Rehabilitacja jest dla nas najważniejsza – mówią członkowie Stowarzyszenia Rannych i Poszkodowanych w Misjach poza Granicami Kraju. Dlatego co roku organizują turnusy rehabilitacyjne dla rannych weteranów oraz ich rodzin. To okazja nie tylko do podreperowania zdrowia, ale także do integracji środowiska poszkodowanych żołnierzy.
W trzech turnusach rehabilitacyjnych, które odbyły się w lipcu i sierpniu, wzięło udział blisko 220 osób, poszkodowanych żołnierzy wraz z rodzinami. W tej grupie byli także weterani ukraińscy ranni podczas wojny z Rosją. Najwięcej miejsc przygotowano na turnus w Międzywodziu, którego organizacja była zadaniem zleconym przez MON. Przyjechały tam 104 osoby: weterani i ich rodziny oraz rodzice żołnierzy, którzy zginęli podczas służby za granicą. – Rodziny poległych są dla nas nieodłączną częścią naszego środowiska – zapewniają wojskowi. Dwa kolejne turnusy – dla rannych polskich i ukraińskich weteranów – odbyły się w Mrzeżynie.
Wyjazd do Polski jedyną szansą na turnus rehabilitacyjny
Ukraińskich weteranów Stowarzyszenie Rannych i Poszkodowanych w Misjach poza Granicami Kraju zaprosiło na turnus rehabilitacyjny do Polski po raz trzeci. – Pobyt dla 46 osób udało się sfinansować dzięki współpracy z naszym strategicznym partnerem, jakim jest firma Lockheed Martin Global Inc. – mówi Jacek Piontek, skarbnik stowarzyszenia. Ukraińscy żołnierze przyjechali z rodzinami, towarzyszyły im także matki poległych. Dla nich dwutygodniowy turnus był chwilą wytchnienia od wyjących syren alarmowych i spadających rakiet.
Mjr rez. Jurij Kozłowski przyjechał do Mrzeżyna po raz kolejny, jednak tym razem bez żony, która jest kapitanem Straży Granicznej i nie dostała urlopu. Jak opowiada Jurij Kozłowski, na Ukrainie dostęp do rehabilitacji mają przede wszystkim żołnierze, którzy ostatnio odnieśli obrażenia podczas walk z rosyjskim okupantem i są zazwyczaj po amputacjach kończyn. Tymczasem on został ranny 9 lat temu – stracił lewą nogę, gdy wybuchł przed nim granat. Dostał protezę. Natomiast na prawej nodze nosi ortezę, bo wybuch granatnika zniszczył mu mięśnie łydki. – Wiele centrów rehabilitacyjnych znajdowało się w Odessie, ale obecnie nie działają z powodu zagrożenia rosyjskimi atakami rakietowymi – tłumaczy oficer. Podkreśla także, że ukraińscy weterani są wdzięczni za zaproszenie do Polski. Personel medyczny dobrał każdemu z nich indywidualne zabiegi fizjoterapeutyczne dedykowane pod konkretne urazy.
Miesiące bez bólu
W turnusie adresowanym do polskich weteranów poszkodowanych wzięło udział 68 osób. Został on zorganizowany przy wsparciu Fundacji Kulskich, z którą Stowarzyszenie nawiązało ostatnio współpracę. Podczas dwóch tygodni odbywały się także zajęcia dla dzieci. Uczyły się one m.in. bezpiecznej jazdy na rowerze, zasad udzielania pierwszej pomocy, zachowania się w wodzie w sytuacjach zagrożenia. Dowiedziały się także, na jakie niebezpieczeństwa narażone są w cyberprzestrzeni.
Dla polskich i ukraińskich dzieci przygotowano również zajęcia integracyjne oraz gry i zabawy na terenie ośrodka SUS Travel, gdzie jest basen rekreacyjny oraz sala i plac zabaw, a także boisko ze sztuczną nawierzchnią do gry w siatkówkę i piłkę nożną. Zajęcia prowadzili wolontariusze: pedagog szkolny, ratownicy WOPR, ratownik medyczny, trener sportowy. Gdy instruktorzy zajmowali się dziećmi, weterani korzystali z zabiegów rehabilitacyjnych. – Pozytywne oddziaływanie takich zabiegów, jak okłady borowinowe, lampy sollux na podczerwień, czy prądy tens odczuwam jeszcze przez 3–4 miesiące po rehabilitacji. To dla mnie czas, gdy mogę obejść się bez środków przeciwbólowych – zapewnia Jacek Piontek.
Poprawę stanu zdrowia odczuwa także Andrzej Kuciński, członek zarządu Stowarzyszenia. – Mniej boli kręgosłup, z nóg schodzą obrzęki, mogę chodzić na dłuższe spacery, więcej odpoczywam – wylicza.
Wspólny bieg
Ważnym wydarzeniem, jakie miało miejsce 1 sierpnia, był bieg w Trzebiatowie z okazji kolejnej rocznicy wybuchu powstania warszawskiego. W sportowej inicjatywie wspólnie wzięli udział Polacy i Ukraińcy. – Był to dla nas ważny gest solidarności ze strony ukraińskich weteranów, którzy mimo znacznych niepełnosprawności uczestniczyli w biegu upamiętniającym wydarzenia sprzed 81 lat – podkreśla Andrzej Kuciński.
Uczestnicy turnusu mieli także okazję obejrzeć film Fundacji Kulskich o uczestniku powstania warszawskiego Julianie Kulskim. Poznali jego historię i dalsze losy na emigracji. – Była to dla nas, a szczególnie dla naszych dzieci, wspaniała lekcja historii – mówi Jacek Piontek.
Tradycyjnie podczas turnusów rehabilitacyjnych Stowarzyszenie organizuje akcję „Krew weteranów w hołdzie poległym”. Tak było i tym razem. Żołnierze poszkodowani na misjach oddali krew, aby uczcić pamięć kolegów, którzy polegli na służbie.
autor zdjęć: Stowarszyszenie Rannych i Poszkodowanych w Misjach Poza Granicami Kraju

komentarze