moja polska zbrojna
Od 25 maja 2018 r. obowiązuje w Polsce Rozporządzenie Parlamentu Europejskiego i Rady (UE) 2016/679 z dnia 27 kwietnia 2016 r. w sprawie ochrony osób fizycznych w związku z przetwarzaniem danych osobowych i w sprawie swobodnego przepływu takich danych oraz uchylenia dyrektywy 95/46/WE (ogólne rozporządzenie o ochronie danych, zwane także RODO).

W związku z powyższym przygotowaliśmy dla Państwa informacje dotyczące przetwarzania przez Wojskowy Instytut Wydawniczy Państwa danych osobowych. Prosimy o zapoznanie się z nimi: Polityka przetwarzania danych.

Prosimy o zaakceptowanie warunków przetwarzania danych osobowych przez Wojskowych Instytut Wydawniczy – Akceptuję

Ostatni generał września 1939

1 lutego 2018 roku przypada 130. rocznica urodzin gen. Franciszka Kleeberga, jednego z najwybitniejszych polskich dowódców XX w.

Jego nazwisko uważano za niemieckie, ale korzenie rodzinne generała sięgały podobno XVII w., kiedy to jego antenat – szwedzki żołnierz nie powrócił po potopie szwedzkim za Bałtyk, lecz osiadł w Polsce. Przyszły dowódca SGO „Polesie” urodził się w 1888 r. we wschodniogalicyjskim Tarnopolu, w rodzinie Emiliana i Józefiny z domu Kuschée.

Wychowywał się w patriotycznej atmosferze. Ojciec Emilian jako piętnastoletni chłopak uciekł z domu, by wstąpić do partii Mariana Langiewicza, dyktatora powstania styczniowego, a następnie służył w armii austro-węgierskiej jako oficer kawalerii. Właśnie domowa atmosfera sprawiła, że dwaj synowie Emiliana Kleeberga wybrali karierę wojskową. Młodszy brat  Franciszka ‒– Juliusz był w II Rzeczypospolitej m.in. attaché wojskowym w Paryżu, a następnie wieloletnim dowódcą 6 Samodzielnej Brygady Kawalerii, przemianowanej w 1937 r. na Podolską Brygadę Kawalerii; w tymże roku został generałem brygady.

Edukacja

Pierwszym etapem wojskowej edukacji Franciszka Kleeberga był Korpus Kadetów w Hranicach na Morawach. Uczyli się tu żołnierskiego rzemiosła m.in. tak znani przyszli generałowie, jak: Józef Haller, Tadeusz Kutrzeba i Tadeusz Rozwadowski. Po zdaniu egzaminu dojrzałości młody Kleeberg rozpoczął w 1905 r. studia na Wydziale Artylerii Wojskowej Akademii Technicznej w Mödling na południu Wiednia. Po ukończeniu Akademii w 1908 r. w stopniu podporucznika służył w jednostkach artylerii, ciesząc się uznaniem przełożonych, którzy poparli jego dalsze studia w Wyższej Szkole Wojennej Sztabu Generalnego.

Na frontach Wielkiej Wojny

Rozpoczęte w 1913 r. studia przerwał wybuch I wojny światowej. Nadszedł oto czas weryfikacji wiedzy teoretycznej w twardych, bojowych warunkach pracy sztabowej na froncie serbskim i w Karpatach. Weryfikacja owa wypadła pomyślnie dla świeżo upieczonego oficera, skoro pół roku po wybuchu wojny, w lutym 1915 r., awansował do stopnia kapitana. Wkrótce potem przeniósł się  do Legionów Polskich, w których służył na odpowiedzialnym stanowisku zastępcy szefa sztabu Komendy Legionów. Przeszedł legionowy szlak bojowy, walcząc pod Jastkowem na Lubelszczyźnie, a następnie pod Kuklami na Wołyniu oraz nad rzekami: Stochodem i Styrem.

W lutym 1917 r. powierzono mu stanowisko zastępcy dowódcy 1 Pułku Artylerii Legionów, stacjonującego w Górze Kalwarii, a latem tegoż roku, kiedy miał 29 lat, awansowano go do stopnia majora. Awans ten wiązał się z przeniesieniem służbowym do Garwolina, na kolejne samodzielne już stanowisko dowódcy kursu wyszkolenia artylerii. Tę serię sukcesów zahamowało przeniesienie do sztabu jednostki piechoty walczącej na froncie włoskim, była to kara za złożenie w kwietniu 1918  r. wniosku o zmianę obywatelstwa z austriackiego na polskie.

