Wojskowa Składnica Tranzytowa na Westerplatte była niewielką polską enklawą wojskową u wejścia do portu Wolnego Miasta Gdańska. O jej znaczeniu w pierwszych dniach września 1939 roku powstało wiele publikacji, ale nawet 86 lat później badacze wciąż odkrywają nowe wątki i szczegóły, które pozwalają spojrzeć na obsadę WST jako na świetnie przygotowaną kompanię forteczną.
System obrony Westerplatte – Placowka Prom.
1 września 1939 roku pierwsze salwy z dział niemieckiego pancernika „Schleswig-Holstein” rozdarły ciszę nad Bałtykiem, co zapoczątkowało największy konflikt zbrojny w dziejach świata, a zarazem zrodziło legendę polskiego oporu. Znajdująca się na niewielkim półwyspie Westerplatte składnica tranzytowa Wojska Polskiego stała się symbolem niezłomności i odwagi.
– W literaturze przez lata spotykało się informacje o oddziale czy kompanii wartowniczej. Taka nazwa w odniesieniu do obsady WST obowiązywała zresztą do samego końca. Ale myślę, że dziś mamy już pewność, że w roku 1939 załoga Wojskowej Składnicy Tranzytowej była tak naprawdę kompanią forteczną. Wynikało to przede wszystkim ze schematu wyszkolenia, specjalności żołnierzy, którzy tam przebywali i z rodzaju wyposażenia, które przez lata na Westerplatte udało się skompletować – mówił dr Wojciech Samól, kustosz, pracownik działu naukowego Muzeum II Wojny Światowej w Gdańsku podczas otwartego wykładu „Oddział Wartowniczy Wojskowej Składnicy Tranzytowej na Westerplatte w Wolnym Mieście Gdańsku – nowe ustalenia” (12.08).
Dr Samól oparł swój wykład na ustaleniach, które zawarł wcześniej w artykule napisanym we współpracy z Ryszardem Rybką – „Dostosowanie struktury organizacyjnej Wojskowej Składnicy Tranzytowej na Westerplatte do działań obronnych w 1939 r. w porównaniu do organizacji innych oddziałów fortecznych” („Wojna i pamięć”, 6/2024).
(Nie)znana historia WST
Z tez badawczych przedstawionych przez Samóla wynika m.in., że załoga WST była specjalnie szkolona do operowania w terenie ufortyfikowanym (zamkniętym). Na Westerplatte przez lata następowało systematyczne i skuteczne rozwijanie potencjału obronnego składnicy, a organizacja WST była unikatowa w skali kraju – nie odpowiadała bowiem ani standardowej kompanii wartowniczej, ani typowej (mobilizacyjnej) jednostce liniowej. Zdaniem badacza najbliższa była jednostkom karabinów maszynowych typu specjalnego, jednak z powodu braku możliwości „ostrego” strzelania w drugiej połowie lat trzydziestych żołnierze musieli przechodzić wszelkie dodatkowe szkolenia dostosowane do panujących warunków (m.in. strzelanie z karabinków sportowych).
Podczas wykładu dr Wojciech Samól przypomniał, że w grudniu 1925 roku Rada Ligi Narodów ustaliła liczebność polskiego oddziału wartowniczego na WST na maksymalnie 88 żołnierzy. Zakazano przy tym budowy na terenie WST obiektów militarnych, choć składnica miała mieć charakter zamkniętego terenu jednostki wojskowej. Oba te założenia udało się „obejść” na przestrzeni lat, dzięki czemu we wrześniu 1939 roku Westerplatte miało 207 obrońców dysponujących całą siecią placówek obronnych (żelbetowych wartowni, polowych umocnień itp.) i uzbrojeniem wykraczającym poza standardy kompanii wartowniczej.
Co znamienne, jeszcze w 1933 roku WST była chroniona od strony lądu wyłącznie ceglanym murem na betonowym fundamencie. Po wydarzeniach marcowych, kiedy to władzę w Niemczech przejął Adolf Hitler, a następnie proklamowano III Rzeszę, w Sztabie Głównym Wojska Polskiego nastąpiło opracowanie nowego planu obrony Westerplatte opartego na fortyfikacjach stałych. Prace budowlane ruszyły jesienią 1933 roku. Dr Samól podkreślił, że mimo formalnego statusu placówki pokojowej, na terenie WST prowadzono ukryte działania fortyfikacyjne, maskowano obiekty obronne oraz gromadzono zapasy i amunicję. Również w 1933 roku kompania wartownicza otrzymała istotne wzmocnienie uzbrojenia. Początkowo dysponowała głównie karabinami i pistoletami oraz ograniczoną liczbą CKM-ów. Z czasem zwiększono liczbę CKM-ów, wprowadzono moździerze, artylerię przeciwpancerną i polowe działo kalibru 76,2 mm, a także znacznie uzupełniono zapasy amunicji.
