Polska armia uruchomiła procedurę zakupu nowych czołgów podstawowych, które zastąpią w linii wysłużone maszyny T-72 i PT-91 Twardy. Inspektorat Uzbrojenia MON rozpoczął właśnie pierwszy etap procedury, czyli analizę rynku. Firmy zainteresowane dostarczeniem wojsku nowoczesnych czołgów mają czas do końca czerwca na złożenie ofert.
O tym, że polska armia może liczyć na nowe czołgi podstawowe, wspominał kilkanaście dni temu wiceminister Tomasz Szatkowski podczas prezentacji założeń najnowszej wersji Strategicznego Przeglądu Obronnego. Wcześniej eksperci zakładali, że wysłużone czołgi T-72 i PT-91 Twardy zostaną zastąpione uniwersalną platformą gąsienicową Gepard. Jednak wiceminister Szatkowski ocenił, że lepszym rozwiązaniem będzie pozyskanie dla wojska nowego czołgu. – Gepard to coś, co miało być wszystkim, a byłoby niczym – przekonywał wiceminister w niedawnej wypowiedzi dla PAP-u.
Obecnie najnowocześniejszym czołgiem w polskich wojskach lądowych jest – kupiony od Niemców – Leopard 2. Tych maszyn mamy jednak zaledwie 247 (przy czym 142 sztuki to starszy model 2A4, a 105 egzemplarzy to nowsza wersja 2A5). Większość polskich czołgów to maszyny wywodzące się technologicznie z lat siedemdziesiątych, czyli czołgi T-72 (mamy ich ponad 500) oraz ich zmodernizowana wersja PT-91 Twardy (232 sztuki).
Jaka maszyna zastąpi wysłużone polskie czołgi? Wojsko ma do wyboru dwie opcje. Może kupić, w ramach otwartego przetargu, jedną z dostępnych obecnie konstrukcji, określanych jako „generacja 3 plus” – np. niemieckiego Leoparda 2A7, tureckiego Altaya czy izraelską maszynę Merkawy. Polska może też dołączyć do wielonarodowego programu badawczo-rozwojowego, którego celem będzie stworzenie pierwszej zachodniej maszyny IV generacji (obecnie tylko Rosja ma takie maszyny – T-14).
Wiceminister Tomasz Szatkowski wskazywał, że do tej drugiej opcji zachęcają nas najważniejsi europejscy sojusznicy – Niemcy i Francja. – Jeśli zostaniemy potraktowani w sposób partnerski, to kooperacja europejska może być ciekawą drogą do budowy czołgu najnowszej generacji – zadeklarował wiceminister.
O tym, na jakie rozwiązanie zdecyduje się wojsko, przesądzi faza analityczno-koncepcyjna, która musi poprzedzić każdy zakup nowego sprzętu i uzbrojenia. Ten etap procedury zakupu nowych czołgów podstawowych właśnie się rozpoczął. 30 maja Inspektorat Uzbrojenia MON zaprosił firmy mające w ofercie tego typu konstrukcje, aby do końca czerwca zgłosiły się do Inspektoratu. Te, które spełnią narzucone przez wojsko wymagania formalnoprawne, otrzymają specyfikację techniczną maszyn poszukiwanych przez armię. – Na tym etapie nie jest przewidywany dialog techniczny z firmami. Dopiero na podstawie zebranych w czasie analizy rynku danych zapadną decyzje, czy i kiedy będzie on organizowany – wyjaśnia płk Sławomir Lewandowski, pełniący obowiązki rzecznika prasowego IU MON.
Na razie niewiele wiadomo na temat specyfikacji czołgów, które wojsko chce kupić. W opublikowanym ogłoszeniu napisano jedynie, że maszyny te mają m.in. niszczyć nieprzyjacielskie czołgi, transportery oraz różnego typu umocnienia. Muszą być także wyposażone w aktywne systemy obrony i ochrony przed wrogim ostrzałem.
Nie wiadomo również, kiedy może zostać ogłoszony ewentualny przetarg i ile czołgów chce w jego ramach pozyskać wojsko.
autor zdjęć: 9 BKPanc
komentarze