W II Rzeczypospolitej

Po rozpadzie Austro-Węgier pod koniec 1918 r. Franciszek Kleeberg wrócił do walczącej o granice odrodzonej Rzeczypospolitej. Jako szef sztabu Dowództwa „Wschód”, kierowanego przez gen. Rozwadowskiego, uczestniczył w walkach z Ukraińcami o Lwów i Małopolskę Wschodnią. Za zasługi otrzymał Krzyż Virtuti Militari V klasy oraz awans na podpułkownika w grudniu 1918 r. i na pułkownika od 1 czerwca 1919 r. Przy tej okazji Kleeberga ocenił ówczesny wiceminister spraw wojskowych gen. Kazimierz Sosnkowski jako zdolnego, pracowitego i sumiennego oficera, podkreślając  jego dużą wiedzę teoretyczną. Pozycję wykształconego oficera tak wysokiego szczebla, mimo młodego wieku – 31 lat, ugruntowała w następnym roku publikacja w miesięczniku „Bellona” pionierskiego artykułu O organizacji artylerii. Postulował on w nim konieczność zmotoryzowania transportu sprzętu artyleryjskiego.

Wziął też naturalnie udział w wojnie polsko-bolszewickiej 1920 r., m.in. jako szef sztabu Grupy Operacyjnej gen. Kazimierza Raszewskiego. Nie tylko otrzymał czterokrotnie Krzyż Walecznych, ale po raz kolejny potwierdził opinię solidnego  oficera. W raporcie gen. Raszewskiego brzmiała ona następująco: „Wzorowy oficer, wypełnia stanowisko szefa sztabu ku mojemu zupełnemu zadowoleniu. Pozyskał  sobie sympatię i uznanie podwładnych w bardzo trudnych warunkach. Charakter wyrównany, formy towarzyskie bardzo dobre. Okazywał wielki talent organizacyjny, bardzo dobre wiadomości w służbie frontowej”1.

Po wojnie powierzono mu dowództwo 14 Dywizji Piechoty w Poznaniu. Kształcił się nadal w Wyższej Szkole Wojennej, a w latach 1924-1925, podczas półtorarocznych studiów w École Supérieure de Guerre, zapoznał się z francuską sztuką wojenną w większym stopniu niż wojsko polskie wykorzystującą artylerię i broń pancerną. Pisał o tym w listach do bliskiego znajomego mjr. Stanisława Rostworowskiego z Dowództwa Okręgu Generalnego w Poznaniu: „Wszak w najwyższej prawie wojskowej uczelni, jaką jest Ec. Sup. de Guerre główny nacisk położono na technikę. Jest jednak jedno, ale u nas za słaba broń, a z tego powodu też po części niezbyt zgłębiona technika bojowa. Wszak jak dotąd aktywna dywizja piechoty w najlepszym razie rozporządza 9 bat. a[rtylerii] p[olowej] i ew[entualnie] 3 bat. a[rtylerii] c[iężkiej]. I to wszystko, gdyż jeden pułk artylerii mając na całe WP, to chyba nic. Na czołgi nie mamy co liczyć, pułk jeden po dwóch poważniejszych akcjach się zużyje, a nie wiem, czy w kraju możemy budować nowe. Lotnictwo jest w zaczątkach, choć w [gen. Włodzimierzu – SC] Zagórskim widzę duże gwarancje, że będzie się rozwijało”2.

Kleeberg nie podzielał zatem opinii wielu dowódców wojny 1920 r., z samym Józefem Piłsudskim na czele, o tym, że kolejna wojna będzie miała podobny przebieg i charakter jak poprzednia.

Generalski awans

Studia we Francji owocowały kolejnymi entuzjastycznymi opiniami przełożonych: „Inteligencja żywa i otwarta, rozległe wykształcenie ogólne, solidna wiedza wojskowa, duża zdolność topograficzna. Te zalety wykorzystane zostały przez jego żywe zainteresowanie dla wszystkich kwestii przez jego wielką zdolność do pracy”3 – pisał gen. Julien Dufieux. Zdobyta wiedza i umiejętności sprawiły, że po powrocie znad Sekwany Kleeberga powołano na stanowisko II dyrektora nauk w Wyższej Szkole Wojennej. Tym samym potwierdził, że  należy do ścisłego grona najlepiej wykształconych oficerów armii II Rzeczypospolitej.

