moja polska zbrojna
Od 25 maja 2018 r. obowiązuje w Polsce Rozporządzenie Parlamentu Europejskiego i Rady (UE) 2016/679 z dnia 27 kwietnia 2016 r. w sprawie ochrony osób fizycznych w związku z przetwarzaniem danych osobowych i w sprawie swobodnego przepływu takich danych oraz uchylenia dyrektywy 95/46/WE (ogólne rozporządzenie o ochronie danych, zwane także RODO).

W związku z powyższym przygotowaliśmy dla Państwa informacje dotyczące przetwarzania przez Wojskowy Instytut Wydawniczy Państwa danych osobowych. Prosimy o zapoznanie się z nimi: Polityka przetwarzania danych.

Prosimy o zaakceptowanie warunków przetwarzania danych osobowych przez Wojskowych Instytut Wydawniczy – Akceptuję

Generał Okulicki – postać tragiczna

Walczył w trzech wojnach, był wielokrotnie ranny, doprowadził do wybuchu powstania warszawskiego, doświadczył zdrady i tortur w sowieckim więzieniu. Tam też najpewniej zakończył życie. W tegoroczną Wigilię upłynie 70 lat od śmierci gen. Leopolda Okulickiego – dzielnego żołnierza, który stał się postacią tragiczną.

Wyżsi dowódcy Armii Polskiej w ZSRR. Stoją na pierwszym planie od lewej: dowódca Armii gen. Władysław Anders, płk dypl. Leopold Okulicki, gen. Zygmunt Bohusz-Szyszko.

Uroczystości upamiętniające generała Okulickiego w jego rodzinnych stronach rozpoczęły się już kilka dni temu. W Bochni, na budynku I Liceum Ogólnokształcącego, w którym się uczył, odsłonięta została tablica ku czci żołnierza, a zawiłości jego życiorysu przybliżane były podczas sesji popularnonaukowej. Dziś przypada kulminacja obchodów. – Pod pomnikiem gen. Okulickiego zorganizowaliśmy apel pamięci, zaś po południu w kinie „Regis” wystawiony zostanie spektakl „Ostatni Komendant”. Przygotowali go uczniowie Zespołu Szkół nr 1 – informuje Ireneusz Sobas, zastępca dyrektora wydziału oświaty, promocji i aktywności społecznej Starostwa Powiatowego w Bochni. Ostatnim akordem obchodów stanie się pasterka odprawiona w intencji Okulickiego.

– Generał długo był w Polsce postacią przemilczaną. Zaczęło się to zmieniać, kiedy powstała „Solidarność”, ale ostateczny przełom nastąpił dopiero po 1989 roku – wspomina Sobas. Wówczas to w jego rodzinnych Bratucicach powstała poświęcona generałowi Izba Pamięci, w Bochni stanął pierwszy w Polsce jego pomnik, zaś Stowarzyszenie Bochniaków zorganizowało wystawę, którą później pokazywano w całym kraju. – Ostatni czas nie jest jednak dla Okulickiego dobry. Padają oskarżenia o agenturalność, celowe wywołanie powstania warszawskiego, w najlepszym razie głupotę. A nam zależy, by oddać mu sprawiedliwość, pokazać, w jak trudnych warunkach przyszło mu działać i jak tragiczne decyzje musiał podejmować – podkreśla Sobas.

35 dni piekła

Życie Leopolda Okulickiego to niemal gotowy scenariusz na film – pełen widowiskowych scen i dramatycznych zwrotów. Przyszły generał urodził się w 1898 roku. Jako piętnastolatek wstąpił do Związku Strzeleckiego, a stamtąd płynnie przeszedł do Legionów Polskich. Po kryzysie przysięgowym, kiedy to polscy żołnierze nie chcieli ślubować braterstwa broni z Niemcami i Austriakami, został wcielony do austriackiej armii, z której ostatecznie uciekł. W 1918 roku Okulicki pojawił się w Krakowie, wstąpił do Polskiej Organizacji Wojskowej i rozbrajał Niemców. Wkrótce był już w armii i walczył przeciwko bolszewikom, którzy chcieli zdławić dopiero co odradzającą się Rzeczpospolitą. Był dwukrotnie ranny, ale za każdym razem wracał na front. Za swoją postawę otrzymał Srebrny Krzyż Virtuti Militari, trzy Krzyże Walecznych, dosłużył też stopnia kapitana.

