moja polska zbrojna
Od 25 maja 2018 r. obowiązuje w Polsce Rozporządzenie Parlamentu Europejskiego i Rady (UE) 2016/679 z dnia 27 kwietnia 2016 r. w sprawie ochrony osób fizycznych w związku z przetwarzaniem danych osobowych i w sprawie swobodnego przepływu takich danych oraz uchylenia dyrektywy 95/46/WE (ogólne rozporządzenie o ochronie danych, zwane także RODO).

W związku z powyższym przygotowaliśmy dla Państwa informacje dotyczące przetwarzania przez Wojskowy Instytut Wydawniczy Państwa danych osobowych. Prosimy o zapoznanie się z nimi: Polityka przetwarzania danych.

Prosimy o zaakceptowanie warunków przetwarzania danych osobowych przez Wojskowych Instytut Wydawniczy – Akceptuję

Cud Piłsudskiego

Kto był rzeczywistym autorem Rozkazu nr 8358/III z 6 sierpnia 1920 roku, czyli ofensywy nad Wieprzem, która zakończyła się klęską i odwrotem Armii Czerwonej spod Warszawy? Wódz naczelny Józef Piłsudski, generał Tadeusz Rozwadowski, a może francuski generał Maxime Weygand?


Naczelny Wódz Józef Piłsudski i generał Leonard Sierski, dowódca 4 Armii, która wykonała główne natarcie w czasie kontrofensywy znad Wieprza, Dęblin, sierpień 1920 rok. Reprodukcja: Piotr Korczyński

To pytanie pojawiło się już bezpośrednio po zakończeniu wojny w 1920 roku i stawiane było przede wszystkim przez politycznych przeciwników Marszałka, którzy chcieli pomniejszyć, a nawet zdyskredytować jego wkład w zwycięstwo nad bolszewikami. Pojawia się ono często też dzisiaj i choć od Bitwy Warszawskiej upłynęło już tyle lat, wcale nie straciło ono do końca swych politycznych podtekstów.

Tymczasem istota wydarzeń z tego przełomowego dla historii Polski lata leży zupełnie gdzie indziej. Jak podkreśla profesor Norman Davies w swej głośnej książce „Orzeł biały, czerwona gwiazda”: „Niekończące się spory na temat autorstwa tego sławnego rozkazu są nieistotne. To, czy szczegóły zostały nakreślone przez Piłsudskiego, Rozwadowskiego, Weyganda, przez nich wszystkich, czy nawet przez kogoś innego, nie ma znaczenia. Każdy średnio kompetentny strateg zaznajomiony z warunkami wojowania na Kresach przyznałby, że takie dyrektywy były pożądane”.

Ostatni nabój w ładownicy

Z 5 na 6 sierpnia Piłsudski spędził bezsenną noc w swym gabinecie w Belwederze. O czym rozmyślał wódz naczelny armii, która od kilku miesięcy była w odwrocie i w lipcu została przez nieprzyjaciela zepchnięta na ostatnie rubieże obronne? Co gorsza, niedługo miała się jej skończyć amunicja… Na pewno nie roztrząsał zbyt długo sytuacji na froncie. Była boleśnie jasna. Próby obrony przed rozpędzonym walcem bolszewickim nie dały żadnych efektów. Trzeba było wszystko postawić na jedną kartę i zagrać va banque. Oznaczało to tylko jedno – kontrofensywę. Piłsudski był w sytuacji człowieka walczącego z niedźwiedziem. By powalić bestię, mógł zadać tylko jeden, precyzyjny cios. Na drugi nie miałby już czasu, rozszarpany na strzępy. Nie miał też wyboru, co do miejsca uderzenia. Nie mógł go wyprowadzić z lewej flanki, bo tam już polskie oddziały zostały oskrzydlone przez nieprzyjacielską kawalerię; centrum z Warszawą także było wykluczone, gdyż tutaj spodziewał się frontalnego ataku Armii Czerwonej. Wyeliminował też front południowy, gdyż był on za daleko od głównego teatru działań, a walczące tam wojska związała skutecznie konarmia Siemiona Budionnego. Pozostawało tylko jedno: atak na prawo od centrum, w miejscu, w którym szybko można było zgromadzić siły zarówno z frontu północnego, jaki i południowego i wyprowadzić je do jednego decydującego uderzenia.

