moja polska zbrojna
Od 25 maja 2018 r. obowiązuje w Polsce Rozporządzenie Parlamentu Europejskiego i Rady (UE) 2016/679 z dnia 27 kwietnia 2016 r. w sprawie ochrony osób fizycznych w związku z przetwarzaniem danych osobowych i w sprawie swobodnego przepływu takich danych oraz uchylenia dyrektywy 95/46/WE (ogólne rozporządzenie o ochronie danych, zwane także RODO).

W związku z powyższym przygotowaliśmy dla Państwa informacje dotyczące przetwarzania przez Wojskowy Instytut Wydawniczy Państwa danych osobowych. Prosimy o zapoznanie się z nimi: Polityka przetwarzania danych.

Prosimy o zaakceptowanie warunków przetwarzania danych osobowych przez Wojskowych Instytut Wydawniczy – Akceptuję

Więcej niż ćwiczenia

Odpieranie uderzeń dronów, ale też walka z użyciem własnych bezzałogowców, a do tego zmagania ze statkami należącymi do tzw. floty cieni – zakończona właśnie kolejna edycja „Baltopsa” pod wieloma względami była wyjątkowa. – To mocny wyraz naszej sojuszniczej determinacji, zdolności adaptacyjnych i siły na morzu – uważa wadm. Jeffrey T. Anderson, dowódca amerykańskiej 6 Floty.

Manewry NATO na Bałtyku „Baltops ‘25”. 

„Baltops” to największe, a zarazem najstarsze manewry NATO na Bałtyku. Ich historia sięga jeszcze lat siedemdziesiątych. Tegoroczna edycja ćwiczeń kierowanych przez 6 Flotę Stanów Zjednoczonych oraz STRIKFORNATO (Naval Striking and Support Forces NATO, czyli sojusznicze Dowództwo Morskich Sił Uderzeniowych i Wsparcia) przypadła jednak na czas pod wieloma względami szczególny. Panosząca się na Bałtyku flota cieni, tajemnicze incydenty skutkujące uszkodzeniem kluczowej dla Zachodu podmorskiej infrastruktury, a do tego zainicjowane niemal dokładnie w tym samym momencie duże manewry rosyjskiej Floty Bałtyckiej – w obliczu takich okoliczności Sojusz Północnoatlantycki był zmuszony odpowiednio mocno zademonstrować swoją obecność. A jednocześnie musiał uważać, by nie eskalować już i tak dużego napięcia.

 

REKLAMA

Przeciwnik spod wody

Do udziału w „Baltopsie ‘25” zgłosiło się 17 państw. Łącznie na ćwiczenia skierowały one niemal 9 tys. marynarzy i żołnierzy innych rodzajów wojsk, przeszło 40 różnego typu okrętów, kilkadziesiąt samolotów i śmigłowców. Poszczególne epizody rozgrywane były na rozległych obszarach południowego Bałtyku – od Cieśnin Duńskich i Półwyspu Jutlandzkiego aż po okolice Zatoki Gdańskiej. Wiele działo się także na lądzie – choćby w okolicach Ustki i Koszalina. Scenariusz ćwiczeń zakładał, że w północno-wschodniej Europie doszło do kryzysu pomiędzy dwoma blokami fikcyjnych państw. Narastających problemów nie udało się załagodzić i z czasem przerodziły się one w otwarty konflikt.

