moja polska zbrojna
Od 25 maja 2018 r. obowiązuje w Polsce Rozporządzenie Parlamentu Europejskiego i Rady (UE) 2016/679 z dnia 27 kwietnia 2016 r. w sprawie ochrony osób fizycznych w związku z przetwarzaniem danych osobowych i w sprawie swobodnego przepływu takich danych oraz uchylenia dyrektywy 95/46/WE (ogólne rozporządzenie o ochronie danych, zwane także RODO).

W związku z powyższym przygotowaliśmy dla Państwa informacje dotyczące przetwarzania przez Wojskowy Instytut Wydawniczy Państwa danych osobowych. Prosimy o zapoznanie się z nimi: Polityka przetwarzania danych.

Prosimy o zaakceptowanie warunków przetwarzania danych osobowych przez Wojskowych Instytut Wydawniczy – Akceptuję

Patrole rozminowania ciągle w drodze

Ponad 180 tysięcy kilometrów przejechali w ubiegłym roku saperzy z patroli rozminowania 6 Brygady Powietrznodesantowej, usuwając setki odnalezionych na Śląsku i w Małopolsce niewybuchów i niewypałów.

W 6 Brygadzie Powietrznodesantowej działają trzy patrole rozminowania. Dwa o numerach 28 i 29 wchodzą w skład 6 Batalionu Powietrznodesantowego z Gliwic i odpowiedzialne są za usuwanie niewybuchów i niewypałów na terenie województwa śląskiego. Trzeci z nich, działający w Małopolsce, ma numer 32 i jest częścią 16 Batalionu Powietrznodesantowego z Krakowa.

Każdy patrol to kilku żołnierzy codziennie gotowych do wyjazdu wszędzie tam, gdzie czai się „zardzewiała śmierć”, czyli pozostałe po burzliwych latach historii niewybuchy i niewypały.

Jak podkreślają zgodnie dowódcy dwóch działających na Śląsku patroli rozminowania, 2012 rok obfitował w ilość zgłoszeń o niebezpiecznych znaleziskach. – W ubiegłym roku zrealizowaliśmy prawie 500 zgłoszeń, a to jak łatwo obliczyć daje więcej niż jedną interwencję dziennie tylko na terenie naszego województwa –podsumowuje dowódca 29 pr st. chor. Tomasz Znojkiewicz. – Jednak odejmując okres zimowy, gdy liczba zgłoszeń spada, zdarzało się, że tych interwencji mieliśmy trzy, a nawet cztery dziennie – dodaje saper.

W jego ocenie jest to spowodowane dynamiczną rozbudową miast i liczbą prac budowlanych w regionie, w którym działają. Praktycznie każda budowa na Śląsku ma problem z odnalezionymi niewybuchami. Ale nie tylko. Najwięcej pracy w ubiegłym roku przysporzyło saperom około 2000 sztuk różnego rodzaju amunicji znalezionej podczas grzybobrania w pobliżu ogrodzenia… ośrodka wczasowego. – Na początku ktoś odnalazł dwie sztuki amunicji, a gdy tam pojechaliśmy, w czasie rutynowego sprawdzenia rejonu odkryliśmy jej znacznie więcej – od ciężkich bomb zapalających, poprzez pociski artyleryjskie małego i dużego kalibru po zwykłą amunicję strzelecką – opowiada dowódca drugiego śląskiego patrolu st. chor. Ryszard Szymkiewicz.

Ale to nie jedyne niebezpieczne znalezisko, jakie utkwiło im w pamięci ze względu na swoje niezwykle niebezpieczne umiejscowienie. Była jeszcze „katiusza” pod torami kolejowymi, trzy inne takie rakiety znalezione w czynnej żwirowni oraz granat moździerzowy, który wstrzymał na kilka godzin pracę w jednej ze śląskich kopalni.

Także jedyny w Małopolsce patrol rozminowania ubiegły rok spędził pracowicie, co również związane jest z licznie prowadzonymi różnego rodzaju pracami budowlanymi. – Miasta się rozrastają, coraz więcej i głębiej się kopie – zauważa dowódca patrolu chor. Maciej Mordarski. Ale jak podkreśla, rosnąca liczba zgłoszeń to też wynik wzrastającej świadomości społeczeństwa. – Ludzie, znajdując niewybuch, coraz częściej nie przechodzą obok niego obojętnie, a wręcz odwrotnie – od razu zgłaszają to tak jak powinni - na policję – podkreśla saper z Krakowa.

Także i ten patrol wiele razy interweniował, niszcząc bardzo niebezpieczne powojenne znaleziska. Wystarczy wspomnieć półtonową bombę lotniczą znalezioną w lesie nieopodal Pustyni Błędowskiej czy też pocisk artyleryjski odkryty na boisku szkolnym w jednej z podkrakowskich gmin.

Każdy patrol po otrzymaniu zgłoszenia ma na interwencję 72 godziny. Jeśli umiejscowienie znaleziska jest szczególnie niebezpieczne, zagrażające ludzkiemu życiu, wtedy ten czas skraca się do 24 godzin. To niewiele, bo saperzy nie mogą podejmować środków niebezpiecznych w nocy. Często, aby zlikwidować niewybuchy czy niewypały, żołnierze muszą dojechać kilkadziesiąt kilometrów do miejsca ich odnalezienia, podjąć je, sprawdzić, czy w pobliżu nie znajdują się inne niebezpieczne przedmioty, a następnie przejechać kolejnych kilkadziesiąt kilometrów do miejsca, w którym mogą je zniszczyć. Mimo tych trudności większość zgłoszeń realizowana jest w czasie jednej doby.

