moja polska zbrojna
Od 25 maja 2018 r. obowiązuje w Polsce Rozporządzenie Parlamentu Europejskiego i Rady (UE) 2016/679 z dnia 27 kwietnia 2016 r. w sprawie ochrony osób fizycznych w związku z przetwarzaniem danych osobowych i w sprawie swobodnego przepływu takich danych oraz uchylenia dyrektywy 95/46/WE (ogólne rozporządzenie o ochronie danych, zwane także RODO).

W związku z powyższym przygotowaliśmy dla Państwa informacje dotyczące przetwarzania przez Wojskowy Instytut Wydawniczy Państwa danych osobowych. Prosimy o zapoznanie się z nimi: Polityka przetwarzania danych.

Prosimy o zaakceptowanie warunków przetwarzania danych osobowych przez Wojskowych Instytut Wydawniczy – Akceptuję

W równym szyku, na centymetry

Loty nad miastem, zwłaszcza latem nie należą do najłatwiejszych. Nic dziwnego, że świąteczna parada nie była dla pilotów tylko uroczystością. – Miała także wymiar szkoleniowy. Samo planowanie przelotu nad Warszawą tak dużej liczby różnego typu maszyn nie różniło się do planowania misji bojowej COMAO – mówi ppłk pil. Łukasz Gradziński z 31 Bazy Lotnictwa Taktycznego.

Parada z okazji Święta Wojska Polskiego. 15 sierpnia nad Warszawą przeleciało około 50 różnego typu statków powietrznych. Fot. sierż. Rafał Samluk / DORSZ COM CAM

Polskie samoloty F-16, FA-50, Hercules, CASA, Gripeny ze Szwecji, niemieckie Typhoony, Rafale z Francji, a do tego cała gama śmigłowców – od Mi-17 po AW149 i AH-64 Apache15 sierpnia nad Warszawą przeleciało około 50 różnego typu statków powietrznych. Największa od lat lotnicza parada trwała kilkanaście minut, ale przygotowania do niej zajęły ponad dwa tygodnie. Kluczowa rola w tym procesie przypadła 31 Bazie Lotnictwa Taktycznego z poznańskich Krzesin, gdzie na co dzień stacjonują wielozadaniowe Jastrzębie. Nie dość, że jednostka wydelegowała do przelotu aż dziesięć maszyn, to jeszcze jednemu z tamtejszych pilotów przypadła funkcja tzw. mission commandera, czyli dowódcy misji. – Do moich zadań należało zaplanowanie przelotu i koordynacja prób, które ją poprzedzały – tłumaczy „Jimmy”, pilot F-16. – Stres? No pewnie, że był, przynajmniej na początku. Nie tylko z powodu rangi wydarzenia, lecz także ogromu pracy, którą należało wykonać w stosunkowo krótkim czasie – dodaje.

 

REKLAMA

Zegarmistrzowska precyzja

Pierwszym krokiem było zarezerwowanie przestrzeni powietrznej nad Warszawą. Szczegóły dopinało kilka instytucji – m.in. Dowództwo Generalne Rodzajów Sił Zbrojnych i odpowiednie komórki cywilnych portów lotniczych na Okęciu i w Modlinie. Potem do dzieła przystąpił mission commander. W strefach, które miał do dyspozycji, musiał wytyczyć nie tylko trasy przelotu, lecz również lotniska zapasowe, na których maszyny mogłyby lądować w razie awarii, a także tak zwane holdingi, czyli punkty oczekiwania. Powód? Wyznaczone do defilady samoloty i śmigłowce startowały z kilku baz. Musiały dotrzeć do Warszawy z Poznania, Malborka, Łasku, zebrać się w wyznaczonych miejscach, a następnie dołączyć do jednej z czternastu formacji i w ściśle określonym czasie wyruszyć nad stolicę.