Dwudziestolecie międzywojenne to dla Okulickiego konsekwentny marsz w górę armijnej hierarchii. Oficer brał udział w opracowywaniu planów wojny zarówno przeciwko ZSRR, jak i Niemcom. Wiosną 1939 roku został szefem Wydziału Sytuacyjnego. Miał już wówczas stopień podpułkownika. W nocy z 31 sierpnia na 1 września Okulicki pełnił dyżur w Sztabie Głównym. Wczesnym rankiem zaczęły do niego spływać kolejne meldunki: „niemieckie wojska przekraczają granicę!”. A więc – wojna. Okulicki zarządził alarm w kolejnych jednostkach. Do 28 września pełnił rolę oficera łącznikowego Naczelnego Wodza przy Dowództwie Obrony Warszawy. Potem walczył między innymi na warszawskiej Woli, za co otrzymał Złoty Krzyż Virtuti Militari.

Gen. Władysław Anders, dowódca Armii Polskiej w ZSRR, i płk. dypl. Leopold Okulicki w gabinecie gen. Andersa.

Już w pierwszych dniach po kapitulacji ppłk Okulicki organizował konspirację. Został komendantem Służby Zwycięstwa Polsce, a potem Związku Walki Zbrojnej w Łodzi. Występował wówczas pod przybranym nazwiskiem Johann Müller. Niemcy gorączkowo go poszukiwali, wydali za nim list gończy, wyznaczyli nawet nagrodę za jego głowę – 10 tysięcy marek. Okulicki pozostał jednak dla nich nieuchwytny. Mniej szczęścia miał jednak do NKWD.

W 1940 roku został komendantem ZWZ AK na teren okupacji sowieckiej. Tamtejsze struktury były jednak stosunkowo dobrze rozpracowane przez tajne służby ZSRR. Okulicki został schwytany w swoim mieszkaniu we Lwowie. Jak się później okazało, wydał go jeden ze współpracowników. Oficer trafił do Moskwy. Przesłuchiwał go sam gen. Iwan Sierow, zastępca ludowego komisarza spraw wewnętrznych. Chciał, by żołnierz wrócił do okupowanej Polski i zaproponował swoim przełożonym polsko-sowiecki sojusz wymierzony w Niemców. Okulicki nie chciał, podjął jednak ryzykowną grę. – Naszym głównym wrogiem jesteście nie wy, lecz Niemcy. Mogę przekazać zgromadzone na nich informacje... – rzucił Sierowowi. Ten łyknął przynętę. Na krótko jednak. Przy zatrzymanej kurierce AK jego ludzie znaleźli list, z którego wynikało, że Okulicki podejmował działania wymierzone również w Sowietów. – Ty kłamco! Ty żuliku! – wrzeszczał mu w twarz Sierow. Okulicki trafił do więzienia Lefortowo. Czekało go 35-dniowe brutalne śledztwo. Bicie, głodzenie, brak snu. Zdołał ocaleć, choć już do końca życia cierpiał na choroby serca i oczu.

Stracone złudzenia

Latem 1941 roku Niemcy napadli na ZSRR, a rząd londyński nakłaniany przez aliantów podpisał z Sowietami porozumienie. W granicach ich państwa miała powstać polska armia. Okulicki wyszedł na wolność i został u Andersa szefem sztabu. Wkrótce miał okazję zapytać samego Stalina o polskich oficerów, których nijak nie mógł się doliczyć. – Przyszli Niemcy, zajęli obozy jenieckie, to pewnie i oficerowie się rozbiegli – odpowiedział Stalin. Okulicki wiedział, że Sowietom ufać nie może. Nakazał Józefowi Czapskiemu, by gromadził wszelkie informacje na temat zaginionych jeńców.

Tymczasem sytuacja pomiędzy dowództwem polskiej armii a sowieckimi władzami stawała się coraz bardziej napięta. Stalin blokował rozbudowę oddziałów, wreszcie zgodził się na ewakuację żołnierzy poza granice ZSRR. Okulicki udał się do Iranu, by ją przygotować. W kolejnych miesiącach zostawał między innymi dowódcą 7 Dywizji Piechoty na Bliskim Wschodzie, potem komendantem Bazy Przerzutowej i Ośrodka Wyszkolenia Cichociemnych nieopodal włoskiego Brindisi. W nocy z 21 na 22 maja 1944 roku, w ramach operacji „Weller 29”, wyskoczył z samolotu nad okupowaną Polską. Miał 46 lat, stopień generała brygady, a w jego życiu rozpoczynał się zupełnie nowy rozdział.