Polska marynarka posłała na Bałtyk cztery jednostki. Trałowce ORP „Mamry” i „Nakło” z 8 Flotylli Obrony Wybrzeża dołączyły do grupy zadaniowej złożonej z ośmiu okrętów. Wśród nich znalazły się choćby jednostki Baltronu – zespołu przeciwminowego państw bałtyckich. Pierwsza faza ćwiczeń została poświęcona zgrywaniu sił, w drugiej załogi oczyszczały z ćwiczebnych min wybrane szlaki żeglugowe i podejścia do portów. – Zadania realizowaliśmy w Cieśninach Duńskich, a także w okolicach Rostoku. Mojej załodze udało się namierzyć dziewięć min kotwicznych – przyznaje kmdr ppor. Rafał Duszewski, dowódca ORP „Nakło”. W tym czasie fregata ORP „Gen. T. Kościuszko” i korweta ORP „Kaszub” z 3 Flotylli Okrętów operowały w zespole dużych jednostek bojowych. Na jego czele stanęła duńska fregata HDMS „Absalon”. – Początkowo zostaliśmy podzieleni na dwa zespoły zadaniowe. W naszym obok „Kaszuba” i „Kościuszki” znalazły się amerykański niszczyciel USS „Paul Ignatius” i litewski okręt patrolowy LNS „Dzukas”, a także niemiecki okręt zaopatrzeniowy FGS „Frankfurt am Main”. Pełnił on funkcję jednostki o dużym znaczeniu, której przejście mieliśmy osłaniać – wyjaśnia kmdr ppor. Grzegorz Galikowski, dowódca ORP „Kaszub”. Przeciwnikiem grupy był szwedzki okręt podwodny typu Södermanland. – Walkę prowadziliśmy w rejonie, który rozciągał się od Bornholmu aż po środkowy Bałtyk. Właśnie tamtędy przebiegają szlaki żeglugowe prowadzące od Cieśnin Duńskich ku Szwecji, Finlandii i państwom bałtyckim – przypomina kmdr ppor. Galikowski. Odgrywają one ważną rolę, jeśli chodzi o zaopatrywanie państw północno-wschodniej flanki NATO.

Manewry NATO na Bałtyku „Baltops ‘25”. 

W rejonie, gdzie operował zespół, głębokość morza miejscami dochodziła do 100 m, najczęściej jednak nie przekraczała 60–70 m. Teoretycznie niezbyt dużo. W praktyce jednak Bałtyk, ze względu na specyficzne warunki hydrologiczne, stwarza okrętowi podwodnemu szerokie pole do działania. W warstwach wody o zmiennej temperaturze i zasoleniu dźwięk rozchodzi się nieregularnie. Jednostkę trudno więc namierzyć. – Szanse rosną, gdy działamy całym zespołem. A tak przecież było w tym przypadku – podkreśla kmdr ppor. Galikowski. Dodatkowo załogi okrętów mogły liczyć na wsparcie z powietrza. Z pokładu „Kościuszki” operował śmigłowiec morski SH-2G. Efekt? Kilkakrotnie udało się namierzyć przeciwnika i wyprowadzić przeciw niemu symulowany atak torpedowy.

Na tym jednak nie koniec. – Podczas ćwiczeń odpieraliśmy uderzenia samolotów bojowych i okrętów nawodnych. Prowadziliśmy strzelania artyleryjskie. Moja załoga miała też okazję poćwiczyć tankowanie na pełnym morzu. Dwukrotnie uzupełnialiśmy zapasy wprost z amerykańskiego okrętu zaopatrzeniowego USNS „William McLean” – wylicza kmdr por. Mariusz Bojarski, dowódca ORP „Gen. T. Kościuszko”. Do tej listy dopisać należy walkę z dronami. I to była istotna nowość. Nigdy wcześniej bowiem podczas „Baltopsa” nie zostały one wykorzystane w tak szerokim zakresie.

Czas bezzałogowców

To jeden z efektów wojny w Ukrainie, która przyniosła prawdziwą dronową rewolucję. Bezzałogowce masowo używane są zarówno na lądzie, jak i morzu. Pozwalają prowadzić skuteczne rozpoznanie i razić siły przeciwnika – także daleko poza linią frontu. Dzięki nim Ukraińcy, praktycznie nie posiadając marynarki wojennej, potrafili odepchnąć od swoich brzegów rosyjską Flotę Czarnomorską. Organizatorzy „Baltopsa” nie mogli tych doświadczeń zignorować.

– Na strzelnicy ulokowanej w Cieśninach Duńskich walczyliśmy z latającymi dronami – przyznaje kmdr por. Bojarski. – Były chwile, że atakowało nas kilka bezzałogowców jednocześnie. Śledziliśmy ich ruchy, by w stosownym momencie otworzyć do nich z pokładu ogień – wspomina oficer. Bezzałogowce operowały także na morzu. Pojazdy GARC (Greenough Advanced Rescue Craft) zostały wykorzystane do symulowanych ataków na okręty dowodzenia USS „Mount Whitney” i USS „Paul Ignatius”. Wspomniane urządzenia należą do CTF 66 – specjalnej jednostki amerykańskiej marynarki wojennej (US Navy), która zajmuje się testowaniem i wprowadzaniem do służby morskich dronów. – Bacznie obserwujemy walkę, która rozgrywa się obecnie na Morzu Czarnym. To okazja, by gromadzić wiedzę o charakterze współczesnych konfliktów i adaptować ją do naszych potrzeb – tłumaczy kadm. Michael Mattis, dowódca CTF 66.

