Komendant i esesmani z obozu koncentracyjnego w czeskim Holiszowie mieli wyraźne rozkazy z Berlina: w razie alianckiej ofensywy wszystkie więźniarki zlikwidować. Ewakuacji nie przewidywano. Kobiety pracowały w zakładach lotniczych, które miały zostać zniszczone razem z nimi. Życie więźniarek uratowali żołnierze z Brygady Świętokrzyskiej i ich brawurowy atak na obóz.
Żołnierze Brygady Świętokrzyskiej NSZ (po lewej) i grupa uwolnionych więźniarek (po prawej) z wyzwolonego 5 maja obozu w Holiszowie. Fot. Archiwum IPN
Brygada Świętokrzyska należała do tej części Narodowych Sił Zbrojnych, która nie zgodziła się na scalenie z Armią Krajową. Jej wrogiem numer jeden byli rodzimi komuniści z Armii Ludowej i nadciągająca od wschodu Armia Czerwona. Nie oznaczało to oczywiście, że brygada nie walczyła z Niemcami, ale na przełomie 1944 i 1945 roku jej dowództwo uważało, że armia niemiecka jest już pobita i nie stanowi dla Polski takiego problemu jak Sowieci. Sprawiło to, że żołnierze podpułkownika Antoniego Szackiego „Bohuna” nie mogli liczyć na żaden pardon ze strony Armii Czerwonej. Co jest zrozumiałe, zważywszy na starcia, w których ginęli nie tylko alowcy, lecz również wspomagający ich spadochroniarze NKWD i GRU. Nie mogli też liczyć zbytnio na pomoc ze strony dowództwa AK, nawet tej części NSZ, która podporządkowała się władzom Polskiego Państwa Podziemnego. Brygada, jak na oddział partyzancki, stanowiła sporą siłę wojskową, ale politycznie była w próżni.
Ofensywa styczniowa Armii Czerwonej była dla Szackiego i jego sztabu kompletnym zaskoczeniem. Nagle okazało się, że ich kwatery pod Miechowem lada dzień zagarną sowieckie zagony. Trzeba było ewakuować się na zachód – walka z czerwonym walcem oznaczała zagładę oddziału. Ale zwrot ku zachodowi oznaczał pójście prosto w paszczę drugiego wroga. Podpułkownik Szacki nie miał wyjścia, musiał przekonywać lokalnych dowódców Wehrmachtu, że jest ich sojusznikiem w walce z Sowietami i kluczyć tak, by jak najszybciej przedostać się do strefy zajętej przez aliantów. Udała mu się ta sztuka i przez Śląsk przedarł się do Czech. Pod koniec kwietnia 1945 roku Brygada Świętokrzyska znalazła się blisko linii frontu, za którą operowali Amerykanie.
Nieoczekiwana odsiecz
Kiedy polska brygada stanęła na zachód od Pilzna, „Bohun” wysłał w stronę amerykańskich pozycji czteroosobowy patrol pod dowództwem kapitana Stefana Celichowskiego „Skalskiego”. Udało się mu dotrzeć do 2 Dywizji Piechoty, w której służyło kilku oficerów i żołnierzy polskiego pochodzenia. To ułatwiło rozmowę w sztabie dywizji i nawiązanie współpracy. Polacy przekazali informacje o rozpoznanych przez brygadę pozycjach niemieckich i składach amunicji, na które od razu wysłano samoloty szturmowe. Podpułkownik Szacki, uznany za sojusznika, otrzymał ze sztabu 2 Dywizji rozkazy blokowania trasy przemarszu oddziałów niemieckich, ale nie poprzestał na tym.
Do „Bohuna” dotarły informacje, że w niedalekim Holiszowie (czeski Holýšov) znajduje się kobiecy obóz koncentracyjny obsadzony przez silną załogę SS. Polski dowódca w lot zrozumiał, że wyzwolenie obozu nie tylko podniosłoby wartość jego brygady w oczach Amerykanów, lecz także Czechów. Przede wszystkim jednak wieści o tym wydarzeniu doszłyby do sztabu 2 Korpusu Polskiego, do którego chciał dołączyć. Niebagatelne też było to, że wśród więźniarek było wiele Polek. „Bohun” wydał swoim żołnierzom rozkaz do ataku.
