moja polska zbrojna
Od 25 maja 2018 r. obowiązuje w Polsce Rozporządzenie Parlamentu Europejskiego i Rady (UE) 2016/679 z dnia 27 kwietnia 2016 r. w sprawie ochrony osób fizycznych w związku z przetwarzaniem danych osobowych i w sprawie swobodnego przepływu takich danych oraz uchylenia dyrektywy 95/46/WE (ogólne rozporządzenie o ochronie danych, zwane także RODO).

W związku z powyższym przygotowaliśmy dla Państwa informacje dotyczące przetwarzania przez Wojskowy Instytut Wydawniczy Państwa danych osobowych. Prosimy o zapoznanie się z nimi: Polityka przetwarzania danych.

Prosimy o zaakceptowanie warunków przetwarzania danych osobowych przez Wojskowych Instytut Wydawniczy – Akceptuję

Spadkobiercy husarii

Polską 1 Dywizją Pancerną dowodził doświadczony, bojowy żołnierz, generał brygady Stanisław Maczek, który nie przegrał żadnej bitwy. Dowodzona przez niego we wrześniu 1939 roku 10 Brygada Kawalerii sprawdziła się w walkach opóźniających – podkreśla dr Franciszek Idkowiak.

Los sprawił, że prawie w tym samym czasie na frontach zachodnim i wschodnim II wojny światowej weszły do walki dwie polskie wielkie jednostki pancerne: 1 Dywizja Pancerna w Normandii i 1 Brygada Pancerna na przyczółku magnuszewskim. Patrząc na pierwsze chwile walki obu jednostek, który z tych debiutów był bardziej udany?

Dr Franciszek Idkowiak: Trudno na to pytanie jednoznacznie odpowiedzieć. 1 Dywizja Pancerna, wchodząc do walki, była jednostką, moim zdaniem, bardziej dojrzałą. Większość żołnierzy miała za sobą doświadczenia dwóch kampanii wojennych (w Polsce 1939 i we Francji 1940 roku). Przeszła także dwuletnie gruntowne przeszkolenie w angielskich centrach szkoleniowych, na strzelnicach i poligonach. Jednak, jak to ujął generał Stanisław Maczek, „własnego doświadczenia z zakresu walki dywizji pancernej nie miał z nas nikt, od dowódcy dywizji do ostatniego strzelca czy ułana. To własne doświadczenie można zdobyć tylko na polu walki”. Natomiast 1 Brygada Pancerna im. Bohaterów Westerplatte poszła do boju w zasadzie po rocznym okresie organizacji i szkolenia.

Obie jednostki ruszyły do walki w niesprzyjających warunkach. 1 Dywizja Pancerna wchodziła do walki na przygotowaną głęboko urzutowaną obronę przeciwnika. Tyły dywizji i artyleria dywizyjna zostały omyłkowo zbombardowane przez lotnictwo amerykańskie. Niewiele natomiast podczas bombardowania ucierpiały pozycje niemieckie. Wśród żołnierzy niemieckich pojawił się nawet taki dowcip: „Kiedy bombarduje Luftwaffe, kryją się alianci, kiedy bombarduje RAF, kryją się Niemcy, ale kiedy bombardują Amerykanie, kryją się wszyscy”. Polska dywizja zmuszona była walczyć z nieprzyjacielem nie tylko od czoła, lecz także od strony odsłoniętego (nieubezpieczonego) wschodniego skrzydła (boczny ogień artylerii niemieckiej). Dysponowała sprzętem pancernym o niższych parametrach niż przeciwnik (mam na uwadze niemieckie PzKpfw V Panther i PzKpfw VI Tiger). W pierwszym dniu walki straciła około czterdziestu czołgów (2 Pułk Pancerny stracił 26 na posiadanych 36 czołgów). Trudno tu mówić o udanym debiucie, jednak wyniki późniejszych walk dywizji pozwalają ocenić jej działania pozytywnie.