Manewry NATO na Bałtyku  „Baltops ‘25”.  Korweta ORP „Kaszub” i „Mount Whitney”.

Na „Baltops” Amerykanie przywieźli bezzałogowce kilku typów. Sam GARC w zależności od konfiguracji może służyć jako dron rozpoznawczy, bojowy i transportowy. Napędzany energią słoneczną Rampage pozwala z kolei śledzić sytuację na powierzchni morza, ale też przerzucać zaopatrzenie. Wreszcie Lightfish umożliwia m.in. monitorowanie podwodnej infrastruktury krytycznej. – Zaletę tego typu konstrukcji stanowią niskie koszty produkcji. Dron daje również możliwość, by zastąpić człowieka w szczególnie niebezpiecznych miejscach – wylicza por. Jesse Faylo z CTF 66.

Tymczasem scenariusz „Baltopsa” nawiązywał do bieżących wydarzeń także w innym wymiarze. W jednym z epizodów okręt dowodzenia USS „Mount Whitney” wcielił się w rolę jednostki należącej do floty cieni. W ostatnim czasie należące do niej statki kilkakrotnie uszkadzały podmorską infrastrukturę krytyczną, co według ekspertów mogło być celowym działaniem. Po tych incydentach NATO rozpoczęło operację „Baltic Sentry”. Hipotetyczne scenariusze związane z flotą cieni stały się też elementem różnego typu ćwiczeń.

Podczas „Baltopsa” powiązany z nią statek został zajęty przez polskich operatorów z Jednostki Wojskowej Formoza i amerykańskiej jednostki specjalnej Navy SEALs. W kierunku „Mount Whitney” specjalsi wyruszyli trzema śmigłowcami: dwoma Mi-17 z Powietrznej Jednostki Operacji Specjalnych i SH-60 z US Navy. Po dotarciu do celu opuścili się na pokład przy użyciu lin, po czym w krótkim czasie unieruchomili jednostkę, zajmując mostek kapitański i siłownię. Kolejnym krokiem było przeszukanie pomieszczeń.

Wejście na pokład statku podejrzewanego o przynależność do floty cieni w praktyce jest niezwykle trudne. Jego załoga może zasłonić się przepisami, które zapewniają wolność żeglugi. Ale w wyjątkowych sytuacjach można to zrobić, a NATO stara się być przygotowane na każdą ewentualność.

Na własnym podwórku

– Tegoroczny „Baltops” to więcej niż po prostu ćwiczenia. To mocny wyraz naszej sojuszniczej determinacji, zdolności adaptacyjnych i siły na morzu – podkreślił wadm. Jeffrey T. Anderson, dowódca 6 Floty. W podobnym tonie wypowiadali się też dowódcy polskich okrętów. – Scenariusze poszczególnych edycji w ogólnych zarysach są do siebie zbliżone, różnią się jednak w wielu detalach. A to sprawia, że my jako dowódcy okrętów stajemy przed coraz to nowszymi wyzwaniami. To bezcenna lekcja – przyznaje kmdr ppor. Galikowski. A kmdr por. Bojarski dodaje: – Dla mnie szczególnie ważne jest to, że „Baltops” rozgrywa się na naszym podwórku. Mamy okazję zgrywać się z sojusznikami, którzy współodpowiadają za ten właśnie rejon. Zabezpieczamy w ten sposób wspólne interesy.

Ćwiczenia zakończyły się 20 czerwca, ale natowscy planiści myślami są już zapewne przy kolejnej ich edycji. Bo choć po przyjęciu w szeregi NATO Szwecji i Finlandii część ekspertów zdążyła okrzyknąć Bałtyk wewnętrznym morzem Sojuszu, znaczenie takich przedsięwzięć jak „Baltops” jest bodaj największe od czasu zakończenia zimnej wojny. Działania Rosji jasno pokazują bowiem, że nie zamierza się ona łatwo pogodzić z tym, że sytuacja geopolityczna w tym regionie kontynentu w ostatnim czasie wyraźnie zmieniła się na jej niekorzyść.

