moja polska zbrojna
Od 25 maja 2018 r. obowiązuje w Polsce Rozporządzenie Parlamentu Europejskiego i Rady (UE) 2016/679 z dnia 27 kwietnia 2016 r. w sprawie ochrony osób fizycznych w związku z przetwarzaniem danych osobowych i w sprawie swobodnego przepływu takich danych oraz uchylenia dyrektywy 95/46/WE (ogólne rozporządzenie o ochronie danych, zwane także RODO).

W związku z powyższym przygotowaliśmy dla Państwa informacje dotyczące przetwarzania przez Wojskowy Instytut Wydawniczy Państwa danych osobowych. Prosimy o zapoznanie się z nimi: Polityka przetwarzania danych.

Prosimy o zaakceptowanie warunków przetwarzania danych osobowych przez Wojskowych Instytut Wydawniczy – Akceptuję

Misja Sosabowskiego

Myślę z troską o momencie, gdy umrą ostatni weterani tamtych wydarzeń i żywa historia przestanie istnieć. Musimy jak najwięcej z niej zachować dla przyszłych pokoleń. Temu służą m.in. moje wykłady, które wygłaszam w Wielkiej Brytanii, Holandii czy Polsce – mówi prof. Hal Sosabowski, prawnuk gen. Stanisława Sosabowskiego i wnuk mjr. Stanisława Janusza Sosabowskiego „Stasinka”.

Panie Profesorze, kiedy zdał Pan sobie sprawę z tego, że jest Pan prawnukiem i wnukiem dwóch tak wyjątkowych bohaterów dla polskiej historii?

Prof. Hal Sosabowski: Nie znałem mojego pradziadka, gen. Stanisława Sosabowskiego, gdyż zmarł, kiedy miałem dwa lata. Istnieje zdjęcie przedstawiające cztery pokolenia naszej rodziny, na którym on mnie trzyma. Swojego dziadka natomiast zapamiętałem bardzo dobrze. Stanisław Janusz Sosabowski „Stasinek” zmarł, gdy miałem 35 lat. Zwykle widziałem się z nim każdego tygodnia i z czasem zaczął mi opowiadać coraz więcej o swoich doświadczeniach ze służby w Armii Krajowej. Dorastając, coraz bardziej zdawałem sobie sprawę z jego ciężkich przeżyć wojennych, a przede wszystkim z tego, jakim dramatem było Powstanie Warszawskie.

Postanowiłem opowieściami mojego dziadka, rodzinną tradycją, podzielić się z innymi. Przełomem było zaproszenie do wygłoszenia wykładu dla Brytyjskiego Stowarzyszenia Spadochroniarzy w Wielkiej Brytanii wraz z Darkiem Krakowiakiem – młodym polskim żołnierzem, który teraz jest już na emeryturze. Staliśmy się nierozłączną dwójką, opowiadającą ludziom o gen. Sosabowskim.

Później dodałem do swego odczytu sekwencję o dziadku, ponieważ „Stasinek” był bardzo interesującą postacią, a do tego niezwykle skromnym człowiekiem. On początkowo opowiadał wyłącznie o dokonaniach swego ojca, Stanisława. Wciąż podkreślał mi zasługi pradziadka, powtarzał: „On był prawdziwym bohaterem!”. Dopiero pod koniec życia zaczął opowiadać mi także o swoich losach powstańca warszawskiego. I chciałbym podkreślić tu jeszcze jedno: dziadek nigdy nie mówił o tym publicznie, dlatego tak ważne jest dla mnie, by łączyć ich doświadczenia w jedną opowieść.

Gen. Kazimierz Sosnkowski i płk Stanisław Sosabowski podczas przeglądu żołnierzy 1 Samodzielnej Brygady Spadochronowej. Fot. Wikipedia

Pański dziadek, mjr Sosabowski, już w dniu wybuchu powstania, 1 sierpnia 1944 roku, odznaczył się bohaterstwem, oswabadzając ze swymi ludźmi z rąk esesmanów pięćdziesięciu greckich i węgierskich Żydów z obozu na Gęsiówce. Kolejne dni walki były jednak dla niego niezwykle tragiczne…

Warto podkreślić, że „Stasinek” był nie tylko żołnierzem AK, lecz także lekarzem. Będąc młodym chłopcem, stracił oko, a po wspomnianej przez pana akcji został ciężko ranny w twarz i niestety utracił wzrok zupełnie. Po tym wypadku znalazł się w powstańczym szpitalu na Woli, który zdobyli dirlewangerowcy i zaczęli mordować jego pacjentów oraz personel. Dziadka ocaliła babcia, Hanna Krystyna, przenosząc go na Stare Miasto. Następnie kanałami przetransportowano go do Śródmieścia.

