moja polska zbrojna
Od 25 maja 2018 r. obowiązuje w Polsce Rozporządzenie Parlamentu Europejskiego i Rady (UE) 2016/679 z dnia 27 kwietnia 2016 r. w sprawie ochrony osób fizycznych w związku z przetwarzaniem danych osobowych i w sprawie swobodnego przepływu takich danych oraz uchylenia dyrektywy 95/46/WE (ogólne rozporządzenie o ochronie danych, zwane także RODO).

W związku z powyższym przygotowaliśmy dla Państwa informacje dotyczące przetwarzania przez Wojskowy Instytut Wydawniczy Państwa danych osobowych. Prosimy o zapoznanie się z nimi: Polityka przetwarzania danych.

Prosimy o zaakceptowanie warunków przetwarzania danych osobowych przez Wojskowych Instytut Wydawniczy – Akceptuję

To nie mogło się udać, ale…

Prawie bez broni i zaplecza wojskowego, bez wyraźnej gwarancji wsparcia z zewnątrz, w środku zimy Polacy rzucili wyzwanie stutysięcznej armii rosyjskiej stacjonującej w Królestwie Polskim. 22 stycznia 1863 roku rozpoczęło się najdłuższe powstanie niepodległościowe. I choć zakończyło się klęską, pokazało m.in. iście polską umiejętność organizowania państwa podziemnego.


Artur Grottger, Bitwa, grafika z cyklu Polonia, 1863.

To miało wyglądać zupełnie inaczej. Kompromitująca klęska w wojnie krymskiej w latach pięćdziesiątych XIX wieku obnażyła słabości carskiego samodzierżawia. W Rosji do głosu doszli liberałowie i zwolennicy reform, a na uniwersytetach i w wojsku przypomniano sobie o dekabrystach i ich hasłach obalenia cara oraz demokratyzacji państwa. Ten ferment szybko dotarł do Królestwa Polskiego i rozbudził nadzieje Polaków na zmiany. Atmosfera oczekiwania na poprawę sytuacji opanowała zwłaszcza młode pokolenie, które nie doświadczyło traumy klęski powstania listopadowego, a wychowywane było w kulcie jego bohaterów. Fala patriotycznych manifestacji i nabożeństw dosłownie zalała Warszawę. Na jej ulicach pojawiły się dawno niewidziane chorągwie z Orłem i Pogonią, a niosący je demonstranci śpiewali zakazane pieśni z Mazurkiem Dąbrowskiego na czele. Carska administracja odpowiedziała na to po staremu: Kozacy nahajkami i szablami rozpędzali patriotyczne tłumy, a żandarmi odprowadzali aresztantów do Cytadeli Warszawskiej. Były też ofiary śmiertelne, które w polskich domach od razu otoczono kultem męczenników. Tym razem jednak car Aleksander II pod wpływem liberalnych doradców postanowił krnąbrnym Polakom okazać swą łaskawość i poluzować policyjną obrożę w Królestwie. Ogłosił, że przywróci w Królestwie szeroką autonomię administracyjną i odda kontrolę nad nią w polskie ręce. W konsekwencji tej decyzji w maju 1862 roku tekę naczelnika rządu cywilnego otrzymał margrabia Aleksander Wielopolski, a jego kontrolerem, czyli namiestnikiem Królestwa Polskiego został carski brat mający opinię liberała – wielki książę Konstanty Mikołajewicz.

 

Zawiedzione nadzieje czerwonych

Te decyzje utwierdziły tylko polskich konspiratorów w słuszności ich poczynań. Komitet Centralny Narodowy, który kierował i koordynował konspiracyjną działalnością składał się ze zwolenników radykalnych reform społecznych i walki zbrojnej. Czerwoni – jak ich nazywano – mieli kontakty z rewolucjonistami w całej Europie, ale co najistotniejsze, nawiązali ścisłą współpracę z rosyjskimi konspiratorami. Wielu oficerów rosyjskiej 1 Armii, która stacjonowała w Królestwie było gotowych stanąć po stronie Polaków i poprowadzić swych żołnierzy do walki przeciw carowi. Planowano wspólne opanowanie Cytadeli Warszawskiej i Twierdzy Modlin, której magazyny broni pozwoliłyby na uzbrojenie polskiej armii i rozpoczęcie regularnych działań wojennych.

