Senatorowie podziękowali polskim wojskowym za ich służbę pod Hindukuszem i uczcili minutą ciszy poległych podczas tej misji żołnierzy oraz pracownika cywilnego PKW Afganistan. O konsekwencjach wycofania wojsk koalicyjnych z Afganistanu rozmawiali w czwartek senatorowie z Komisji Spraw Zagranicznych i Unii Europejskiej.
Posiedzenie senackiej komisji odbyło się dwa dni po opuszczeniu przez ostatnich amerykańskich żołnierzy lotniska w Kabulu. Błyskawiczna ofensywa talibów i zajęcie całego kraju w zaledwie dziewięć dni sprawiły, że wycofywanie się koalicjantów odbywało się w dramatycznych okolicznościach. Setki tysięcy Afgańczyków, którzy współpracowali z zachodnimi wojskami i dyplomatami, usiłowało wydostać się z kraju. W sumie udało się ewakuować ponad 120 tysięcy osób. Jednak to tylko niewielka część tych, którzy, obawiając się zemsty talibów, chcą przedostać się do Europy. A to może doprowadzić do kryzysu uchodźczego. O tym, co to oznacza dla Polski, rozmawiali dziś senatorowie z Komisji Spraw Zagranicznych i Unii Europejskiej.
– Uzasadnieniem dla wycofania wojsk amerykańskich z Afganistanu był sukces operacji antyterrorystycznej. Przypomnę, że to właśnie walka z terroryzmem była głównym celem interwencji, która rozpoczęła się w październiku 2001 roku – mówił senator Bogdan Klich (PO), przewodniczący komisji. – Dopiero później sprzymierzeńcy, w tym Polska, postanowili podjąć działania transformacyjne oraz stabilizujące sytuację w Afganistanie – zauważył. Klich podkreślił, że żołnierze Wojska Polskiego, którzy początkowo wykonywali zadania o charakterze operacyjnym, kinetycznym, a następnie szkoleniowo-doradczym, wykazali się pełnym profesjonalizm. Zaproponował też, by senatorowie uczcili minutą ciszy tych, którzy „oddali życie za bezpieczeństwo Afganistanu i Polski”. – Trzeba podziękować polskim żołnierzom i pracownikom cywilnym, którzy przez lata brali udział w misji. Podziękowania należą się tym, którzy wspierali demokratyczne władze Afganistanu, i tym którzy pomagali miejscowej ludności, podjęli wysiłek, by unowocześnić ten kraj – mówił przewodniczący komisji.
Piotr Łukasiewicz, który w latach 2012–2014 był ambasadorem w Afganistanie, ocenił, że NATO niewłaściwie podeszło do budowania armii afgańskiej. – Postawiliśmy na budowę luźnych związków taktycznych. Nie myśleliśmy o strukturze sił zbrojnych, która miałaby pewną kulturę organizacyjną. Luźne związki taktyczne rozrzucone po prowincjach i wokół miast miałyby sens, gdyby talibowie zaatakowali w pewnej kolejności, ale zaatakowali jednocześnie i żołnierze po prostu rozeszli się do domów – tłumaczył.
Według Piotra Łukasiewicza, decyzja Amerykanów o zakończeniu wojskowej obecności w Afganistanie jest zrozumiała, ale – jak uznał – błędem było wycofanie dyplomatów i zlikwidowanie ambasady USA w Kabulu. Natomiast dla Radosława Sikorskiego, byłego ministra obrony w rządzie PO-PSL, pomyłką było „wycofanie do zera wszystkich amerykańskich żołnierzy”. – Należało utrzymać choć jedną bazę. Do obrony była na pewno baza w Bagram. Została ona wyposażona, kosztem wielu milionów dolarów, w najnowocześniejszy sprzęt – mówił Sikorski. Jednocześnie zapewnił, że nie można mówić o zmarnowanych latach w Afganistanie. – Ofiara tych, którzy zginęli podczas misji, nie poszła na marne – przekonywał. – Nie sądzę, aby talibowie zdołali odwrócić zmiany, jakie zaszły w Afganistanie przez ostatnie 20 lat. Kiedyś Kabul był właściwie kupą gruzu, teraz to pięciomilionowe miasto. Dziś 70 proc. Afgańczyków ma smartfony, a od 5 do 6 mln dziewczynek zostało objętych systemem edukacyjnym – wyliczał Sikorski. W jego opinii wyjście z Afganistanu nie kończy afgańskiego problemów ani pod Hindukuszem, ani na Zachodzie. Wręcz przeciwnie. – To początek kolejnej fazy kryzysu. Jeśli talibowie nie nawiążą relacji handlowych z państwami sąsiedzkimi, w ciągu kilku tygodni zabraknie żywności, a w miastach prądu – ostrzegał senator.
To oznacza, że oprócz osób, którym grozi śmierć z rąk talibów za współpracę z wojskowymi i dyplomatami z Zachodu, do Europy będą chciały przedostać się także osoby żyjące w skrajnym ubóstwie. Jerzy Marek Nowakowski, były dyplomata, poinformował, że w sąsiadującym z Afganistanem Uzbekistanie przebywa już ponad 100 tys. uchodźców. Ale, jak uważa Nowakowski, przejęcie władzy przez talibów doprowadzi do zdestabilizowania sytuacji w całym regionie, czego skutki mogą być odczuwalne m.in. na granicach Iranu, Turcji, Uzbekistanu, Armenii, Gruzji, a nawet Ukrainy i Białorusi.
Senatorowie przyznawali, że Unia Europejska stoi w obliczu kryzysu uchodźczego, ale z powodów humanitarnych powinniśmy pomagać tym, którzy kiedyś zapewniali bezpieczeństwo naszym żołnierzom. – Jako Polacy mamy obowiązek wobec tych ludzi. To także obowiązek humanitarny – zaznaczał Ryszard Schnepf, były dyplomata. Według niego polskie granice są szczelne, nie mamy więc czego się obawiać, zwłaszcza że Polska rzadko staje się państwem docelowym dla imigrantów. – Tymczasem u nas zostały podjęte środki nieproporcjonalne i nieuzasadnione do zagrożenia. Mam na myśli sytuację na granicy z Białorusią, gdzie utknęło, w nieludzkich warunkach, 32 imigrantów – mówił Schnepf.
Członkowie komisji zaapelowali do rządu, by powołał pełnomocnika, który będzie zajmował się pomocą i programem asymilacji uchodźców, którzy zdecydują się pozostać w Polsce.
autor zdjęć: Master Sgt. Alexander Burnett
komentarze