Powstańcze przeżycia dziadka, a także babci można wpisać w szerszy kontekst tragedii, ale i heroizmu Powstania Warszawskiego. Naszym obowiązkiem jest pamiętać o tym poświęceniu tysięcy żołnierzy AK i mieszkańców stolicy. Po wojnie „Stasinek” i jego żona dołączyli do pradziadka, który pozostał w Wielkiej Brytanii. Dziadek mimo kalectwa podjął praktykę lekarską, co także jest godne podziwu. On przeżył swoje życie, poświęcając się dobroczynności przy każdej okazji. Proszę spojrzeć na to zdjęcie zrobione na tle pałacu Buckingham z niewidomymi aktorami. Świetnie widać na nim, że dziadek był człowiekiem, który mimo wojny i przeciwności losu miał spełnione i szczęśliwe życie. Właśnie dlatego warto o nim pamiętać.

Gen. Stanisław Sosabowski był nie tylko wybitnym dowódcą, twórcą brygady spadochronowej – pierwszej takiej jednostki w Wojsku Polskim, lecz także postacią tragiczną. Generała obarczono odpowiedzialnością za klęskę bitwy pod Arnhem i sekowano za to. Czy w Pana odczuciu, dziś w Wielkiej Brytanii czy szerzej na Zachodzie, w pełni przyznano się do niesprawiedliwości uczynionej generałowi?

Miałem okazję prowadzić jeden z wykładów dla żołnierzy brytyjskiego regimentu powietrznodesantowego. Ci żołnierze dobrze się orientowali, co się wydarzyło podczas operacji „Market-Garden” i że polscy spadochroniarze wraz ze swym dowódcą nie byli odpowiedzialni za to, o co ich oskarżano po tej klęsce. W tym miejscu muszę wspomnieć mjr. Toma Heroksa, który prowadzi kampanię na rzecz dobrego imienia mojego pradziadka.

Obecnie w Wielkiej Brytanii kwestia krzywdy, jaką wyrządzono gen. Sosabowskiemu i jego żołnierzom, nie podlega żadnej dyskusji. Powiedzmy sobie wprost – poczynania marszałka Bernarda Montgomery’ego i gen. Fredericka Browninga – dowódcy 1 Korpusu Powietrznodesantowego, służące zrzuceniu z siebie i innych brytyjskich dowódców odpowiedzialności za klęskę oraz wytracenie elitarnej 1 Dywizji Powietrznodesantowej, były niegodziwością.

Gen. Sosabowski (z lewej) z gen. Frederickiem Browningiem. Fot. Wikipedia

Przypomnijmy, że marszałek Montgomery napisał w oficjalnym raporcie o 1 Samodzielnej Brygadzie Spadochronowej, że pod Arnhem „walczyła bardzo źle” i że „nie chce jej więcej pod swoim dowództwem”. Gen. Browning natomiast dodał do tego, że jej dowódca, gen. Sosabowski, „okazał się niezmiernie trudny we współpracy” i „całkowicie niezdolny do zrozumienia naglącego charakteru operacji”. To wierutne kłamstwa! Było akurat odwrotnie, gdyż to właśnie gen. Browning i jego sztab nie byli zdolni do przewidzenia konsekwencji swych zaniechań przy planowaniu i dowodzeniu tak skomplikowaną operacją, jak „Market-Garden”.

Mój dziadek zawsze podkreślał, że straty brytyjskiej 1 Dywizji Powietrznodesantowej byłyby jeszcze większe, gdyby nie gen. Sosabowski i jego żołnierze, którzy z wielkim poświęceniem – często życia – przeprawiali się przez Ren, by przyjść z pomocą swym towarzyszom broni. I – co chcę bardzo mocno podkreślić – mojemu pradziadkowi nie chodziło o osobiste awanse czy ordery, lecz o prawdę i uznanie rzeczywistej roli jego brygady. Pozbawienie go jej dowództwa było skandalem. Montgomery i Browning uczynili z polskiego generała kozła ofiarnego także dlatego, że nie przynależał do brytyjskiego korpusu oficerskiego, nie najlepiej mówił po angielsku, a jednocześnie nie potrafił przemilczeć jawnych niekompetencji. To był człowiek czynu, któremu nie zależało na tym, by być przez wszystkich lubianym. Jeszcze podczas planowania operacji i w czasie jej trwania mówił głośno o zagrożeniach jej niepowodzenia: niedrożnej trasie dla XXX Korpusu, braku komunikacji radiowej, dywizjach pancernych SS w rejonie Arnhem, odległych od celów, czyli mostów, zrzutowiskach dla spadochroniarzy i szybowców. Lecz kiedy znalazł się ze swymi ludźmi w rejonie Driel, starał się z całych sił, by zapobiec katastrofie.

