Ma 170 m długości, 60 m szerokości, a jego głębokość sięga czterech metrów. W poznańskim Radojewie wybudowano basen przeprawowy, na którym będą trenować m.in. kierowcy transporterów Rosomak. To kolejna inwestycja zrealizowana przez Centrum Szkolenia Wojsk Lądowych.
Basen jest częścią toru do nauki jazdy. W skład sukcesywnie modernizowanego kompleksu wchodzą m.in. dwie pętle z przeszkodami, na których technikę przemieszczania się w terenie trenują np. kierowcy czołgów Abrams. Dzięki najnowszej inwestycji żołnierze będą mogli poćwiczyć także pokonywanie przeszkody wodnej.
Na basenie będą się szkolić kierowcy różnego typu pojazdów – od bojowych wozów piechoty, przez kołowe transportery opancerzone Rosomak, aż po niektóre typy czołgów. – Zamierzamy tu organizować szkolenia podnoszące kwalifikacje. Po ukończeniu zajęć kierowcy uzyskają zaświadczenie, które umożliwi im udział w bardziej skomplikowanych zajęciach taktycznych w czasie szkolenia na poligonach, na przykład natarciu połączonym z forsowaniem przeszkody wodnej – mówi mjr Leszek Jaskuła z Centrum Szkolenia Wojsk Lądowych w Poznaniu. Sama konstrukcja basenu pozwala ćwiczyć w zróżnicowanych warunkach. Niecka ma 170 m długości i 60 m szerokości, zaś jej głębokość sięga czterech metrów. Dzięki zamontowanym w niej urządzeniom, organizatorzy zajęć mogą w stosunkowo krótkim czasie uzupełniać lub obniżać poziom wody. – W razie zagrożenia możemy też awaryjnie opróżnić basen – wyjaśnia mjr Jaskuła.
Pierwsze zajęcia na basenie przeprawowym już się odbyły. Wzięli w nich udział kierowcy KTO Rosomak, którzy na co dzień służą w CSWL. – Przy okazji przetestowaliśmy możliwości kompleksu, a także zebraliśmy wnioski potrzebne do planowania i realizacji regularnych szkoleń – dodaje major. Niebawem z nowej inwestycji powinni korzystać kursanci z jednostek liniowych.
– Dla naszych żołnierzy pokonywanie przeszkód wodnych to jedna z kluczowych umiejętności – przyznaje mł. chor. Piotr Parszewski z 17 Wielkopolskiej Brygady Zmechanizowanej, który na co dzień służy jako technik w batalionie wyposażonym w Rosomaki. Rzeki bądź rozlewiska o głębokości nie większej niż półtora metra transportery są w stanie pokonać brodząc. Robią to z marszu. Trudności zaczynają się, gdy poziom wody jest wyższy. – Rosomak potrafi pływać, został przecież wyposażony w pędniki. Jednak wcześniej trzeba go odpowiednio do tego przygotować – zaznacza podoficer.
Taka procedura składa się z kilku etapów. Pierwszy obydwa się jeszcze na lądzie. Żołnierze zamykają wszystkie włazy, otwory strzelnicze, zakręcają śruby spustowe, zaś na wlot powietrza i kraty chłodnic nakładają ochronne pokrywy. Następnie za pomocą systemu filtrowentylacji w środku pojazdu podnoszą na chwilę ciśnienie. Jeśli osiągnie ono wartość sześciu barów, to znak, że wnętrze Rosomaka jest szczelne i nie będzie nabierać wody. Na wszelki wypadek jednak załoga wraz z technikami przeprowadza jeszcze tzw. spławikowanie. Pojazd jest mocowany linami do wozu ewakuacyjnego i opuszczany do wody, gdzie zaczyna pływać na uwięzi. Po takim teście załoga może już rozpocząć przeprawę. – Podczas niej właz w wieży pozostaje otwarty. Kierowca otwiera też niewielki luk oddzielający go od przedziału, w którym znajduje się silnik. Chodzi o to, by silnik miał dostęp do powietrza – wyjaśnia mł. chor. Parszewski. Z przodu pojazdu dodatkowo znajduje się tzw. rozbijacz fal. – Taka przeprawa jest możliwa, kiedy prędkość nurtu nie przekracza jednego metra na sekundę – zastrzega podoficer. Oczywiście cała złożona procedura w warunkach bojowych może zostać ograniczona do minimum.
– Pokonywanie przeszkód wodnych trenujemy kilka razy w roku. Zwykle na kanale Malcz i jeziorze Buszno, które znajdują się na terenie wędrzyńskiego poligonu bądź na Odrze w okolicach Krosna Odrzańskiego – informuje mł. chor. Parszewski. Bardzo często jest to także element krajowych i międzynarodowych ćwiczeń.
Pływać potrafią także BWP-y. Z kolei czołgi, np. Leopardy, PT-91 lub T-72, przeszkody wodne pokonują, jadąc po dnie.
autor zdjęć: mł. chor. D. Chojak/CSWL

komentarze