Sejm rozpoczął procedurę wypowiedzenia przez Polskę konwencji ottawskiej, która zakazuje stosowania min przeciwpiechotnych. Natomiast rząd zakończył prace nad projektem ustawy przyznającej weteranom zagranicznych misji 6 tys. zł za każdy 1 proc. uszczerbku na zdrowiu podczas służby. Posłowie rozmawiali też o budowie systemu obrazowania satelitarnego.
To jedna z nielicznych inicjatyw, która w Sejmie zyskała aprobatę wszystkich ugrupowań parlamentarnych. O zgodę posłów na wypowiedzenie konwencji ottawskiej apelował wczoraj wicepremier i minister obrony Władysław Kosiniak-Kamysz. Przypomnijmy „Konwencja o zakazie użycia, składowania, produkcji i przekazywania min przeciwpiechotnych oraz o ich zniszczeniu” to dokument, w którym ponad 160 państw zobowiązało się do niestosowania tego rodzaju broni. To dlatego, że jej ofiarami są głównie cywile i to nawet wiele lat po zakończeniu działań wojennych. Polska podpisała traktat w 1997 roku, a w 2012 roku ratyfikowała go. Niestety, do porozumienia nie przystąpiły takie potęgi militarne, jak: USA, Izrael, Chiny, Iran czy Rosja.
Sytuacja, w jakiej znaleźli się sygnatariusze konwencji, zmieniła się radykalnie po napaści Federacji Rosyjskiej na Ukrainę. Groźby Kremla kierowane pod adresem sojuszników z NATO sprawiły, że państwa wschodniej flanki postanowiły wypowiedzieć konwencję. W marcu ministrowie obrony Polski, Litwy, Łotwy i Estonii wydali wspólne oświadczenie rekomendujące wycofanie się z porozumienia. Na taki sam ruch zdecydowała się też Finlandia.
We wtorek w Sejmie odbyło się pierwsze czytanie rządowego projektu wypowiedzenia traktatu ottawskiego. – Sprawa dotyczy kwestii dzisiaj absolutnie najważniejszej w Polsce, w Europie i na świecie, czyli kwestii bezpieczeństwa – mówił w imieniu rządu wicepremier Władysław Kosiniak-Kamysz. Szef MON-u przyznał, że negocjacje w sprawie wypowiedzenia konwencji były prowadzone od kilku miesięcy, a ich celem było to, by wszystkie państwa, które graniczą z Federacją Rosyjską, wycofały się z porozumienia w tym samym czasie. – Wypowiedzenie tej konwencji jest wpisane w politykę odstraszania. To jest po to, żeby nigdy nikomu nie opłacało się, żeby nikt nigdy nie pomyślał o tym, żeby zaatakować nas, naszą ojczyznę, ale również kogokolwiek z naszych sojuszników – tłumaczył Kosiniak-Kamysz. – Chodzi o to, żebyśmy nie byli związani gorsetem, który uniemożliwia obronę ojczyzny ze wszystkich sił – podkreślił.
Jednocześnie minister obrony zapewniał, że Polska nadal będzie respektować zasady humanitarne. – Chcemy mieć możliwość produkcji i składowania. Chcemy odstraszać w ten sposób i nie mieć w żaden sposób związanych rąk do tego, żeby bronić swojej ojczyzny. Chcielibyśmy, żeby nigdy te miny nie musiały być użyte – argumentował. Wicepremier zaapelował do wszystkich ugrupowań parlamentarnych, by poparły przyjęcie ustawy.
– Cieszę się, że rząd w końcu się zdecydował tę konwencję wypowiedzieć – mówił w imieniu Klubu Parlamentarnego PiS poseł Radosław Fogiel. – Sytuacja bezpieczeństwa, w jakiej się znajdujemy, ale również wojna na Ukrainie pokazała, że miny przeciwpiechotne są kluczowe dla zapewnienia bezpieczeństwa. To powinno być wystarczającym argumentem dla każdego, żeby popierać tę inicjatywę, nawet jeśli ma jakieś wątpliwości natury humanitarnej. Dzisiaj gra się toczy o nasze bezpieczeństwo – mówił poseł Fogiel.
Z kolei posłanka Joanna Kluzik-Rostkowska (KO) nawiązała do sytuacji, w jakiej znalazła się Ukraina, która jest sygnatariuszem konwencji. – Rosja, czyli agresor nigdy nie myślał o tym, żeby wycofać się z używania min przeciwpiechotnych. Natomiast Ukraina do tej konwencji przystąpiła w roku 2005 i w zasadzie z tej konwencji nie wycofała się do dzisiaj. Miała 6 mln min. Część tych min została zniszczona. Z dzisiejszego punktu widzenia można powiedzieć: na szczęście 3 mln min pozostało niezniszczonych. I to posłużyło do zaminowania granicy ukraińsko-rosyjskiej. I dzisiaj wiemy, że dzięki temu ofensywa na początku była bardzo utrudniona – tłumaczyła posłanka Koalicji Obywatelskiej. Przyznała, że choć siły zbrojne dysponują obecnie nowoczesnymi minami, ale „miny przeciwpiechotne, o których dzisiaj rozmawiamy, są po prostu od 10 do 100 razy tańsze od tych bardzo zaawansowanych”. – I my tego po prostu potrzebujemy – mówiła.