1 Brygada Pancerna na przyczółku magnuszewskim nie walczyła jako zwarta jednostka. W wyniku trudności z przeprawianiem czołgów przez rzekę, do walki wchodziły sukcesywnie pojedyncze kompanie, które oficerowie łącznikowi kierowali z marszu do radzieckich dywizji piechoty. Dzięki niezwykłemu bohaterstwu, poszczególne kompanie czołgów, odpierając kilkakrotnie kolejne ataki i ponosząc duże straty (żołnierze i sprzęt), wykonały swoje zadanie obrony przyczółka. Szczególnie wsławiły się walkami pod wsią Studzianki, która kilkakrotnie przechodziła z rąk do rąk. Należy nadmienić, że załogi 1 Pułku Czołgów nie miały doświadczenia bojowego. Planowano wprawdzie ich użycie jako wsparcie oddziałów 1 Dywizji Piechoty im. Tadeusza Kościuszki walczących pod Połzuchami i Trygubową, jednak z powodu złego przygotowania przepraw przez Miereję pułk nie zdołał pokonać błotnistej doliny rzeki (piętnaście czołgów ugrzęzło) i praktycznie nie wszedł do walki.

Obie bitwy udowodniły, że żołnierz polski, walcząc o wolność Polski na wszystkich frontach II wojny światowej, nie szczędził krwi ani życia.

1 Dywizja Pancerna generała Stanisława Maczka była następczynią 10 Brygady Kawalerii, która zapisała piękną kartę bojową we Wrześniu’39 i kolejno 10 Brygady Kawalerii Pancernej, która znowuż odznaczyła się w kampanii francuskiej 1940 roku. Dywizja kultywowała kawaleryjskie tradycje chociażby przez nazwy swych pododdziałów, ale w istocie była nowoczesną jednostką pancerną na wzór brytyjskich. Czy było jeszcze coś, co odróżniało ją od jednostek brytyjskich, co wynikało z doświadczeń zdobytych we wcześniejszych kampaniach 10 Brygady?

Polską 1 Dywizją Pancerną dowodził doświadczony, bojowy żołnierz, generał brygady Stanisław Maczek, który nie przegrał żadnej bitwy. Doświadczenia w prowadzeniu wojny manewrowej zdobywał już podczas wojny polsko-bolszewickiej, dowodząc kompanią lotną na wozach konnych i batalionem szturmowym. Dowodzona przez niego we wrześniu 1939 roku 10 Brygada Kawalerii sprawdziła się w walkach opóźniających. Zadawała przeciwnikowi duże straty, redukując w pierwszych dniach walki prędkość natarcia niemieckich dywizji nawet do czterech kilometrów na dobę. Walcząc do końca, w pełnej gotowości bojowej, na rozkaz przełożonych przekroczyła granicę państwową z Węgrami. W kampanii francuskiej 10 Brygada Kawalerii została wprowadzona do walki w momencie załamania się frontu francusko-niemieckiego. Mimo to generał Maczek skutecznie realizował otrzymane rozkazy, często bez łączności z dowództwem francuskim. Wykazał dużo własnej inicjatywy, nawiązywał współdziałanie z dowódcami francuskich jednostek napotkanymi na drodze marszu. Brygada pokazała swoje możliwości, zdobywając Montbard, zaskoczyła przeciwnika nocnym atakiem czołgów.

Istotnie 1 Dywizja Pancerna była nowoczesną jednostką pancerną, zorganizowaną na wzór brytyjski. Początkowo Polacy (jako naród praktyczny) próbowali organizować dywizję pancerną w składzie dwóch brygad pancernych jako zalążek polskiej broni pancernej po zakończeniu wojny. Jednak Brytyjczycy wymusili reorganizację dywizji pod groźbą niewysłania jej na front. Ostatecznie w jej skład weszły: sztab, brygada pancerna, brygada strzelców, artyleria dywizyjna, pancerny pułk rozpoznawczy, rodzaje wojsk i służby. Taki wzór dywizji pancernej wypracowali Brytyjczycy, opierając się na doświadczeniach walk w Afryce Północnej. Polska dywizja prowadziła swoje działania bojowe, wykorzystując zgrupowania broni połączonych (pancerni – piechota). Brytyjczycy z zasady wykorzystywali zamiennie do tych samych zadań dywizję pancerną i dywizję zmechanizowaną, mimo że w myśl regulaminów dywizja pancerna miała być wprowadzana do walki po przełamaniu głównej linii obrony przeciwnika w celu rozwinięcia powodzenia i wyjścia na jego tyły, wykorzystując manewr i ogień.