O świcie Piłsudski przyjął generała Tadeusza Rozwadowskiego, który pod koniec lipca został mianowany szefem Sztabu Generalnego. Ten jeden z najbardziej doświadczonych i najzdolniejszych strategów w Wojsku Polskim w lot zrozumiał plan naczelnego wodza. Pochyliwszy się nad mapą, wskazał od razu na rzekę Wieprz, ciągnącą się 100 kilometrów od Warszawy. To była najlepsza linia oparcia dla kontrofensywy. Przez cały dzień 6 sierpnia trwały narady nad kolejnymi elementami ofensywy, które złożyły się na słynny rozkaz nr 8358/III. Do wieczora został on przez Naczelne Dowództwo opublikowany z podpisem generała Rozwadowskiego i rozpoczął się najcięższy tydzień w życiu Piłsudskiego, a przełomowy dla losów państwa, na czele którego stał.

Cud był, ale zupełnie gdzie indziej

Piłsudski całe życie ryzykował, porywając się na rzeczy pozornie niemożliwe i wychodził obronną ręką z sytuacji bez wyjścia. Tak kolejny raz miało być i w sierpniu 1920 roku. Po wojnie jego przeciwnicy polityczni określili Bitwę Warszawską mianem cudu. Podkreślali, że tylko opatrzność wybawiła Polaków przed bolszewikami, bo mieli nieudolnego wodza. Mylili się całkowicie co do oceny naczelnego wodza z 1920 roku, ale z cudem było coś na rzeczy.

Nie wydarzył się on jednak 15 sierpnia pod Warszawą, w czasie zażartych walk na jej przedpolach, lecz wcześniej. Cudem w istocie było udane przegrupowanie polskich wojsk do planowanej kontrofensywy. Sam Piłsudski napisał później, że zostało to przeprowadzone „ponad ludzką możliwość”. W chwili, gdy ogłoszono rozkaz z 6 sierpnia wiele polskich oddziałów uwikłanych było w morderczą walkę, inne wyczerpane bojem musiały nagle zatrzymać swój odwrót, który często miał już znamiona paniki. Wszystkie zmuszone zostały do pójścia w poprzek linii komunikacyjnych, a następnie dotarcia w ciągu pięciu dni na pozycje odległe nieraz o 150, a nawet 300 kilometrów! Profesor Davies zaznaczył: „To, że Piłsudski uznał takie przedsięwzięcie za wykonalne, było jego osobistym aktem wiary; to, że je zasadniczo zrealizowano, było cudem, i to cudem w sferze organizacji sztabu oraz łączności sztabowej, gdzie tak wielu zachodnich obserwatorów stwierdziło brak kompetencji polskich sił zbrojnych”.

Norman Davies przy tej okazji obala całkowicie mit, rozpowszechniany po wojnie na Zachodzie, że to Weygand był architektem i sprawcą zwycięstwa nad Armią Czerwoną w 1920 roku „Zupełnie niesłusznie tak się twierdzi. Weygand w 1920 roku nie odegrał prawie żadnej roli. Piłsudski prosił Francuzów o żołnierzy, a oni przysłali mu jednego generała. Na przywitanie Weygand usłyszał od polskiego naczelnego wodza pytanie: Gdzie są wasze dywizje? Piłsudski później wykluczył Weyganda z narad swego sztabu. Jego rola w tej wojnie była więc marginalna” – podkreśla Davies.