Bardzo dobrze pokazuje to film „O jeden most za daleko” Richarda Attenborougha z 1977 roku. Świetnie zagrał w nim Pańskiego pradziadka Gene Hackman.

Zgadzam się, że to dobry film, w którym rzetelnie przedstawiono postać pradziadka i jego żołnierzy, choć mam do niego i zastrzeżenie. Mianowicie, mjr Ludwik Zwolański, oficer łącznikowy brygady w sztabie dowódcy 1 Dywizji Powietrznodesantowej gen. Roberta Urquharta, jest przedstawiony w nim jako Brytyjczyk. A ten oficer dokonał niebywałego czynu, przepływając pod ogniem Niemców Ren z prośbą o ratunek dla ginącej brytyjskiej dywizji!

I później tacy bohaterowie, pozbawieni możliwości powrotu do kraju, zmuszeni byli wręcz do wegetacji na marginesie życia społecznego. Proszę sobie przypomnieć, kim był po wojnie gen. Maczek – barmanem w barze… A mój pradziadek – magazynierem w fabryce. Obaj jednak byli niezwykle szanowani nie tylko przez swych dawnych żołnierzy, lecz także społeczność, w której żyli. Mimo skromnej pozycji, potrafili sobie zaskarbić szacunek – to także świadczy o wielkiej klasie tych ludzi. Pradziadek przed śmiercią stwierdził: „Moje życie było ciężkie, ale gdybym musiał je przeżyć ponownie, zrobiłbym to w ten sam sposób”. Był człowiekiem spełnionym.

Czy bierze Pan udział w obchodach upamiętniających operację „Market-Garden” w Holandii?

Tak, jestem w Driel każdego roku i zawsze wtedy odwiedzam cmentarz w Oosterbeek, gdzie spoczywają prochy polskich spadochroniarzy. Jeżdżę tam wspólnie z Jeremym Sosabowskim i uważamy to za swój obowiązek, ale i wielki honor. Myślę z troską o momencie, gdy umrą ostatni weterani tamtych wydarzeń i żywa historia przestanie istnieć. Musimy jak najwięcej z niej zachować dla przyszłych pokoleń. Temu służą m.in. moje wykłady, które wygłaszam w Wielkiej Brytanii, Holandii czy Polsce. Przy tej okazji pragnę wyrazić, że niezmiernie cieszy mnie fakt, że w Wojsku Polskim istnieje taka jednostka jak 6 Brygada Powietrznodesantowa, która nosi imię gen. bryg. Stanisława Sosabowskiego i odwołuje się do tradycji 1 Samodzielnej Brygady Spadochronowej, która przecież była elitarna nie tylko w Polskich Siłach Zbrojnych, lecz także w całej armii alianckiej. Taki patronat i tradycje to wielkie wyzwanie, które moim zdaniem 6 Brygada doskonale spełnia. Bardzo cieszy mnie też fakt, że co roku jej żołnierze uczestniczą w obchodach bitwy pod Arnhem, że Driel może gościć Polaków i wyrażać wdzięczność, jak to czynili jego mieszkańcy we wrześniu 1944 roku.

Cztery pokolenia rodziny Sosabowskich. Fot. archiwum prof. Hala Sosabowskiego. 

Czy spotkał się Pan z weteranami 1 Samodzielnej Brygady Spadochronowej?

Tak. Ja spotkałem wielu z nich, a jeden z nich był szczególnie bliski mojemu sercu: Alfons Maćkowiak. Wyjątkowa postać, we Francji uciekł z niemieckiej niewoli, szkolił cichociemnych, a po bitwie pod Arnhem znowu trafił do niewoli i po zakończeniu wojny wrócił do Wielkiej Brytanii. On też był naprawdę blisko mojego pradziadka. Byli przyjaciółmi, choć pozornie ich relacje zachowywały charakter formalny: dowódca–podwładny. Prawda jest taka, że gen. Sosabowski kochał swych żołnierzy, a oni to uczucie w pełni mu odwzajemniali. Śmiem twierdzić, że drugiej takiej jednostki, no może oprócz 1 Dywizji Pancernej gen. Maczka, w Wojsku Polskim podczas II wojny światowej nie było.

