Nie szkolimy przyszłych żołnierzy. Dzielimy się z cywilami wiedzą, która może uratować życie w sytuacji kryzysowej – podkreślają instruktorzy, którzy prowadzą zajęcia w ramach programu „W gotowości”. W Zegrzu Południowym ochotnicy przeszli intensywny podstawowy kurs bezpieczeństwa pod okiem żołnierzy 5 Mazowieckiej Brygady Obrony Terytorialnej.
To jedynie jednodniowe zajęcia, ale przygotowane tak, by wykorzystać każdą minutę. Kurs, oparty na wydanym przez Ministerstwo Obrony Narodowej „Poradniku bezpieczeństwa”, jest jednym z czterech modułów dostępnych w ramach programu powszechnych dobrowolnych szkoleń obronnych „W gotowości”. Podstawy pierwszej pomocy, przetrwania, ewakuacji, przygotowania do kryzysu i cyberhigieny – to najbardziej uniwersalny pakiet wiedzy. Kolejne moduły, poświęcone już stricte przetrwaniu, medycynie i cyberhigienie, pozwalają rozwijać umiejętności w poszczególnych specjalizacjach i zagłębiać się w konkretne zagadnienia.
– Jestem tutaj, ponieważ sytuacja w Polsce, a właściwie w całej Europie, stała się w ostatnim czasie bardzo niebezpieczna. Chciałabym świadomie podejść do tego, co dzieje się w kraju i lepiej się przygotować na różne scenariusze. Już po krótkim czasie wiem, że na pewno wezmę udział w kolejnych szkoleniach – organizacja stoi na bardzo wysokim poziomie, a przekazywana wiedza jest praktyczna i przydaje się w codziennym życiu – mówi Agnieszka Jankowska, która do Zegrza Południowego przyjechała z pobliskiego Legionowa.
Realizacja: Anna Pawłowska, Bernadeta Waszkielewicz, Aleksander Kruk
Korzystając z chwili przerwy w zajęciach, nad kanapkami i wojskową konserwą chętnie dzieli się wrażeniami. Tak jak większość uczestników szkolenia, nigdy nie miała związków z wojskiem i nie sądziła, że kiedykolwiek w sobotni poranek przyjedzie do jednostki. – O szkoleniach usłyszałam w telewizji i od razu mnie to zainteresowało. Zapisałam się jeszcze tego samego dnia. I jestem podekscytowana tym, ile mogę się tu nauczyć – mówi.
Praktyka zamiast wykładu
Program kursu jest maksymalnie konkretny. W ciągu ośmiu godzin żołnierze chcą przygotować uczestników na pierwsze, kluczowe godziny kryzysu. Uczestnicy szkolenia pracują w małych grupach, każdy może o coś dopytać, powtórzyć i poćwiczyć. – Tutaj instruktor uczy pracy z mapą – mapy są turystyczne i drogowe, ponieważ szkolenie ma charakter proobronny i procywilny, a nie wojskowy. Uczymy rozróżniania kompasu i busoli, korzystania ze skali mapy, wyznaczania azymutu w terenie i na mapie oraz wyboru właściwych przyrządów do nawigacji. Omawiamy także sposób określania odległości za pomocą własnego kroku, gdy nie mamy dostępu do aplikacji mierzących dystans – wyjaśnia por. Aleksander Mazur, koordynator szkolenia.
Kilka metrów dalej działa punkt survivalowy. Instruktorzy rozkładają plecak ewakuacyjny z wzorcowym wyposażeniem rekomendowanym przez MON i tłumaczą, jak go skompletować: co jest obowiązkowe, co zależy od pory roku, a co powinno się znaleźć w ekwipunku rodzinnym – dla dzieci, dorosłych i seniorów. Padają pytania: jak ciężki powinien być plecak? Na ile dni? Na jaki scenariusz się przygotować? Instruktorzy podkreślają, że nie chcą nikogo straszyć i szkolenie nie jest przygotowaniem do wybuchu wojny. Choć oczywiście wówczas wiedza ta też byłaby przydatna. Nie potrzeba aż tak ekstremalnych zdarzeń, wystarczy awaria i dłuższa przerwa w dostawie prądu czy powódź, a dobre przygotowanie na sytuację kryzysową okaże się kluczowe.
Równolegle uczestnicy uczą się rozpalać ogień, filtrować wodę i budować schronienie. Celem jest jedno: przetrwać pierwsze 48 godzin kryzysu, niezależnie od pory roku i warunków.
Ten nacisk na praktykę widać w każdym module. Ratownicy medyczni pokazują zasady udzielania pierwszej pomocy na fantomach. Kursanci ćwiczą – i szybko przekonują się, że to, co w teorii wygląda na oczywiste, w praktyce wymaga siły i wprawy. Ręce bolą, mięśnie drżą. Instruktorzy poprawiają ustawienie ciała, tłumaczą, jak działać szybciej i skuteczniej. W programie są też zajęcia z obsługi defibrylatora AED oraz tamowania krwotoków. Nawet ci, którzy już brali udział w kursach pierwszej pomocy, podkreślają, że warto przypomnieć sobie pewne rzeczy i kolejny raz je przećwiczyć, bo w sytuacji realnego kryzysu, gdy działa się pod wpływem stresu, może być trudno przywołać wiedzę sprzed kilku lat.
Obywatele są świadomi zagrożeń
Podstawowy kurs bezpieczeństwa jest dopiero początkiem drogi. Dla wielu to pierwsza styczność z realnym działaniem, a nie teorią z podręcznika. Instruktorzy nie mają wątpliwości: coraz większe zainteresowanie społeczeństwa podobnymi szkoleniami pokazuje, że świadomość zagrożeń rośnie. A co najważniejsze – rośnie przekonanie, że na kryzys można i trzeba się przygotować. – Nie chodzi o to, żeby zastąpić służby czy udawać specjalistów – mówią terytorialsi. – Chodzi o to, by każdy obywatel potrafił zadbać o siebie i najbliższych. – Celem programu jest to, by w czasie kryzysu armia mogła zajmować się sprawami wojskowymi, a obywatele – swoimi obywatelskimi obowiązkami – podsumowuje por. Mazur.
autor zdjęć: 5 MBOT

komentarze