Marynarka wojenna Włoch należy do najpotężniejszych w Europie i urasta do głównej siły NATO na Morzu Śródziemnym, choć włoska bandera pojawia się też na innych akwenach, przez które przebiegają ważne szlaki handlowe, m.in. na Morzu Czerwonym i na Atlantyku. Obecnie Marina Militare wraz z innymi flotami Sojuszu dozoruje aktywność rosyjskich okrętów na Morzu Śródziemnym. Nowym obszarem jej aktywności staje się rejon Indo-Pacyfiku, Włochy zostały bowiem poproszone przez sojuszników o wsparcie w powstrzymywaniu ekspansywnej polityki Chin. A teraz jeden z włoskich niszczycieli rakietowych będzie też wspierał obronę powietrzną Polski.
Marynarka wojenna stanowi kluczowy element systemu obronnego Włoch, więc polityczni decydenci nie szczędzą wydatków na jej rozwój. Marina Militare należy dziś do nielicznych flot świata dysponujących lotniskowcami. W służbie są dwa okręty, z których pokładów operują samoloty krótkiego startu i pionowego lądowania. Starszy z nich, „Giuseppe Garibaldi”, niebawem zakończy służbę. Flota włoska jednak nadal będzie miała dwa okręty lotnicze, ponieważ z pokładu „Trieste”, podobnie jak z lotniskowca „Cavour”, mogą operować myśliwce F-35B.
Tymczasem w marcu podczas posiedzeń komisji obrony obu izb parlamentu dowódca marynarki stwierdził, że potrzebny jest nowy lotniskowiec, bo pojawiają się nowe zadania. Zobowiązania sojusznicze sprawiają, że Włochy muszą zaangażować się na obszarze Indo-Pacyfiku. W planach jest wysłanie na azjatyckie wody z wielomiesięczną misją lotniskowca „Cavour”. Ponieważ w przyszłości misje na odległych akwenach będą codziennością, admirałowie chcą mieć możliwość rotacji okrętów oraz równoczesnego działania w różnych miejscach.
Lotniskowce nie działają same, lecz w grupach bojowych, dlatego w marcu pojawił się również postulat zakupienia dwóch następnych niszczycieli rakietowych nowej generacji DDX oprócz dwóch, które mają zasilić marynarkę wojenną przed końcem obecnej dekady. Okręty te zastąpią dwa pochodzące z lat dziewięćdziesiątych XX wieku niszczyciele typu Ammiragli (w mediach popularniejsza jest nazwa Durand de la Penne).
Według mediów włoskich będą to jednostki o wyporności 13,5 tys. t, uzbrojone w pociski przeciwlotnicze, przeciwrakietowe oraz manewrujące umieszczone w pionowych wyrzutniach z 96 komorami startowymi. Dla porównania, niszczyciel „Caio Duilio”, jeden z dwóch typu Horizon, który wzmocnił właśnie obronę powietrzną Polski w rejonie nadbałtyckim, ma dwa razy mniej komór.
Z potrzebą zapewnienia lepszej ochrony lotniskowcom można łączyć postulat rozszerzenia programu fregat rakietowych projektu FREMM jeszcze o trzy jednostki przeznaczone do zwalczania okrętów podwodnych. Dotychczas z dziesięciu zamówionych, sklasyfikowanych jako typ Bergamini, w tym wariancie zbudowano cztery. Sześć pozostałych włoskich FREMM-ów to jednostki wielozadaniowe.
Zakup drugiego lotniskowca pozwoliłby wykorzystać śmigłowcowiec „Trieste” o wyporności 38 tys. t jako okręt flagowy grupy desantowej, którą tworzyłby wraz trzema dużymi nowymi okrętami desantowymi (mają one zasilić flotę w latach 2028–2031). Ich dostępność zwiększy zdolności włoskich sił zbrojnych do misji ekspedycyjnych i przerzutu wojsk, gdyż na pokładach czterech desantowców będzie można zaokrętować około 1700 żołnierzy.