W tym cudzie niebagatelną rolę odegrał ówczesny wiceminister spraw wojskowych, generał Kazimierz Sosnkowski. Najczęściej pamięta się, że zorganizował Armię Ochotniczą, której entuzjazm i patriotyzm stał się antidotum na defetyzm i poczucie klęski, jakie szerzyło się wśród polskich żołnierzy na froncie. Lecz polskiej armii groziło wówczas znacznie gorsze widmo. Na początku lipca 1920 roku generał Kazimierz Sosnkowski na posiedzeniu Rady Obrony Państwa ogłosił, że do 14 sierpnia polskiemu wojsku walczącemu z bolszewikami skończy się zupełnie amunicja. Sosnkowski znalazł jednak na to radę. Zwrócił się o pomoc do władz węgierskich, a te nie odmówiły wielkiemu przyjacielowi Węgier, bo tak generał postrzegany był w Budapeszcie. Jak podkreśla badacz polsko-węgierskich stosunków, doktor Endre László Varga: „Według węgierskiego wywiadu wojskowego w połowie lipca 1920 roku na jednego żołnierza polskiego przypadało jedynie siedem nabojów. Dochodziło do tego, że karano żołnierzy za nierozmyślny strzał. Wiedząc o tym, władze węgierskie poleciły fabryce zbrojeniowej barona Manfreda Weissa – jednej z najnowocześniejszych fabryk zbrojeniowych w tej części Europy – wyprodukować w szybkim tempie amunicję dla Wojska Polskiego. 27 lipca z fabryki wyekspediowano transport amunicji na granicę węgiersko-czechosłowacką, który tam wobec sprzeciwu władz czechosłowackich oczywiście utknął, a sytuacja Polski robiła się coraz dramatyczniejsza. Wreszcie zdecydowano się na transport okrężną drogą, przez Rumunię. Wagony z amunicją dotarły do Skierniewic, a stamtąd pod Warszawę w ostatnim momencie, bo 12 sierpnia 1920 roku”. W ten sposób Węgrzy włożyli niebagatelny wkład w polskie zwycięstwo.

Drugim oficerem, który odegrał decydującą rolę w planach Piłsudskiego był według profesora Daviesa generał Władysław Sikorski. Jego 5 Armia otrzymała najtrudniejsze zadanie – powstrzymanie prawego skrzydła nieprzyjaciela na północ od Warszawy, nad rzeką Wkrą. Trzonem 5 Armii były trzy dywizje piechoty i jedna kawalerii. Siły te Sikorski rzucił 14 sierpnia przeciw dwunastu dywizjom piechoty i dwóm kawalerii z 4, 16 i 3 Armii sowieckiej. „Poczynania 5 Armii – podkreśla prof. Davies – w ciągu następnych kilku dni miały rozstrzygające znaczenie dla losów całej bitwy. Odżyły upiory z 1831 roku, kiedy to rosyjska armia Paskiewicza skręciła w prawo, przetoczyła się przez Ciechanów i zdobyła Warszawę od zachodu. Sikorski jednak się nie przeląkł. W pełni świadomy przewagi nieprzyjaciela oraz groźby ataku na odsłonięte lewe skrzydło kontynuował atak”. I szedł jak burza, wykorzystując w natarciu pociągi pancerne, czołgi i samochody pancerne. Nie miał ich wiele, ale kierował je w najsłabsze punkty nieprzyjaciela, gdzie ich ogień siał spustoszenie. W przyszłości generał Sikorski, obok innego uczestnika tej wojny – generała Charlesa de Gaulle’a – stał się wielkim orędownikiem wojsk pancernych. Obaj przewidzieli, że będą one mieć w przyszłej wojnie światowej znaczenie decydujące.

