Do akcji ruszyli tuż po zmroku. W pełnym oporządzeniu, z bronią i zasobnikami maszerowali kilka kilometrów, a następnie przeprowadzili szturm na budynki, w których znajdowały się siły przeciwnika. Tak wyglądało jedno z zadań, jakie na poligonie w Nowej Dębie wykonywali żołnierze 6 Brygady Powietrznodesantowej.
– Prawie pół tysiąca naszych żołnierzy od dwóch tygodni intensywnie szkoli się na poligonie w Nowej Dębie. Spadochroniarze doskonalą umiejętności, które są niezbędne do wykonywania zadań bojowych typowych dla wojsk powietrznodesantowych – mówi kpt. Marcin Gil, rzecznik prasowy 6 Brygady. Trening poligonowy zakończyli już żołnierze 6 Batalionu Dowodzenia i 6 Batalionu Powietrznodesantowego. Obecnie szkolenie w polu przechodzą żołnierze z dwóch kompanii szturmowych 16 Batalionu Powietrznodesantowego.
– Zajęcia prowadzimy na poziomie plutonu. Żołnierze ćwiczą umiejętności związane z rozpoznaniem, wykonują marsze ubezpieczone i szturmują obiekty – mówi kpt. Damian Ruciński, dowódca 3 kompanii szturmowej 16 BPD. – Poza tym każdy z plutonów bierze udział w treningu ogniowym, na który składa się strzelanie przygotowawcze, strzelanie bojowe oraz tzw. kierowanie ogniem. To jednocześnie sprawdzian umiejętności taktycznych i ogniowych – dodaje.
Wojskowi szkolą się w dzień i w nocy, przy czym po zmroku wykorzystują noktowizję. – W pole wyszliśmy po godzinie 18. Każdy z żołnierzy ruszył z pełnym wyposażeniem, bronią i zasobnikami ważącymi kilkanaście kilogramów – opowiada ppor. Krzysztof Wieczorek, dowódca plutonu z 16 Batalionu Powietrznodesantowego. Spadochroniarze przeprowadzili rozpoznanie budynków, w których znajdowały się siły przeciwnika, i ustalili, że są tam strzelcy wyborowi. Po sprawdzeniu terenu rozpoczął się szturm na obiekt. – Po szturmie wycofaliśmy się i z ukrycia obserwowaliśmy pododdziały przeciwnika – mówi dowódca.
Oficer przyznaje, że korzystanie z noktowizora wymaga treningu i przyzwyczajenia. – Im więcej takich szkoleń, tym lepiej. Patrzenia przez gogle noktowizyjne i celowniki trzeba się nauczyć – mówi. – Po pierwsze, szybciej męczy się wzrok, a po drugie, noktowizor zniekształca obraz i można odnieść wrażenie, że obserwowane obiekty znajdują się dalej niż w rzeczywistości. Trzeba więc brać na to poprawkę – tłumaczy.
Spadochroniarze trenują również umiejętności niezbędne w sytuacji użycia broni masowego rażenia. – Uczą się ochrony przed środkami zapalającymi. Pokonują tor napalmowy i ćwiczą udzielanie pomocy żołnierzom, którzy zostali poparzeni – mówi mjr Artur Jędruch, szef wojsk chemicznych 6 Brygady.
Napalm to mieszanka paliw i substancji chemicznych. Kleista maź płonie w temperaturze 800 stopni Celsjusza, a podczas spalania wydobywa się nieprzyjemny zapach i gęsty dym. Żołnierze wyposażeni w maski przeciwgazowe i broń muszą pokonać około stumetrową trasę w jak najkrótszym czasie. Podczas tego zadania wchodzą do tunelu, płonącego budynku lub korytarza i przechodzą przez rów. – Uczymy w ten sposób żołnierzy, jak chronić się przed działaniem napalmu i jak skutecznie likwidować skutki jego użycia. To także trening psychologiczny. Chodzi o to, by żołnierze ćwiczyli w warunkach maksymalnie zbliżonych do sytuacji, jakie mogą spotkać na polu walki – dodaje mjr Jędruch.
Poligonowy trening w Nowej Dębie żołnierze 6 Brygady Powietrznodesantowej zakończą w piątek.
autor zdjęć: Mariusz Bieniek
komentarze