Grupa żołnierzy Brygady Świętokrzyskiej NSZ przed budynkiem w nieznanej miejscowości podczas marszu przez Czechosłowację. Fot. Archiwum IPN
W samo południe 5 maja na esesmanów w Holiszowie uderzyły ze wszystkich stron bataliony 202 Pułku Piechoty Brygady Świętokrzyskiej. Opór Niemców został natychmiast złamany. Wśród atakujących było jedynie dwóch lekko rannych, natomiast do niewoli dostało się 200 esesmanów i 15 esesmanek z załogi obozu. Na obozowym placu zaroiło się od oszołomionych ze szczęścia więźniarek. Podpułkownik Szacki wspominał: „Uwolnione kobiety-więźniarki wybiegły z baraków, na dziedziniec, aby nas przywitać. Radość ich z odzyskanej wolności była tak wielka, że trudno mi opisać wrażenie, jakie wtedy przeżyłem, patrząc na te wynędzniałe postacie w pasiakach, rozpromienione niespodziewanym szczęściem. Zapanował niesamowity hałas, powstały z mieszaniny radosnego śmiechu, głośnego płaczu, krzyków i bieganiny”.
Przerwanie horroru
Okazało się jednak, że nie wszystkie kobiety mogły się cieszyć z wyzwolenia, a horror wcale się nie skończył. Jeden z oficerów zameldował „Bohunowi”, że nieopodal stoją dwa baraki z zaryglowanymi drzwiami, otoczone zasiekami z drutu kolczastego pod prądem. Z ich okienek wyzierały przerażone twarze kobiet i słychać było ich wołanie o pomoc. Szacki rozkazał przyprowadzić wziętego do niewoli komendanta obozu. Zapytany, co to ma oznaczać, odpowiedział, że w barakach tych zamknięto Żydówki, które po zbliżeniu się Amerykanów miano spalić żywcem. Widząc wyraz obrzydzenia na twarzy polskiego dowódcy, komendant podkreślił, że jest z Wehrmachtu i na pewno nie wykonałby tego rozkazu. Pułkownik rozkazał rozbić wrota baraków.
Więźniarki z Holiszowa. Fot. Arch. IPN
„Chciałem – pisze Szacki – wejść do wnętrza, ale makabryczny widok, jaki ujrzałem, zatrzymał mnie na progu. Z mroków budynku wydostawał się na zewnątrz potworny odór wydzielin ludzkich zmieszany z wonią rozkładających się trupów. Z czeluści tych na światło dzienne wypełzały z wielkim płaczem pozostałe przy życiu kobiety”. Według „Bohuna” tego dnia w Holiszowie wolność odzyskało około tysiąca kobiet: Czeszek, Francuzek, Polek, Rosjanek, Rumunek i Żydówek. Część odebranej esesmanom broni Polacy przekazali czeskim partyzantom, co wywołało wdzięczność z ich strony, jak również zapewnienie o pełnej współpracy. Nie był to koniec walki brygady u boku Amerykanów. Już następnego dnia jej żołnierze wzięli udział w akcji, dzięki której do niewoli dostał się cały sztab niemieckiej XIII Armii. To wszystko, zgodnie z przewidywaniami „Bohuna”, okazało się niebagatelne dla losów Brygady Świętokrzyskiej, gdyż Amerykanie oficjalnie uznali ją za jednostkę aliancką. W innym wypadku żołnierze podpułkownika Szackiego na wniosek Sowietów mogli zostać uznani za wrogów i po rozbrojeniu oddani w ręce enkawudzistów lub Smierszu.
Zagrożenie to było zupełnie realne, tym bardziej że rezerwę wobec brygady zachowały władze polskie w Londynie oraz dowództwo Polskich Sił Zbrojnych na Zachodzie, nie wyłączając dowódcy 2 Korpusu Polskiego generała Władysława Andersa. Wobec tego żołnierze podpułkownika Szackiego pozostali na amerykańskim żołdzie, tworząc przy US Army kompanie wartownicze. Tych kilka majowych dni 1945 roku dosłownie zaważyło na ich życiu, a oswobodzenie obozu koncentracyjnego w Holiszowie – niezależnie od dyskusji o Brygadzie Świętokrzyskiej – stało się jej najpiękniejszą kartą bojową.
Bibliografia
Antoni Szacki, Byłem dowódcą Brygady Świętokrzyskiej Narodowych Sił Zbrojnych, Warszawa – Kraków 2014
Czesław Brzoza, Od Miechowa do Coburga: Brygada Świętokrzyska Narodowych Sił Zbrojnych w marszu na zachód, „Pamięć i Sprawiedliwość” nr 3 (5), 2004
Jiri Friedl, Żołnierze banici: Brygada Świętokrzyska Narodowych Sił Zbrojnych w Czechach w 1945 roku, Gdańsk 2016
autor zdjęć: Arch. IPN
komentarze