W czasie przewrotu majowego opowiedział się po stronie rządowej, choć jako kwatermistrz w sztabie gen. Rozwadowskiego nie brał bezpośrednio udziału w walkach. W marcu 1927 r. przeniesiono go do Grodna na stanowisko dowódcy stacjonującej tam 29 Dywizji Piechoty. Ocenionego przez komendanta Wyższej Szkoły Wojennej gen. Kazimierza Dziewanowskiego jako wybitnego oficera Sztabu Generalnego i pracownika naukowego, odsunięto jednak od wpływu na kluczowe decyzje dotyczące Wojska Polskiego. Miał za sobą wprawdzie chlubną bojową przeszłość legionową, ale nie służył w elitarnej I Brygadzie Legionów Polskich, lecz w III Brygadzie.

W dobie rządów sanacji przekonał się na własnej skórze, jak wielkie to miało znaczenie. Otóż podczas zorganizowanych w 1927 r. wielkich manewrów to właśnie młody płk Kleeberg okazał się znacznie lepszym dowódcą niż zasłużony gen. bryg. Stefan Dąb-Biernacki, którego niepowodzenie ośmieszyło w oczach żołnierzy. Świadkiem tej porażki legendarnego oficera I Brygady był sam marszałek Józef Piłsudski, który natychmiast awansował Kleeberga do stopnia generała brygady od 1 stycznia 1928 r. Gen. Dąb-Biernacki zapamiętał to upokorzenie, a okazja do rewanżu miała pojawić się niebawem.

Dla Franciszka Kleeberga był to ostatni awans za życia. O odsunięcie na boczny tor absolwenta trzech akademii wojskowych, żołnierza z lat 1914–1920, kawalera Orderu Virtuti Militari, Polonia Restituta i francuskiej Legii Honorowej, zadbała koteria legionowa, nazwana sitwą przez mjr. dypl. Tadeusza Grzeszkiewicza, oficera Dowództwa Okręgu Korpusu nr IX w Brześciu nad Bugiem, a podczas wojny 1939 r. szefa Oddziału Operacyjnego Dowództwa Samodzielnej Grupy Operacyjnej „Polesie”. Natomiast Stefana Dąb-Biernackiego awansowano od 1 stycznia 1931 r. na generała dywizji i to z pierwszą lokatą w korpusie generałów. Dąb-Biernacki był całkowitym przeciwieństwem Franciszka Kleeberga. Powszechnie uważany za człowieka brutalnego i ograniczonego, wierzył w rozstrzygającą rolę szabel, bagnetów i… nóg piechura, niechętny modernizacji armii. Jako inspektor armii w Wilnie gen. Dąb-Biernacki był odpowiedzialny za ciężkie pobicie Stanisława Cywińskiego i innych dziennikarzy oskarżonych o obrazę pamięci Józefa Piłsudskiego za słowa: „Polska jak obwarzanek, jak powiedział pewien kabotyn”. Podczas wojny obronnej 1939 r. Dąb-Biernacki dwukrotnie opuścił walczące pod jego komendą oddziały. Za ten czyn gen. Władysław Sikorski zdegradował go do stopnia szeregowca.

Memoriał do Najwyższych Władz Wojskowych

Pozostając generałem brygady, Franciszek Kleeberg awansował w sierpniu 1936 r. z dowódcy dywizji na dowódcę Okręgu Korpusu nr III w Grodnie. W 1938 r. został dowódcą mniej ważnego, bo niegraniczącego z III Rzeszą ani z Litwą, OK nr IX w Brześciu nad Bugiem. Na podstawie doświadczeń z pracy w Grodnie i Brześciu opracował Memoriał do Najwyższych Władz Wojskowych, zawierający m.in. postulat dostosowania granic jednostek administracji cywilnej do wojskowej. Niestety, trafne wnioski zawarte w tym opracowaniu nie stały się ani przedmiotem rozważań ani decyzji najwyższych czynników państwowych.

Podczas kilkuletniej działalności na stanowiskach dowódczych w Grodnie i Brześciu nad Bugiem gen. Franciszek Kleeberg dał się poznać jako wymagający przełożony, pozyskujący autorytet u podwładnych sprawiedliwym i życzliwym postępowaniem, a nie – brutalnym drylem.

Wojna obronna 1939 r.

