moja polska zbrojna
Od 25 maja 2018 r. obowiązuje w Polsce Rozporządzenie Parlamentu Europejskiego i Rady (UE) 2016/679 z dnia 27 kwietnia 2016 r. w sprawie ochrony osób fizycznych w związku z przetwarzaniem danych osobowych i w sprawie swobodnego przepływu takich danych oraz uchylenia dyrektywy 95/46/WE (ogólne rozporządzenie o ochronie danych, zwane także RODO).

W związku z powyższym przygotowaliśmy dla Państwa informacje dotyczące przetwarzania przez Wojskowy Instytut Wydawniczy Państwa danych osobowych. Prosimy o zapoznanie się z nimi: Polityka przetwarzania danych.

Prosimy o zaakceptowanie warunków przetwarzania danych osobowych przez Wojskowych Instytut Wydawniczy – Akceptuję

Układ Warszawski, czyli jak zniszczyć Zachód

Formalnie jego powołanie stanowiło odpowiedź na remilitaryzację RFN. Miał jednak stać się także demonstracją wobec nowej sowieckiej polityki. Moskwa zamierzała pokazać światu, że nadaje swoim satelitom podmiotowość i zaczyna traktować ich po partnersku. 14 maja 1955 roku został powołany Układ Warszawski.

Migawki z ćwiczen na poligonach wojskowych kolo Legnicy. 1960 r. Fot.:  Romuald Broniarek/ Forum

NATO wyprowadza atak z terytorium zachodnich Niemiec. Uderzenie załamuje się jednak na stacjonujących w NRD oddziałach Armii Czerwonej. Chwilę później do kontrnatarcia rusza potężna machina wojenna Układu Warszawskiego. Na północy zostaje rozwinięty Front Polski. Do boju maszerują dwie armie LWP wystawione przez Pomorski i Śląski Okręg Wojskowy. W ciągu trzech dni docierają do granic RFN z Holandią i Danią, rozbijając po drodze Jutlandzki Korpus Armijny NATO. W ślad za nimi, w tzw. drugim rzucie, do działania przystępuje 4 Armia LWP, złożona z żołnierzy Warszawskiego Okręgu Wojskowego. W szóstym dniu operacji na duńskiej Zelandii ląduje desant, który zajmuje Kopenhagę. Jednocześnie polskie okręty, przy wsparciu bratnich flot z ZSRR oraz NRD, blokują Cieśniny Duńskie i odcinają Sojusz Północnoatlantycki od Bałtyku. Zwycięskiemu marszowi towarzyszą uderzenia nuklearne. „Wojska Frontu miały przydzielonych łącznie 177 taktycznych rakiet jądrowych oraz 17 lotniczych bomb jądrowych; uderzenia nuklearne w pasie natarcia frontu planowano m.in. na Kopenhagę, Bremę, , Bremerhaven, Wilhelmshaven, Emden, Zwolle, Apeldoorn, Utrecht, Amsterdam, Rotterdam, Dordrecht i Antwerpię” – wylicza w biuletynie IPN historyk, dr Daniel Koreś.

LWP odnosi błyskawiczne zwycięstwo, zajmując Półwysep Jutlandzki, północne Niemcy, do tego pokaźne połacie Holandii i Belgii. Część wojska, wspólnie z sojusznikami, maszeruje dalej – w stronę Norwegii i francuskiego Calais. Część rozpoczyna okupację opanowanych terytoriów. Z myślą o nich Polska Wytwórnia Papierów Wartościowych miała już nawet przygotowane tymczasowe banknoty. – Pozostawało tylko pytanie, czy po zmasowanych uderzeniach nuklearnych byłoby jeszcze co atakować. I kto miałby to robić, zważywszy na fakt, że spora część żołnierzy pewnie umarłaby, nie tyle w walce, co na chorobę popromienną – zauważa prof. Krzysztof Kubiak, historyk wojskowości z Uniwersytetu Jana Kochanowskiego w Kielcach.

