moja polska zbrojna
Od 25 maja 2018 r. obowiązuje w Polsce Rozporządzenie Parlamentu Europejskiego i Rady (UE) 2016/679 z dnia 27 kwietnia 2016 r. w sprawie ochrony osób fizycznych w związku z przetwarzaniem danych osobowych i w sprawie swobodnego przepływu takich danych oraz uchylenia dyrektywy 95/46/WE (ogólne rozporządzenie o ochronie danych, zwane także RODO).

W związku z powyższym przygotowaliśmy dla Państwa informacje dotyczące przetwarzania przez Wojskowy Instytut Wydawniczy Państwa danych osobowych. Prosimy o zapoznanie się z nimi: Polityka przetwarzania danych.

Prosimy o zaakceptowanie warunków przetwarzania danych osobowych przez Wojskowych Instytut Wydawniczy – Akceptuję

Rajd porucznika „Podkowy”

Porucznik Tadeusz Kuncewicz „Podkowa” był legendą zamojskiej Armii Krajowej. Jego oddział wykonał najwięcej akcji zbrojnych spośród działających tam oddziałów AK, ponosząc przy tym najmniejsze straty. Niestety, dla „Podkowy” i jego ludzi walka nie zakończyła się wraz z kapitulacją III Rzeszy. Za brawurowe akcje przeciwko nowemu okupantowi zapłacił jednak wysoką cenę.


Żołnierze zamojskiej AK w 1944 r. Pierwszy z lewej zastępca por. Tadeusza Kuncewicza „Podkowy” Marian Mijalski „Maf”.

Tadeusz Kuncewicz urodził się 26 listopada 1916 r. w Fastowie pod Kijowem. Był synem Stanisława i Anny z d. Mijakowskiej. Rodzina po I wojnie światowej przeniosła się do Stanisławowa, gdzie Tadeusz ukończył średnią szkołę handlową. W 1935 r. wstąpił ochotniczo do wojska, ukończył Szkołę Podchorążych Rezerwy Piechoty przy 27 Dywizji Piechoty w Łucku, a następnie kurs kolejowy. Wojna zastała go na stacji kolejowej w Ruskich Piaskach, gdzie był zawiadowcą i dyżurnym ruchu. Jesienią 1939 r. wstąpił do konspiracji i został szefem wywiadu placówki Związku Czynu Zbrojnego, który na przełomie 1939 i 1940 r. wszedł w skład Związku Walki Zbrojnej w Nieliszu. Od 1940 r. był adiutantem komendanta Obwodu Zamość ZWZ-AK, mjr. Stanisława Prusa „Adama” i oficerem do zadań specjalnych. W kwietniu 1942 r. komendant Obwodu AK Zamość nakazał Tadeuszowi Kuncewiczowi zorganizowanie oddziału dywersyjnego, który w 1943 r. liczył już ok. 120 ludzi.

W listopadzie 1942 r. Niemcy rozpoczęli wysiedlanie ludności polskiej z Zamojszczyzny. W odpowiedzi na to mjr „Adam” w noc sylwestrową 1942 r. zorganizował szeroko zakrojone działania przeciwko okupantom, w ramach których miano przeprowadzić możliwie najwięcej akcji dywersyjnych na terenie całego Inspektoratu Zamojskiego. Oddział Tadeusza Kuncewicza przejawiał niezwykle dużą aktywność bojową i to na nim w znacznej mierze spoczął ciężar walki z Niemcami w okresie wysiedleń i pacyfikacji, a ludność wielu tamtejszych wsi zawdzięcza „Podkowie” ocalenie. W październiku 1943 r. do grupy Tadeusza Kuncewicza czasowo dołączył zrzucony do Polski cichociemny ppor. Hieronim Dekutowski „Zapora”, obejmując dowodzenie wydzielonym z żołnierzy „Podkowy” plutonem. W tym czasie w polskim oddziale walczyła również drużyna Ormian, którzy porzucili służbę niemiecką i przeszli na stronę polskich partyzantów.