Najsłynniejszą polską formacją na froncie wschodnim niewątpliwie była 1 Warszawska Brygada Pancerna im. Bohaterów Westerplatte, chociażby dzięki popularnemu serialowi „Czterej pancerni i pies”, ale oprócz brygady istniał jeszcze 4 Pomorski Pułk Czołgów Ciężkich i 1 Drezdeński Korpus Pancerny. Zwłaszcza ten drugi poniósł krwawe straty w bitwie pod Budziszynem. Jakie były tego przyczyny? Czy polskie oddziały pancerne ustępowały tutaj tym z Armii Czerwonej?

Myślę, że jedyną odpowiedzią na to pytanie może być tylko potwierdzenie, że ustępowały, szczególnie pod względem doświadczenia bojowego, bo sprzęt bojowy i wyposażenie miały podobne. Oddziały pancerne Armii Czerwonej były zaprawiane w bojach bez przerwy już od czerwca 1941 roku. Polski 1 Pułk Czołgów utworzono w maju 1943 roku, a w sierpniu tegoż roku włączono go w skład 1 Brygady Pancernej. Inne oddziały, jak przywołany 4 Pomorski Pułk Czołgów Ciężkich, powstawały jeszcze później. Jakie były przyczyny krwawych strat w bitwie pod Budziszynem? Ich rozpatrywanie musimy rozpocząć od szczebla 2 Armii Wojska Polskiego. 1 Drezdeński Korpus Pancerny został przydzielony do tej armii jako jej ramię pancerne. Ogólnie można stwierdzić, że zawiodło rozpoznanie sił przeciwnika, szczególnie jego odwodów, i to zarówno na szczeblu poszczególnych oddziałów, związków taktycznych, jak i armii. Jest to tym bardziej dziwne, że 2 Armia dysponowała nawet samolotami rozpoznawczymi. Przeceniano natomiast własne możliwości, nie doceniając sił i możliwości zaprawionego w bojach przeciwnika. W tym czasie niemieckiego żołnierza uważano często za zdemoralizowanego, czekającego na koniec wojny, wycofującego się bezładnie pod naporem naszych wojsk, niezdolnego do stawiania zdecydowanego oporu. Podejmowano decyzje sprzeczne z ogólnymi zasadami walki. Piechota walczyła bez wsparcia czołgów, dział pancernych i artylerii. Natomiast artyleria bez osłony piechoty często zmuszana była do bezpośredniej walki ogniem na wprost z piechotą i czołgami przeciwnika. Przegrupowanie wojsk (także czołgów) bez rozpoznania drogi marszu, bez ubezpieczenia, bez wsparcia piechoty skutkowało tym, że kolumny wpadały w zasadzki, szczególnie w terenie zalesionym i pagórkowatym, ponosząc wielkie straty od ognia z dział nieprzyjaciela i z pancerfaustów. Nie bez znaczenia były też sprawy prestiżu i ambicji wyższych dowódców, którzy chcieli się poczuć w roli zdobywców Drezna i zwlekali z wydaniem rozkazu wstrzymania natarcia i przejścia do obrony. W dniach 29 i 30 kwietnia nastąpił przełom w walkach pod Budziszynem. 2 Armia WP porządkowała swoje jednostki i umacniała obronę – tworzyła ciągły front armii skierowany na południe, zabezpieczając lewe skrzydło sił głównych Frontu Ukraińskiego walczących o Berlin. Zadanie 2 Armii WP kosztem ogromnych ofiar i strat zostało wykonane. W toku walk armia straciła 4902 poległych, 2798 zaginionych oraz 10532 rannych żołnierzy, czyli ok. 20% stanu wyjściowego. Utracono także 57% czołgów i dział pancernych oraz ponad 20% artylerii.

Żołnierze 1 Korpusu Pancernego starali się wykonać każde zadanie, nawet w sytuacji walki w odosobnieniu, bez wsparcia innych rodzajów wojsk. Było to z ich strony poświęcenie, bohaterstwo, a często nawet heroizm. Dzięki temu, ponosząc duże straty, odnosili zwycięstwo z przeciwnikiem w wielu przypadkach silniejszym i bardziej zahartowanym w bojach.

