To prawda, że mijający rok z racji pandemii i jej konsekwencji, dla wielu często dramatycznych, trudno jest podsumować pozytywnie. Jednak patrząc tylko pod kątem modernizacji technicznej Sił Zbrojnych RP, zakupów nowego uzbrojenia i wprowadzania go do służby, to było dobre dwanaście miesięcy. Szczególnie dla sił powietrznych. W mijającym roku podpisano przecież przełomowy kontrakt na dostawę 32 samolotów piątej generacji F-35 Lightning II, lotnicy dostali też kolejne Bieliki. Zakupy dla wojsk lądowych również były całkiem pokaźne. A całości dopełnia – choć w tym przypadku to wciąż za mało – pozytywna informacja z marynarki wojennej.
Zakończenie roku to dobry czas na różnego rodzaju zestawienia i oceny. Jaki zatem 2020 był dla Wojska Polskiego? W mojej ocenie – dobry, zwłaszcza dla Sił Powietrznych RP. Wart 4,6 mld dolarów kontrakt na dostawę 32 samolotów F-35A Lightning II, obejmujący dostawę m.in. silników Pratt & Whitney F-135 oraz systemu szkoleniowego, to była druga co do wielkości umowa zbrojeniowa po 1989 roku. Najwięcej – bo 4,75 mld dolarów – zapłaciliśmy w 2018 roku za dwie baterie systemu rakietowego Patriot. Kupując F-35A Lightning II, wpisaliśmy się w wąskie grono krajów, które dysponując wielozadaniowymi maszynami piątej generacji, są w stanie skutecznie przełamywać antydostępowe systemy obrony przeciwlotniczej przeciwnika.
Warto w tym miejscu podkreślić, że w 2020 roku nasi lotnicy odebrali również ostatni z zamówionych dwa lata wcześniej czterech dodatkowych samolotów szkolnych M-346 Bielik. Dwanaście tych maszyn zastąpi w 41 Bazie Lotnictwa Szkolnego wysłużone TS-11 Iskra, które właśnie przeszły na zasłużoną emeryturę. Gdybyśmy dokupili kolejne cztery Bieliki, to moim zdaniem moglibyśmy pomyśleć o utworzeniu w Polsce centrum wojskowego szkolenia lotniczego, z którego mogliby korzystać piloci z innych armii.
Choć uważam, że mijający był najlepszy był dla sił powietrznych, to nie znaczy, iż w pozostałych rodzajach sił zbrojnych nic dobrego się nie wydarzyło. Wręcz przeciwnie. Zakupy dla wojsk lądowych również były pokaźne. Zamówiliśmy na potrzeby jednostek operacyjnych kolejne 120-mm moździerze automatyczne Rak wraz z wozami dowodzenia (za ponad 700 mln zł), KTO Rosomak w wersji „S” (za 105 mln zł) oraz prawie 20 tysięcy karabinków MSBS Grot (za 177 mln zł) i 50 tysięcy hełmów kompozytowych HP-05 (za 93 mln złotych). Warto również pamiętać o zamówieniu 175 (plus 202 jako opcja) wielonoszowych samochodów sanitarnych (za 166 milionów złotych).
Armia doczekała się również Mustanga, czyli następcy wysłużonego Honkera, którego miejsce zajął amerykański Ford Ranger XLT. Do jednostek dotarły również pierwsze czołgi Leopard 2A4 zmodernizowane do standardu Leopardów 2PL. Polscy żołnierze czekali na nie pół dekady, bo wielomiliardową umowę na ich ulepszenie podpisano pięć lat temu, w grudniu 2015 roku.
Na koniec nie sposób pominąć Marynarkę Wojenną RP. Tak, ja również czekałem w 2020 roku na przetargi na zakup nowych okrętów dla naszej wojennej floty. Zwłaszcza Orki, czyli nowej jednostki podwodnej, która ma zastąpić wysłużone Kobbeny, a także na przetargi dotyczące większych okrętów nawodnych, np. obrony wybrzeża o kryptonimie Miecznik. Niestety mijający rok nie przyniósł w obu tych przypadkach rozstrzygnięć. Tym bardziej doceniam więc zwodowanie trzeciego niszczyciela min klasy Kormoran II, a także mniejszych jednostek – holowników. I bardzo liczę, że 2021 rok będzie dla MW RP łaskawszy w realizacji jej ogromnych potrzeb.
autor zdjęć: st. chor. sztab. mar. Arkadiusz Dwulatek/CC DORSZ
komentarze