moja polska zbrojna
Od 25 maja 2018 r. obowiązuje w Polsce Rozporządzenie Parlamentu Europejskiego i Rady (UE) 2016/679 z dnia 27 kwietnia 2016 r. w sprawie ochrony osób fizycznych w związku z przetwarzaniem danych osobowych i w sprawie swobodnego przepływu takich danych oraz uchylenia dyrektywy 95/46/WE (ogólne rozporządzenie o ochronie danych, zwane także RODO).

W związku z powyższym przygotowaliśmy dla Państwa informacje dotyczące przetwarzania przez Wojskowy Instytut Wydawniczy Państwa danych osobowych. Prosimy o zapoznanie się z nimi: Polityka przetwarzania danych.

Prosimy o zaakceptowanie warunków przetwarzania danych osobowych przez Wojskowych Instytut Wydawniczy – Akceptuję

Spadochroniarskie opowieści

„»Słowa prawdziwe nie są piękne, piękne słowa nie są prawdziwe«. Lubię – podkreślił pułkownik Stanisław Balawender – powtarzać sobie ten aforyzm, kiedy myślę o historii czerwonych beretów. »Elitarność«, »solidarność«, »poświęcenie«, »etos służby«… Nie zaprzeczę, tego wszystkiego i znacznie więcej w 6 Dywizji Powietrznodesantowej doświadczyłem, ale za każdym sloganem jest proza życia – można by rzec – molierowska, czyli rzeczywistość, która raz od tych sloganów się oddala, raz do nich przybliża”. Tak rozpoczyna się jeden z rozdziałów książki Piotra Korczyńskiego, zatytułowanej „Dzika dywizja”. Coś w słowach płk. Balawendera – jednego z tych oficerów, którzy podzielili się z Piotrem Korczyńskim swoimi wspomnieniami – jest na rzeczy i książka w pełni to udowadnia.

Dzieje jednostek wojskowych budzą żywe zainteresowanie wszystkich entuzjastów wojskowości – zwłaszcza gdy sprawa dotyczy jednostki elitarnej, a z tym właśnie mamy tu do czynienia. „Dzika dywizja”, nowa książka naszego redakcyjnego kolegi, jest bowiem opowieścią o dziejach 6 Dywizji Powietrznodesantowej (później 6 Brygady Powietrznodesantowej), należącej przecież do wyjątkowych formacji Wojska Polskiego. Książka doskonale pokazuje tę – jak ją nazywa płk Stanisław Balawender – rzeczywistość prawdziwie molierowską: czyż nie jest bowiem ironią historii to, że powstającą w drugiej połowie lat pięćdziesiątych (a zatem tuż po tym, jak zakończyła się w ludowej Polsce epoka stalinizmu) 6 Pomorską Dywizję Powietrznodesantową tworzyli w dużej mierze oficerowie, którzy swe szlify zdobywali nie w armii Berlinga, ale w Polskich Siłach Zbrojnych na Zachodzie? Piotr Korczyński zaznacza wyraźnie: „Była to jedyna dywizja w ówczesnym Wojsku Polskim, w której tak wyraźnie odwoływano się do tradycji i doświadczeń wielkiej jednostki Polskich Sił Zbrojnych na Zachodzie – 1 Samodzielnej Brygady Spadochronowej. Więcej nawet – to podwładni generała Sosabowskiego – tacy jak podpułkownik Władysław Klemens Stasiak, major Władysław Płoszewski czy porucznik Stanisław Nocoń – byli dzięki generałowi Kuropiesce bezpośrednio zaangażowani w tworzenie, a następnie szkolenie pierwszej dywizji powietrznodesantowej Wojska Polskiego”. W dodatku niektórzy z oficerów – jak właśnie Józef Kuropieska, faktyczny inicjator i twórca jednostki – byli w latach pięćdziesiątych poddawani przez komunistyczny aparat władzy brutalnemu śledztwu, a jednak w latach odwilży zdecydowali się wrócić do munduru.