Tak prezentował się plan operacyjny Frontu Polskiego oznaczony kryptonimem OP-61. Został on opracowany w Sztabie Generalnym LWP, oczywiście z błogosławieństwem i pod nadzorem Moskwy.
Pierwsza jego wersja powstała w połowie lat sześćdziesiątych. Potem wojskowi kilkakrotnie go modyfikowali. Plan, na co zwraca uwagę dr Koreś, miał charakter wybitnie życzeniowy. Sztabowcy z Rakowieckiej, rojąc o blitzkriegu w wykonaniu ludowej armii, nie bardzo chyba liczyli się z potencjałem militarnym przeciwnika. Niemniej dokumenty jasno wskazują na ważną rzecz – wojska Układu Warszawskiego przez lata przygotowywały się do zakrojonego na szeroką skalę uderzenia na zachód Europy. Rozmach operacji był zbyt duży, by traktować ją wyłącznie w kategoriach odparcia natowskiego agresji.

Cel – frontalny atak

Stara fotografia. Na niej stoły ustawione w kwadrat, za stołami delegacje bratnich państw, na suknie chorągiewki i pliki dokumentów. Pałac Rady Ministrów w Warszawie, 14 maja 1955 roku. Za chwilę zostanie parafowana umowa o przyjaźni, współpracy i pomocy wzajemnej, która do historii przejdzie pod nazwą Układu Warszawskiego. Wśród sygnatariuszy są: ZSRR, Polska, NRD, Czechosłowacja, Węgry, Bułgaria, Rumunia oraz Albania. Innymi słowy – Sowieci i kraje satelickie. Podstawą jest współpraca polityczno-wojskowa i wspólne odparcie ewentualnej agresji. – Układ Warszawski formalnie powstał jako odpowiedź na przyjęcie RFN w poczet NATO. Miał on jednak stanowić również demonstrację nowej sowieckiej polityki – uważa prof. Kubiak. – W ramach lansowanej przez Chruszczowa odwilży, Moskwa postanowiła zredefiniować rolę swoich sojuszników, nadać im podmiotowość – dodaje. Z satelickich armii zostało wycofane sowieckie dowództwo. Do Moskwy wrócił w tym czasie marszałek Rokossowski, który – jak szeptano nad Wisłą – przez pewien czas „pełnił obowiązki Polaka”. Układ Warszawski mieli tworzyć równoprawni partnerzy. – W praktyce oczywiście była to fikcja. Sojusznicze wojska pozostawały pod pełną kontrolą Kremla, co zresztą znajdowało odzwierciedlenie w strukturze nowego układu – podkreśla prof. Kubiak. Siedziba sojuszu mieściła się w Moskwie, zaś na czele Zjednoczonych Sił Zbrojnych zawsze stał sowiecki marszałek, który jednocześnie był wiceministrem obrony narodowej. Dowództwa armii państw członkowskich zostały podporządkowane X Zarządowi Sztabu Generalnego Armii Radzieckiej.

Migawki z ćwiczen na poligonach wojskowych kolo Legnicy. 1960 r. Fot.:  Romuald Broniarek/ Forum

Podobnie było z planami operacyjnymi. Sowieci powtarzali, że Układ Warszawski powstał po to, by kraje socjalistyczne mogły się bronić przed ewentualną napaścią. Formalnie sojusz był otwarty dla wszystkich państw „miłujących pokój” i to bez względu na ich ustrój. Mało tego, jego sygnatariusze deklarowali, że zostanie on rozwiązany, kiedy tylko w Europie powstanie system zbiorowego bezpieczeństwa. Faktycznie Układ Warszawski miał charakter wybitnie ofensywny. Sowieccy planiści długo zakładali, że w dogodnym momencie Zjednoczone Siły Zbrojne przeprowadzą zmasowany atak jądrowy na zachodnią Europę. Po nim miało zostać wyprowadzone szybkie uderzenie sił konwencjonalnych. Realną opcją było uderzenie wyprzedzające atak NATO. Doktryna zaczęła się zmieniać dopiero w połowie lat sześćdziesiątych. Wojskowi przyjęli, że wojna początkowo będzie prowadzona przy użyciu sił konwencjonalnych, zaś broń jądrowa pojawi się w kolejnym jej etapie. Układ Warszawski pozostawał jednak stroną atakującą. Warianty obronne zaczęły być poważnie rozpatrywane dopiero w latach osiemdziesiątych.