Gdyby ten plan się udał, niewątpliwie powstanie miałoby szansę na sukces. Lecz polscy i rosyjscy konspiratorzy nie docenili szpicli carskiej policji. Popełnili ten sam błąd, co dekabryści, zbyt głośno śpiewając przy winie i otwartych oknach o śmierci cara. Ruszyła fala aresztowań wśród oficerów, a zrewoltowane oddziały w trybie natychmiastowym wysłano na Kaukaz. W ich miejsce przysłano ślepo oddane carowi formacje gwardyjskie. To był pierwszy cios, wymierzony w nadzieje organizatorów powstania. Drugi wymierzył im prawie natychmiast margrabia Wielopolski ogłaszając pobór do wojska wśród pobudzonej patriotycznie młodzieży – osławioną brankę. Wprawdzie cała akcja okazała się tym razem chybiona, bo większość zagrożonych poborem konspiratorów została w porę ostrzeżona i uciekła z Warszawy w okoliczne lasy. W przetrwaniu sprzyjała im niezwykle łagodna jak na styczeń aura – zima była podobna do tych dzisiejszych – i pomoc miejscowych. Uciekinierzy samorzutnie zaczęli organizować partyzantkę. To, oraz obawy o kolejne akcje Wielopolskiego i carskiej policji, zdecydowało, że Komitet Centralny Narodowy postanowił rozpocząć powstanie natychmiast, a nie na wiosnę 1863 roku jak pierwotnie planowano.

22 stycznia 1863 roku Komitet zmienił się w Tymczasowy Rząd Narodowy i w nocy rzucił do walki na rosyjskie garnizony około siedmiu tysięcy słabo uzbrojonych i wyszkolonych powstańców. Mimo zaskoczenia Rosjan, wydawało się, że osiągnięto niewiele. Nie opanowano na stałe żadnej większej miejscowości, nie zdobyto większych zapasów broni ani nie przeciągnięto na swoją stronę oddziałów rosyjskich, na co wciąż liczono.

Rozczarowujący był również efekt dekretu o uwłaszczeniu chłopów, który Tymczasowy Rząd Narodowy ogłosił wraz z rozkazem do walki. Mimo nadziei z tym wiązanych, wieś nie ruszyła w powstańcze szeregi, czekając na rozwój wypadków. Do tego, że powstanie nie zgasło od razu w kilka dni po wybuchu, przyczynił się rozkaz wielkiego księcia Konstantego, który nakazywał wojsku opuszczenie mniejszych garnizonów, skoncentrowanie się w większych miastach i przeorganizowanie wojska przed pacyfikacją kraju. To w istocie dało powstańcom czas na okrzepnięcie i zastanowienie się, co robić dalej. Wówczas czerwoni zaczęli liczyć na swych rewolucyjnych sojuszników na Zachodzie. Ogłosili, że rozpoczęli powszechną rewolucję, która jest przedłużeniem Wiosny Ludów. I nie zawiedli się na Garibaldim, Kossucie, Hercenie, Marksie i Bakuninie. Ci teoretycy i praktycy ruchów rewolucyjnych w Europie zdecydowanie poparli polskich powstańców, a ich zwolennicy pospieszyli w polskie szeregi. W powstańczych oddziałach znaleźli się Francuzi, Włosi, Rosjanie i Węgrzy. Na Zachodzie organizowano także transporty broni, skupowanej przez agentów Rządu Narodowego od dłuższego czasu, a tak potrzebnej powstańcom z niemal zupełnie rozbrojonego przez carskie ukazy Królestwa. Trzeba przyznać, że początkowo i dwaj monarchowie Austrii i Prus cieszyli się z kłopotów cara Rosji. Z tego powodu przez palce patrzono na ochotników do powstania nielegalnie przekraczających granicę z Królestwem, choć transporty z bronią rekwirowano bez pardonu. Także inne rządy w Europie mniej lub bardziej otwarcie zaczęły wyrażać swą sympatię do Polaków. Najgłośniej artykułował ją cesarz Francuzów – Napoleon III Bonaparte, a to już dawało nadzieję na powtórzenie historii z Księstwem Warszawskim.

