Manewry wojskowe to dziś nie tylko testowanie broni w warunkach polowych. Coraz częściej na poligonach korzystamy z nowoczesnej techniki. Dlatego, gdy żołnierze np. ostrzeliwują „śmigłowiec w zawisie”, oceny wystawia im komputer – mówi płk Andrzej Witek, komendant Centralnego Poligonu Sił Powietrznych w Ustce.
– Jak długo trzeba przygotowywać poligon na takie ćwiczenia jak „Anakonda”?
– Powiem nieskromnie: my cały czas jesteśmy gotowi do tego rodzaju ćwiczeń. Tak naprawdę przez cały rok przygotowujemy się tak, by można je było przeprowadzić. Przebudowujemy poszczególne stanowiska ogniowe, modernizujemy sprzęt, inwestujemy w infrastrukturę szkoleniową, internaty itp. O tym, jakie ćwiczenia będą organizowane przez Dowództwo Operacyjne, dowiadujemy się chwilę przed ich rozpoczęciem. Dopiero wtedy szykujemy się do konkretnych ćwiczeń, przygotowując tarcze, pola tarczowe itp.
– Widziałem, że internaty, w których mieszkają żołnierze, są docieplane styropianem. Jakie inwestycje jeszcze prowadzicie w tym roku?
– Idziemy po całości. Staramy się cały czas coś dodawać, poprawiać, ulepszać, by równać do standardów natowskich. Sporo nam jeszcze brakuje, żeby osiągnąć ideał, ale powoli idziemy w tym kierunku . Mamy sporo ograniczeń finansowych i formalnych. Plany są jednak naprawdę duże.
– Chodzi o to, by żołnierze mieli większy komfort?
– Pamiętamy o tym, by zapewnić żołnierzom właściwe warunki także na poligonie. Ale przecież poligon jest po to, żeby ćwiczyć działania pod chmurką. Nie chodzi oczywiście, by męczyć ludzi trudnymi warunkami polowymi, tylko o to, by ich szkolić. Trzeba żołnierzy przygotować do ekstremalnego wysiłku, ale nie przeforsować. Są więc pola namiotowe, ale tam, gdzie jest taka potrzeba, są też internaty.
– A jeśli chodzi o wyposażenie szkoleniowe?
– Doskonalimy poszczególne stanowiska ogniowe. Wprowadzamy nowoczesną technikę. Na przykład gdy żołnierze ostrzeliwują „śmigłowiec w zawisie”, to oceny wystawia im komputer. Staramy się zwiększać też bezpieczeństwo na poligonie, m.in. podczas prowadzenia ognia. To przynosi efekty – od 2007 roku nie było na naszym poligonie żadnego wypadku śmiertelnego. Mamy też lepsze zabezpieczenie radiolokacyjne.
– Jak okoliczni mieszkańcy traktują poligon i odbywające się tu ćwiczenia?
– Miejscowa ludność podchodzi zazwyczaj do nas przyjaźnie i serdecznie. Mówią: „Teraz strzelacie tak rzadko i cicho… Kiedyś to były strzelania!”. Rzeczywiście intensywne strzelanie trwa krótko. Teraz podczas ćwiczeń korzysta się z wyrzutni rakietowych, kiedyś tylko z artylerii lufowej. Z drugiej strony słychać narzekania, że gdyby tu były domy wczasowe zamiast poligonu, to miejscowi mieliby większy zarobek. Oczywiście można to traktować z przymrużeniem oka. Teren poligonu to nisza ekologiczna. Mamy tutaj trzy gniazda orłów i olbrzymią liczbę dzikich zwierząt. Paradoksalnie zwierzęta mają tu większy spokój niż w sąsiedztwie zabudowań.
autor zdjęć: Adam Roik/Combat Camera DOSZ, Maciej Szopa
komentarze