Bibliografia:
Norman Davies, „Orzeł biały, czerwona gwiazda. Wojna polsko-bolszewicka” 1919–1920, przeł. Andrzej Pawelec, Kraków 1997
Rozmowa z prof. Normanem Daviesem, 15 maja 2020
Rozmowa z dr. Endre László Vargą, 3 marca 2020

Piotr Korczyński

autor zdjęć: Reprodukcja: Piotr Korczyński

dodaj komentarz

komentarze


Systemy obrony powietrznej dla Ukrainy
 
Szarża „Dragona”
Wojna w Ukrainie oczami medyków
Głos z katyńskich mogił
Wieczna pamięć ofiarom zbrodni katyńskiej!
Sprawa katyńska à la española
Charge of Dragon
Wojna w świętym mieście, część druga
Szpej na miarę potrzeb
SOR w Legionowie
NATO on Northern Track
Ocalały z transportu do Katynia
Polak kandydatem na stanowisko szefa Komitetu Wojskowego UE
W Rumunii powstanie największa europejska baza NATO
Przełajowcy z Czarnej Dywizji najlepsi w crossie
Rakiety dla Jastrzębi
Prawda o zbrodni katyńskiej
Żołnierze ewakuują Polaków rannych w Gruzji
Gen. Kukuła: Trwa przegląd procedur bezpieczeństwa dotyczących szkolenia
Ramię w ramię z aliantami
Rozpoznać, strzelić, zniknąć
Koreańska firma planuje inwestycje w Polsce
Marcin Gortat z wizytą u sojuszników
Kadisz za bohaterów
NATO zwiększy pomoc dla Ukrainy
Barwy walki
V Korpus z nowym dowódcą
Ustawa o obronie ojczyzny – pytania i odpowiedzi
Kolejne FlyEle dla wojska
Na straży wschodniej flanki NATO
Mundury w linii... produkcyjnej
Ustawa o obronie ojczyzny – pytania i odpowiedzi
Optyka dla żołnierzy
NATO na północnym szlaku
Jakie wyzwania czekają wojskową służbę zdrowia?
Przygotowania czas zacząć
Cyberprzestrzeń na pierwszej linii
Wojna w świętym mieście, epilog
Front przy biurku
Sandhurst: końcowe odliczanie
Wojna w świętym mieście, część trzecia
Więcej pieniędzy dla żołnierzy TSW
Żołnierze-sportowcy CWZS-u z medalami w trzech broniach
Zbrodnia made in ZSRS
Zachować właściwą kolejność działań
Kosiniak-Kamysz o zakupach koreańskiego uzbrojenia
25 lat w NATO – serwis specjalny
Polscy żołnierze stacjonujący w Libanie są bezpieczni
Zmiany w dodatkach stażowych
Odstraszanie i obrona
Potężny atak rakietowy na Ukrainę
Aleksandra Mirosław – znów była najszybsza!
Strażacy ruszają do akcji
Puchar księżniczki Zofii dla żeglarza CWZS-u
WIM: nowoczesna klinika ginekologii otwarta
Morska Jednostka Rakietowa w Rumunii
Operacja „Synteza”, czyli bomby nad Policami
Tusk i Szmyhal: Mamy wspólne wartości
Ustawa o obronie ojczyzny – pytania i odpowiedzi
Bezpieczeństwo ważniejsze dla młodych niż rozrywka
Święto stołecznego garnizonu
W Brukseli o wsparciu dla Ukrainy
Strategiczna rywalizacja. Związek Sowiecki/ Rosja a NATO

Ministerstwo Obrony Narodowej Wojsko Polskie Sztab Generalny Wojska Polskiego Dowództwo Generalne Rodzajów Sił Zbrojnych Dowództwo Operacyjne Rodzajów Sił Zbrojnych Wojska Obrony
Terytorialnej
Żandarmeria Wojskowa Dowództwo Garnizonu Warszawa Inspektorat Wsparcia SZ Wielonarodowy Korpus
Północno-
Wschodni
Wielonarodowa
Dywizja
Północny-
Wschód
Centrum
Szkolenia Sił Połączonych
NATO (JFTC)
Agencja Uzbrojenia

Wojskowy Instytut Wydawniczy (C) 2015
wykonanie i hosting AIKELO