Gen. Okulicki został szefem Operacji oraz zastępcą szefa sztabu Komendy Głównej Armii Krajowej. Przyjechał do Warszawy i... zakomunikował dowództwu podziemia, że należy rozpocząć walkę przeciwko Niemcom. – Obserwacja nastrojów społeczeństwa, zwłaszcza w stolicy, i przeprowadzone zapewne nie raz analizy polityczne spowodowały, że zajął stanowisko inne niż sugerowały przywiezione przezeń instrukcje dla gen. Komorowskiego „Bora” – podkreśla Małgorzata Koszarek z Muzeum Armii Krajowej w Krakowie. Okulicki tłumaczył, że wobec Sowietów trzeba wystąpić w roli gospodarzy, że Warszawę zamieszkuje milion ludzi, którzy nigdy nie przestali walczyć i dlatego teraz w zwrotnym dla Polski momencie wojny nie można im nakazać złożenia broni, że powstanie pomoże Armii Czerwonej szybko sforsować Wisłę i uchroni Warszawę przed zniszczeniem na skutek ciężkich walk.

Wszelkie rachuby na korzystny dla Polski obrót spraw zawiodły. Powstanie wybuchło i skończyło się hekatombą. Gen. Okulicki zdołał opuścić Warszawę. W październiku 1944 roku został komendantem głównym Armii Krajowej, zaś w styczniu następnego roku wydał rozkaz jej rozwiązania. Teraz odbudowywał struktury organizacji „NIE”, która miała walczyć o niepodległość po wkroczeniu Armii Czerwonej.

9 marca 1945 roku do Okulickiego dotarła propozycja NKWD: „znajdźmy wyjście z trudnej sytuacji, przyjedźcie na rozmowy”. I znów w jego życiu pojawił się gen. Sierow. To on, pod przybranym nazwiskiem Iwanow, miał prowadzić negocjacje. – Okulicki nie miał żadnych złudzeń. Sowietów znał aż nazbyt dobrze. Sytuacja była jednak bardzo skomplikowana. Odrzucenie propozycji rozmów na pewno zostałoby wykorzystane propagandowo. Sowieci zyskaliby argument, że Polacy odrzucają wyciągniętą do zgody rękę. Poza tym na nawiązanie z nimi kontaktu naciskały rządy Wielkiej Brytanii i USA – tłumaczy Małgorzata Koszarek.

Gen. Okulicki wraz 15 przywódcami AK i Państwa Podziemnego pojechał na spotkanie w okolice Pruszkowa. Wszyscy zostali podstępnie aresztowani, wywiezieni do Moskwy i postawieni przed sądem. Usłyszeli wyroki więzienia. Okulicki miał trafić za kratki na 10 lat. Powód? „Przestępstwa na zapleczu frontu sowieckiego w Moskwie”.

Śmierć w Wigilię

Generał trafił na Łubiankę do celi numer 66. Wkrótce ślad po nim zaginął. W 1955 r. noty dyplomatyczne w jego sprawie złożyły w Moskwie rządy brytyjski i amerykański. Ich przedstawiciele usłyszeli, że Okulicki zmarł w więziennym szpitalu. Krótko po wyroku miał podjąć głodówkę, której nie przeżył. Najpewniej jednak przyczyna śmierci była inna. – Mówił o tym więziony z nim minister Adam Bień, choćby 22 grudnia 1996 roku, w dniu poświęcenia pomnika gen. Okulickiego – zaznacza Małgorzata Koszarek. – W wigilię Bożego Narodzenia 1946 roku słyszał, jak funkcjonariusze NKWD wyprowadzali Okulickiego na egzekucję. Ich cele sąsiadowały ze sobą, a do niego doszły odgłosy rozmowy, szamotaniny, a potem nastała cisza – dodaje. Egzekucje w więzieniach sowieckich odbywały się w ten sposób, że dwóch strażników brało skazańca pod ręce, a trzeci strzelał mu w tył głowy z pistoletu.

Ciało Okulickiego najpewniej zostało skremowane. Jego symboliczny grób znajduje się na Powązkach w Warszawie.