W liczącej kilka dekad historii 6 DPD jednostki mamy momenty jaśniejsze, mamy jednak także – by tak rzec – mniej chwalebne. Wynikają one właśnie z prozy życia (takiej jak w dość trudnych dla polskiej armii latach dziewięćdziesiątych) albo też z tego, co dla wojska bardzo często bywa największym utrapieniem: z polityki (i tu przykładem może być stan wojenny). Piotr Korczyński podkreśla w swej książce te jaśniejsze epizody (a jest ich naprawdę mnóstwo!), ale też nie pomija milczeniem tych ciemniejszych – zresztą w rzetelnym opracowaniu nie da się ich przecież pominąć.

O ludziach przede wszystkim

„Dzika dywizja” jest opowieścią o elitarnej jednostce – ale to w zasadzie opowieść o wyjątkowych ludziach. Piotr Korczyński dzieje polskich formacji spadochronowych przedstawia w sposób, do którego zdążyliśmy się już przyzwyczaić w innych jego publikacjach – są tu fabularyzowane epizody przedstawiające najważniejsze wydarzenia z dziejów polskich formacji spadochronowych: Arnhem i operacja „Market-Garden”, walki pod Monte Cassino, ale także historie skoczków spadochronowych zrzucanych na ziemie Polski i III Rzeszy w końcowych miesiącach II wojny światowej.

Punktem wyjścia dla większości przedstawionych w książce historii są rozmowy, które Piotr Korczyński przeprowadził z żołnierzami służącymi przede wszystkim w 6 Dywizji (później także w 6 Brygadzie Powietrznodesantowej), choć nie tylko – jest w tej książce bowiem także na przykład opowieść Alfonsa Trockiego, weterana z 1 Samodzielnej Brygady Spadochronowej. Książka ma w związku z tym charakter w dużej mierze reportażowy: dzięki relacjom uczestników, którzy przedstawiają wydarzenia z własnej, unikatowej perspektywy, narracja nabiera dynamiki, staje się wartka i żywa, potoczysty język niestroniący od dosadnych żołnierskich słów dodatkowo ją zaś ubarwia. W dodatku są tu opowieści, których próżno szukać w oficjalnych dokumentach czy opracowaniach. Owszem, niektóre są mało „polityczne” (np. kwestia pobicia przez spadochroniarzy czechosłowackich pograniczników), ale sporo jest też historii z dobrego, żołnierskiego życia: wspomnienia z ćwiczeń, ze specjalistycznych szkoleń wspinaczkowych, ze służby na misjach pokojowych albo anegdoty o kolegach, zwierzchnikach i podwładnych.

Książka Piotra Korczyńskiego jest również opowieścią o tych, którzy kształtowali polskie jednostki spadochronowe: poza patronem jednostki, którym jest gen. bryg. Stanisław Sosabowski, to także gen. broni Józef Kuropieska, gen. dyw. Edwin Rozłubirski, gen. bryg. Marian Zdrzałka, kpt. Ignacy Gazurek, ale też gen. dyw. Ignacy Prądzyński. Bardzo to różne osobowości, jedni przeszli do legendy, jak Prądzyński czy Sosabowski, inni wciąż pozostają w cieniu, a ich nazwiska niewiele będą laikowi mówić. A jednak byli to żołnierze z krwi i kości, którzy w trudnych chwilach okazali się właściwymi ludźmi na właściwym miejscu, przywołane w książce epizody pokazują to bardzo dobrze. Piotr Korczyński mocno też to akcentuje: „Patroni dzisiejszej 6 Brygady Powietrznodesantowej, generał Edwin Rozłubirski i generał Marian Zdrzałka, powinni być równie znani, jak generał Stanisław Sosabowski, generał Ignacy Prądzyński i kapitan Ignacy Gazurek”.

Książka jest starannie przygotowana i bardzo ładnie wydana, uzupełnieniem żołnierskich opowieści są zaś liczne zdjęcia z prywatnych archiwów. Dzięki temu wspomnienia nabierają także dokumentalnego charakteru. Warto podkreślić, że Piotr Korczyński przygotował nie tylko sam tekst, ale zatroszczył się również o oprawę graficzną, jego autorstwa jest także grafika na okładce.