Łukasz Zalesiński

autor zdjęć: Marzena Kelmel/ 3 FO, 3 FO, Dawid Cisło/ 6 BPD

dodaj komentarz

komentarze


Więcej niż ćwiczenia
 
Rekompensaty na ostatniej prostej
Tłumy na zawodach w Krakowie
PGZ buduje suwerenność amunicyjną
ORP „Necko” idzie do natowskiego zespołu
Dwa tygodnie „rozgryzania” Homara-K
W drodze do amunicyjnego bezpieczeństwa
Pancerny drapieżnik, czyli Leopard 2A5
Planowano zamach na Zełenskiego
Blue Force vs Red Force w Orzyszu
Ewakuacja Polaków z Izraela
Odznaczenia za misję
Jak Orlęta stają się Orłami?
Sukcesy żołnierzy na międzynarodowych arenach
Niemal 500 absolwentów AWL-u już oficjalnie oficerami WP
GROM w obiektywie. Zobaczcie sami!
Żołnierze WOT-u szkolili się w Słowenii
„Niegościnni” marynarze na obiektach sportowych w Ustce
Święto sportów walki w Warendorfie
Dekapitacyjne uderzenie w Iran
Pół tysiąca terytorialsów strzeże zachodniej granicy
Ostatnia niedziela…
Broń przeciwko wrogim satelitom
Terytorialsi zawitają do Płocka
Nowe Abramsy już w Wesołej
Rosyjska maszyna Su-24 przechwycona przez polskie F-16
Wołyń – pamiętamy
Żołnierze PKW Irak są bezpieczni
Korzystne zmiany w dodatkach dla sił powietrznych
Cel: zbudować odporność państwa
Żołnierz ranny na granicy
Prezydent Trump spotkał się z szefem NATO
Armia pomoże służbom na zachodniej granicy
PT-91, czyli trzy dekady twardej służby
Pieta Michniowska
USA przyłączyły się do ataku Izraela na Iran
Nie żyje żołnierz PKW Irak
Generał „Grot” – pierwszy dowódca AK
Demony wojny nie patrzą na płeć
Warsztaty dają siłę
K9 i FlyEye na poligonie w Ustce
Nabór do „Wakacji z wojskiem” 2025 trwa
Podejrzane manewry na Bałtyku
Pucharowe zmagania Polaków
BWP-1 – historia na dekady
Wyższe stawki dla niezawodowych
Lotnicy uratowali Wielką Brytanię
Tak walczyły pancerne kolosy
Dzieci wojny
12 tys. żołnierzy gotowych do działania
Pierwszy polski lot Apache’a
Posłowie za wypowiedzeniem konwencji ottawskiej
Umacnianie ściany wschodniej
Sejm zakończył prace nad nowelizacją ustawy o obronie ojczyzny. Teraz czas na Senat
Czarne Pantery, ognia!
Niebezpieczne incydenty na polsko-białoruskiej granicy
Kajakami po medale
W tydzień poznali smak żołnierskiego fachu
Nawrocki przedstawia kierownictwo BBN-u
MSWiA: Zachodnia granica jest bezpieczna
Polacy i Holendrzy razem dla obronności
Czarna Pantera celuje

Ministerstwo Obrony Narodowej Wojsko Polskie Sztab Generalny Wojska Polskiego Dowództwo Generalne Rodzajów Sił Zbrojnych Dowództwo Operacyjne Rodzajów Sił Zbrojnych Wojska Obrony
Terytorialnej
Żandarmeria Wojskowa Dowództwo Garnizonu Warszawa Inspektorat Wsparcia SZ Wielonarodowy Korpus
Północno-
Wschodni
Wielonarodowa
Dywizja
Północny-
Wschód
Centrum
Szkolenia Sił Połączonych
NATO (JFTC)
Agencja Uzbrojenia

Wojskowy Instytut Wydawniczy (C) 2015
wykonanie i hosting AIKELO