Hal Sosabowski jest profesorem Uniwersytetu w Brighton. Prowadzi cykl wykładów o gen. Stanisławie Sosabowskim, dowódcy 1 Samodzielnej Brygady Spadochronowej oraz mjr. Stanisławie Januszu Sosabowskim „Stasinku”, oficerze Armii Krajowej i powstańcu warszawskim. We wrześniu 2022 roku gościł z wykładem w 6 Brygadzie Powietrznodesantowej w Krakowie.

Rozmawiał: Piotr Korczyński

autor zdjęć: Twitter/Hal Sosabowski, Wikipedia

dodaj komentarz

komentarze


Zachować właściwą kolejność działań
 
Jakie wyzwania czekają wojskową służbę zdrowia?
Puchar księżniczki Zofii dla żeglarza CWZS-u
Rakiety dla Jastrzębi
Ocalały z transportu do Katynia
Żołnierze-sportowcy CWZS-u z medalami w trzech broniach
Polscy żołnierze stacjonujący w Libanie są bezpieczni
Bezpieczeństwo ważniejsze dla młodych niż rozrywka
NATO on Northern Track
NATO na północnym szlaku
Kolejne FlyEle dla wojska
Ustawa o obronie ojczyzny – pytania i odpowiedzi
Szarża „Dragona”
W Brukseli o wsparciu dla Ukrainy
Mundury w linii... produkcyjnej
Cyberprzestrzeń na pierwszej linii
Odstraszanie i obrona
V Korpus z nowym dowódcą
Na straży wschodniej flanki NATO
Kolejni Ukraińcy gotowi do walki
Szpej na miarę potrzeb
Morska Jednostka Rakietowa w Rumunii
Wojna w Ukrainie oczami medyków
Ramię w ramię z aliantami
Marcin Gortat z wizytą u sojuszników
Zmiany w dodatkach stażowych
Przygotowania czas zacząć
Rozpoznać, strzelić, zniknąć
Więcej pieniędzy dla żołnierzy TSW
Aleksandra Mirosław – znów była najszybsza!
Potężny atak rakietowy na Ukrainę
Tusk i Szmyhal: Mamy wspólne wartości
Wojna w świętym mieście, część trzecia
Barwy walki
W Rumunii powstanie największa europejska baza NATO
WIM: nowoczesna klinika ginekologii otwarta
Kosiniak-Kamysz o zakupach koreańskiego uzbrojenia
Strategiczna rywalizacja. Związek Sowiecki/ Rosja a NATO
Przełajowcy z Czarnej Dywizji najlepsi w crossie
Polak kandydatem na stanowisko szefa Komitetu Wojskowego UE
Wieczna pamięć ofiarom zbrodni katyńskiej!
Sprawa katyńska à la española
Święto stołecznego garnizonu
Wojna w świętym mieście, epilog
Charge of Dragon
Front przy biurku
Żołnierze ewakuują Polaków rannych w Gruzji
Koreańska firma planuje inwestycje w Polsce
Głos z katyńskich mogił
Ustawa o obronie ojczyzny – pytania i odpowiedzi
Wojna w świętym mieście, część druga
Prawda o zbrodni katyńskiej
Zbrodnia made in ZSRS
Optyka dla żołnierzy
NATO zwiększy pomoc dla Ukrainy
25 lat w NATO – serwis specjalny
Strażacy ruszają do akcji
Ustawa o obronie ojczyzny – pytania i odpowiedzi
Gen. Kukuła: Trwa przegląd procedur bezpieczeństwa dotyczących szkolenia

Ministerstwo Obrony Narodowej Wojsko Polskie Sztab Generalny Wojska Polskiego Dowództwo Generalne Rodzajów Sił Zbrojnych Dowództwo Operacyjne Rodzajów Sił Zbrojnych Wojska Obrony
Terytorialnej
Żandarmeria Wojskowa Dowództwo Garnizonu Warszawa Inspektorat Wsparcia SZ Wielonarodowy Korpus
Północno-
Wschodni
Wielonarodowa
Dywizja
Północny-
Wschód
Centrum
Szkolenia Sił Połączonych
NATO (JFTC)
Agencja Uzbrojenia

Wojskowy Instytut Wydawniczy (C) 2015
wykonanie i hosting AIKELO