Wraz z pojawieniem się potrzeby oszczędzania na wojsku i masowym „odchodzeniem” armii od pomocniczych gospodarstw zniknęły z wojskowego życia kasyna. Starsi żołnierze z łezką w oku wspominają często, jak to dawnej w tych przybytkach bywało. Nasuwa się pytanie, czy wszystko można przeliczać w armii na pieniądze? Cóż, o odpowiedź niełatwo, zwłaszcza w czasach, gdy rachunek ekonomiczny prawie zawsze wygrywa – pisze mjr rez. Tomasz „Burza” Burzyński, były oficer JWK Lubliniec.
Wyraz „kasyno” wywodzi się z języka włoskiego („casino”) i oznacza mały domek. Kasyna od zawsze kojarzyły się z życiem garnizonowym. Nie tylko można w nich było dobrze zjeść, lecz przychodziło się tu także po strawę duchową. Kasyna były bowiem swoistym centrum kulturalnym dla żołnierzy oraz ich rodzin.
Szekspir w kasynie
Był to przybytek, gdzie oprócz kulinarnych możliwości korzystano z uroków życia towarzyskiego. Właśnie tu przychodziło się na wojskowe bale, potańcówki czy występy artystyczne. W zielonych garnizonach, w czasach nie tak odległych, w kasynach odbywały się przedstawienia teatralne, wystawy oraz recitale. Organizowano po prostu życie kulturalne dla społeczności żołnierskiej, która nie mogła korzystać na co dzień z możliwości pójścia do kina czy teatru.
Kasyna dzieliły się na stałe – garnizonowe, sezonowe, funkcjonujące np. w wojskowych domach wypoczynkowych, oraz polowe, które organizowano podczas długotrwałych zgrupowań poligonowych czy ćwiczeń wojskowych.
Jak pamiętam ze służby w 1 psk, było to miejsce, gdzie załatwiano w godzinach służbowych sprawy niecierpiące zwłoki, a po godzinach – spotykano się w gronie kolegów. Dowódca jednostki wojskowej, w której było kasyno, miał ułatwione zadanie, gdy trzeba było zorganizować święto jednostki czy inne, mniej lub bardziej oficjalne, spotkania. Niekiedy pojawiają się głosy, że w kasynach nadużywano alkoholu, ale w ostatnich latach były to nieliczne przypadki.
Minister Klich zamyka kasyna
Kres istnienia kasyn wojskowych w Wojsku Polskim nastąpił 31 grudnia 2010 roku. Ówczesny minister obrony narodowej Bogdan Klich zdecydował o likwidacji gospodarstw pomocniczych, do których należały także kasyna wojskowe.
Czy dzisiaj wojskowe kasyna są potrzebne? Czy jest szansa na ich reaktywację? Nie umiem odpowiedzieć na te pytania. Kuchnię tam serwowaną zastąpił catering, który już na dobre zagościł w armii. Owszem, można się było w tym przybytku odstresować po służbie, ale czy w epoce, gdy wszyscy gdzieś się spieszymy, jest jeszcze czas na spotkania żołnierzy w kasynie? Chyba już nie….
Cieszę się jednak, że udało się mi doświadczyć życia kasynowego zgodnie z maksymą „I ja tam z gośćmi byłem, miód i wino piłem. A com widział i słyszał
komentarze