moja polska zbrojna
Od 25 maja 2018 r. obowiązuje w Polsce Rozporządzenie Parlamentu Europejskiego i Rady (UE) 2016/679 z dnia 27 kwietnia 2016 r. w sprawie ochrony osób fizycznych w związku z przetwarzaniem danych osobowych i w sprawie swobodnego przepływu takich danych oraz uchylenia dyrektywy 95/46/WE (ogólne rozporządzenie o ochronie danych, zwane także RODO).

W związku z powyższym przygotowaliśmy dla Państwa informacje dotyczące przetwarzania przez Wojskowy Instytut Wydawniczy Państwa danych osobowych. Prosimy o zapoznanie się z nimi: Polityka przetwarzania danych.

Prosimy o zaakceptowanie warunków przetwarzania danych osobowych przez Wojskowych Instytut Wydawniczy – Akceptuję

Ochotnicy na ratunek

Latem 1920 roku sytuacja Polski wydawała się beznadziejna. Armia była w odwrocie, a bolszewicy zbliżali się do Warszawy. 8 lipca został powołany Generalny Inspektorat Armii Ochotniczej, na czele którego stanął gen. Józef Haller. W krótkim czasie do wojska zgłosiło się ponad sto tysięcy Polaków gotowych walczyć za ojczyznę.

„Po miastach i wioskach pisało na murach domów, chodnikach i rozbrzmiewało w powietrzu jedno tylko wołanie »Wstąp do wojska«! »Ojczyzna w niebezpieczeństwie«. Wieśniacy, mimo czaru przyrody wakacyjnej, grabili siano i koniczyny w zadumie i posępni, bo niepewni, czy te zbiory skarmią własnym dobytkiem. A może pracują na próżno, może wszystko pójdzie z dymem? Wszak wojna!” – tak lato 1920 roku wspominał Władysław Kocot, syn gospodarza spod Pułtuska, wówczas uczeń gimnazjum, który niebawem zgłosił się do armii. W połowie lipca stawił się w warszawskiej Cytadeli, gdzie po przedłożeniu sfałszowanej zgody od rodziców, został przypisany do jednego z oddziałów. „Codziennie przychodziły całe grupy ochotników starych i młodzieży. Tu byli mundurowani, uzbrajani, kilka dni szkoleń i szli na front, nie znając często jak strzelać z karabinu i jak celować. Na właściwe szkolenie nie było czasu. Nieprzyjaciel zagrażał stolicy Warszawie” – pisał Kocot. Wreszcie i jego batalion otrzymał rozkaz wymarszu na pole bitwy. „Byliśmy dumni sami z siebie i zadowoleni” – podkreślał po latach.

Kocot stał się jednym z ponad stu tysięcy zapaleńców, którzy niemal z dnia na dzień decydowali się porzucić swoje codzienne zajęcia, by bronić dopiero co odrodzonego państwa.

Ostrza w tarczy

Latem 1920 roku Rzeczpospolita znalazła się w wyjątkowo złej sytuacji. Po początkowych sukcesach, wojna z bolszewikami zaczęła przybierać skrajnie niekorzystny obrót. Kontruderzenie Armii Czerwonej na Ukrainie i Białorusi zepchnęło polskie wojska do głębokiej defensywy. Jakby tego było mało, w Warszawie doszło do politycznego przesilenia. 9 czerwca upadł rząd Leopolda Skulskiego. Powodem stała się międzypartyjna przepychanka o reformę rolną i wykup zboża na potrzeby armii. Nowy gabinet udało się powołać dopiero dwa tygodnie później. Na jego czele stanął Władysław Grabski, który doskonale rozumiał powagę sytuacji. Wiedział, że ocalenie kraju wymaga zaangażowania wszystkich dostępnych sił i zasobów. To właśnie na wniosek Grabskiego 1 lipca Sejm powołał Radę Obrony Państwa. Ów nadzwyczajny organ otrzymał wyłączne prawo do decydowania o sprawach związanych z prowadzeniem wojny. Na jego czele stanął naczelnik państwa Józef Piłsudski. Wkrótce rada zaapelowała, by wszyscy obywatele zdolni do noszenia broni zaciągali się do wojska. Jak się niebawem okazało, był to wstęp do powołania wielkiej ochotniczej armii.

