moja polska zbrojna
Od 25 maja 2018 r. obowiązuje w Polsce Rozporządzenie Parlamentu Europejskiego i Rady (UE) 2016/679 z dnia 27 kwietnia 2016 r. w sprawie ochrony osób fizycznych w związku z przetwarzaniem danych osobowych i w sprawie swobodnego przepływu takich danych oraz uchylenia dyrektywy 95/46/WE (ogólne rozporządzenie o ochronie danych, zwane także RODO).

W związku z powyższym przygotowaliśmy dla Państwa informacje dotyczące przetwarzania przez Wojskowy Instytut Wydawniczy Państwa danych osobowych. Prosimy o zapoznanie się z nimi: Polityka przetwarzania danych.

Prosimy o zaakceptowanie warunków przetwarzania danych osobowych przez Wojskowych Instytut Wydawniczy – Akceptuję

Jak Chmielnicki cara widział

369 lat temu Bohdan Chmielnicki oddał kozackie ziemie pod władzę cara. Powody tej decyzji były złożone, a hetman szybko jej pożałował. Ugoda perejasławska z 18 stycznia 1654 roku na całe stulecia stała się jednak elementem imperialnej polityki Rosji. Sięga po nią także obecna kremlowska propaganda, chcąc udowodnić prawa Moskwy do Ukrainy.

10 stycznia 1654 roku pogoda była raczej kiepska. Długa kawalkada sań przedzierała się przez śnieżycę. Carscy wysłannicy leżeli pod stertami futer i z niecierpliwością wyglądali pierwszych zabudowań Perejasławia. Kiedy wreszcie dotarli do miasta, powitało ich sześć kozackich sotni z rozwiniętymi chorągwiami. W powietrzu rozszedł się dźwięk bębnów i piszczałek oraz wiwaty. W imieniu nieobecnego hetmana Bohdana Chmielnickiego gości powitał pułkownik Paweł Tetera. Sam Chmielnicki bawił na kwaterze w Czehryniu. Do Perejasławia zjechał dopiero tydzień później. Nazajutrz miał zawrzeć umowę, o którą zabiegał od lat. Hetman chciał oddać siebie i swoich Kozaków pod władzę moskiewskiego cara. Dopiął swego. Rychło jednak zrozumiał, jak wielki błąd popełnił.

 

Car, czyli król bis?

Kozacy byli poddanymi polskiego króla. W 1648 roku wszczęli jednak wymierzone w Rzeczpospolitą powstanie. U podstaw buntu legły skomplikowane stosunki społeczno-polityczne. Kozacy twierdzili, że Polska szlachta odziera ich z praw. W tym czasie sejm ograniczył rejestr wojsk zaporoskich do zaledwie 6 tys. osób. Kto wypadał z rejestru, automatycznie był traktowany jak chłop pańszczyźniany. Jakby tego było mało, król Władysław IV w ostatniej chwili zarzucił projekt wyprawy przeciwko Turcji. Kozacy liczyli, że wojna pociągnie za sobą zwiększenie rejestru i stanie się szansą na zdobycie łupów. Król w końcu miał potrzebować ich szabel... Tyle że Władysław znów posłuchał szlachty, która tym razem walczyć nie chciała. Do tej układanki dodać należy jeszcze tarcia na tle religijnym, wreszcie osobiste urazy Chmielnickiego. Hetman chciał zemsty po tym, jak podstarości czehryński, niejaki Daniel Czapliński, odebrał mu majątek, odbił kobietę i skatował syna.