W pierwszym tygodniu wojny obronnej 1939 r. terytorium dowodzonego przez gen. Kleeberga OK nr IX pozostawało we względnym spokoju; było co najwyżej nękane nalotami Luftwaffe. Sytuacja zmieniła się, kiedy 8 września przybył do Brześcia Wódz Naczelny marszałek Edward Śmigły-Rydz. Następnego dnia powołał on Samodzielną Grupę Operacyjną „Polesie” z zadaniem prowadzenia działań osłonowych przeciw nacierającym coraz intensywniej od północy oddziałom Wehrmachtu. W OK nr IX nie było wystarczającej liczby żołnierzy,  zwłaszcza broni, by sformować oddaną pod komendę Kleeberga armię. Po reorganizacjach i wcieleniu żołnierzy z rozbitych jednostek w skład SGO wchodziły dwie dywizje piechoty, Dywizja Kawalerii „Zaza”, Podlaska Brygada Kawalerii, eskadra lotnicza oraz mniejsze jednostki złożone z marynarzy Flotylli Pińskiej i żołnierzy Korpusu Ochrony Pogranicza. Zła sytuacja wojenna spotęgowana fatalnym dowodzeniem przez marszałka Śmigłego-Rydza, a wreszcie także opuszczeniem przezeń i najwyższe władze terytorium Rzeczypospolitej w wyniku agresji sowieckiej 17 września sprawiły, że postawione przed SGO zadanie osłony odwrotu wojsk polskich w kierunku przedmościa rumuńskiego stało się niewykonalne. SGO „Polesie” rozpoczęła odwrót w kierunku południowo-zachodnim. Generał i jego sztab potrafili zorganizować, mimo beznadziejnej sytuacji, całkiem sprawne wojsko. Gdy oddziały SGO przechodziły przez miejscowości zamieszkane przez Polaków, ci wyrażali szczerą radość, że widzą zdyscyplinowane oddziały, a nie bezładną hałastrę zdemoralizowanych maruderów. Podtrzymaniu wysokiego morale sprzyjało zarządzenie codziennych apeli w jednostkach połączone z odśpiewaniem pieśni Boże coś Polskę. Podczas odwrotu staczano większe i mniejsze potyczki z Niemcami i dywersyjnymi grupami, zwłaszcza na południowo-zachodnim Polesiu zamieszkanym głównie przez Ukraińców. Już po przejściu we Włodawie na zachodni brzeg Bugu oddziały SGO stoczyły dwie poważniejsze bitwy z oddziałami Armii Czerwonej: pod Jabłoniem i Milanowem k. Parczewa. Jeńcy sowieccy wzięci w tych bitwach do niewoli  zostali – na ich gorące prośby – wcieleni za zgodą gen. Kleeberga do SGO. O zadziwiającym przebiegu ich przesłuchania płk Adam Epler pisał następująco: „Reakcja ich była niespodziewana. Jeńcy zaczęli błagać, aby ich nie odsyłać. Zaczęły się skargi na stosunki w kraju i w wojsku. Opowiadali o nędzy, o złym traktowaniu. [...] Na stosunki w wojsku skarżyli się: w praktyce była przepaść między nimi, a ich przełożonymi. Nawet ich bito. [...] Słuchał też ich własny oficer: nie był chyba zbudowany. Dziwiliśmy się wszyscy. Spodziewaliśmy się raczej fanatyzmu i braku krytycyzmu. Bili się przecież dobrze i bardzo ofiarnie. Gdy już wyczerpali swe wszystkie argumenty zaczęli prosić, aby ich wcielić do polskich oddziałów. […] przysięgali, że będą nam wierni i pójdą wszędzie z nami”4.

