Polski producent osłon balistycznych BC Arms zaprezentował nową linię produktów pod wspólną nazwą Warrior. To płyty i miękka balistyka do ochrony osobistej we wszystkich klasach wytrzymałości, którymi są zainteresowane służby mundurowe i cywile. – Sami wywodzimy się z rynku cywilnego i uważamy, że każdy powinien móc się chronić – mówi Bartosz Kuźnicki, prezes BC Arms.
Na polskim rynku firma BC Arms jest znana przede wszystkim z linii Patrol, zaprojektowanej z myślą o potrzebach funkcjonariuszy służb mundurowych. – Ostatnio całkiem dużo naszych osłon trafia do służby więziennej. Lekkie Patrole są testowane przez policjantów w zachodniej Europie – mówi Bartosz Kuźnicki prezes BC Arms.
Jednak na tegoroczny Międzynarodowy Salon Przemysłu Obronnego w Kielcach firma przyjechała z nową linią Warrior. Są to płyty balistyczne w klasach wytrzymałości od K3/AB do K5/AB. Najwyższa klasa gwarantuje ochronę przed pociskami karabinowymi, a nawet przed niektórymi przeciwpancernymi. Cechą wartą zaznaczenia jest to, że Warrior występuje również jako miękka balistyka Soft K2/O3. – Taka osłona chroni przed amunicją pistoletową i bronią białą. I jest niejako naszą odpowiedzią na tragedię polskiego żołnierza, który został zaatakowany na granicy – tłumaczy prezes BC Arms.
Kuźnicki podkreśla, że jego firma zawsze stara się robić coś, co wpisuje się w aktualne potrzeby. – Nie projektujemy zza biurka. Sami jesteśmy praktykami, wiemy, co byśmy chcieli, a jednocześnie poznajemy potrzeby innych użytkowników – zaznacza. Podaje przykład policjantek, które zadzwoniły do BC Arms, bo potrzebowały dedykowanych osłon. Tym sposobem powstała nowa płyta ceramiczna, dopasowana do kształtu i anatomii kobiecego ciała. Rozwiązanie zostało już sprawdzone przez policjantkę oraz przedstawicielkę pewnej jednostki specjalnej. Funkcjonariuszki służb dotychczas musiały używać uniwersalnych (w domyśle – męskich) płyt, które odstawały od ciała przy obezwładnianiu przeciwnika, były niewygodne przy składaniu się do strzału itd.
Spółka pracowała ostatnio także przy tworzeniu kamizelki z wkładami balistycznymi dla ratowników medycznych. Inspiracją do wprowadzenia niektórych rozwiązań była rozmowa z ratownikiem, który podczas jednej z interwencji miał do czynienia z mężczyzną uzbrojonym w maczetę. Efektem współpracy BC Arms z ResGear (firma zajmująca się krawiectwem taktycznym) jest lekka kamizelka m.in. igło- i nożoodporna, spełniająca normy K2/O3.
Nowa linia Warrior stanowi uzupełnienie linii Patrol. Oba warianty we wszystkich klasach spełniają wyśrubowane wymogi, a wręcz wyznaczają nowy kierunek w podejściu do projektowania wytrzymałych i bezpiecznych osłon balistycznych. Kuźnicki tłumaczy, że podczas trafienia pociskiem płyta rozprasza energię, czego efektem ubocznym jest tzw. back face deformation, czyli ugięcie osłony w kierunku ciała użytkownika. Norma polska i większość zagranicznych norm dopuszczają wystąpienie takiego ugięcia na poziomie 40–44 mm. – Jest to norma techniczna, która nie ma nic wspólnego z realiami traumatologii. Przy trafieniu w kręgosłup ugięcie na około 25–27 mm powoduje przerwanie rdzenia kręgowego. Złamanie mostka, którego elementy mogą wbić się w serce, następuje przy ugięciu 34–38 mm. Norma spełniona, pacjent nie przeżył lub jeździ na wózku inwalidzkim. Nie, nie o to przecież chodzi – zauważa Bartosz Kuźnicki. – Mamy wewnętrzną normę i na naszą prośbę Instytut Technologii Bezpieczeństwa „Moratex” wprowadził do tabeli podczas przeprowadzania badań balistycznych informację po każdym trafieniu. Żadna nasza płyta nie ugina się bardziej niż na 20 mm w danej klasie. Dzięki temu użytkownik nie dość, że nie ma poważnych obrażeń po trafieniu, to wciąż może działać – mówi prezes BC Arms.
Celem polskiego producenta jest nie tylko zapewnienie realnej ochrony podczas trafienia, lecz także ograniczenie długofalowych schorzeń. Płyty muszą być wytrzymałe, ale stosunkowo lekkie, żeby po latach noszenia ochrony osobistej funkcjonariusz nie miał problemów z kręgosłupem.
– Do produkcji naszych osłon wykorzystujemy przede wszystkim materiały amerykańskiej firmy Honeywell. Mają świetną jakość i jesteśmy pewni każdego metra materiału. Ceramikę bierzemy z Europy Zachodniej, natomiast od stycznia będziemy w stanie produkować ją w Polsce. Będzie to coś wyjątkowego, ponieważ wiele firm polega na produktach z Turcji, czasem z Chin. I choć często pierwsza partia jest wspaniała, to później bywa różnie. Mając kontrolę nad produkcją w naszym kraju, będziemy w zupełnie innej sytuacji – wyjaśnia Kuźnicki. Dodaje, że takie rozwiązanie jest oczywiście droższe, ale na „ochronie życia nie można oszczędzać”.
autor zdjęć: Krzysztof Wilewski
komentarze