Donald Tusk wyda jeszcze dziś zarządzenie o wprowadzeniu trzeciego stopnia alarmowego na określonych liniach kolejowych. To odpowiedź na ostatnie akty dywersji. Jak podał premier, za dywersją stoi dwóch obywateli Ukrainy współpracujących z rosyjskimi służbami. Tusk wskazał też, że trwają prace nad użyciem wojska do zabezpieczenia infrastruktury krytycznej.
Okolice stacji kolejowej PKP Mika, gdzie w nocy z 15 na 16 listopada doszło do uszkodzenia torów w wyniku aktu dywersji. Fot. Wojciech Olkuśnik/East News
Premier Donald Tusk wygłosił w sejmie oświadczenie dotyczące aktów dywersji na kolei na trasie Warszawa–Lublin. Wyjaśnił, że informację otrzymał za pośrednictwem prokuratora generalnego w porozumieniu ze służbami specjalnymi i szefostwem policji. Ponadto rano na nadzwyczajnym posiedzeniu zebrał się rządowy Komitet ds. Bezpieczeństwa Narodowego, w którym udział wzięli także dowódcy wojskowi, szefowie służb i przedstawiciel prezydenta.
Jak poinformował szef rządu, udało się ustalić osoby odpowiedzialne za akt dywersji, którego celem było doprowadzenie do katastrofy w ruchu kolejowym. To dwóch obywateli Ukrainy współpracujących od dłuższego czasu z rosyjskimi służbami. Premier wyjaśnił, że ustaliły to nasze służby i prokuratura we współpracy ze służbami sojuszniczymi.
W związku z trwającą operacją nie podano ich nazwisk. Tusk wyjaśnił, że obaj podejrzani po przeprowadzeniu dywersji opuścili Polskę przez przejście w Terespolu. Wskazał także, że jeden z podejrzanych został skazany przez sąd we Lwowie w maju tego roku za akty dywersji. Drugi to mieszkaniec Donbasu. Obaj przedostali się do Polski jesienią tego roku.
Premier zapewnił, że nasz kraj jest w stałym kontakcie ze służbami specjalnymi państw sojuszniczych. Minister spraw zagranicznych ma podjąć natychmiastowe działania dyplomatyczne w celu przekazania Polsce osób podejrzewanych o zamach terrorystyczny. Ale, jak wskazał premier, będą też podejmowane inne działania w sprawie ujęcia sprawców i ich współpracowników. – Zrobimy wszystko, by ścigać sprawców tych zdarzeń i ich współpracowników – zapewnił szef rządu.
Akty dywersji
Jak podał premier w sejmie, doszło do kilku aktów dywersji. Pierwszy polegał na zamontowaniu na torze kolejowym obejmy stalowej, która miała prawdopodobnie doprowadzić do wykolejenia pociągu. – Zdarzenie to miało zostać utrwalone przez zamontowany w obrębie torowiska telefon komórkowy z powerbankiem. Ta próba okazała się nieskuteczna – mówił Tusk w sejmie.
Drugie zdarzenie miało miejsce w sobotę 15 listopada o godzinie 20.58. Ładunek wybuchowy typu wojskowego C4 został zdetonowany przy pomocy urządzenia inicjującego poprzez kabel elektryczny długości 300 m. Na miejscu zabezpieczono też pewną ilość materiału wybuchowego, który nie uległ detonacji. – Ładunek eksplodował podczas przejazdu pociągu towarowego relacji Warszawa–Puławy, nie doprowadzając do wykolejenia, a jedynie do niewielkiego uszkodzenia podłogi wagonu. Maszynista nawet nie odnotował tego zdarzenia – wskazał premier.
Tusk poinformował, że pierwsze zgłoszenie o zdarzeniu służby otrzymały 15 listopada o 21.40 od mieszkanki miejscowości Mika, która usłyszała huk. Jak mówił, policja pojawiła się na miejscu po 20 minutach. Teren przeszukiwano ponad godzinę. – Była noc i według osoby zgłaszającej nie była ona w stanie stwierdzić ani zasugerować, w którym miejscu doszło do eksplozji. Nawet nie wiedziała, czy to jest eksplozja, ponieważ ona odnotowała tylko huk – mówił szef rządu. – Policja po godzinnych poszukiwaniach na terenie wokół posesji odstąpiła od dalszych działań, nie odnotowując okoliczności, które kazałyby prowadzić inne czynności – kontynuował premier. Jak przekazał, w niedzielę o godzinie 7.40 kolejny pociąg jadący tym torem zatrzymał się w miejscu, w którym doszło do eksplozji. – Miejsce było naruszane przez kolejne przejazdy i dzięki refleksowi maszynisty nie doszło do tragedii – powiedział Tusk.
Premier wyjaśnił, że władze państwowe zostały powiadomione o dywersji w niedzielę o godzinie 9.43. Premier podkreślił też w swoim wystąpieniu, że to jest być może najpoważniejsza z punktu widzenia bezpieczeństwa państwa polskiego sytuacja od momentu wybuchu pełnoskalowej wojny w Ukrainie. – Przekroczono pewną granicę – ocenił premier.
Alarm Charlie
Donald Tusk podkreślił, że tego rodzaju akty dywersji mają na celu sianie niepokoju w polskim społeczeństwie: chaosu, paniki, spekulacji, niepewności oraz budzenie nastrojów antyukraińskich. Poinformował też, że szefowie Agencji Bezpieczeństwa Wewnętrznego i Ministerstwa Spraw Wewnętrznych i Administracji po uzyskaniu opinii zespołu do spraw zagrożeń terrorystycznych zawnioskowali o wprowadzenie trzeciego stopnia alarmowego Charlie w związku z zagrożeniami terrorystycznymi.
Stopniem tym objęte będą określone linie kolejowe. – Dziś wydam stosowne zarządzenie w tej sprawie na podstawie ustaw o działaniach terrorystycznych – przekazał Tusk. Na pozostałym obszarze kraju obowiązywać będzie, tak jak dotychczas, drugi stopień alarmowy.
Jak zapowiedział szef rządu, wicepremier Władysław Kosiniak-Kamysz, szef MON-u, i gen. Wiesław Kukuła, szef Sztabu Generalnego Wojska Polskiego, pracują nad skutecznym, rozsądnym i efektywnym użyciem wojska do zabezpieczenia infrastruktury krytycznej, w tym kolejowej. Szczegóły ma podać wicepremier Kosiniak-Kamysz.
Stopień Charlie jest trzecim z czterech stopni alarmowych określonych w ustawie o działaniach antyterrorystycznych. Stopień ten jest wprowadzany w przypadku wystąpienia zdarzenia potwierdzającego prawdopodobny cel ataku o charakterze terrorystycznym albo uzyskania wiarygodnych informacji o planowanym zdarzeniu. Stopnie alarmowe są przede wszystkim sygnałem dla służb dbających o bezpieczeństwo i całej administracji publicznej do zachowania szczególnej czujności.
autor zdjęć: Wojciech Olkuśnik/East News; Anna Strzyżak/

komentarze