Kolejną wielką jednostką pancerną Polskich Sił Zbrojnych na Zachodzie była 2 Warszawska Dywizja Pancerna. W jej skład weszły formacje 2 Korpusu Polskiego, które walczyły na froncie włoskim, bardzo trudnym dla broni pancernej. Jak oceniać chrzest bojowy pancerniaków 2 Korpusu Polskiego pod Monte Cassino? Spotyka się opinie, jak choćby ta zapisana przez podpułkownika Bohdana Tymienieckiego, że bardziej byli w tej bitwie kawalerzystami niż czołgistami. Co znaczy, że za bardzo szarżowali i ponosili przy tym straty. Czy to uprawniona opinia? Która bitwa na froncie włoskim była największym sukcesem polskiej broni pancernej?

Pancerniacy 2 Korpusu Polskiego przeszli chrzest bojowy pod Monte Cassino i Piedimonte od 11 do 25 maja 1944 roku. Ze względu na trudno dostępny teren masywu górskiego 2 Warszawska Brygada Pancerna nie mogła wejść do walki w całości. Ograniczona możliwość użycia czołgów spowodowała, że wykorzystano je głównie jako wsparcie oddziałów piechoty. Po jednym szwadronie czołgów (szesnaście wozów bojowych) z 4 Pułku Pancernego „Skorpion” przydzielono do dywizji piechoty (3 Dywizji Strzelców Karpackich i 5 Kresowej Dywizji Piechoty). Jeden szwadron wydzielono jako dyspozycyjny dowódcy korpusu. Nieliczne drogi, rzadko gładkie stoki, głównie rumowiska skalne nachylone pod kątem 30–45 stopni, wykluczały lub poważnie ograniczały użycie sprzętu kołowego, jak i gąsienicowego. Drogi dostępne dla czołgów zostały przez obrońców zaminowane, przez co ruch czołgów był bardzo ograniczony. Polskie czołgi wylatywały na minach, blokowały drogę pozostałym, które stawały się łatwym celem dla niemieckiej broni przeciwpancernej. Aby odblokować drogę, trzeba było pod ogniem przeciwnika spychać z niej uszkodzony sprzęt. Takie manewrowanie polskich czołgów w terenie dogodnym dla przeciwnika pozbawiało je czynnika zaskoczenia. Nasze wozy pancerne musiały wspierać piechotę, osłaniać zwiadowców, obezwładniać gniazda oporu przeciwnika oraz spełniać zadania artylerii. Wykonując swoje zadania, szwadrony czołgów ponosiły duże straty. Dla przykładu 3 szwadron, który dotarł na wzgórze Widmo, liczył tylko trzy czołgi.

2 Brygada Pancerna zaprezentowała swoje walory, działając całością sił jako taran uderzeniowy 2 Korpusu w bitwie pod Ankoną. Wykonała manewr oskrzydlający w kierunku morza, zmuszając pod Ankoną jednostki niemieckie do odwrotu. Ta bitwa może być uznana za największy sukces polskiej broni pancernej na froncie włoskim. Z jakimi trudnościami musieli zmagać się pancerniacy generała Władysława Andersa na odcinku adriatyckim tego frontu, ukazuje sprawozdanie z działań 2 Korpusu, w którym stwierdzono: „Jeżeli Włochy można uznać za kraj przyjemny dla turystów i ludzi muzykalnych, to w żadnym razie nie znajdą one wielbicieli wśród wojsk pancernych. Żaden czołgista, który brał udział w walkach we Włoszech, nie będzie nawet chciał słyszeć o blitzkriegu w tym kraju. Po ciężkich walkach w terenie górzystym Monte Cassino i Piedimonte wydawało się, że odcinek nad Morzem Adriatyckim, o stosunkowo niskich pagórkach, będzie się prosić o użycie czołgów. Rzeczywistość wyglądała inaczej. Będąc z natury rzeczy raczej słabego wzroku, czołg z chwilą opuszczenia drogi i znalezienia się w sadach owocowych, winnicach lub gęstwie kukurydzy czy innych roślin – oślepł prawie zupełnie. […] W tych warunkach walka z dobrze wkopanym i ukrytym przeciwnikiem przedstawiała dość ciężki problem”.

Od 12 do 21 kwietnia 1945 roku 2 Brygada Pancerna, współdziałając z 3 DSK i 5 KDP, wydatnie przyczyniła się do zwycięstwa w bitwie o Bolonię.

