Szturm budynku, w którym znajduje się terrorysta, trwa zaledwie kilka minut. Zanim jednak żołnierze Oddziału Specjalnego Żandarmerii Wojskowej w Warszawie wykonają zadanie, szczegółowo planują akcję. Obserwują budynek, przygotowują ładunki wybuchowe, sprawdzają łączność i sprzęt.
Żandarmi z Wydziału Działań Specjalnych ćwiczyli na poligonie w Wędrzynie prowadzanie akcji bezpośrednich, czyli przeszukania, zatrzymania i rozwiązywania sytuacji o charakterze zakładniczym. Szkolenie odbywało się na terenie ośrodka zurbanizowanego. – Dbam o to, by szkolenie było jak najbardziej zbliżone do sytuacji realnej, dzięki temu mogę wychwycić błędy moich żołnierzy i je skorygować – wyjaśnia szef Wydziału Działań Specjalnych.
Scenariusz ćwiczenia zakładał, że akcja ma zostać przeprowadzona w kompleksie budynków administrowanych przez resort obrony narodowej, położonych w centrum aglomeracji miejskiej. Żandarmi z oddziału specjalnego dostali zadanie: zatrzymać ukrywającą się w budynku osobę podejrzaną o popełnienie przestępstwa o charakterze terrorystycznym. – Szturm trzeba dokładnie zaplanować – najpierw otrzymujemy od służb zbierających dane pakiet informacji, między innymi zdjęcie poszukiwanego, jego miejsce pobytu, a także inne informacje dotyczące zagrożeń mogących się pojawić w trakcie działania – opowiada szef wydziału. Następnie teren jest obserwowany przy pomocy dronów oraz grupę strzelców wyborowych. Dzięki temu żołnierze zdobywają aktualne dane o liczbie osób znajdujących się w budynku i o tym, czy są one uzbrojone.
Podczas realizacji tego zadania ważną rolę odgrywają wspomniani wcześniej strzelcy wyborowi. – W tego typu działaniach najważniejsze jest to, by pozostać niezauważonym. A zdradzić nas może przede wszystkim ruch – mówi dowódca sekcji strzelców. Żandarmi poruszają się więc bardzo powoli, głównie do przodu i do tyłu. – Ludzkie oko szybciej zauważy ruch w lewo lub prawo niż do przodu czy tyłu – wyjaśnia jeden ze strzelców. Niezwykle istotne jest też maskowanie. Strzelec musi się wtopić w otoczenie, więc ważny jest kolor, wzór, faktura maskowania. – Przy wykonywaniu naszych misji mamy taką zasadę: „maskuj się 10 razy, strzelaj tylko raz”. Czyli w czasie podejścia do jakiegoś celu zmieniamy maskowanie tyle razy, ile jest to niezbędne – dodaje dowódca grupy strzelców. Maskowany jest też sprzęt, ponieważ obserwujący teren przeciwnik bez problemu dostrzeże kontury, na przykład lunety.
Strzelcy przesyłają meldunki i zdjęcia ze swoich obserwacji do TOC-u (Tactical Operation Center), czyli centrum operacyjnego. Jest to miejsce, do którego spływają informacje o działaniach żołnierzy, przebiegu akcji, tam również nadsyłane są meldunki na temat tego, co dzieje się w rejonie naszego zainteresowania. Na podstawie tych danych dowódcy grup działań specjalnych opracowują swoje plany.
Szkolenie to nie pokaz
W zespole każdy z żołnierzy ma swoje zadania. Breacherzy (z ang. breach, czyli wyłom w murze czy ścianie) odpowiadają za „otwieranie” drzwi. Przed działaniem zabierają więc ładunki wybuchowe, łomy i piły, dzięki którym torują drogę kolegom z zespołu. Kierowcy przygotowują pojazdy, radiotelefoniści sprawdzają łączność. Każdy skupia się na swoim zadaniu. – Szkolenie to nie pokaz, dlatego ćwiczymy różne scenariusze działania. Moi ludzie muszą być przygotowani na sto procent – przyznaje szef wydziału.
Po rozpoczęciu szturmu okazuje się, że nie wszystko idzie zgodnie z planem. Jeden z operatorów zostaje ranny, trzeba szybko wezwać załogę MEDEVAC (medical evacuation). Podczas kolejnego szturmu żołnierze wykonywali część zadań wyposażeni w maski i butle wypełnione powietrzem. – Zakładamy je wówczas, gdy musimy działać w miejscach, w których istnieje prawdopodobieństwo występowania lub użycia substancji szkodliwych – mówi jeden z żandarmów grupy działań specjalnych.
Żandarmi używają samodzielnych zestawów powietrznych z maskami FM 53 Avon. Waży on 3 kilogramy, a zasada korzystania z niego jest taka sama jak przy nurkowaniu: oddycha się w zamkniętym obiegu powietrza i jest się zupełnie niezależnym od tego, co dzieje się na zewnątrz. – Z zestawem możemy pracować ponad 20 minut. To wystarcza na przeprowadzenie szturmu – wyjaśnia jeden z żandarmów.
Po zakończeniu działań żołnierze opracowują dokumentację i zbierają informacje, które mogą przydać się podczas kolejnych akcji. Każde takie zadanie rozpoczyna się i kończy w bazie. Po powrocie żandarmi omawiają ją, a szef Wydziału Działań Specjalnych ocenia każdy ich ruch. – Zwracam uwagę na poziom zgrania w grupie, to czy żołnierze są w stanie wyłapać błędy kolegów i korygować je. Trzeba pamiętać, że pojedynczy operator nie wykonałby zadania. Tu najważniejszy jest zespół. Jeżeli ktoś z zespołu zrobi coś źle, a jego kolega tego nie naprawi, uznaję zadanie za niewykonane – mówi żołnierz.
