moja polska zbrojna
Od 25 maja 2018 r. obowiązuje w Polsce Rozporządzenie Parlamentu Europejskiego i Rady (UE) 2016/679 z dnia 27 kwietnia 2016 r. w sprawie ochrony osób fizycznych w związku z przetwarzaniem danych osobowych i w sprawie swobodnego przepływu takich danych oraz uchylenia dyrektywy 95/46/WE (ogólne rozporządzenie o ochronie danych, zwane także RODO).

W związku z powyższym przygotowaliśmy dla Państwa informacje dotyczące przetwarzania przez Wojskowy Instytut Wydawniczy Państwa danych osobowych. Prosimy o zapoznanie się z nimi: Polityka przetwarzania danych.

Prosimy o zaakceptowanie warunków przetwarzania danych osobowych przez Wojskowych Instytut Wydawniczy – Akceptuję

„Northern Challenge”, czyli wyzwania i pułapki

Wypełniona materiałem wybuchowym łódź pędziła wprost na statek islandzkiej straży przybrzeżnej. Sterujący nią człowiek nie reagował na wezwania do zmiany kursu ani salwy ostrzegawcze. Ostatecznie oddano do niego strzały i łódź została zniesiona na brzeg. Wtedy do akcji wkroczyli polscy nurkowie minerzy. Tak wyglądał jeden z epizodów ćwiczeń „Northern Challenge '24”. 

Od lat jesienią na Islandię ściągają setki nurków minerów i saperów z państw NATO oraz krajów partnerskich. A wszystko po to, by wspólnie potrenować zwalczanie improwizowanych ładunków wybuchowych (z ang. Improvised Explosive Device – IED). Tym razem w międzynarodowych ćwiczeniach „Northern Challenge” wzięło udział 330 specjalistów, którzy tworzyli w sumie 20 zespołów. Wśród nich znaleźli się m.in. Amerykanie, Brytyjczycy, Niemcy, Francuzi, ale też Irlandczycy i Nowozelandczycy. Na Islandię jak zazwyczaj dotarli również Polacy. – Łącznie było nas dziesięciu. W składzie mieliśmy nurków minerów z 12 i 13 Dywizjonu Trałowców – wyjaśnia ppor. mar. Patryk Zając, dowódca polskiego zgrupowania.

Same ćwiczenia oparte zostały na scenariuszu, który zakładał konflikt dwóch fikcyjnych państw. – Przeciwnik usiłował zdestabilizować sytuację na naszym terytorium, sięgając po różnego typu działania hybrydowe – tłumaczy ppor. mar. Zając. Polegały one właśnie na podkładaniu ajdików, ale nie tylko. Jak przyznają sami ćwiczący, inwencja organizatorów naprawdę mogła imponować.

– Na akcję wyjeżdżaliśmy dwa razy dziennie. Operowaliśmy nie tylko na morzu, lecz także na lądzie. Choć jesteśmy nurkami, mamy również tego typu kwalifikacje. Posiadamy też odpowiedni sprzęt, na przykład zdalnie sterowane roboty saperskie – zaznacza bsm. Piotr Piątkowski, który dowodził polskim zespołem. Jak przyznaje, najmocniej w pamięci utkwił mu epizod związany z rozbrajaniem ładunku pułapki, który został skonstruowany tak, by uderzyć w samych żołnierzy. – Kiedy dojechaliśmy we wskazane podczas odprawy miejsce, zobaczyliśmy ciągnące się po ziemi przewody. Pierwsza myśl: pójść ich śladem wprost do ładunku wybuchowego. Tyle że to wydawało się zbyt proste – relacjonuje bsm. Piątkowski. Minerzy po przeszukaniu terenu, zorientowali się, że druty prowadzą do dużej butli. Pierwotnie musiała być ona ukryta pod powierzchnią morza, najpewniej jednak fale zerwały mocowanie i wypchnęły ją w kierunku brzegu. – Postanowiliśmy dostać się do niej, ale nie najprostszą drogą. Założyłem skafander nurkowy i podpłynąłem do butli. Później wspólnie z kolegami odciągnęliśmy ją w bezpieczne miejsce i prześwietliliśmy. Okazało się, że wewnątrz znajduje się jedynie kamień – wspomina dowódca polskiego zespołu. I wtedy nurkowie dostrzegli, że nieopodal piętrzy się podejrzanie wyglądający stos kamieni. – Sprawiał wrażenie, jakby usypał go człowiek. Wkrótce okazało się, że to właśnie tam został ukryty właściwy ładunek. Gdyby technik szedł do butli, kierując się ułożeniem przewodów, musiałby przejść w pobliżu usypiska. Po drodze aktywowałby zainstalowaną tam fotokomórkę, a tym samym zainicjowałby wybuch – wyjaśnia bsm. Piątkowski. Dzięki intuicji, ale też doświadczeniom wyniesionym z poprzednich dni, żołnierzom udało się jednak uniknąć takiego scenariusza.