Rozczarowania białych

Ten międzynarodowy ferment wokół powstania, a zwłaszcza sygnały płynące z Paryża, a także gesty sympatii z Londynu (jedynie Waszyngton wdzięczny rosyjskiemu poparciu w wojnie z Konfederacją zdecydowanie wspierał cara w wojnie z „polskimi buntownikami”), przekonały do sensu walki zbrojnej bardziej konserwatywne frakcje w Królestwie Polskim. Ich członków zwano dla odróżnienia białymi. I to biali, dzięki przewrotowi przejęli władzę w Rządzie Narodowym, a w efekcie kontrolę nad powstaniem. Rozpoczął się okres dyktatorów wojskowych – Mierosławskiego, Langiewicza i na końcu Traugutta. Armia rosyjska uwikłała się w uciążliwą wojnę partyzancką. Na miejsce jednego zlikwidowanego oddziału partyzanckiego pojawiały się trzy kolejne, dowodzone przez coraz bardziej doświadczonych dowódców partyzanckich. Jednak wyczekiwana interwencja Zachodu nie następowała. Nadzieje Polaków rozwiały się zupełnie, kiedy Napoleon III pogrążył się w Meksyku w krwawą wojnę z indiańskim prezydentem Juarezem. Co gorsza, wrogość wobec powstania zaczęły okazywać również Prusacy i Austriacy. Dotychczas Bismarck prowadził politykę dwulicową. Z jednej strony zawarł z Rosją konwencję wojskową skierowaną oficjalnie przeciwko powstaniu, z drugiej zaś inicjował poufne rozmowy z Polakami, aż wreszcie zaproponował im unię. Kiedy jednak przedstawiciel Rządu Narodowego w Paryżu, książę Władysław Czartoryski odpowiedział na to krótko i zdecydowanie: „Do Prus? Nigdy!”, Bismarck wpadł we wściekłość i natychmiast zamknął granice dla organizowanych w Poznańskiem oddziałów powstańczych. W sukurs kanclerzowi pruskiemu poszła Austria, ogłaszając 29 lutego 1864 roku w całej Galicji stan oblężenia. Zakazano posiadania broni i amunicji, organizowania zgromadzeń, wspomagania zbiegów zza rosyjskiego kordonu. Cudzoziemcy musieli uzyskiwać pozwolenia na pobyt, a wielu przebywających w Krakowie zostało wydalonych. To był gwóźdź do trumny powstania, gdyż gros pomocy i ochotników szło do niego właśnie od tej strony. Osamotnieni Polacy musieli kolejny raz ulec miażdżącej przewadze armii carskiej.

Klęska była kompletna i zaważyła traumą wśród Polaków na wiele lat. Pozostaje jednak wytłumaczyć, to „ale” z tytułu. Gdyż nawet najzacieklejsi przeciwnicy styczniowej insurekcji, jak też wielu rosyjskich dowódców prowadzących działania przeciw Polakom w latach 1863–1864 podkreślają jeden niespotykany nigdzie indziej fenomen – organizację podziemnego państwa. „Władzy pieczęci” – czyli Rządu Narodowego, którego dekrety rozpoznawano po odbiciu pieczęci z Orłem i Pogonią – musieli na terenie Królestwa poddać się bezwzględnie, nie wyłączając urzędników rosyjskich. Paweł Jasienica przywołał w „Dwóch drogach” anegdotę o rosyjskim oficerze posiadającym majątek ziemski w Królestwie. W czasie powstania skradziono ze stajni jego ukochanego rumaka. Szukał go bezskutecznie po całej okolicy. W końcu zdecydował się napisać prośbę do Rządu Narodowego. W kilka dni później zastał konia przywiązanego do ogrodzenia swego dworu. Fenomen Rządu Narodowego podkreślał i uczynił swym wzorem również Józef Piłsudski w walce o niepodległość Rzeczypospolitej, a Polskie Państwo Podziemne z lat II wojny światowej było jego wyraźnym spadkobiercą. To wielkie rozczarowanie i niepowodzenie roku 1863 roku dało jednak w przyszłości pozytywne efekty.

