Na poligonie żołnierz zostaje ranny, ma poparzone ciało i drogi oddechowe, stracił nogę. Na pomoc rusza wojskowy zespół poszukiwawczo-ratowniczy. Na pokładzie śmigłowca sytuacja się komplikuje i u rannego dochodzi od zatrzymania krążenia. To jeden ze scenariuszy ćwiczeń ratowniczych przeprowadzonych przez Wojskowe Centrum Kształcenia Medycznego w Łodzi.
W Ośrodku Szkolenia Jeżewo pod Łodzią Wojskowe Centrum Kształcenia Medycznego zorganizowało ćwiczenia dla załóg 3 Skrzydła Lotnictwa Transportowego realizujących zadania Służby Poszukiwania i Ratownictwa Lotniczego ASAR. – Celem kursu jest aktualizacja wiedzy i doskonalenie umiejętności praktycznych w zakresie udzielania pomocy medycznej w stanach zagrożenia życia i zdrowia oraz szkolenie załóg – wyjaśnia kpt. Przemysław Osiński z WCKMed-u, koordynator ćwiczeń.
W szkoleniu odbywającym się na początku października wzięły udział załogi śmigłowców: piloci i ratownicy medyczni z 3 Grupy Poszukiwawczo-Ratowniczej z Krakowa. Ćwiczenia polegały na symulacji misji ratunkowej przy użyciu manekina wysokiej wierności, który odwzorowywał różne parametry życiowe: oddech, ruchy klatki piersiowej, tętno, drgawki czy krwawienia. Można na nim też wygenerować różnego rodzaju zaburzenia rytmu serca. – Użycie takiego sprzętu pozwala wiernie oddać wyreżyserowaną sytuację medyczną oraz wykonywać realne procedury – wskazuje kpt. Osiński.
Takie szkolenia odbywają się w WCKMed-zie kilka razy do roku. Za każdym razem scenariusze są modyfikowane tak, aby kursanci byli zaskakiwani przebiegiem zdarzeń. Tym razem przed ratownikami postawiono dwa zadania. Jeden ze scenariuszy przewidywał, że podczas wojskowych ćwiczeń w ośrodku dochodzi do wypadku i jeden z żołnierzy zostaje ranny w wyniku wybuchu miny.
– Odniósł uraz ciśnieniowy płuc, oparzenia dróg oddechowych, twarzy i klatki piersiowej, a także doszło do amputacji prawego podudzia. Ratownicy będą musieli szybko udrożnić drogi oddechowe i wykonać intubację – wyjaśnia mł. chor. Paweł Pecyna, kierownik ćwiczeń z WCKMed. Jak dodaje, u pacjenta dojdzie także do odmy prężnej, która będzie wymagała odbarczenia.
Zespół medyczny musi dotrzeć do rannego, zabezpieczyć obrażenia zagrażające życiu, ustabilizować stan poszkodowanego, a następnie ewakuować go do śmigłowca. Na pokładzie maszyny sytuacja się jednak komplikuje i dochodzi do zatrzymania krążenia u pacjenta.
– W śmigłowcu czynności, które ratownicy wykonują na co dzień, stają się wyzwaniem i nawet zwykłe nabranie ampułki adrenaliny staje się trudne – wyjaśnia mł. chor. Pecyna. Jak tłumaczy, powodem jest hałas, wibracje, ograniczona przestrzeń i trudności w komunikacji, która przebiega wyłącznie drogą radiową.
Ale właśnie po to organizowane są ćwiczenia, aby ratownicy mogli przetrenować w trudnych warunkach najbardziej krytyczne procedury. Kierownik ćwiczeń podkreśla, że podczas szkolenia bardzo ważne są też umiejętności współpracy i dobrego zarządzania. – Na to również instruktorzy zwracają dużą uwagę – dodaje mł. chor. Pecyna.
Drugi scenariusz ćwiczeń przewidywał, że doszło do awarii samolotu TS-11 Iskra. Pilot zdążył się katapultować, jednak w wyniku upadku ma połamane nogi i miednicę. Nie może się przemieszczać, a ze względu na przedłużające się poszukiwania jest w stanie głębokiej hipotermii.
Na miejsce wypadku przybywa grupa ratowników. W tym przypadku muszą jeszcze szybciej podejmować decyzje, bowiem nadchodzi zmierzch i psuje się pogoda. Presja rośnie. Pilot ponagla ratowników i daje im dziesięć minut na przeniesienie zaopatrzonego rannego na polanę, z której będzie można go podjąć. Na szczęście operację udaje się przeprowadzić skutecznie.
Biorący udział w ćwiczeniach ratownicy medyczni podkreślają, że ich zawód wymaga stałego doskonalenia umiejętności i szkolenia. Jak wskazują, do ćwiczeń przygotowanych przez WCKMed nie można się przygotować, scenariusz bowiem zawsze jest zaskoczeniem. W ich odczuciu tym razem najtrudniejsza okazała się opieka nad pacjentem na pokładzie śmigłowca. Zaznaczają też, że ważna była współpraca z załogą śmigłowca uwzględniająca zasadę, że na pokładzie maszyny ostatnie zdanie zawsze należy do pilotów, którzy biorą pod uwagę bezpieczeństwo przebiegu całej akcji.
– Organizowane przez nas ćwiczenia to jedyna szansa dla ekip pełniących dyżury ASAR, żeby się sprawdzić, zgrać, zobaczyć, co wymaga poprawy, bo im więcej ćwiczeń, tym mniej krwi w boju – podsumowuje mł. chor. Pecyna.
autor zdjęć: WCKMed, Anita Blinkiewicz

komentarze