Przygotowania do parady z okazji Święta Wojska Polskiego. Fot. 31 BLT

Maszyny dołączały do parady w kilkusekundowych odstępach. – Wszystko to wymagało bardzo ścisłych wyliczeń i koordynacji. Tym bardziej, że statki powietrzne poruszały się na różnych wysokościach i z różnymi prędkościami – zaznacza „Jimmy”. Dla przykładu: prędkość przelotu dla F-16 wynosiła 330 w. (nieco ponad 600 km/h), podczas gdy dla śmigłowców – około 80 w. (niespełna 150 km/h). Sprawę dodatkowo komplikował fakt, że w części formacji znalazły się maszyny różnego typu. – Ja sam pilotowałem F-16, który w towarzystwie jeszcze jednego myśliwca tego typu stanowił eskortę dla francuskiego tankowca A330 – tłumaczy „Jimmy”.

Parada z okazji Święta Wojska Polskiego. 15 sierpnia nad Warszawą przeleciało około 50 różnego typu statków powietrznych. Fot. sierż. Rafał Samluk / DORSZ COM CAM

Ale na tym nie koniec. Ogromnej precyzji wymagało także operowanie w obrębie samej formacji, ponieważ samoloty i śmigłowce leciały od siebie niemal na wyciągnięcie ręki. – Sześć naszych F-16 utworzyło ugrupowanie „Grot”, przypominające ostrze strzały. Skrzydła poszczególnych maszyn dzielił dystans 10 stóp, czyli około 3 m – wyjaśnia ppłk pil. Łukasz Gradziński, dowódca Grupy Działań Lotniczych 31 Blot, który w formacji pełnił funkcję slota. Innymi słowy pilotował „efa” lecącego pośrodku, nieco poniżej ogona maszyny prowadzącej. – Moim zadaniem było korygowanie położenia poszczególnych samolotów – tłumaczy oficer. Utrzymanie właściwej pozycji to sprawa niełatwa, zwłaszcza podczas letniego przelotu nad miastem. – Gęsta zabudowa kumuluje ciepło. Ponad nią tworzą się bańki gorącego powietrza, które powodują turbulencje – wyjaśnia ppłk Gradziński. Wszystko to sprawia, że jeśli nie ma takiej konieczności, do podobnych zadań lepiej nie przystępować z marszu.

Parada z okazji Święta Wojska Polskiego. 15 sierpnia nad Warszawą przeleciało około 50 różnego typu statków powietrznych. Fot. plut. Wojciech Król/MON

Awans, czyli pracowite święto

Zanim piloci wyruszyli na defiladę, przeszli trzy próby. Osiem dni przed defiladą, jej uczestnicy przelecieli nad Mińskiem Mazowieckim. Potem jeszcze dwukrotnie pojawiali się nad Warszawą. – Wtedy jeszcze nie wszystkie formacje występowały w pełnym składzie. Zależało nam przede wszystkim na przetestowaniu samego schematu misji: kolejności, w jakiej samoloty dołączają do ugrupowania, odstępów czasowych pomiędzy nimi – tłumaczy ppłk Gradziński. Do 15 sierpnia wszystko udało się zapiąć na ostatni guzik. W samo południe na Wisłostradę wyruszyły kolumny pojazdów. Niebawem też ponad nimi zaczęły pojawiać się kolejne formacje samolotów i śmigłowców. – Na ten moment czekaliśmy w napięciu, na szczęście wszystko poszło gładko – wspomina „Jimmy”.

Przygotowania do parady z okazji Święta Wojska Polskiego. Fot. 31 BLT

Powietrzna parada – tak jak przemarsz wojsk na lądzie i parada okrętów na Bałtyku – w założeniu stanowiła pokaz możliwości Wojska Polskiego. – Dla nas miała ona jednak również wymiar szkoleniowy – przyznaje dowódca Grupy Działań Lotniczych 31 Bazy. – Planowanie takiego przelotu właściwie nie różni się od planowania misji bojowej COMAO. W niej także biorą udział statki powietrzne różnego typu, które muszą w określonym czasie dotrzeć w ściśle wyznaczony rejon i współpracując ze sobą, zrealizować wyznaczone im zadanie – dodaje.

Piloci polskich F-16 w podobnych przedsięwzięciach brali udział wielokrotnie – przede wszystkim podczas międzynarodowych ćwiczeń. Załogi wielu innych maszyn mają jednak w tej kwestii skromniejsze doświadczenia. Teraz miały okazję poćwiczyć. A zysk był podwójny. – Treningi przed paradą wykorzystaliśmy także do szkolenia dwóch naszych pilotów, którzy teraz mogą już latać jako dowódcy ugrupowań złożonych z sześciu samolotów – dodaje ppłk Gradziński.