Bitwa pod Serokomlą

Generał jako legalista odrzucił – zgłaszane przez podwładnych – propozycje ogłoszenia się Wodzem Naczelnym. Nie skorzystał też z propozycji ewakuacji samolotem, wypowiadając słynne słowa: „Wojna jest przegrana, ale honor żołnierza nie jest przegrany. Mam żołnierzy pod swoją komendą i nie opuszczę ich”5. Nie zgodził się także na przejście do konspiracji. Zamierzał iść na odsiecz Warszawie, a kiedy stolica skapitulowała, podjął próbę przebicia się do miejscowości Stawy k. Dęblina, by zaopatrzyć się w tamtejszych magazynach wojskowych w broń, amunicję, umundurowanie, konserwy i pójść w Góry Świętokrzyskie, by kontynuować walkę w partyzantce. W rejonie Kocka zagrodziły mu drogę zmotoryzowane dywizje Wehrmachtu. Mimo wyczerpania marszem i przewagi nieprzyjaciela SGO zadały Niemcom porażkę pod Serokomlą. Bój toczył się od 2 do 5 października 1939 r. Ostatniego dnia, o 100 km od pola walki, w Alejach Ujazdowskich odbywała się defilada zwycięstwa w obecności samego Adolfa Hitlera. Jeden z uczestników bitwy pod Kockiem, pchor. Leon Kalinowski, opisał bardzo charakterystyczny jej epizod: „Pewnego dnia, w czasie bitwy pod Kockiem, w której brałem udział, gen. Kleeberg otrzymał od gen. Podhorskiego telefoniczną wiadomość, że jego ułani krechowieccy wzięli do niewoli ważnego Niemca. Był nim kpt. Kumo von Dornhagen. Generał Kleeberg polecił go dostarczyć do swojej kwatery i odbył z nim rozmowę. Kiedy go przyprowadzono, początkowo dumny Prusak okazywał mu jawną niechęć, wrogość i pogardę, ale kiedy usłyszał w ustach naszego generała wspaniałą mowę niemiecką, i to w sentymentalnej tonacji wiedeńskiej, kiedy dowiedział się, że generał skończył Najwyższe Studia Wojskowe w słynnej akademii w Mödling w Wiedniu, gdzie kapitan również studiował i obaj mieli tych samych profesorów, pękła w nim skorupa germańskiej pychy, zerwał się z krzesła i zawołał z radością. – Ależ panie generale, wszak jesteśmy kolegami szkolnymi. Mnie też uczył słynny profesor Clausewitz. Od tej chwili aż do końca rozmowy jeniec odzyskał dobry humor i w dalszej rozmowie wyraził szczere zdziwienie, że tak znakomity i wykształcony generał walczy bezcelowo z gigantyczną potęgą Hitlera. – Panie generale – mówił z naciskiem – Wobec tak szalonej przewagi liczebnej i technicznej armii niemieckiej, co pan zamierza osiągnąć z garstką swoich straceńców? Przecież wniosek jest jeden, dalsza walka jest beznadziejna. To płytki wniosek – odrzekł generał Kleeberg. – Pański i mój profesor Clausewitz w swoim wiekopomnym dziele sztuki wojennej już w pierwszym tomie, o ile pan pamięta, pisze tak: «Jeśli się zniszczy siły zbrojne przeciwnika i zdobędzie jego kraj, to dotąd nie można uważać wojny za skończoną, dopóki wola nieprzyjaciela nie zostanie złamana, dopóki naród nie zostanie zmuszony do poddania się». Tego nauczono mnie kapitanie w Mödling. Cytat z dzieła Clausewitza był tak wierny i słuszny, że trudno mu było zaprzeczyć, ale kapitan nie ustępował i zaczął z innej beczki. – A może pan generał nie zna całokształtu obecnej sytuacji. Rząd Polski i naczelne dowództwo opuściło granice kraju, Warszawa... – Wiem – przerwał mu generał.

– Skapitulowała. – Modlin i Hel, ostatnie polskie punkty oporu. – Nieprawda. Na własnej skórze przekonał się pan, kapitanie, że nie były to ostatnie punkty polskiego oporu, skoro dostał się pan do naszej niewoli. – Pan generał upiera się wbrew sztuce wojennej. – Ciągle pan zaczyna z tą sztuką. Ja wiem, co pana tak trapi. Moje niemieckie nazwisko, studia w Wiedniu. Pan się zastanawia, czy ja walczę po właściwej stronie. – Przepraszam panie generale, ale o tym właśnie myślę, czy nie nęcą pana generała inne sztandary, zwycięskie. – Upewniam pana, że nie nęcą mnie żadne inne sztandary. Rodzina Kleebergów jest zresztą pochodzenia szwedzkiego, a czyje sztandary będą ostatecznie zwycięskie, to się okaże. Oczywiście nie jutro, ani pojutrze. Może za dwa, trzy lata, może za cztery.