Kozacy sprzymierzyli się więc z Tatarami i wystąpili przeciwko polskim wojskom. Początkowo walki szły po ich myśli. Niebawem jednak powstanie straciło impet. – Chmielnickiego dwukrotnie zawiedli Tatarzy. Pod Zborowem, a potem Żwańcem opowiedzieli się za ugodą z Polakami. Hetman nie mógł zrealizować swoich planów. Z każdym miesiącem rosło w nim poczucie, że bez wprowadzenia do wojny nowego czynnika nie wyrwie się z zaklętego kręgu niemożności – podkreśla prof. Maciej Franz, historyk wojskowości z Uniwersytetu im. Adama Mickiewicza w Poznaniu. Coraz częściej więc spoglądał w stronę Rosji, z którą Kozaków łączyły niechęć do Polski i prawosławna religia. Problem w tym, że Chmielnicki, kreśląc wizję sojuszu, wyszedł z błędnych założeń. – Państwa moskiewskiego praktycznie nie znał. Kozacy wzrok mieli zwrócony na południe: ku Turcji, Mołdawii, Chanatowi Krymskiemu. Do Rosji wyprawiali się z rzadka, do tego w okresie wielkiej smuty, kiedy Rosja po śmierci ostatniego z Rurykowiczów znalazła się w głębokim kryzysie. Wyobrażenia wyniesione z tamtego czasu zupełnie nie odpowiadały realiom z początku lat 50. XVII wieku – zauważa dr Franz. – Na moskiewskim tronie zasiadał Aleksy I Romanow, który konsekwentnie umacniał swoją władzę. Chmielnicki skłonny był traktować cara jako trochę inną wersję polskiego króla. Tymczasem model sprawowania rządów w Rosji był diametralnie różny – dodaje. Innymi słowy: car był wobec swoich poddanych panem życia i śmierci.

Sama Rosja do układów z Kozakami początkowo podchodziła sceptycznie. – Moskwa bała się konfrontacji z Polską. Ponoć ojciec cara Aleksego, Michał I Romanow, przestrzegł go na łożu śmierci, by nigdy nie wdawał się w konflikt z Polakami, bo ten niechybnie zakończy się klęską. Oczywiście to rozmowa na poły legendarna, ale car Michał faktycznie miał w tej kwestii jak najgorsze doświadczenia. Za swojego panowania stracił przecież Smoleńsk. Miasto w zależności od tego, kto na nie spoglądał, traktowane było jako wrota do zachodniej Europy albo w głąb Rosji – tłumaczy prof. Franz. Z czasem jednak wątpliwości Aleksego zaczęły topnieć. – Car widział, że państwo polsko-litewskie już kolejny rok próbuje zdławić kozacki bunt i nie bardzo może sobie z nim poradzić. Do Moskwy spływały wieści, z których wynikało, że Polska jest tak słaba jak nigdy wcześniej. W głowie Aleksego zaświtała wizja pozyskania nowych ziem i odbicia Smoleńszczyzny – wyjaśnia prof. Franz. Koniec końców przystał więc na ofertę Chmielnickiego.

Sobole dla pułkownika

Do Perejasławia Aleksy wysłał liczne poselstwo, na którego czele postawił Wasilija Buturlina. Rosjanie przywieźli kozackiej starszyźnie liczne dary, w tym drogocenne futra z soboli. 18 stycznia doszło do ugody. Chmielnicki wraz ze swoim wojskiem oddał się pod opiekę cara. Ten z kolei obiecał Kozakom 60-tysięczny rejestr, zagwarantował im swobodny wybór kolejnych hetmanów i potwierdził wszystkie przywileje nadane przez polskiego króla. Po krótkiej uroczystości przedstawiciele obydwu stron udali się do cerkwi, w której Chmielnicki miał złożyć przysięgę na wierność Aleksemu. Hetman tego samego zażądał od cara. I tutaj nastąpił pierwszy zgrzyt. Buturlin oznajmił, że car jako samodzierżawca nie zwykł przysięgać niczego swoim poddanym. Chmielnicki wzburzony opuścił cerkiew i udał się na naradę. Kolejne godziny upłynęły na próbach przekonania carskiego posłańca do zmiany zdania. Wysiłki zbywane były jednak lekceważeniem. Ostatecznie Chmielnicki zmuszony był ustąpić i przysięgę złożyć. Tego styczniowego dnia mógł się jednak przekonać, jak Moskwa postrzega ich sojusz.