Oczywiście podobnych wyzwań było znacznie więcej. – Nurkowie przeczesywali na przykład basen portowy w poszukiwaniu ładunku, który miał eksplodować w momencie przybicia statku do nabrzeża. Innym razem zostali wezwani do wyrzuconej na brzeg łodzi. Wcześniej sterujący nią terrorysta-samobójca zamierzał uderzyć w statek islandzkiej straży przybrzeżnej. Został w porę unieszkodliwiony, ale pozostała po nim motorówka pełna materiałów wybuchowych, które należało zneutralizować. Był też epizod z wyrzutnią rakiet wymierzoną w startujący samolot. Nasz zespół dotarł na miejsce w ostatniej chwili. Ostatecznie nasi żołnierze zdołali skierować ją w inną stronę, a potem rozbroić ładunek – wylicza ppor. mar. Zając.

Używane podczas ćwiczeń ajdiki nie były po prostu atrapami. Choć nie zawierały materiałów wybuchowych, ich budowa była zbliżona do budowy autentycznych urządzeń, z którymi specjaliści od EOD (Explosive Ordnance Disposal) mieli do czynienia choćby podczas zagranicznych misji. – Neutralizowaliśmy je za pomocą ładunków wodnych. Dzięki temu IED rozpadały się na drobniejsze elementy, ale nie ulegały całkowitej destrukcji – informuje bsm. Piotr Pełka. Ten efekt miał tutaj niebagatelne znaczenie. – W tym roku organizatorzy bardzo duży nacisk położyli na gromadzenie i analizę dowodów. Elementy ładunku należało zabezpieczyć, odpowiednio opisać i oddać do laboratorium – zaznacza ppor. mar. Zając. Nad przebiegiem tych czynności czuwali m.in. członkowie specjalnej ekipy skierowanej na Islandię przez FBI. Eksperci z laboratorium badali szczątki, próbując dowiedzieć się jak najwięcej o budowie urządzenia i komponentach użytych do jego skonstruowania. Wyniki tych prac miały pomóc żołnierzom w przyszłych działaniach, ale też doprowadzić śledczych do sprawców, którzy stali za poszczególnymi incydentami.

– Ćwiczenia były bardzo intensywne. Aż 12 z 15 dni spędziliśmy, działając w polu. Zadania realizowane były od świtu do zmroku – wspomina bsm. Pełka, który podczas „Northern Challenge” pełnił rolę tzw. narodowego DECT-a. Wyruszał na akcje z polskim zespołem, ale nie brał bezpośredniego udziału w rozbrajaniu ładunków. Jego zadanie polegało na pilnowaniu, czy żołnierze działają według określonych procedur. Pozostawał przy tym w kontakcie z kierownictwem ćwiczeń. – Na Islandii byłem już piąty raz. Podczas wcześniejszych edycji „Northern Challenge” jako DECT międzynarodowy kontrolowałem działania innych zespołów. Miałem też okazję działać w polskim teamie. Te ćwiczenia cały czas się zmieniają. Pojawiają się nowe urządzenia, nowe zadania, w poszczególnych epizodach coraz częściej na przykład wykorzystywane są drony. Trudno się dziwić, bo jak pokazuje choćby wojna toczona w Ukrainie, ich rola na współczesnym polu walki rośnie – podkreśla bsm. Pełka. A ppor. mar. Zając dodaje: – Za nami kolejne bardzo ciekawe przedsięwzięcie. Mieliśmy okazję poćwiczyć w międzynarodowym gronie, do tego w trudnych islandzkich warunkach. Wszystkie takie ćwiczenia dają potężny zastrzyk wiedzy.