– I pan generał wierzy w pomoc Anglii i Francji? Z nimi wkrótce zawrzemy pokój. – Ja wierzę w patriotyzm polski. – To nie jest żadna siła. – Myli się pan. To jest bardzo realna siła i przekona się pan. Ale kapitanie Dornhagen, nie będę pana dłużej zatrzymywał, żegnam! Kapitan zerwał się, zasalutował i odszedł. Po chwili do izby wszedł pułkownik Łapicki, szef sztabu Samodzielnej Grupy Operacyjnej Polesie. – Co macie dziś na obiad? – zapytał generał. – Rano udało mi się kupić gęś, chyba się już dogotowała. Panie generale, czy można jeńca nią poczęstować? – Oczywiście – rzekł generał wesoło. – Niech zje nawet całą”6.

Mimo sukcesów bojowych, wobec wyczerpania się zapasów amunicji, żywności i środków opatrunkowych, a także w związku z ogólną sytuacją generał podjął decyzję o kapitulacji ostatniej dużej jednostki Wojska Polskiego niepokonanej przez Niemców. Wedle kompetentnych opinii historyków działania SGO należą do najwybitniejszych w całej wojnie obronnej tak pod względem dowodzenia i manewru, jak i zwartości wewnętrznej, zważywszy że w składzie SGO walczyły jednostki zapasowe oraz oddziały zdziesiątkowane uprzednimi krwawymi bojami.

Przed frontem oddziałów SGO odczytano ostatni rozkaz (tekst na s. 50), jeden z najpiękniejszych, z tych wydanych przez polskich dowódców.

Generał prosił Niemców, by po złożeniu broni oficerowie pozostali przy swych podkomendnych żołnierzach jeszcze przez jedna dobę „ze względów moralnych”. Niemieckie dowództwo, przyjmując kapitulację, nie kryło szczerego podziwu dla męstwa i ofiarności polskich żołnierzy. Jednakże warunki kapitulacji były twarde: generał trafił do oflagu w twierdzy Königstein k. Drezna. Przez cały okres uwięzienia zachowywał się z wielką godnością, jak przystało na polskiego oficera. Nie zgodził się na spotkanie i rozmowę z komendantem oflagu dopóki ziemie polskie były pod niemiecką okupacją. Z powodu przebytej przed laty czerwonki stosował co jakiś czas ścisłą głodówkę, na którą jednak nie pozwolono mu w oflagu, karmiąc go siłą. Sytuacja ta i choroba serca przyspieszyły śmierć generała, która nadeszła w szpitalu wojskowym w Weisser Hirsch k. Drezna 5 kwietnia 1941 r.

W 1943 r. Prezydent RP na Uchodźstwie Władysław Raczkiewicz awansował Franciszka Kleeberga pośmiertnie do stopnia generała dywizji. W 30. rocznicę bitwy pod Kockiem prochy generała sprowadzono do Polski i pochowano wśród jego żołnierzy na cmentarzu w Kocku. Jego imię i godną najwyższego uznania patriotyczną postawę upamiętniono w muzeach w Kocku i Woli Gułowskiej, a także w nazwach ulic i szkół. W obchodach rocznicy śmierci generała oraz bitwy pod  Kockiem uczestniczy wielu przedstawicieli Wojska Polskiego, bowiem gen. Kleeberg jest wzorem dla współczesnej kadry zawodowej naszej armii.

Stefan Ciara, emerytowany profesor Instytutu Historycznego Uniwersytetu Warszawskiego. Zainteresowania badawcze:  historia Polski XVII-XX w., dzieje Lwowa, archiwistyka i jej historia, biografistyka. Wybrane publikacje: Kariera rodu Weiherów 1560-1657, Senatorowie i dygnitarze koronni w drugiej połowie XVII w., Archiwa a uniwersytety w Krakowie i Lwowie w latach 1878/1879-1918.

1 Cyt. za J. Pożarowszczyk, Kleeberg. Generał bez skazy, Kock 2017, s. 14. 
2 S. Rostworowski, Listy gen. bryg. Franciszka Kleeberga do płk. Stanisława Rostworowskiego: październik 1924  – lipiec 1940 roku, „Przegląd Historyczno-Wojskowy”, t. 16 (67)/2 (252), 2015 , Meudon, Seine-et-Oise, 8 II 1925, s. 145-146.
3 Cyt. za J. Pożarowszczyk, Kleeberg…, s. 18.
4 A. Epler, Ostatni żołnierz polski kampanii 1939 roku, Londyn 1943, s. 61-62.
5 W. Kowalski, Bitwa pod Kockiem – ostatni bój kampanii 1939 r., http://dzieje.pl/artykulyhistoryczne/bitwa-pod-kockiem-ostatni-boj-kampanii-1939-roku [dostęp 17 grudnia 2017].
6 Ks. Leon Kalinowski, Wspomnienia o  generale Franciszku Kleebergu, Narodowe Centrum Kultury, http://swiadkowiehistorii.pl/relacje.php?a=swiadectwo&id=34 [dostęp 17 grudnia 2017].