Suma strachów

– Biorąc pod uwagę siły konwencjonalne, Układ Warszawski od początku miał nad NATO przewagę. Jeśli nie technologiczną, to na pewno ilościową. Przez długi czas ustępował co prawda Sojuszowi pod względem potencjału nuklearnego – zarówno liczby głowic, jak i środków ich przenoszenia – ale z czasem i ta dysproporcja została zniwelowana – wyjaśnia prof. Kubiak. A jednak ZSRR, mimo budowanych przez dziesięciolecia planów ataku na Zachód, nigdy nie zdecydował się na totalną konfrontację. Dlaczego? – Trudno tutaj o jednoznaczną odpowiedź – przyznaje prof. Kubiak. – O mechanizmach decyzji, które zapadały na Kremlu nadal, wiemy niewiele. Źródła takie, jak choćby pamiętniki Chruszczowa, wskazują, że często były one wypadkową silnie spersonalizowanych lęków, uprzedzeń, wewnętrznych gier w łonie kierownictwa partii i państwa. Według mnie sowieccy przywódcy, nauczeni doświadczeniem wyniesionym z pierwszych miesięcy II wojny światowej mogli się obawiać, że w obliczu zbrojnej konfrontacji z Zachodem, państwo im się po prostu – mówiąc kolokwialnie – rozjedzie. Słowem: nie mogli być do końca pewni lojalności własnych obywateli – wylicza. Historyk zwraca też uwagę, że liczbę żołnierzy czy głowic jądrowych trudno w prosty sposób przekładać na potencjał sowieckiego imperium.

– ZSRR zbroił się bardzo intensywnie, a z drugiej strony miał poważne wewnętrzne problemy. Choćby potężną klęskę głodu z drugiej połowy lat czterdziestych, o której mówi się dziś bardzo niewiele. Imperium pod wieloma względami stanowiło więc twór mocno niespójny – tłumaczy. A jednak w epoce zimnej wojny, losy światowego pokoju kilkakrotnie zawisły dosłownie na włosku. Tak było w październiku 1961 roku, kiedy to na Checkpoint Charlie, czyli jednym z przejść granicznych pomiędzy Berlinem wschodnim a zachodnim, stanęły naprzeciw siebie gotowe do strzału sowieckie i amerykańskie czołgi. Powodem eskalacji napięcia było zatrzymanie przez pograniczników dyplomaty z USA. Rok później doszło do kryzysu kubańskiego. Powodem było rozmieszczenie na Kubie sowieckich rakiet. Ostatecznie twarda postawa prezydenta Johna F. Kennedy'ego doprowadziła do ich wycofania. Zjednoczone Siły Zbrojne zostały również postawione w stan najwyższej gotowości jesienią 1983 roku. A wszystko za sprawą natowskich manewrów pod kryptonimem „Able Archer”. Sowieci byli przekonani, że stanowią one wstęp do prawdziwego ataku.

Ostatecznie III wojny światowej szczęśliwie udało się uniknąć. W kilkudziesięcioletniej historii wojska Układu Warszawskiego przeprowadziły zaledwie jedną wspólną operację. W 1968 roku wkroczyły do Czechosłowacji, by zdławić Praską Wiosnę. W interwencji nie wzięła jednak udziału Rumunia. A sprzeciw reżimu Ceausescu był wyraźnym dowodem na pęknięcia w organizacji.

Albania bierze okręty

Rysy były widoczne od samego początku. Do Układu Warszawskiego nie przystąpiła Jugosławia, która mimo komunistycznych rządów praktycznie od czasu zakończenia II wojny światowej kroczyła własną drogą. – W 1953 roku jugosłowiański przywódca Josip Tito zawarł nawet Pakt Bałkański z Grecją i Turcją, które w tym czasie przecież były członkami NATO – zauważa prof. Kubiak. Porozumienie miało zrównoważyć sowieckie wpływy w tym rejonie Europy. W 1961 roku współpracę z Układem Warszawskim zawiesiła Albania rządzona przez Envera Hodżę, komunistycznego satrapę, który sprzeciwiał się pozornej nawet liberalizacji w polityce ZSRR. Siedem lat później Tirana ostatecznie opuściła układ i zwróciła się ku Chinom. Przy okazji rozwodu Albańczycy zajęli, stacjonujące we Vlorze, sowieckie okręty podwodne, zaś Sowieci nie bardzo mogli na taki afront odpowiedzieć. Z kolei 1968 roku to wspomniany już bunt Aleksandra Dubčeka i Czechosłowacji. Najpoważniejszy kryzys przyszedł jednak w latach osiemdziesiątych. ZSRR zaczął już wyraźnie przegrywać gospodarczo-militarny wyścig z USA. Reformy zainicjowane przez nowego sowieckiego sekretarza, Michaiła Gorbaczowa, nie zdołały podźwignąć państwa doprowadzając do jego rozpadu i dezintegracji Bloku Wschodniego. Wraz z nim zgasł Układ Warszawski. Formalnie został on rozwiązany w lipcu 1991 roku.