Rosjanie natychmiast zaczęli obsadzać Ukrainę swoimi wojskami i urzędnikami. – Stosunki z Kozakami układały się na tyle źle, że już w 1655 roku Chmielnicki zaczął sondować możliwość ponownego zbliżenia z Polską. Na łożu śmierci dał swoim następcom zgodę na rozmowy, ale faktycznie było już za późno – zaznacza prof. Franz. W 1658 roku co prawda Kozacy zawarli z Rzecząpospolitą ugodę w Hadziaczu, która miała znieść skutki fatalnej dla nich umowy perejasławskiej, ale faktycznie nigdy nie została w pełni zrealizowana. Wschodnie ziemie ukraińskie były już w tym czasie obsadzone przez rosyjskie wojska. Ostatecznie wojna pomiędzy Polską a Rosją trwała do 1667 roku i zakończyła się podziałem Ukrainy.

Tymczasem ugoda z Perejasławia stała się integralnym elementem wielkoruskiej polityki. – Państwo rosyjskie w każdej swej mutacji było tworem imperialnym i ze wszystkich sił starało się udowodnić, że ma prawo do zwierzchnictwa nad tymi czy innymi ziemiami – zaznacza prof. Franz. – Rosja zawłaszczyła tradycję Rusi Kijowskiej. W XIX wieku rosyjscy nacjonaliści przekonywali, że coś takiego jak odrębna tożsamość Ukraińców nie istnieje, a Ukraina to faktycznie Małorosja. Nawet w czasach sowieckich ugoda perejasławska była w ZSRS traktowana jako akt połączenia Wielko- i Małorosji. W 1954 roku odbyły się huczne obchody trzechsetnej rocznicy tego wydarzenia – dodaje. Do ugody perejasławskiej często nawiązuje też obecna kremlowska propaganda. Kilkakrotnie powołał się na nią sam Władimir Putin. Umowa ma według niego potwierdzać prawa Rosji do ziem swojego sąsiada.

Putin lepi swoją prawdę

– To oczywiście absurd – uważa prof. Andrzej Gil z Katedry Teorii Polityki i Studiów Wschodnich Katolickiego Uniwersytetu Lubelskiego. – Na tej samej zasadzie można by dowodzić, że Rosja powinna stać się częścią Mongolii. W końcu swego czasu władca Rusi Włodzimiersko-Suzdalskiej uznał zwierzchnictwo Mongołów – dodaje. Przypomina on, że sami Kozacy zerwali ugodę perejasławską. Do tego nie sposób udowodnić, że w sensie prawnym dzisiejsza Ukraina jest spadkobierczynią ówczesnego Hetmanatu. A nawet przy takim założeniu trzeba pamiętać, że bolszewicy, dochodząc do władzy, unieważnili wszystkie zawarte przez Rosję traktaty międzynarodowe. Gdyby jednak i tego było mało, warto wspomnieć, że więzy prawne pomiędzy Rosją a Ukrainą zostały zerwane wraz z upadkiem ZSRS. Ukraina w myśl prawa stała się niepodległym państwem. – Zresztą nawet kiedy za czasów sowieckich świętowano trzechsetną rocznicę ugody perejasławskiej, mowa była o zjednoczeniu dwóch równoprawnych bytów, nie zaś o podporządkowaniu Ukrainy potężniejszemu sąsiadowi – zaznacza prof. Gil i przekonuje: – Umowę z Perejasławia należy traktować co najwyżej jak zabytek prawa międzynarodowego. Putin powołując się na nią, buduje mit. To, co mówi, z prawnego punktu widzenia jest zupełnie bez znaczenia.

Korzystałem z: Wojciech Kucharski, Perejasław – styczeń 1654. Hetman kozacki Bohdan Chmielnicki wraz z wojskiem zaporoskim poddaje Ukrainę Rosji. Motywy i skutki [w:] „Studia i Materiały Centralnej Biblioteki Wojskowej”, nr 1 (10) 2019; Ludwik Kubala, Wojna moskiewska 1654-1655, Warszawa 1910.