Na koniec chciałbym Pana zapytać o generała Franciszka Skibińskiego, który był prawą ręką generała Maczka. Skibiński po wojnie wrócił do Polski i wstąpił do Ludowego Wojska Polskiego. Jak wielu oficerów mających za sobą służbę w Polskich Siłach Zbrojnych był represjonowany w okresie stalinizmu, ale po wyjściu z więzienia wrócił do służby w armii. Czy jego doświadczenie z 1 Dywizji Pancernej miało praktyczne przełożenie na broń pancerną w LWP i po 1989 roku, czy pozostawało już tylko kwestią historyczną?

Zgadzam się ze stwierdzeniem, że Franciszek Skibiński jako szef sztabu był prawą ręką generała Maczka. Potwierdził to generał, oceniając działanie 10 Brygady Kawalerii z 4 września 1939 roku: „Cały ten sprytny manewr, którego autorstwo było zbiorowe, moje i całego mego sztabu (jak zawsze w dobrze funkcjonującym dowództwie) – dał bardzo dobre wyniki”. Skibiński wrócił do Polski, bo czuł się skrzywdzony przez generała Władysława Andersa, który pełniąc obowiązki Naczelnego Wodza, przeniósł generała Maczka na dowódcę 1 Korpusu do Szkocji, a jego stanowisko powierzył oddanemu sobie pułkownikowi Klemensowi Rudnickiemu z 2 Korpusu. W ten sposób pominął i zignorował Skibińskiego, a także kilku zasłużonych oficerów 1 Dywizji Pancernej.

W Ludowym Wojsku Polskim pułkownik dyplomowany Skibiński był szefem Katedry Broni Pancernej Akademii Sztabu Generalnego WP. Później został szefem Biura Studiów przy Ministrze Obrony Narodowej i awansował na stopień generała. W latach sześćdziesiątych XX wieku Biuro Studiów opracowało nowoczesne na owe czasy struktury organizacyjne dywizji pancernej i zmechanizowanej (na wzór zachodni). Odłożono je jednak ad acta, gdyż uzależnienie od dowództwa Układu Warszawskiego nie pozwalało na wprowadzanie własnych rozwiązań. Szczególną pozycją w dorobku naukowym generała jest, moim zdaniem, książka „Rozważania o sztuce wojennej” wydana w 1972 roku, którą uznał za dzieło swojego życia. Studiując treści i hasła zawarte w regulaminach walki wojsk lądowych Sił Zbrojnych PRL, jak i obecnie obowiązujących w Siłach Zbrojnych Rzeczypospolitej Polskiej oraz w „Leksykonie wiedzy wojskowej”, można dojść do wniosku, że ich autorzy w poważnym stopniu korzystali z dorobku naukowego generała Franciszka Skibińskiego. Polska broń pancerna ulegała ewolucji, zgodnie z jego przewidywaniami, której finalnym efektem są konstrukcje współczesnych czołgów.

Źródła cytatów:

W. Handke, „Pancerni w bitwie o Ankonę”, w: „Od Ankony do Bolonii 1944–1945. Studia i materiały do dziejów 2. Korpusu Polskiego”, t. IX, Leszno 2016.
S. Maczek, „Od podwody do czołga. Wspomnienia wojenne 1918–1945”, Edinburgh 1961. E. McGilvray, „Marsz Czarnych Diabłów. Odyseja dywizji pancernej generała Maczka”, Poznań 2006.

Rozmawiał: Piotr Korczyński

autor zdjęć: Muzeum Broni Pancernej w Poznaniu, arch. prywatne

dodaj komentarz

komentarze

~Scooby
1650622800
Co by nie powiedzieć T-34 ma lepszy kont nachylenia armaty , niż prototyp BWP Borsuk = łódka na gąsienicach ...
C0-8E-8A-A5
~LWP to nie było WP
1650385440
Co ma wspólnego armia "polska" w ZSRR z Wojskiem Polskim? U Berlinga służyli oczywiście obywatele polscy, często wcielani siłą, ale to nie czyni jeszcze z tej armii WP. Przecież po 8 maja 1945r kościuszkowcy z 1DP i westerplatczycy z 1 BPanc, i wiele innych oddziałów LWP walczyło z legalnym Wojskiem Polskim - zbrojnym podziemiem antykomunistycznym. Kadra oficerska w większości rosyjska, podległość pod marionetkowy KPP/PKWN i działania na rzecz obcego mocarstwa. I jeszcze raz powtórzę: nie stawiam zarzutu szeregowym żołnierzom, bo często nie mieli innego wyjścia, dla wielu była to jedyna droga powrotu do ojczyzny i wyrwania się z piekła. Ale LWP jako formacja było narzędziem okupacji i zniewolenia Polski. Takie są fakty, czy to się komu podoba, czy nie.
41-ED-3B-C1
~Scooby
1650373380
Jakaś mega nuda na tym portalu. Dlaczego jesteście tak zachowawczy?
C0-8E-8A-A5