Stosowny rozkaz wydał 8 lipca minister spraw wojskowych gen. Kazimierz Sosnkowski, zaś misja stworzenia nowej formacji została powierzona gen. Józefowi Hallerowi. Wybór ten był nieprzypadkowy. – Haller dowodził Frontem Pomorskim, który w początkach 1920 roku przejmował od Niemców Pomorze. Grał pierwsze skrzypce podczas uroczystości zaślubin Polski z Bałtykiem. Potem jednak znalazł się w odstawce. Za powierzeniem mu nowej funkcji gorąco optowali jednak Francuzi – tłumaczy dr Rafał Sierchuła, historyk z poznańskiego oddziału IPN-u, współautor biografii generała. Najbliżsi wówczas sojusznicy Polski pamiętali go przede wszystkim jako dowódcę sformowanej nad Sekwaną Błękitnej Armii. – Haller średnio nadawał się na dowódcę liniowego, był jednak doskonałym organizatorem. W podlegających sobie oddziałach potrafił stworzyć dobrą atmosferę, rozbudzić w swoich żołnierzach zapał i bojowego ducha – tłumaczy prof. Wiesław Wysocki, historyk z Uniwersytetu Kardynała Stefana Wyszyńskiego w Warszawie. – Jeździł na niezliczone spotkania, rozmawiał ze swoimi podwładnymi, wraz z nimi brał udział w mszach. Słowem: był blisko ludzi – dodaje. Wkrótce sam Haller wydał własny apel do społeczeństwa: „Kto ma u siebie broń, kto ma konia i siodło, niechaj stanie z tem, co ma. Niech szlachetne współubieganie się o pierwszeństwo będzie miarą gorącej miłości ojczyzny”.

Generalny Inspektor Armii Ochotniczej gen. broni Józef Haller.

O wstępowanie do armii ochotniczej zaapelował Kościół katolicki, ale też gminy ewangelickie czy żydowskie, do mieszkańców wsi w specjalnej odezwie zwrócił się kolejny już nowo mianowany premier Wincenty Witos, robotników mobilizowała między innymi Polska Partia Socjalistyczna. Po kraju były rozprowadzane ulotki, wychodziły okolicznościowe gazety, na murach pojawiały się plakaty – na jednym z najbardziej znanych żołnierz wystawia ozdobioną białym orłem tarczę, w której grzęzną nieprzyjacielskie ostrza. „Do broni. Ratujmy ojczyznę! Pamiętajmy dobrze o naszym przyszłym losie” – głosiło wezwanie. A szeregi ochotniczej armii rosły z każdym dniem.

Złe rachuby Lenina

W przededniu decydującej bitwy o Warszawę zastępy ochotników liczyły niemal 80 tys., a wkrótce liczba ta wzrosła do ponad 100 tys. Wśród nich było mnóstwo młodzieży. Spora część służyła w harcerstwie. Do armii zaciągały się jednak również osoby starsze, które z różnych przyczyn nie podlegały obowiązkowej służbie wojskowej. Dolna granica wieku dla ochotników wynosiła 17 lat, górna 42 lata w przypadku szeregowych i 50 lat dla oficerów rezerwy. Do ochotniczej armii wstępowali wykładowcy akademiccy nauczyciele, rzemieślnicy, robotnicy czy włościanie. Zaangażowanie ostatnich dwóch grup w obronę nowo powstałego państwa było dla bolszewików nieprzyjemnym zaskoczeniem. – Lenin mocno liczył, że chłopi i robotnicy z ochotą przyłączą się do niosących rewolucję komunistów. Nie wziął pod uwagę, że położenie nawet najuboższych grup społecznych w Polsce było jednak diametralnie różne od tego, z czym zmagały się one w carskiej Rosji. Zignorował też głębokie przywiązanie do religii, zwłaszcza wśród konserwatywnych mieszkańców wsi – podkreśla prof. Wysocki. Bolszewikom nie pomagało też bezprzykładne okrucieństwo ich żołnierzy – także wobec ludności cywilnej. W efekcie za rewolucyjnymi hasłami poszli nieliczni Polacy.

Ochotnicy uzupełniali oddziały regularnego wojska, szybko też jednak zaczęli być grupowani w samodzielne formacje. Najwięcej z nich, blisko połowa, służyło w piechocie. Spora część trafiła jednak do kawalerii, artylerii czy wojsk technicznych. – Wartość bojowa armii ochotniczej nie była zbyt wysoka, ale w tych dramatycznych chwilach liczyła się każda para rąk zdolna do obsługi karabinu – zaznacza dr Sierchuła. A prof. Wysocki dodaje: – Tylko część ochotników trafiła na front. Podczas wojny zadań było naprawdę dużo. Należało na przykład chronić przeprawy na Wiśle przed bolszewicką dywersją”. Nie znaczy to oczywiście, że ochotnicy nie mieli zasług na polu bitwy. Wystarczy wspomnieć młodych żołnierzy 236 Pułku Piechoty Armii Ochotniczej, którzy 14 sierpnia 1920 roku bohatersko walczyli pod Ossowem.