Trawestując przytoczone na początku słowa płk. Stanisława Balawendera można powiedzieć, że słowa nawet jeśli nie są szczególnie piękne, to potrafią też niekiedy być bardzo interesujące. I nawet jeśli rzeczywistość faktycznie bywa czasami molierowska, to historia „dzikiej dywizji” taka już nie jest: to solidna, męska, pasjonująca opowieść o żołnierskich charakterach.

Piotr Korczyński, „Dzika dywizja. Historia czerwonych beretów”, Znak Horyzont, 2024.

dr Robert Sendek , bałkanista, publicysta, dziennikarz miesięcznika „Polska Zbrojna”

autor zdjęć: arch. Piotra Korczyńskiego

dodaj komentarz

komentarze


Drony w szkołach
Wojskowy bus do szczęścia
Wojsko Polskie stawia na bezzałogowce
Marynarze podjęli wyzwanie
Polska, Litwa – wspólna sprawa
Pilica w linii
Wojska amerykańskie w Polsce pozostają
Aleksander Władysław Sosnkowski i jego niewiarygodne przypadki
GROM w obiektywie. Zobaczcie sami!
MON chce nowych uprawnień dla marynarki
Borsuki zadomowiły się na poligonie
Rząd powołał pełnomocnika ds. SAFE
Nieznani sprawcy wysadzili tory
Ogień z Leopardów na Łotwie
Sukces Polaka w biegu z marines
W gotowości, czyli cywile na poligony
Is It Already War?
Szwedzkie myśliwce dla Ukrainy
Premier ogłasza podwyższony stopień alarmowy
Polskie Homary za kołem podbiegunowym
Wojskowe przepisy – pytania i odpowiedzi
Niepokonani koszykarze Czarnej Dywizji
Dywersja na kolei. Są dowody
Szef MON-u z wizytą we Włoszech
Plan na WAM
Rosja usuwa polskie symbole z cmentarza w Katyniu
Warto być wGotowości
Dzień wart stu lat
Pomorscy terytorialsi w Bośni i Hercegowinie
Militarne Schengen
Gdy ucichnie artyleria
F-35 z Norwegii znowu w Polsce
My, jedna armia
„Road Runner” w Libanie
Żołnierze pomagają w akcji na torach
Brytyjczycy na wschodniej straży
„Zamek” pozostał bezpieczny
Kapral Bartnik mistrzem świata
Dodatkowe zapory
Szczyt europejskiej „Piątki” w Berlinie
Razem na ratunek
Sejm za Bezpiecznym Bałtykiem
Zełenski po raz trzeci w Białym Domu
Formoza – 50 lat morskich komandosów
MSPO 2025 – serwis specjalny „Polski Zbrojnej”
W Zamościu już wiedzą, jak się chronić
Wojsko na Horyzoncie
Nowe zasady dla kobiet w armii
Merops wdrażany natychmiast
„Horyzont” przeciw dywersji
Mundurowi z benefitami
Studenci ewakuowali szpital
Kontrakt na „Orkę” jeszcze w tym roku?
Historyczna przeprowadzka do Cytadeli
Dostawa Homarów-K
Nowe K9 w Węgorzewie i Toruniu
Najmłodszy żołnierz generała Andersa
„Łączy nas bezpieczeństwo”. Ruszają szkolenia na Lubelszczyźnie
Niebo pod osłoną
Polski „Wiking” dla Danii
Terytorialsi na wirtualnych polach walki
Nieoceniona siła edukacji
Norweska broń będzie produkowana w Polsce
Nietypowy awans u terytorialsów. Pierwszy taki w kraju
Elementy Wisły testowane w USA

Ministerstwo Obrony Narodowej Wojsko Polskie Sztab Generalny Wojska Polskiego Dowództwo Generalne Rodzajów Sił Zbrojnych Dowództwo Operacyjne Rodzajów Sił Zbrojnych Wojska Obrony
Terytorialnej
Żandarmeria Wojskowa Dowództwo Garnizonu Warszawa Inspektorat Wsparcia SZ Wielonarodowy Korpus
Północno-
Wschodni
Wielonarodowa
Dywizja
Północny-
Wschód
Centrum
Szkolenia Sił Połączonych
NATO (JFTC)
Agencja Uzbrojenia

Wojskowy Instytut Wydawniczy (C) 2015
wykonanie i hosting AIKELO