Pierwsze w historii polskiej marynarki strzelanie z rakiet przeciwlotniczych Standard SM-1 przeprowadziła załoga fregaty rakietowej ORP „Gen. K. Pułaski”. Próby odbyły się na poligonie nieopodal Szkocji. Teraz okręt skierował się ku portowi w Plymouth w Wielkiej Brytanii, gdzie marynarze przejdą szkolenie w prestiżowym ośrodku FOST.
Takie próby wymagają długich i skomplikowanych przygotowań. Choćby ze względu na miejsce, w którym mogą się odbyć. – Rakieta SM-1 potrafi wznieść się na wysokość blisko 20 kilometrów, w prostej linii zaś pokonać dystans dwa razy dłuższy – wyjaśnia kmdr ppor. Radosław Pioch, rzecznik 3 Flotylli Okrętów w Gdyni. Do obszaru o takim promieniu należy dodać strefy buforowe, po czym zamknąć go dla postronnych jednostek. – Na Bałtyku nie ma poligonów odpowiednio dużych, by bezpiecznie zrealizować tego typu przedsięwzięcie – dodaje kmdr ppor. Pioch. Dlatego też fregata musiała udać się na Atlantyk. Tam, na poligonie w pobliżu należących do Szkocji Hebrydów Zewnętrznych, załoga wystrzeliła dwie rakiety przeciwlotnicze. Obie poszybowały w kierunku imitatorów celów powietrznych (ICP) – bezzałogowych maszyn przypominających niewielkie samoloty. – Próba okazała się udana – podkreśla kmdr ppor. Pioch i dodaje: – Dla załogi i samego okrętu był to swego rodzaju chrzest bojowy. ORP „Gen. K. Pułaski” jest świeżo po naprawie dokowej. Wymieniono systemy okrętowe, specjaliści przeprowadzili zaś szereg różnego rodzaju modyfikacji.
Film: st. chor. mar. Piotr Leoniak
Strzelanie rakietami SM-1 było pierwszym takim przedsięwzięciem w historii polskiej marynarki. Dlatego też obserwowali je między innymi inspektor MW kadm. Jarosław Ziemiański, dowódcy Centrum Operacji Morskich i 3 Flotylli Okrętów, przedstawiciele Dowództwa Generalnego oraz Dowództwa Operacyjnego, przedstawiciele NAVSEA – największego z pięciu dowództw technicznych amerykańskiej floty wojennej.
Tymczasem dla załogi był to zaledwie początek jednego z najpoważniejszych testów podczas służby fregaty pod biało-czerwoną banderą. Po strzelaniu „Pułaski” skierował się ku portowi w Plymounth, gdzie wkrótce załoga rozpocznie sześciotygodniowe szkolenie w prestiżowym ośrodku FOST. Specjaliści z Royal Navy sprawdzą, jak marynarze radzą sobie z poszukiwaniem okrętów podwodnych, odpieraniem ataków z wody i powietrza, akcjami terrorystów, walką z pożarem i przebiciem kadłuba, a nawet to, czy są przygotowani, by nieść pomoc ludności dotkniętej skutkami klęski żywiołowej. Po zakończeniu szkolenia „Pułaskiego” czeka jeszcze udział w zakrojonych na szeroką skalę natowskich ćwiczeniach „Trident Juncture ’18”. Odbędą się one w Norwegii oraz u jej wybrzeży. W przedsięwzięciu weźmie udział 40 tysięcy żołnierzy, 70 okrętów, a także 130 samolotów i śmigłowców z 29 państw Sojuszu Północnoatlantyckiego, Szwecji i Finlandii. Do portu w Gdyni polska fregata wróci dopiero w listopadzie.
Tak napięty program związany jest z przygotowaniami do służby w Siłach Odpowiedzi NATO. W styczniu przyszłego roku ORP „Gen. K. Pułaski” dołączył do SNMG-1 – pierwszego z natowskich zespołów fregat i niszczycieli, który strzeże bezpieczeństwa szlaków żeglugowych na Bałtyku, Morzu Północnym i w północnej części Atlantyku. Na pokładzie polskiego okrętu będzie przez ten czas stacjonował śmigłowiec SH-2G.
ORP „Gen. K. Pułaski” to jedna z dwóch polskich fregat typu Oliver Hazard Perry. Do służby pod biało-czerwoną banderą okręty weszły na początku wieku. Wcześniej należały do sił morskich Stanów Zjednoczonych. Fregaty OHZ są wyposażone między innymi w system do wykrywania okrętów podwodnych, torpedy MU-90, przeciwlotnicze rakiety SM-1 i artylerię okrętową. Umożliwia im to współpracę z samolotami wczesnego wykrywania AWACS.
Sam ORP „Pułaski”, odkąd wszedł w skład 3 Flotylli w Gdyni, dwukrotnie wchodził w skład SNMG-1. Brał też udział w antyterrorystycznej operacji „Active Endeavour” na Morzu Śródziemnym.
autor zdjęć: st. chor. mar. Piotr Leoniak

komentarze