Ostatecznie projekt ustawy trafił do dalszych prac w sejmowej Komisji Obrony Narodowej. Po przejściu procedury parlamentarnej dokument otrzyma do podpisu prezydent. Jednak wypowiedzenie konwencji nabierze mocy prawnej dopiero pół roku później.
Rząd o weteranach
Zmiany w przepisach zapowiadają się także wobec żołnierzy, którzy zostali poszkodowani podczas służby na misjach. Wczoraj bowiem Rada Ministrów przyjęła – opracowany przez MON – projekt nowelizacji ustawy o weteranach działań poza granicami państwa oraz niektórych innych ustaw.
Rządowa propozycja przyjmuje nowe, korzystniejsze dla mundurowych, zasady wypłaty rekompensat dla weteranów poszkodowanych podczas misji. Dotychczas mogli oni ubiegać się o zadośćuczynienie wyłącznie na drodze sądowej. A to oznaczało żmudną i długotrwałą walkę o swoje prawa. MON postanowiło to zmienić. Przyjęto więc, że żołnierz lub przedstawiciel innych służb mundurowych, który zostanie poszkodowany podczas zagranicznej misji otrzyma 6 tys. zł jednorazowej rekompensaty za każdy 1 proc. uszczerbku na zdrowiu. Stopień uszczerbku na zdrowiu określi komisja lekarska. Przy czym chodzi nie tylko o rany, czyli urazy fizyczne, ale również choroby nabyte podczas misji.
Procedura przyznawania i wypłaty zadośćuczynienia ma być maksymalnie uproszczona, niemal automatyczna – mundurowy będzie składał wniosek do odpowiedniego resortu (MON, MSWiA, ABW czy AW). Po rozpatrzeniu wniosku żołnierz będzie miał 30 dni na akceptację (lub odrzucenie) decyzji urzędu. Jeśli zgodzi się na wysokość zadośćuczynienia, na jego konto zostaną przesłane pieniądze. Co ważne, kwota ta będzie zwolniona od podatku. – Chciałbym, żeby wszyscy weterani przyjęli tę ustawę jako niski skłon głowy za to, że tak długo musieli na to czekać – mówił wczoraj premier Donald Tusk.
Zakończenie prac rządowych nad nowelizacją ustawy to pierwszy etap prac legislacyjnych. Teraz dokument zostanie przesłany do parlamentu, a później do podpisu przez prezydenta. Przepisy wejdą w życie 14 dni od ogłoszenia nowelizacji ustawy w Dzienniku Ustaw.
Posłowie o satelitach
Sejm zajmował się nie tylko kwestiami legislacyjnymi. Posłowie wysłuchali też informacji dotyczącej modernizacji sił zbrojnych, a dokładnie na temat pozyskania przez Wojsko Polskie satelitów rozpoznawczych.
Posłowie Radosław Lubczyk (PSL-TD) oraz Urszula Nowogórska (PSL-TD) pytali wiceministra obrony Pawła Bejdę, na jakim etapie jest budowa Satelitarnego Systemu Obserwacji Ziemi, czy będzie on wykorzystywany wyłącznie przez wojsko oraz czy MON ma w planach kupno satelitów także w polskich zakładach. Poseł Lubczyk przypomniał, że inwestycja w tego rodzaju sprzęt to ważny krok w budowę niezależności informacyjnej (rozpoznawczej) Polski, a tym samym zwiększenie bezpieczeństwa militarnego. – System pozwoli na monitorowanie np. sytuacji na granicach, obserwację ruchów wojsk przeciwnika czy ochronę infrastruktury krytycznej – wyliczał. Polityk dopytywał jednak, czy wydatki poniesione na satelity rozpoznawcze przyniosą korzyść także cywilom. Wiceminister Bejda zapewniał, że tak, ponieważ Polska kupuje systemy podwójnego zastosowania. – Zdolności satelitarne nie będą więc ograniczane tylko do potrzeb wojsk. Już teraz dane uzyskane z satelitów służą instytucjom cywilnym, np. do walki ze skutkami klęsk żywiołowych, takich jak pożary czy powodzie – tłumaczył Bejda.
Przedstawiciel resortu obrony zapewnił też, że budowa w WP zdolności związanych z obrazowaniem satelitarnym ma być oparta nie tylko na rozwiązaniach zagranicznych, ale także na narodowych, dlatego będzie szansą dla polskiego przemysłu. MON bierze pod uwagę ofertę rodzimych firm w tym zakresie. Przykładem jest podpisana niedawno umowa w sprawie pozyskania SSOZ z polsko-fińską firmą Iceye, która utworzy konsorcjum z Wojskowymi Zakładami Łączności nr 1.
Bejda przypomniał, że „w trakcie pozyskiwania” są także: dwa satelity obserwacyjne bardzo wysokiej rozdzielczości wraz z segmentem naziemnym produkcji francuskiej (dostawa w latach 2027–2028), cztery sztuki wysokiej rozdzielczości (wraz z segmentem naziemnym) polskich satelitów optycznych zamówionych w ramach programu MicroGlobe (2026–2027), trzy sztuki wysokiej rozdzielczości satelitów radarowych SAR od Iceye, podmiotu polsko-fińskiego, które będą produkowane w Polsce (program MicroSAR, dostawa od tego roku do 2026).
autor zdjęć: MON, Anna Strzyżak/ Kancelaria Sejmu

komentarze