Łukasz Zalesiński

autor zdjęć: Narodowe Archiwum Cyfrowe, Czesław Datka/ NAC

dodaj komentarz

komentarze

~obserwator
1614610260
Ś,p. generał Okulicki , po francuskiej Akademii Sztabu Generalnego , w dniu 04.04.1945 roku złożył za zgodą RJN MEMORANDUM na ręce Berii ,w którym władze Polskiego Państwa Podziemnego zaakceptowały wszystkie warunki jakie ZSRR i rządy alianckie stawiały jako niezbędne do uregulowania stosunków rosyjsko-polskich . Stalin znalazł się w potrzasku.
BA-B0-F0-AC
~anty
1482492540
wydaje się ze nie doświadczył tortur w obozie sowieckim, tam mu tylko wyperswadowano ze ma zmusic Bora-Komorowskiego do powstania czyli szaleńczej walki dzieci przeciw zbrojnym i doświadczonym okupantom, chociaz mial przywiesc rozkaz o nierozpoczynaniu powstania. Mysle ze zyl na wschodzie dlugo i szczesliwie za wykonanie zadania. Polacy jak zwykle naiwni, dali sie poniesc emocjom i z golymi (doslownie) rekami ruszyli do walki.
2B-D4-AD-F6

Systemy obrony powietrznej dla Ukrainy
 
Gen. Kukuła: Trwa przegląd procedur bezpieczeństwa dotyczących szkolenia
Zmiany w dodatkach stażowych
Aleksandra Mirosław – znów była najszybsza!
Ustawa o obronie ojczyzny – pytania i odpowiedzi
Święto stołecznego garnizonu
Strategiczna rywalizacja. Związek Sowiecki/ Rosja a NATO
Morska Jednostka Rakietowa w Rumunii
Więcej pieniędzy dla żołnierzy TSW
Wojna w świętym mieście, część trzecia
Operacja „Synteza”, czyli bomby nad Policami
Puchar księżniczki Zofii dla żeglarza CWZS-u
NATO zwiększy pomoc dla Ukrainy
Żołnierze-sportowcy CWZS-u z medalami w trzech broniach
Donald Tusk: Więcej akcji a mniej słów w sprawie bezpieczeństwa Europy
Ramię w ramię z aliantami
Żołnierze ewakuują Polaków rannych w Gruzji
SOR w Legionowie
W Rumunii powstanie największa europejska baza NATO
Polak kandydatem na stanowisko szefa Komitetu Wojskowego UE
Wojskowy bój o medale w czterech dyscyplinach
NATO na północnym szlaku
Lekkoatleci udanie zainaugurowali sezon
Czerwone maki: Monte Cassino na dużym ekranie
Rozpoznać, strzelić, zniknąć
Barwy walki
Sprawa katyńska à la española
Znamy zwycięzców „EkstraKLASY Wojskowej”
Sandhurst: końcowe odliczanie
Polscy żołnierze stacjonujący w Libanie są bezpieczni
Gunner, nie runner
Głos z katyńskich mogił
Szpej na miarę potrzeb
Wojna w świętym mieście, epilog
W Italii, za wolność waszą i naszą
W Brukseli o wsparciu dla Ukrainy
Active shooter, czyli warsztaty w WCKMed
Front przy biurku
Morze Czarne pod rakietowym parasolem
Szarża „Dragona”
Kosiniak-Kamysz o zakupach koreańskiego uzbrojenia
Jakie wyzwania czekają wojskową służbę zdrowia?
Przygotowania czas zacząć
Zachować właściwą kolejność działań
Kolejne FlyEle dla wojska
Charge of Dragon
Kadisz za bohaterów
Bezpieczeństwo ważniejsze dla młodych niż rozrywka
Wojna na detale
Koreańska firma planuje inwestycje w Polsce
NATO on Northern Track
Na straży wschodniej flanki NATO
Ustawa o obronie ojczyzny – pytania i odpowiedzi
Strażacy ruszają do akcji
Tusk i Szmyhal: Mamy wspólne wartości
Wojna w Ukrainie oczami medyków
Przełajowcy z Czarnej Dywizji najlepsi w crossie
25 lat w NATO – serwis specjalny
Wojna w świętym mieście, część druga
Ustawa o obronie ojczyzny – pytania i odpowiedzi

Ministerstwo Obrony Narodowej Wojsko Polskie Sztab Generalny Wojska Polskiego Dowództwo Generalne Rodzajów Sił Zbrojnych Dowództwo Operacyjne Rodzajów Sił Zbrojnych Wojska Obrony
Terytorialnej
Żandarmeria Wojskowa Dowództwo Garnizonu Warszawa Inspektorat Wsparcia SZ Wielonarodowy Korpus
Północno-
Wschodni
Wielonarodowa
Dywizja
Północny-
Wschód
Centrum
Szkolenia Sił Połączonych
NATO (JFTC)
Agencja Uzbrojenia

Wojskowy Instytut Wydawniczy (C) 2015
wykonanie i hosting AIKELO