Jesienią 1920 roku spora część oddziałów ochotniczych została rozformowana. Stało się to po podpisaniu rozejmu z bolszewikami. Inne funkcjonowały jeszcze przez kilka miesięcy. Wszystkie dołożyły jednak cegiełkę do ogromnego sukcesu, jakimi było zwycięstwo w wojnie, która w pewnym momencie wydawała się być przegrana.

Korzystałem z:
Władysław Kocot, Pamiętniki i korespondencja z lat 1920, 1939-1945, Archiwum Państwowe m. st. Warszawy, Oddział w Pułtusku, Pułtusk 2009
Lech Wyszczelski, Operacja warszawska sierpień 1920, Warszawa 2005
Norman Davies, Orzeł Biały, Czerwona Gwiazda, Kraków 2006

Łukasz Zalesiński

autor zdjęć: Wikipedia

dodaj komentarz

komentarze


Kosiniak-Kamysz o zakupach koreańskiego uzbrojenia
 
Wiceszef MON-u: w resorcie dochodziło do nieprawidłowości
Pod skrzydłami Kormoranów
NATO zwiększy pomoc dla Ukrainy
Zachować właściwą kolejność działań
Polak kandydatem na stanowisko szefa Komitetu Wojskowego UE
Zmiany w dodatkach stażowych
Gunner, nie runner
Wytropić zagrożenie
Znamy zwycięzców „EkstraKLASY Wojskowej”
NATO on Northern Track
Tragiczne zdarzenie na służbie
Czerwone maki: Monte Cassino na dużym ekranie
Wojna w świętym mieście, część druga
Priorytety polityki zagranicznej Polski w 2024 roku
Ameryka daje wsparcie
W Italii, za wolność waszą i naszą
Ramię w ramię z aliantami
Ukraińscy żołnierze w ferworze nauki
Puchar księżniczki Zofii dla żeglarza CWZS-u
Polscy żołnierze stacjonujący w Libanie są bezpieczni
Gen. Kukuła: Trwa przegląd procedur bezpieczeństwa dotyczących szkolenia
Donald Tusk: Więcej akcji a mniej słów w sprawie bezpieczeństwa Europy
Metoda małych kroków
W Rumunii powstanie największa europejska baza NATO
Więcej koreańskich wyrzutni dla wojska
Lekkoatleci udanie zainaugurowali sezon
Więcej pieniędzy dla żołnierzy TSW
Systemy obrony powietrznej dla Ukrainy
Ustawa o obronie ojczyzny – pytania i odpowiedzi
Operacja „Synteza”, czyli bomby nad Policami
Rozpoznać, strzelić, zniknąć
Wojna w Ukrainie oczami medyków
Sprawa katyńska à la española
Kadisz za bohaterów
Wojna w świętym mieście, epilog
Active shooter, czyli warsztaty w WCKMed
Od maja znów można trenować z wojskiem!
Wypadek na szkoleniu wojsk specjalnych
Kolejne FlyEye dla wojska
Wojskowy bój o medale w czterech dyscyplinach
Rekordziści z WAT
Charge of Dragon
25 lat w NATO – serwis specjalny
Wojna w świętym mieście, część trzecia
Morze Czarne pod rakietowym parasolem
Szybki marsz, trudny odwrót
Na straży wschodniej flanki NATO
Sandhurst: końcowe odliczanie
Front przy biurku
Jakie wyzwania czekają wojskową służbę zdrowia?
Aleksandra Mirosław – znów była najszybsza!
Żołnierze ewakuują Polaków rannych w Gruzji
Przełajowcy z Czarnej Dywizji najlepsi w crossie
Strategiczna rywalizacja. Związek Sowiecki/ Rosja a NATO
Morska Jednostka Rakietowa w Rumunii
NATO na północnym szlaku
Wojna na detale
Szpej na miarę potrzeb
Ustawa o obronie ojczyzny – pytania i odpowiedzi
Posłowie dyskutowali o WOT
Ustawa o obronie ojczyzny – pytania i odpowiedzi
Święto stołecznego garnizonu
W Brukseli o wsparciu dla Ukrainy
SOR w Legionowie

Ministerstwo Obrony Narodowej Wojsko Polskie Sztab Generalny Wojska Polskiego Dowództwo Generalne Rodzajów Sił Zbrojnych Dowództwo Operacyjne Rodzajów Sił Zbrojnych Wojska Obrony
Terytorialnej
Żandarmeria Wojskowa Dowództwo Garnizonu Warszawa Inspektorat Wsparcia SZ Wielonarodowy Korpus
Północno-
Wschodni
Wielonarodowa
Dywizja
Północny-
Wschód
Centrum
Szkolenia Sił Połączonych
NATO (JFTC)
Agencja Uzbrojenia

Wojskowy Instytut Wydawniczy (C) 2015
wykonanie i hosting AIKELO