Bibliografia

P. Jasienica, „Dwie drogi”, Warszawa 1960;
S. Kieniewicz, „Powstanie styczniowe”, Warszawa 1983;
S. Rembek, „Ballada o wzgardliwym wisielcu”, Warszawa 1971;

Piotr Korczyński

autor zdjęć: Wikipedia

dodaj komentarz

komentarze


Kolejne FlyEle dla wojska
 
Wojna w Ukrainie oczami medyków
Strategiczna rywalizacja. Związek Sowiecki/ Rosja a NATO
Żołnierze-sportowcy CWZS-u z medalami w trzech broniach
Koreańska firma planuje inwestycje w Polsce
Żołnierze ewakuują Polaków rannych w Gruzji
SOR w Legionowie
NATO na północnym szlaku
Odstraszanie i obrona
25 lat w NATO – serwis specjalny
NATO on Northern Track
Przełajowcy z Czarnej Dywizji najlepsi w crossie
Na straży wschodniej flanki NATO
Morska Jednostka Rakietowa w Rumunii
Barwy walki
Polscy żołnierze stacjonujący w Libanie są bezpieczni
WIM: nowoczesna klinika ginekologii otwarta
Wojna w świętym mieście, część druga
W Rumunii powstanie największa europejska baza NATO
Wieczna pamięć ofiarom zbrodni katyńskiej!
Marcin Gortat z wizytą u sojuszników
Sandhurst: końcowe odliczanie
Gen. Kukuła: Trwa przegląd procedur bezpieczeństwa dotyczących szkolenia
Zbrodnia made in ZSRS
Polak kandydatem na stanowisko szefa Komitetu Wojskowego UE
Przygotowania czas zacząć
W Brukseli o wsparciu dla Ukrainy
Głos z katyńskich mogił
Ocalały z transportu do Katynia
Zachować właściwą kolejność działań
Prawda o zbrodni katyńskiej
Aleksandra Mirosław – znów była najszybsza!
Ustawa o obronie ojczyzny – pytania i odpowiedzi
Szpej na miarę potrzeb
Więcej pieniędzy dla żołnierzy TSW
Cyberprzestrzeń na pierwszej linii
Strażacy ruszają do akcji
Jakie wyzwania czekają wojskową służbę zdrowia?
Tusk i Szmyhal: Mamy wspólne wartości
Kadisz za bohaterów
Ustawa o obronie ojczyzny – pytania i odpowiedzi
Charge of Dragon
Rozpoznać, strzelić, zniknąć
Zmiany w dodatkach stażowych
Wojna w świętym mieście, epilog
Ustawa o obronie ojczyzny – pytania i odpowiedzi
Puchar księżniczki Zofii dla żeglarza CWZS-u
Mundury w linii... produkcyjnej
NATO zwiększy pomoc dla Ukrainy
Systemy obrony powietrznej dla Ukrainy
Święto stołecznego garnizonu
Szarża „Dragona”
Potężny atak rakietowy na Ukrainę
Wojna w świętym mieście, część trzecia
Bezpieczeństwo ważniejsze dla młodych niż rozrywka
Ramię w ramię z aliantami
Optyka dla żołnierzy
Rakiety dla Jastrzębi
Sprawa katyńska à la española
V Korpus z nowym dowódcą
Operacja „Synteza”, czyli bomby nad Policami
Front przy biurku
Kosiniak-Kamysz o zakupach koreańskiego uzbrojenia

Ministerstwo Obrony Narodowej Wojsko Polskie Sztab Generalny Wojska Polskiego Dowództwo Generalne Rodzajów Sił Zbrojnych Dowództwo Operacyjne Rodzajów Sił Zbrojnych Wojska Obrony
Terytorialnej
Żandarmeria Wojskowa Dowództwo Garnizonu Warszawa Inspektorat Wsparcia SZ Wielonarodowy Korpus
Północno-
Wschodni
Wielonarodowa
Dywizja
Północny-
Wschód
Centrum
Szkolenia Sił Połączonych
NATO (JFTC)
Agencja Uzbrojenia

Wojskowy Instytut Wydawniczy (C) 2015
wykonanie i hosting AIKELO