„Kluczowym momentem dla rozpoczęcia ostatecznych przygotowań obronnych było zajęcie Zaolzia jesienią 1938 roku. W tamtym właśnie czasie załoga WST miała zostać zaznajomiona z urządzeniami obronnymi, a jej komendant zaczął regularnie doszkalać w tym zakresie żołnierzy” – czytamy w artykule. Od marca 1939 roku cała kompania była już w trybie gotowości bojowej.
Kim byli obrońcy Westerplatte?
W tamtym okresie na Westerplatte trafiali wyłącznie dobrze przygotowani żołnierze. Wytyczne dla organizacji ich wyszkolenia w jednostkach macierzystych przekazywano na rok przed planowanym przybyciem do WST. Pierwsza zmiana ze specjalistycznym wyszkoleniem zjawiła się tam we wrześniu 1938 roku. W sumie takich zmian od początku istnienia WST (1926 rok) do wybuchu wojny było 27. – Dzięki zachowanej dokumentacji udaje się wymienić z imienia i nazwiska wszystkich żołnierzy, którzy tam przebywali – mówił dr Samól i podał liczbę ponad 2000 polskich żołnierzy tworzących historię WST.
Wiadomo, że 31 sierpnia 1939 roku na Westerplatte było 207 osób, w tym 181 szeregowych i oficerów, 20 zmobilizowanych cywilów i sześciu niezmobilizowanych. Z zachowanych dokumentów można również wyczytać plany dotyczące obsady 28. i 29. zmiany, które nie nastąpiły. W połowie września 1939 roku służbę w WST mieli objąć żołnierze 9 Dywizji Piechoty wyszkoleni w 35 Pułku Piechoty, czyli macierzystej jednostce mjr. Henryka Sucharskiego, ostatniego komendanta WST. Kolejna zmiana (od marca 1940 roku) miała się składać z żołnierzy 78 Pułku Piechoty 20 Dywizji Piechoty. Dr Wojciech Samól prześledził dalsze losy niektórych z tych żołnierzy, przygotowujących się do obrony Westerplatte i ustalił, że walczyli oni na odcinku ufortyfikowanym w Mławie.
Inne z ustaleń pokazują, że krótko przed wybuchem wojny mjr Sucharski rozdzielił oddział na dziewięć drużyn w trzech plutonach, które służyły rotacyjnie na różnych placówkach. Dwa plutony były przypisane do wschodniej i zachodniej części sieci obronnej. Trzeci pluton broni towarzyszącej obsługiwał artylerię, moździerze, co zdaniem eksperta z MIIWŚ stanowiło klucz do skutecznej obrony. Dzienne rozkazy obsady wartowni, które zawierają nazwiska wszystkich żołnierzy delegowanych do konkretnych placówek, pokazują wyraźny schemat. Jednego dnia żołnierz służył w pierwszej wartowni, drugiego w kolejnej, a trzeciego dnia miał wolne. I tak w kółko. Przy czym, na co zwrócił uwagę dr Samól, w tym dniu wolnym żołnierze zazwyczaj pracowali przy robotach ziemnych, wznosząc kolejne umocnienia itp.
Na koniec wykładu naukowiec przedstawił kilka postulatów badawczych odnośnie do dalszego poznawania historii Wojskowej Składnicy Tranzytowej na Westerplatte. Uważa m.in., że potrzebna jest dalsza analiza porównawcza jednostek typu specjalnego (fortecznych) pod kątem charakteru szkoleń, służby oraz przebiegu walk. Rekonstrukcja kolejnych niedoszłych zmian rotacyjnych załogi Westerplatte może pozwolić wskazać potencjalne kierunki rozwoju oraz dalsze formy dozbrajania składnicy. A szczegółowe zbadanie kadry dowódczej WST od początku lat trzydziestych pod kątem profilu wyszkolenia i przebiegu kariery wojskowej może dać odpowiedź na pytanie, jak doświadczenie oficerów wpływało na kształt załogi i jej przygotowanie do zakładanych celów obronnych.
autor zdjęć: ze zbiorów Muzeum II Wojny Światowej w Gdańsku

komentarze