Podczas trwającego trzy doby szkolenia szturmani szkolili się w taktyce typowej dla wojsk powietrznodesantowych. Spadochroniarze posługiwali się nowymi pojazdami Aero 4x4 i m.in. ćwiczyli ich szybki załadunek. Zaplanowali i przeprowadzili szturm na stanowisko dowodzenia przeciwnika.
Na podkarpacki poligon pojechało około stu żołnierzy. Wszyscy służą w 1 kompanii szturmowej w 16 Batalionie Powietrznodesantowym w Krakowie. – Bardzo się cieszę, że udało się zorganizować trzydobowe zajęcia. Przez długi czas nie było to możliwe, bo prowadziliśmy działania związane z koronawirusem – mówi por. Mikołaj Joks, dowódca 1 kompanii szturmowej. Oficer wyjaśnia, że podlegli mu spadochroniarze od początku marca działają na froncie walki z COVID-19. Początkowo pomagali w przygotowaniu nowych miejsc dla chorych w krakowskich w szpitalach, a od półtora miesiąca wspierają funkcjonariuszy Straży Granicznej w patrolowaniu południowej granicy kraju. Zajmują się także pobieraniem materiału do badań od osób potencjalnie zarażonych koronawirusem. – Tego typu zgrupowania poligonowe są niezbędne, by utrzymywać ciągle wysoki poziom wyszkolenia. Tylko tak możemy zagwarantować jak najlepsze wykonanie zadań – przyznaje por. Joks.
Dla spadochroniarzy trening jest teraz niezwykle istotny, bo przygotowują się oni do międzynarodowych ćwiczeń „Defender 20”. Nie będą jednak, jak pierwotnie zakładano, desantować się i działać na Litwie, a na poligonie w Drawsku Pomorskim. Natowskie manewry zostały ograniczone ze względu na pandemię koronawirusa.
– W tym roku szkoliliśmy się już na poligonie Lipa, w Żaganiu i Wędrzynie. Teraz ponownie pojechaliśmy na poligon Lipa. Chodziło nie tyle o naukę nowych umiejętności, co doskonalenie tych już zdobytych – podkreśla dowódca 1 kompanii. Szturmani na poligon ruszyli z etatowym wyposażeniem, czyli karabinkami Grot, zmodernizowanymi karabinami maszynowymi, lekkimi moździerzami Antos oraz wyrzutniami przeciwpancernych pocisków Spike. Na poligonie pojawiły się także nowe pojazdy aeromobilne Aero 4x4. – Każda okazja do szkolenia z nowym systemem jest dla nas ważna – mówią spadochroniarze.
Podstawowym zadaniem wozów Aero, i tak były one wykorzystywane podczas szkolenia poligonowego, jest transport wyposażenia na zrzutowisku, przewóz rannych oraz holowanie broni artyleryjskiej. Każdy żołnierz mógł przećwiczyć szybki załadunek pojazdów. Na Aero przewożono m.in. indywidualne wyposażenie szturmanów, ale także skrzynie z pociskami ppk Spike czy stukilogramowe zasobniki ZT-100.
Poza szkoleniem z wykorzystywania pojazdów aeromobilnych spadochroniarze ćwiczyli także taktykę typową dla wojsk powietrznodesantowych. – Działaliśmy dokładnie tak, jakbyśmy właśnie zostali zrzuceni z pokładu samolotu transportowego – mówi por. Joks. – Zaczęliśmy więc od szybkiego zejścia ze zrzutowiska do rejonu zbiórki po desantowaniu. Tam odtworzyliśmy ugrupowanie bojowe i rozpoczęliśmy marsz do bazy – opowiada dalej dowódca kompanii.
Spadochroniarze zaplanowali, a następnie przeprowadzili szturm na stanowisko dowodzenia przeciwnika, potem stworzyli tzw. przyczółek desantowy. Zgodnie z taktyką wojsk powietrznodesantowych taki przyczółek żołnierze muszą utrzymać do czasu nadejścia sił głównych.
Było to pierwsze w 6 Brygadzie Powietrznodesantowej szkolenie żołnierzy w sile kompanii od czasu wybuchu pandemii koronawirusa. Żołnierze w drodze na poligon i z powrotem stosowali się do zaleceń sanitarnych, tzw. zachowywali dystans i używali maseczek ochronnych. W czasie ćwiczeń zasłaniali usta i nos szalokominiarkami.
autor zdjęć: Mariusz Bieniek

komentarze