie agresje, dwie okupacje
RAF nad Polską. Cel: patrolować i odstraszać
Kawaleria pancerna spod znaku 11
Małe, ale mogą wiele. Bezzałogowce z WITU
Katorżniczka z przypadku
Jak postępuje modernizacja sił powietrznych?
Rosja eskaluje napięcie w Europie Wschodniej

Ministerstwo Obrony Narodowej Wojsko Polskie Sztab Generalny Wojska Polskiego Dowództwo Generalne Rodzajów Sił Zbrojnych Dowództwo Operacyjne Rodzajów Sił Zbrojnych Wojska Obrony
Terytorialnej
Żandarmeria Wojskowa Dowództwo Garnizonu Warszawa Inspektorat Wsparcia SZ Wielonarodowy Korpus
Północno-
Wschodni
Wielonarodowa
Dywizja
Północny-
Wschód
Centrum
Szkolenia Sił Połączonych
NATO (JFTC)
Agencja Uzbrojenia

Wojskowy Instytut Wydawniczy (C) 2015
wykonanie i hosting AIKELO