Zbyt długo awansowaliśmy zbyt wielu umundurowanych dowódców z niewłaściwych powodów, ze względu na ich rasę czy parytety płci (...). Przywódcy polityczni obrali zły kierunek i zbłądziliśmy – przekonywał dowódców sił zbrojnych USA szef Pentagonu Pete Hegseth. – Koniec z tym! – zapowiedział w obecności prezydenta Donalda Trumpa.
Donald Trump podczas spotkania z oficerami w bazie Korpusu Piechoty Morskiej Quantico, fot. ANDREW HARNIK/AFP/East News
W spotkaniu z prezydentem Donaldem Trumpem i szefem Pentagonu Pete’em Hegsethem uczestniczyło kilkuset dowódców. Do bazy w Quantico przyjechali najwyżsi rangą przedstawiciele armii, floty i sił powietrznych Stanów Zjednoczonych. To bezprecedensowe wydarzenie posłużyło ogłoszeniu dziesięciu nowych dyrektyw dla wojska, które – jak podkreślał Hegseth – mają „naprawić dekady głupiej polityki i politycznej poprawności”.
Tak dla żołnierskiej „fali”
Hegseth ogłosił wprowadzenie nowych standardów obowiązujących wszystkich żołnierzy, w tym generałów. Będą testy sprawności, dwa razy w roku sprawdzanie wagi, ujednolicenie standardów dla kobiet i mężczyzn. – Nie chcę, aby mój syn służył u boku grubych żołnierzy, którzy są w złej formie, lub w jednostce bojowej z kobietami, które nie spełniają tych samych standardów fizycznych co mężczyźni, lub z żołnierzami, którzy nie są w pełni biegli w posługiwaniu się przydzieloną im bronią lub wykonywaniu zadań, lub pod dowódcą, który był pierwszy, ale nie najlepszy – tłumaczył.
Zapowiedział też zmianę standardów wyglądu – pozbycie się bród, długich włosów i „powierzchownego indywidualnego wyrazu” (tej kwestii jednak nie rozwinął). Hegseth obiecał również odejście od zwalczania „fali” i nękania w wojsku. – Dajemy instruktorom możliwość zaszczepiania zdrowego strachu u nowych rekrutów, zapewniając, że wykształcą przyszłych wojowników – uzasadniał nowe podejście. To oznacza, że instruktorzy będą mogli stosować przemoc fizyczną wobec żołnierzy „w granicach prawa”.
Prezydent Trump dokłada swoje
Szef Pentagonu ogłosił też rozluźnienie zasad prowadzenia walki (rules of engagement). – Rozwiązujemy ręce naszym żołnierzom, aby mogli zastraszać, demoralizować i zabijać wrogów naszego kraju. Koniec z poprawnymi politycznie zasadami walki, tylko zdrowy rozsądek, maksymalna skuteczność i swoboda dla wojowników – mówił. Przekonywał, że nowe zmiany oznaczają „dzień wyzwolenia” dla wojowników. Wprost zapowiedział zwolnienia tych, którzy przyczyniali się do dotychczasowej polityki, tym zaś, którym nie podobają się jego słowa, zaproponował złożenie rezygnacji.
Równie bezceremonialne było wystąpienie naczelnego dowódcy, Donalda Trumpa. – Nigdy nie wchodziłem do pomieszczenia, które byłoby tak ciche – zaczął amerykański prezydent. – Jeśli chcecie bić brawo, możecie bić brawo. Możecie też wyjść z tej sali. Oczywiście, musielibyście się pożegnać z przyszłością, ze stopniem, no ale możecie to zrobić… – żartował. A potem zaczął opowiadać m.in. o swoim planie pokojowym dla Strefy Gazy. – Zobaczymy, czy Hamas się zgodzi. Jak nie, to będą mieli przerąbane – zagroził. Wspominał o wojnie w Ukrainie, nazywając ją „dziwną” i trudną do zakończenia. – Musimy się jakoś dogadać z Putinem, sprawić, żeby usiedli z Zełenskim i to załatwili. Możemy to zrobić tylko przez siłę. Jak będziemy słabi, to nie będą ode mnie nawet odbierać telefonu, ale mamy wielką siłę, potęgę – ocenił Trump. Te słowa to kolejny sygnał zmiany polityki wobec Moskwy – czy przełożą się na czyny, wkrótce się przekonamy.
autor zdjęć: ANDREW HARNIK/AFP/East News

komentarze