Łukasz Zalesiński

autor zdjęć: sierż. Rafał Samluk / DORSZ COM CAM, 31 BLT, plut. Wojciech Król/ MON

dodaj komentarz

komentarze


„Piorun” już nie tylko dla łącznościowców
Prezydent Nawrocki: Będziemy najsilniejszą armią NATO w Europie
Cena wolności. Powstańcze wspomnienia
Amerykańsko-rosyjski szczyt na Alasce
Więcej żołnierzy z pieniędzmi za dyżur bojowy
Nawrocki: Będę wspierał modernizację armii
Polskie szkolenie dla pilotów FA-50
Rozkaz: sformować brygadę
Donald Trump ostrzega Władimira Putina
Hekatomba na Woli
„Koalicja chętnych” rozmawia w sprawie Ukrainy
Beret „na rekinka” lub koguta
Rekonstrukcja bitwy pod Ossowem
Rosyjski atak po spotkaniu w sprawie pokoju
GROM w obiektywie. Zobaczcie sami!
Nowelizacja ustawy o obronie z podpisem prezydenta
Zwycięska batalia o stolicę
Polski żołnierz pobił w Chinach rekord świata
Coraz więcej Panter w Polsce
Polscy piloci trenują już na symulatorach FA-50
W równym szyku, na centymetry
Szczyt przywódców ws. Ukrainy
Warszawo, do broni!
Rosnąca sprzedaż i inwestycje
Muzeum Bitwy Warszawskiej zaprasza!
Organy ścigania na tropie współpracowników rosyjskich służb
Obowiązek budowy schronów staje się faktem
Żołnierze-sportowcy o bezpieczeństwie nad wodą
Brytyjczycy żegnają Malbork
Celne oko sportowców z „armii mistrzów”
Kolejne spotkanie Trump-Zełenski
„Nitro-Chem” i Grupa Azoty łączą siły
Terytorialsi i czarna taktyka
Polskie drony dla wojska
Na rowerach szlakiem Bitwy Warszawskiej 1920 roku
Cisza przed wojną
Najważniejszy jest żołnierz
Eksplozja pod Łukowem – rosyjska prowokacja
Australijski AWACS rozpoczął misję w Polsce
Orlik na Alfę
Ustawa o obronie ojczyzny – pytania i odpowiedzi
ORP „Necko” idzie do natowskiego zespołu
Flytrap, czyli młot na drony
Muzeum Bitwy Warszawskiej otwarte
Kosiniak-Kamysz: Tylko zjednoczeni zwyciężamy
Wojskowa Bożena i jej możliwości
Eksplozja na Lubelszczyźnie
Kosmiczny prestiż
Służby badają wybuch pod Łukowem
Skok na głęboką wodę, ale ze spadochronem
„Road Runner” w Libanie
Sławomir Cenckiewicz szefem BBN-u
Amunicja dla FA-50 kupiona
Świetne występy polskich żołnierzy
Uszyte na miarę
Nas nikt nie oszuka
Strzelanina w bazie US Army
Cel – pełna suwerenność w dziedzinie zbrojeń
Akcja ratunkowa amerykańskich żołnierzy
Gratulacje dla naszej katorżniczki!
Jak zostać kapralem rezerwy

Ministerstwo Obrony Narodowej Wojsko Polskie Sztab Generalny Wojska Polskiego Dowództwo Generalne Rodzajów Sił Zbrojnych Dowództwo Operacyjne Rodzajów Sił Zbrojnych Wojska Obrony
Terytorialnej
Żandarmeria Wojskowa Dowództwo Garnizonu Warszawa Inspektorat Wsparcia SZ Wielonarodowy Korpus
Północno-
Wschodni
Wielonarodowa
Dywizja
Północny-
Wschód
Centrum
Szkolenia Sił Połączonych
NATO (JFTC)
Agencja Uzbrojenia

Wojskowy Instytut Wydawniczy (C) 2015
wykonanie i hosting AIKELO