Dziesięć czołgów jednocześnie podjechało do stacji tankowania. Po kwadransie paliwo pobierały już kolejne, a potem następne. W ciągu godziny kilkadziesiąt Abramsów było gotowych, by wrócić do walki. – Jednym z ważnych elementów przećwiczonych podczas „Żelaznej bramy” było tzw. tankowanie na masową skalę – mówi gen. dyw. Arkadiusz Szkutnik, dowódca 18 Dywizji Zmechanizowanej.
Tankowanie Abramsów podczas ćwiczeń „Żelazna brama”, fot. 18 DZ
Manewry „Żelazny obrońca ‘25” były największym i najważniejszym przedsięwzięciem szkoleniowym Wojska Polskiego w 2025 roku. W sumie wzięło w nich udział 30 tys. żołnierzy. Kluczową rolę odgrywała 18 Dywizja Zmechanizowana, która swoje zadania wykonywała pod kryptonimem „Żelazna brama”.
Gen. dyw. Arkadiusz Szkutnik, dowódca 18 DZ, mówiąc o wyzwaniach „Żelaznej bramy” wskazał między innymi przetestowanie logistycznego zabezpieczenia. W tej kwestii bardzo istotnym ćwiczeniem było tankowanie dużej liczby pojazdów jednocześnie. – Polegało ono na sprawnym rozwinięciu przez pododdziały logistyczne tzw. punktu masowego tankowania i jednoczesne napełnienie baków całej kompanii czołgów czy wozów zabezpieczenia. Tak, by szybko mogły kontynuować marsz lub wejść do walki – mówi generał.
Pierwszy raz w tego rodzaju operacji uczestniczyły załogi nowych czołgów Abrams M1A1, w które została wyposażona 18 Dywizja Zmechanizowana. Za przebieg zadania odpowiedzialny był płk Paweł Gałązka, dowódca 18 Łomżyńskiego Pułku Logistycznego. Do przeprowadzenia tankowania wykorzystano polowy punkt tankowania PPT-10. – To mobilna stacja paliwowa, która pozwala zatankować jednocześnie 10 pojazdów. Jedna tura trwa około kwadransa, potem podjeżdżają kolejne kolumny. W ciągu godziny można uzupełnić zapasy paliwa kilkudziesięciu czołgów. Dzięki temu mogą szybko wrócić do walki – wskazuje oficer.
Tankowanie Abramsów podczas ćwiczeń „Żelazna brama”, fot. 18 DZ
PPT-10 składa się węży, pistoletów tankowych i łączników, których skompletowanie i przygotowanie do pracy zajmuje zaledwie od kilku do kilkunastu minut. System podłącza się do cysterny z paliwem lub olejem napędowym. Z niej paliwo jest odprowadzane do pięciu punktów, z których każdy ma dwa stanowiska wyposażone w „pistolety” podobne do tych na stacjach benzynowych. Załogi czołgów podjeżdżają, wychodzą z pojazdów, tankują i po zameldowaniu gotowości odjeżdżają.
Na polu walki tego typu operacje są wykonywane w pewnej odległości od pierwszej linii wroga, ponieważ sprzęt logistyczny jest jednym z ważniejszych celów dla przeciwnika. Wojsko podkreśla, że pojedyncze tankowania, bezpośrednio z cystern paliwowych, przeprowadza się sukcesywnie w miarę potrzeb.
W trakcie „Żelaznej bramy” zatankowano kilkadziesiąt pojazdów w kilku turach. W sumie żołnierze przeprowadzili wiele takich operacji. Dowódca ocenia, że przebiegały szybko i sprawnie.
autor zdjęć: 18 DZ

komentarze