Udział w misjach w odległych rejonach sprawia, że marynarka wojenna chciałaby także mieć więcej okrętów wsparcia logistycznego. Pierwsza jednostka typu Vulcano jest już w służbie od 2021 roku. Dostawę drugiej zaplanowano na 2025 rok, finansowanie budowy trzeciej jest zagwarantowane i jeśli nie pojawią się problemy, zostanie ona przekazana flocie w 2031 roku. W marcu wojskowi jednak zasygnalizowali potrzebę zamówienia czwartej.
Działania ekspedycyjne są ważne, ale kluczowe dla Włochów są operacje na Morzu Śródziemnym, gdyż sytuacja na tym akwenie oddziałuje na bezpieczeństwo ich kraju i całej południowej flanki NATO. Tymczasem poza regionalnymi konfliktami na Bliskim Wschodzie i w Afryce, które wywołują fale uchodźców, zagrożeniem jest też aktywność rosyjskiej floty wojennej. Rosjanom operacje na Morzu Śródziemnym ułatwia fakt, że w Tartus w Syrii mają bazę morską. Choć Flota Czarnomorska, której okręty najczęściej operowały na tym akwenie, jest obecnie zaangażowana w wojnę z Ukrainą, a Turcja zamknęła dla obcych jednostek wojennych cieśniny czarnomorskie – Bosfor i Dardanele, Rosjanie regularnie rozmieszczają tam okręty z innych swoich zgrupowań morskich. To wymusza czujność marynarek wojennych śródziemnomorskich członków NATO. Dlatego Włochy utrzymują na stałe w morzu około 20 okrętów.
Licząc się z tym, że zagrożenie ze strony Rosji będzie istniało w przyszłości, Włosi rozwijają siły patrolowe. W służbie są już dwa z siedmiu zamówionych dużych wielozadaniowych okrętów patrolowych (pattugliatori polivalenti d’altura – PPA) typu Paolo Thaon di Revel. Jednostki o wyporności ponad 6 tys. t mają mieć trzy różne konfiguracje wyposażenia i uzbrojenia. W wersji pełnej są porównywalne z fregatami, a modułowa konstrukcja ułatwia szybkie dozbrojenie wersji lekkiej i lekkiej plus. Możliwe, że zamówionych zostanie więcej PPA, bo we wstępnych planach mówiono o 16 okrętach.
Oprócz nich we flocie Włoch pojawią się korwety patrolowe, gdyż kraj ten jest koordynatorem europejskiego programu, w ramach którego powstaje projekt takiej jednostki. Wstępne plany przewidują zamówienie około 2030 roku ośmiu okrętów o wyporności poniżej 3 tys. t.
Włosi doceniają też znaczenie sił podwodnych, które obecnie liczą osiem okrętów. Najnowszymi z nich są cztery jednostki typu Todaro, oparte na niemieckim projekcie U212 A. Od 2027 roku mają rozpocząć się dostawy czterech nowych jednostek projektu U212 NFS. Tymczasem dowództwo marynarki wojennej zwróciło się do polityków, by rozważyli zwiększenie zamówienia o jeszcze dwa okręty.
Marynarze mają plany ambitne, ale zarazem kosztowne. Na spełnienie oczekiwań, które przedstawili w marcu, z uwzględnieniem kosztów 15 dodatkowych myśliwców pokładowych F-35B dla nowego lotniskowca oraz ośmiu nowych morskich samolotów patrolowych zdolnych do zwalczania okrętów podwodnych, potrzebne byłoby ponad 12 mld euro. A przecież podobne plany mają wojska lądowe i siły powietrzne. Dlatego być może spełnione zostaną tylko niektóre oczekiwania floty.
Choć równie liczna jak włoska jest francuska marynarka wojenna, to jej jednostki z powodów geograficznych i politycznych muszą jednocześnie działać na Morzu Śródziemnym, Atlantyku i w kanale La Manche oraz na wodach ich posiadłości zamorskich: Pacyfiku, Oceanie Indyjskim i Morzu Karaibskim. Włosi już teraz posiadają najsilniejszą marynarkę wojenną na Morzu Śródziemnym, a ich pozycję jeszcze umocnią ambitne programy budowy okrętów.
autor zdjęć: 3 FO, Italian Navy
komentarze