Łukasz Zalesiński

autor zdjęć: Khmelko, Mikhail Ivanovich / Fine Art. Images / Forum

dodaj komentarz

komentarze


Obowiązek budowy schronów staje się faktem
Czołgiści w ogniu
Triumf żołnierzy-lekkoatletów
Trenują przed „Zapadem ‘25”
NATO – jesteśmy z Polską
Aby państwo polskie było gotowe na każdy scenariusz
Z najlepszymi na planszy
Nawrocki: zdaliśmy test wojskowy i test solidarności
Kurs dla najlepszych w SERE
Żandarmeria skontroluje także cywilów
Ustawa o obronie ojczyzny – pytania i odpowiedzi
Husarz z polskim instruktorem
Pogrzeb ofiar rzezi wołyńskiej
„Road Runner” w Libanie
Orlik na Alfę
Krok ku niezależności
Wieża z HSW nie tylko dla Warana
W Sejmie o rosyjskich dronach nad Polską
Niemiecki plan zniszczenia Polski
Wielkie zbrojenia za Odrą
Już mają brąz, a mogą mieć złoto!
Największy transport Abramsów w tym roku
Premier do pilotów: Jesteście bohaterami
Nielegalny skład amunicji został zlikwidowany
Polska zwiększy produkcję amunicji artyleryjskiej
GROM w obiektywie. Zobaczcie sami!
Cios w plecy
Debiut polskich Patriotów
Grupa E5 o bezpieczeństwie wschodniej flanki NATO
Bumar-Łabędy szykują się do produkcji K2
„Saber Junction” – gotowi do obrony
Koncern Hanwha inwestuje w AWL
Rekompensaty na nowych zasadach
Brytyjczycy na wschodniej straży
Defendery skompletowane
Cena wolności. Powstańcze wspomnienia
Zwycięska batalia o stolicę
Premier: prowokacja bez precedensu
MSPO 2025 – serwis specjalny „Polski Zbrojnej”
Dobre wieści o Muzeum Wojska Polskiego
Wojskowi szachiści z medalem NATO
Żołnierze USA i Bradleye jadą do Polski
Świetne występy polskich żołnierzy
„Nieustraszony Rekin” na wodach Bałtyku
Sikorski: potrzebujemy ściany antydronowej
Państwo odbuduje dom w Wyrykach
Szkolenia antydronowe tylko w Polsce
Brytyjczycy żegnają Malbork
Black Hawki nad Warszawą
Tukan na smyczy
Pytania o rosyjskie drony. MON wyjaśnia
ORP „Necko” idzie do natowskiego zespołu
NATO uruchamia „Wschodnią Straż”
Nagrody MSPO – za uniwersalność konstrukcji
Pożegnanie z Columbią
Australijski AWACS rozpoczął misję w Polsce
Sojusznicy wysyłają dodatkowe wojska
Święto Wojsk Lądowych
Hekatomba na Woli
Prezydent przestrzega przed rosyjską dezinformacją
Ograniczenia w ruchu lotniczym na wschodzie Polski
Dwie agresje, dwie okupacje
Światowe podium dla zawodniczek Wojska Polskiego

Ministerstwo Obrony Narodowej Wojsko Polskie Sztab Generalny Wojska Polskiego Dowództwo Generalne Rodzajów Sił Zbrojnych Dowództwo Operacyjne Rodzajów Sił Zbrojnych Wojska Obrony
Terytorialnej
Żandarmeria Wojskowa Dowództwo Garnizonu Warszawa Inspektorat Wsparcia SZ Wielonarodowy Korpus
Północno-
Wschodni
Wielonarodowa
Dywizja
Północny-
Wschód
Centrum
Szkolenia Sił Połączonych
NATO (JFTC)
Agencja Uzbrojenia

Wojskowy Instytut Wydawniczy (C) 2015
wykonanie i hosting AIKELO