Żołnierze wojsk lądowych i obrony terytorialnej, marynarze z polskich fregat, policyjni konrterroryści, funkcjonariusze Służby Ochrony Państwa – w sumie 24 mundurowych. Choć służą w różnych formacjach, wiele ich łączy. Wszyscy to strzelcy wyborowi, którzy wzięli udział w drugiej edycji warsztatów snajperskich na morzu. Współorganizowała je 3 Flotylla Okrętów.
Dystans pomiędzy pokładem a celem wynosi 600 m. Dla strzelca wyborowego – pestka, ale tylko w teorii. Wystarczy dodać, że zarówno okręt, jak i pływak z tarczą o średnicy 52 cm pozostają w dryfie. Unoszą się na falach, co chwilę delikatnie zmieniając pozycję. W takich warunkach skuteczny strzał to nie lada wyzwanie. A jednak biorący udział w snajperskich warsztatach mieli się czym pochwalić.
Impreza została zorganizowana już po raz drugi. – Ubiegłoroczna edycja spotkała się z dobrym przyjęciem. Uczestnicy podkreślali, że jest zapotrzebowanie na tego typu zajęcia. Stąd decyzja o ich kontynuacji – tłumaczy kpt. mar. Damian Przybysz z 3 Flotylli Okrętów, jeden z pomysłodawców przedsięwzięcia. Oficer sam trenuje strzelanie na długie dystanse.
Dobrać amunicję, ustawić celownik
W tegorocznych warsztatach wzięło udział 24 strzelców wyborowych z sił zbrojnych i służb mundurowych. Wśród nich znaleźli się przedstawiciele wszystkich polskich dywizji i wojsk obrony terytorialnej. Byli także marynarze z dwóch fregat, policjanci z oddziałów kontrterrorystycznych i funkcjonariusze Służby Ochrony Państwa. – Większość uczestników była z nami po raz pierwszy – przyznaje kpt. mar. Przybysz. Obok mundurowych swoje umiejętności mogli przetestować cywilni pasjonaci z klubu sportowego CWS Słupsk, który razem z 3 Flotyllą Okrętów współorganizował warsztaty.
Trwały one trzy dni. Pierwszy upłynął pod znakiem teorii. Jeszcze na lądzie strzelcy dołączyli do zajęć prowadzonych przez prof. Jerzego Ejsmonta z Politechniki Gdańskiej – eksperta od balistyki i doświadczonego strzelca długodystansowego. Mieli okazję porozmawiać o specyfice strzelań morskich, doborze amunicji, ustawianiu celowników. Nazajutrz uczestnicy warsztatów weszli na pokład fregaty ORP „Gen. T. Kościuszko”, która wczesnym rankiem skierowała się na morze. Wkrótce też na jednym z poligonów rozpoczęły się zajęcia praktyczne.
Snajperzy prowadzili ogień do boi o wymiarach metr na metr i niewielkich tarcz umieszczonych na pływakach. Korzystali z karabinów wyborowych różnych typów i kalibru, a działali w dwuosobowych zespołach. Strzelcowi towarzyszył tak zwany spotter, czyli obserwator. Przekazywał dane na temat położenia celu, warunków atmosferycznych, zaś już po strzale potwierdzał trafienie. – Cele znajdowały się w różnych odległościach od pokładu okrętu. W skrajnych przypadkach był to dystans prawie kilometra. Najczęściej jednak 500–600 m – wyjaśnia kpt. mar. Przybysz.
Trzeciego dnia, na finał warsztatów, zostały zorganizowane zawody. Tam strzelcy celowali do tarcz o średnicy 52 cm. Były one przymocowane do pływaków, które dryfowały pół kilometra od okrętu. W rywalizacji najlepszy okazał się zespół 1 Warszawskiej Brygady Pancernej. Żołnierze nieznacznie wyprzedzili policjantów samodzielnego pododdziału kontrterrorystycznego Komendy Wojewódzkiej w Krakowie. – Zespoły zgromadziły tę samą liczbę punktów. O kolejności zdecydowały trafienia w dziesiątkę. Żołnierze mieli ich więcej – zaznacza kpt. mar. Damian Przybysz. Trzecie miejsce zajęli reprezentanci 25 Brygady Kawalerii Powietrznej.
Ochronić VIP-a, odbić zakładnika
– Za nami bardzo ciekawe trzy dni – przyznaje strzelec wyborowy z 5 Mazowieckiej Brygady Obrony Terytorialnej. – Wcześniej prowadziłem już ogień z platform znajdujących się na wodzie, ale to były łodzie. Na otwartym morzu, w dodatku z pokładu okrętu strzelałem po raz pierwszy – dodaje. Podczas warsztatów używał dwóch typów broni – karabinów Sako TRG 10M oraz samopowtarzalnego karabinu Grot 7,62 mm. – Mieliśmy okazję porównać ich osiągi, ale też poćwiczyć balans ciała, strzelanie z niestabilnych postaw do ruchomego celu, operowanie bronią umieszczoną na trójnogu. Wywozimy stąd bagaż doświadczeń, które przydadzą się podczas codziennego szkolenia – podkreśla. I nie chodzi wyłącznie o technikę strzelania w trudnych warunkach. – Strzelcy wyborowi, których gościliśmy, na co dzień operują na lądzie. Jednak w dobie niestabilnej sytuacji międzynarodowej i rosnących zagrożeń hybrydowych warto być przygotowanym na bardzo różne, często nietypowe sytuacje. Można sobie wyobrazić, że funkcjonariusze SOP-u otrzymują zadanie na Bałtyku w bezpośrednim sąsiedztwie prezydenckiego ośrodka w Juracie, a policyjni kontrterroryści odbijają człowieka uprowadzonego na pokładzie łodzi na morze. Hipotetyczne scenariusze można by mnożyć – zaznacza kpt. mar. Przybysz.
W jeszcze innej sytuacji są nieetatowi strzelcy wyborowi, którzy służą w załogach polskich fregat. Dla nich morze to naturalne środowisko działania. Do ich zadań należy osłona działania grup boardingowych, które wchodzą na pokład zatrzymanych do kontroli jednostek. W razie potrzeby mogą też niszczyć różnego rodzaju urządzenia – choćby radary czy anteny – na okrętach przeciwnika. A warsztaty, takie jak te współorganizowane przez 3 Flotyllę Okrętów, stwarzają im kolejną możliwość ćwiczeń. I to w towarzystwie doświadczonych specjalistów z innych formacji, z którymi można wymieniać doświadczenia.
autor zdjęć: Medard Starzycki - Shooting Media

komentarze