Choć od ostatniej wojny minęły już dziesiątki lat, saperzy dalej przemierzają setki kilometrów w walce z „zardzewiałą śmiercią”, usuwając niewypały i niewybuchy. Za nami ponad dwadzieścia dni stycznia, a za żołnierzami z patroli rozminowania kilka interwencji otwierających już tegoroczną statystykę ich działania. Czego więc można im życzyć? – Podobnie jak pilotom - ile wyjazdów, tyle powrotów – z uśmiechem odpowiada jeden z saperów.

******

Patrole rozminowania w liczbach:
•    182 116 kilometrów przejechały trzy patrole z 6 BPD, podejmując i likwidując niewybuchy i niewypały na terenie Śląska i Małopolski
•    72 540 sztuk amunicji, materiałów wybuchowych i środków niebezpiecznych zlikwidowano, w tym m.in.: 411 bomb lotniczych, 617 granatów moździerzowych, 31 min, 2622 pociski artyleryjskie
•    1876 kg trotylu zużyto do zniszczenia odnalezionych materiałów niebezpiecznych
•    710 razy saperzy podejmowali niebezpieczne znaleziska.

Źródło: kpt. Marcin Gil/ 6 BPD

PZ

autor zdjęć: Archiwum patroli rozminowania 6 BPD

dodaj komentarz

komentarze


Żołnierze ewakuują Polaków rannych w Gruzji
 
Pływacy i maratończycy na medal
Wojna w świętym mieście, część trzecia
Lekkoatleci udanie zainaugurowali sezon
Jak Ślązacy stali się panami własnego domu
MON przedstawiło w Senacie plany rozwoju sił zbrojnych
Skrzydła IT dla cyberwojsk
Uwaga, transformacja!
Zmiany w dodatkach stażowych
Pierwszy polski F-35 na linii produkcyjnej
Po pierwsze: bezpieczeństwo!
Ta broń przebija obronę przeciwlotniczą
Dzień zwycięstwa. Na wolność Polska musiała czekać
Ustawa o obronie ojczyzny – pytania i odpowiedzi
Polki pobiegły po srebro!
Posłowie dyskutowali o WOT
„Widziałem wolną Polskę. Jechała saniami”
Więcej pieniędzy dla żołnierzy TSW
Pilecki ucieka z Auschwitz
O bezpieczeństwie Europy w Katowicach
Akcja „Bielany”, czyli Junkersy w ogniu
Ustawa o obronie ojczyzny – pytania i odpowiedzi
Ustawa o obronie ojczyzny – pytania i odpowiedzi
Wioślarze i triatlonistka na podium
Daglezje poszukiwane
Pierwsi na oceanie
Pierwszy polski technik AH-64
Wojskowi medycy niosą pomoc w Iraku
Tragiczne zdarzenie na służbie
Morska Jednostka Rakietowa w Rumunii
Czarne oliwki dla sojuszników
Pytania o europejską tarczę
NATO on Northern Track
Wiedza na czas kryzysu
Trening szturmanów w warunkach miejskich
Polskie czołgi w „najgroźniejszym z portów”
Medyczne wnioski z pola walki
NATO na północnym szlaku
Więcej hełmów dla żołnierzy
Systemy obrony powietrznej dla Ukrainy
Odliczanie do misji na Łotwie
Sojuszniczy ogień z HIMARS-ów
Polscy żołnierze stacjonujący w Libanie są bezpieczni
W obronie wschodniej flanki NATO
„Steadfast Defender ’24”. Kolejne uderzenie
Marynarka pilnuje gospodarczego krwiobiegu
Nowe boiska i hala dla podchorążych AWL-u
Debata o bezpieczeństwie pod szyldem Defence24
Ameryka daje wsparcie
Wojna w świętym mieście, epilog
O bezpieczeństwie na PGE Narodowym
Prezydent mianował dowódców DGRSZ i DWOT
Husarz na straży nieba
Prezydent chce wzmocnienia odporności państwa
Polsko-australijskie rozmowy o bezpieczeństwie
Awanse na Trzeciego Maja
Ukraińscy żołnierze w ferworze nauki

Ministerstwo Obrony Narodowej Wojsko Polskie Sztab Generalny Wojska Polskiego Dowództwo Generalne Rodzajów Sił Zbrojnych Dowództwo Operacyjne Rodzajów Sił Zbrojnych Wojska Obrony
Terytorialnej
Żandarmeria Wojskowa Dowództwo Garnizonu Warszawa Inspektorat Wsparcia SZ Wielonarodowy Korpus
Północno-
Wschodni
Wielonarodowa
Dywizja
Północny-
Wschód
Centrum
Szkolenia Sił Połączonych
NATO (JFTC)
Agencja Uzbrojenia

Wojskowy Instytut Wydawniczy (C) 2015
wykonanie i hosting AIKELO