Cytowane wypowiedzi Daniela Koresia pochodzą z artykułu „Front Polski” jego autorstwa, zamieszczonego w portalu IPN pamiec.pl

Łukasz Zalesiński

autor zdjęć: Romuald Broniarek/ Forum

dodaj komentarz

komentarze


Morska Jednostka Rakietowa w Rumunii
 
Pilecki ucieka z Auschwitz
Pierwsi na oceanie
Ameryka daje wsparcie
Daglezje poszukiwane
Metoda małych kroków
Weterani pokazują współczesny wymiar patriotyzmu
Przełajowcy z Czarnej Dywizji najlepsi w crossie
Priorytety polityki zagranicznej Polski w 2024 roku
NATO on Northern Track
Wojskowy bój o medale w czterech dyscyplinach
Dumni z munduru
Tragiczne zdarzenie na służbie
Bohater września ’39 spełnia marzenia
Wypadek na szkoleniu wojsk specjalnych
Wojna w świętym mieście, część trzecia
Ustawa o obronie ojczyzny – pytania i odpowiedzi
NATO na północnym szlaku
Husarz na straży nieba
Lekkoatleci udanie zainaugurowali sezon
Kadisz za bohaterów
Pytania o europejską tarczę
Żołnierze ewakuują Polaków rannych w Gruzji
Trotyl z Bydgoszczy w amerykańskich bombach
Aleksandra Mirosław – znów była najszybsza!
Awanse na Trzeciego Maja
Pierwszy polski F-35 na linii produkcyjnej
Jakie wyzwania czekają wojskową służbę zdrowia?
Wytropić zagrożenie
Gunner, nie runner
W Italii, za wolność waszą i naszą
Polscy żołnierze stacjonujący w Libanie są bezpieczni
Ustawa o obronie ojczyzny – pytania i odpowiedzi
Ta broń przebija obronę przeciwlotniczą
Wojskowi medycy niosą pomoc w Iraku
Od maja znów można trenować z wojskiem!
„Sandhurst” – szczęśliwa trzynastka!
Ustawa o obronie ojczyzny – pytania i odpowiedzi
Weterani w Polsce, weterani na świecie
Wiceszef MON-u: w resorcie dochodziło do nieprawidłowości
Wyrusz szlakiem na Monte Cassino
Szybki marsz, trudny odwrót
Pływacy i maratończycy na medal
Wioślarze i triatlonistka na podium
„Widziałem wolną Polskę. Jechała saniami”
Polsko-australijskie rozmowy o bezpieczeństwie
Posłowie dyskutowali o WOT
25 lat w NATO – serwis specjalny
Active shooter, czyli warsztaty w WCKMed
Wojna w świętym mieście, epilog
Więcej pieniędzy dla żołnierzy TSW
Systemy obrony powietrznej dla Ukrainy
Zmiany w dodatkach stażowych
Operacja „Synteza”, czyli bomby nad Policami
Ukraińscy żołnierze w ferworze nauki
Weterani pod wszechstronną opieką
Pod skrzydłami Kormoranów
„Steadfast Defender ’24”. Kolejne uderzenie
Święto stołecznego garnizonu
W obronie wschodniej flanki NATO

Ministerstwo Obrony Narodowej Wojsko Polskie Sztab Generalny Wojska Polskiego Dowództwo Generalne Rodzajów Sił Zbrojnych Dowództwo Operacyjne Rodzajów Sił Zbrojnych Wojska Obrony
Terytorialnej
Żandarmeria Wojskowa Dowództwo Garnizonu Warszawa Inspektorat Wsparcia SZ Wielonarodowy Korpus
Północno-
Wschodni
Wielonarodowa
Dywizja
Północny-
Wschód
Centrum
Szkolenia Sił Połączonych
NATO (JFTC)
Agencja Uzbrojenia

Wojskowy Instytut Wydawniczy (C) 2015
wykonanie i hosting AIKELO