Broń przyrośnięta do ręki
Co jest najważniejsze podczas takiego szkolenia? – Ludzie. Każdy żołnierz, aby poradzić sobie z takimi zadaniami, musi mieć odpowiednie kwalifikacje – mówi szef wydziału. Dlatego każdy zanim trafi do zespołu, musi przejść egzamin wstępny, 4-miesięczny kurs podstawowy, który kończy „Hell week”, czyli bardzo ciężki sprawdzian nad Bałtykiem. Przez ten kwartał żołnierze przechodzą trening fizyczny i strzelecki. – Specyfika posługiwania się bronią w oddziale specjalnym jest szczególna. Nie ma tu miejsca na pomyłki. Broń żołnierza musi być jak przyrośnięta do ręki – mówi jeden z żołnierzy.
Kolejnym etapem jest 8-miesięczny kurs specjalistyczny. Tam operatorzy są przygotowywani do działania w zespole. – Z bardzo ciężkiego kursu trafia się na jeszcze trudniejszy. Wtedy okazuje się, że sprawność fizyczna to nie wszystko, teraz jeszcze trzeba zgrać się z grupą bojową – wyjaśnia żołnierz.
Wydział Działań Specjalnych jest częścią Oddziału Specjalnego Żandarmerii Wojskowej w Warszawie. Jego głównym zadaniem jest przeciwdziałanie terroryzmowi i zwalczanie go przez prowadzenie działań, które – w myśl Ustawy z dnia 10 czerwca 2016 r o działaniach antyterrorystycznych – obejmują działania wobec sprawców, osób przygotowujących przestępstwa o charakterze terrorystycznym lub pomagających w ich dokonaniu, prowadzone w celu wyeliminowania bezpośredniego zagrożenia życia, zdrowia lub wolności osób lub mienia z wykorzystaniem specjalistycznych sił i środków oraz specjalistycznej taktyki działania. – W tym celu w pierwszej kolejności wykonujemy rozpoznanie polegające na gromadzeniu, analizie i dostarczeniu dowódcy aktualnych informacji mających wpływ na dalsze planowanie i realizację zadania. Kolejnym etapem działań jest akcja precyzyjnej neutralizacji zagrożenia, która polega na natychmiastowym usunięciu źródła zagrożenia w celu uniemożliwienia jego dalszej eskalacji – mówi szef Wydziału Działań Specjalnych.
Kto może zostać żandarmem Wydziału Działań Specjalnych? – Ponieważ angażujemy bardzo dużo czasu i kosztów w wyszkolenie żołnierza, musimy mieć pewność, że osoby, które do nas trafiają, nie są przypadkowe. Najlepiej, aby kandydaci mieli od 26 do 30 lat i mogli sprostać wysokim wymaganiom psychofizycznym. Jeśli chodzi o charakter, to zależy nam na osobach, które potrafią szybko podejmować decyzje w sytuacjach krytycznych. Ta granica jest tu mocno przesunięta w stosunku do zwykłego obywatela. Każdy operator musi umieć przewartościować życie zakładnika nad własne – mówi szef wydziału.
Oddział Specjalny Żandarmerii Wojskowej w Warszawie został utworzony w 2004 roku. W strukturze jednostki znajdują się: Wydział Ochrony, Wydział Działań Specjalnych oraz Pion Szkolenia i Sztab. Jednostka stacjonuje w Warszawie. – Do zadań Oddziału należy m.in. wykonywanie czynności ochronnych wobec osób pełniących kierownicze funkcje w państwie i resorcie obrony narodowej oraz delegacji zagranicznych przebywających na terenie obiektów i jednostek wojskowych. Do głównych zadań zalicza się również przeciwdziałanie terroryzmowi i zwalczanie go – mówi mjr Artur Karpienko, rzecznik prasowy komendanta głównego Żandarmerii Wojskowej. – Żołnierze tej jednostki mają także zatrzymywać szczególnie niebezpiecznych przestępców.
Jednostka może prowadzić działania antyterrorystyczne w całej Polsce – na terenie jednostek wojskowych i instytucji podlegających Ministerstwu Obrony Narodowej. Oddział Specjalny ŻW w Warszawie współpracuje również z innymi służbami, takimi jak Policja, Straż Graniczna, Centralne Biuro Antykorupcyjne, Agencja Bezpieczeństwa Wewnętrznego, Służba Kontrwywiadu Wojskowego oraz Służba Wywiadu Wojskowego.
Żołnierze Oddziału brali też udział w misjach poza granicami kraju. – Służyli w Polskich Kontyngentach Wojskowych w Iraku, Afganistanie, Czadzie, Kongo, Republice Środkowoafrykańskiej oraz na Bałkanach – wyjaśnia mjr Karpienko. – Wydział Działań Specjalnych w czasie pełnienia misji bojowych poza granicami kraju wykonywał na rzecz wojsk sojuszniczych zadania tożsame z zadaniami jednostek wojsk specjalnych – dodaje rzecznik. Poza operacjami bezpośrednimi, np. w Afganistanie czy Iraku, żołnierze Oddziału dbali o bezpieczeństwo m.in. prezydentów, ministrów oraz dowódców wojskowych, którzy przebywali w rejonie misji.
W 2015 roku żołnierze Oddziału Specjalnego w Warszawie przy wsparciu Ministerstwa Spraw Zagranicznych, Dowództwa Generalnego RSZ i Dowództwa Operacyjnego RSZ dwukrotnie ewakuowali do Polski osoby polskiego pochodzenia, które zamieszkiwały tereny ogarnięte konfliktem zbrojnym na Ukrainie.
autor zdjęć: Michał Niwicz
komentarze