Mikrus o wielkiej mocy
 
Zmiana warty w PKW Liban
„Northern Challenge”, czyli wyzwania i pułapki
Kamień z Szańca. Historia zapomnianego karpatczyka
Karta dla rodzin wojskowych
Polski producent chce zawalczyć o „Szpeja”
Olimp w Paryżu
Ile GROM-u jest w „Diable”?
Do czterech razy sztuka, czyli poczwórny brąz biegaczy na orientację
Olympus in Paris
Sojusz także nuklearny
Zagrożenie może być wszędzie
Rosyjskie wpływy w Polsce? Jutro raport
Czas „W”? Pora wytropić przeciwnika
Cześć ich pamięci!
„Złote Kolce” dla sportowców-żołnierzy
Witos i spadochroniarze
Wojskowi rekruterzy chcą być (jeszcze) skuteczniejsi
Mark Rutte w Estonii
Jak Polacy szkolą Ukraińców
Polacy pobiegli w „Baltic Warrior”
Żeglarz i kajakarze z „armii mistrzów” na podium
Hokeiści WKS Grunwald mistrzami jesieni
Święto marynarzy po nowemu
Breda w polskich rękach
Zapomogi dla wojskowych poszkodowanych w powodzi
Niepokonany generał Stanisław Maczek
Snipery dla polskich FA-50
Miliony sztuk amunicji szkolnej dla wojska
Czworonożny żandarm w Paryżu
Ostre słowa, mocne ciosy
Generał z niepospolitym polotem myśli
Centrum Robotów Mobilnych WAT już otwarte
Złoty Medal Wojska Polskiego dla „Drago”
Po pierwsze: bezpieczeństwo granic
Szkolenie 1000 m pod ziemią
Rosomaki w rumuńskich Karpatach
Gryf dla ochrony
Udane starty żołnierzy na lodzie oraz na azjatyckich basenach
Polskie „JAG” już działa
Rozliczenie podkomisji Macierewicza
Operacja „Feniks” – pomoc i odbudowa
Kto dostanie karty powołania w 2025 roku?
Żaden z Polaków służących w Libanie nie został ranny
Ogień nad Bałtykiem
Grób Nieznanego Żołnierza ma 99 lat
Żołnierska pamięć nie ustaje
NATO odpowiada na falę rosyjskich ataków
Ustawa o obronie ojczyzny – pytania i odpowiedzi
Jacek Domański: Sport jest narkotykiem
Polskie mauzolea i wojenne cmentarze – miejsca spoczynku bohaterów
The Power of Buzdygan Award
Adm. Bauer: NATO jest na właściwej ścieżce
Rajd pamięci i braterstwa
Rozkaz: rozpoznać przeprawę!
Komisja bada nielegalne wpływy ze Wschodu
Żeby nie poddać się PTSD
Zwycięzca w klęsce, czyli wojna Czang Kaj-szeka

Ministerstwo Obrony Narodowej Wojsko Polskie Sztab Generalny Wojska Polskiego Dowództwo Generalne Rodzajów Sił Zbrojnych Dowództwo Operacyjne Rodzajów Sił Zbrojnych Wojska Obrony
Terytorialnej
Żandarmeria Wojskowa Dowództwo Garnizonu Warszawa Inspektorat Wsparcia SZ Wielonarodowy Korpus
Północno-
Wschodni
Wielonarodowa
Dywizja
Północny-
Wschód
Centrum
Szkolenia Sił Połączonych
NATO (JFTC)
Agencja Uzbrojenia

Wojskowy Instytut Wydawniczy (C) 2015
wykonanie i hosting AIKELO