Stefan Ciara

autor zdjęć: Centralne Archiwum Wojskowe

dodaj komentarz

komentarze


Jak Polacy szkolą Ukraińców
 
Rumunia, czyli od ćwiczeń do ćwiczeń
Ukwiał po nowemu
„Złote Kolce” dla sportowców-żołnierzy
Zawsze z przodu, czyli dodatkowe oko artylerii
Żołnierze, zdaliście egzamin celująco
Foka po egejsku
NATO odpowiada na falę rosyjskich ataków
Szef MON-u o podkomisji smoleńskiej
Patriotyzm na sportowo
Każda żałoba jest inna
Długa droga do Bredy
Ile OPW w 2025 roku?
Żaden z Polaków służących w Libanie nie został ranny
Olimp w Paryżu
Siła w jedności
Operacja „Feniks” – pomoc i odbudowa
Podlasie jest bezpieczne
Do czterech razy sztuka, czyli poczwórny brąz biegaczy na orientację
Hokeiści WKS Grunwald mistrzami jesieni
Nominacje generalskie na 106. rocznicę odzyskania niepodległości
Mamy BohaterONa!
Kto dostanie karty powołania w 2025 roku?
Odznaczenia dla amerykańskich żołnierzy
Polskie mauzolea i wojenne cmentarze – miejsca spoczynku bohaterów
Ustawa o obronie ojczyzny – pytania i odpowiedzi
Polska liderem pomocy Ukrainie
Silne NATO również dzięki Polsce
Zostań podchorążym wojskowej uczelni
Kask weterana w słusznej sprawie
Nasza Niepodległa – serwis na rocznicę odzyskania niepodległości
Zmiana warty w PKW Liban
Udane starty żołnierzy na lodzie oraz na azjatyckich basenach
Olympus in Paris
Wielka pomoc
Capstrzyk rozpoczął świętowanie niepodległości
Kancelaria Prezydenta: Polska liderem pomocy Ukrainie
Nowe pojazdy dla armii
„Bezpieczne Podlasie” na półmetku
Czworonożny żandarm w Paryżu
Czarne Pantery w Braniewie
Snipery dla polskich FA-50
Baza w Redzikowie już działa
Nowi generałowie w Wojsku Polskim
Ostre słowa, mocne ciosy
Kamień z Szańca. Historia zapomnianego karpatczyka
Polsko-czeska współpraca na rzecz bezpieczeństwa
Polskie „JAG” już działa
Polski wkład w F-16
Pod osłoną tarczy
Byłe urzędniczki MON-u z zarzutami
Jutrzenka swobody
Polacy pobiegli w „Baltic Warrior”
Polski producent chce zawalczyć o „Szpeja”
The Power of Buzdygan Award
Karta dla rodzin wojskowych
Świętujemy naszą niepodległość
Nurkowie na służbie, terminal na horyzoncie
Zapomogi dla wojskowych poszkodowanych w powodzi
Jacek Domański: Sport jest narkotykiem
Rosomaki w rumuńskich Karpatach
Breda w polskich rękach
Jak dowodzić plutonem szturmowym? Nowy kurs w 6 BPD
Żołnierze z Mazur ćwiczyli strzelanie z Homarów
Rosomaki na Litwie
Strategiczne partnerstwo

Ministerstwo Obrony Narodowej Wojsko Polskie Sztab Generalny Wojska Polskiego Dowództwo Generalne Rodzajów Sił Zbrojnych Dowództwo Operacyjne Rodzajów Sił Zbrojnych Wojska Obrony
Terytorialnej
Żandarmeria Wojskowa Dowództwo Garnizonu Warszawa Inspektorat Wsparcia SZ Wielonarodowy Korpus
Północno-
Wschodni
Wielonarodowa
Dywizja
Północny-
Wschód
Centrum
Szkolenia Sił Połączonych
NATO (JFTC)
Agencja Uzbrojenia

Wojskowy Instytut Wydawniczy (C) 2015
wykonanie i hosting AIKELO