Łukasz Zalesiński

autor zdjęć: GNM 12 i 13dTR

dodaj komentarz

komentarze


Musimy być szybsi niż zagrożenie
 
Flyer, zdobywca przestworzy
Posłowie za wypowiedzeniem konwencji ottawskiej
Rodzinne ćwiczenia z wojskiem
Ustawa o obronie ojczyzny – pytania i odpowiedzi
Bezpieczniejsza Europa
GROM’s DNA
Podejrzane manewry na Bałtyku
Żołnierze PKW Irak są bezpieczni
NATO przechodzi do działania
Nowe zasady fotografowania obiektów wojskowych
Planowano zamach na Zełenskiego
Żołnierze z 10 Brygady Kawalerii Pancernej powalczą w IV lidze
Policjanci w koszarach WOT
Sukcesy żołnierzy na międzynarodowych arenach
Pestki, waafki, mewki – kobiety w Polskich Siłach Zbrojnych
USA przyłączyły się do ataku Izraela na Iran
Podróż w ciemność
Wyższe stawki dla niezawodowych
ORP „Necko” idzie do natowskiego zespołu
Rakiety dla polskich FA-50
Na Dolnym Śląsku „Wakacje z WOT” coraz popularniejsze
Wypadek Rosomaka
Świat F-35
Żołnierze WOT-u szkolili się w Słowenii
The Power of Infrastructure
Prawo dla kluczowych inwestycji obronnych
Inwestycja w żołnierzy
Rosyjska maszyna Su-24 przechwycona przez polskie F-16
Szczyt w Hadze zakończony, co dalej?
Kajakami po medale
Dekapitacyjne uderzenie w Iran
Śmierć gorsza niż wszystkie
„Niegościnni” marynarze na obiektach sportowych w Ustce
Polska z dodatkowym wsparciem sojuszników
Ratownik w akcji
Pierwsze oficerskie gwiazdki
Ewakuacja Polaków z Izraela
Święto sportów walki w Warendorfie
Kolejne czołgi K2 dla naszej armii
Zbrodnia we wsi, której już nie ma
Nie żyje żołnierz PKW Irak
Szczyt NATO nie tylko o wydatkach na obronność
Armia pomoże służbom na zachodniej granicy
Historyczne zwycięstwo ukraińskiego F-16
Specjalsi pod nowym dowództwem
Strażnicy polskiego nieba
Pionierski dron
Kadeci z NATO i z Korei szkolili się w Karkonoszach
„Różycki” zwodowany
Strategia odstraszania. Czy zadziała?
Terytorialsi z Dolnego Śląska najlepiej wysportowani
Odbudowa obrony cywilnej kraju
Pociski do FA-50 i nowe Rosomaki
Policja ze wsparciem wojskowego Bayraktara
GROM w obiektywie. Zobaczcie sami!
„Swift Response ‘25”, czyli lekka piechota w ciężkim terenie
Generał „Grot” – pierwszy dowódca AK
Drukowanie dronów
Więcej na obronność, silniejsze NATO
Nowa dostawa Homarów-K
Pancerny kot w polskim wojsku

Ministerstwo Obrony Narodowej Wojsko Polskie Sztab Generalny Wojska Polskiego Dowództwo Generalne Rodzajów Sił Zbrojnych Dowództwo Operacyjne Rodzajów Sił Zbrojnych Wojska Obrony
Terytorialnej
Żandarmeria Wojskowa Dowództwo Garnizonu Warszawa Inspektorat Wsparcia SZ Wielonarodowy Korpus
Północno-
Wschodni
Wielonarodowa
Dywizja
Północny-
Wschód
Centrum
Szkolenia Sił Połączonych
NATO (JFTC)
Agencja Uzbrojenia

Wojskowy Instytut Wydawniczy (C) 2015
wykonanie i hosting AIKELO