Na początku 1944 r. rozpoznanie doniosło o ruchach dużego oddziału rajdowego partyzantki sowieckiej – 1 Ukraińskiej Dywizji Partyzanckiej im. gen. Sidora Kowpaka, dowodzonej przez ppłk. Piotra Werszyhorę, która operowała w powiatach biłgorajskim, tomaszowskim i zamojskim. Doszło do spotkania z Sowietami, uzgodniono warunki współdziałania, a w nocy z 18 na 19 lutego 1944 r. wykonano wspólną akcję na most kolejowy pod Wólką Orłowską. Po operacji, w dowód uznania zasług bojowych, ppłk. Werszyhora ofiarował „Podkowie” pepeszę z wygrawerowaną dedykacją: „Por. Podkowie w znak drużby ruskogo i polskogo narodów – od kowpakowcew”. Pod koniec maja 1944 r. oddział por. „Podkowy” otrzymał rozkaz, aby wyjść naprzeciw okrążonej 27 Wołyńskiej Dywizji Piechoty AK i umożliwić jej oddziałom przeprawę przez Bug. W czasie niemieckiej operacji „Sturmwind II” wymierzonej w partyzantów oddział Tadeusza Kuncewicza przebił się przez okrążenie z minimalnymi stratami.

Podczas akcji „Burza”, w ramach Odtwarzania Sił Zbrojnych w Inspektoracie Zamość AK, zorganizowano dwustuosobowy II batalion 9 Pułku Piechoty Legionów AK, którego dowódcą mianowano por. Tadeusza Kuncewicza. W tym czasie kwaterował on w okolicy Topólczy razem z Oddziałem Zbiorczym 27 Wołyńskiej Dywizji Piechoty AK w sile 168 ludzi, który został włączony w skład batalionu na okres przejścia frontu. Zgrupowanie stoczyło kilka ostatnich walk, a szczególne ich nasilenie miało miejsce 24 lipca 1944 r. W udanych zasadzkach zdobyto kilkanaście wozów taborowych i wzięto do niewoli ok. 10 jeńców. Od nich partyzanci uzyskali informacje, że wycofują się ostatnie jednostki niemieckie. Wczesnym rankiem 26 lipca „Podkowa” zarządził marsz na Szczebrzeszyn i niebawem jego żołnierze wkroczyli do opuszczonego przez Niemców miasta, manifestując to zawieszeniem na ratuszu biało-czerwonej flagi. Po jakimś czasie nadjechał samochód z wysokim rangą oficerem sowieckim, który przez radiostację poinformował dowództwo o zajęciu Szczebrzeszyna.

Rozbita pepesza

Oddziały partyzanckie kwaterowały w Szczebrzeszynie do 30 lipca 1944 r., kiedy to zostały zmuszone do złożenia broni przed Sowietami. Żołnierze ukryli większość najlepszego uzbrojenia, zdali zaś egzemplarze stare lub niesprawne. Po rozbrojeniu „Podkowa” ostentacyjnie roztrzaskał o bruk pamiątkową pepeszę od ppłk. Werszyhory.

Porucznik Tadeusz Kuncewicz powrócił do podziemia, by podjąć walkę z nowym okupantem. Jeszcze w sierpniu wyruszył w stronę Warszawy w celu rozpoznania możliwości udzielenia pomocy powstańcom przez oddziały partyzanckie z Zamojszczyzny. Nasycenie terenu wojskiem sowieckim było jednak tak ogromne, że przebicie się do stolicy okazało się niemożliwe. Powrócił na Zamojszczyznę i jeszcze w końcu września 1944 r. usiłował zorganizować akcję rozbicia więzienia w Zamościu, ale wobec niesprzyjających okoliczności została ona odwołana.

W końcu 1944 r. Tadeusz Kuncewicz ukrywał się na terenie obwodu i nie podejmował żadnych działań. Po przesunięciu się frontu na zachód został w końcu stycznia 1945 r. dowódcą dywersji Obwodu Zamość i rozpoczął organizowanie struktur terenowych. Wiosną dysponował już oddziałem złożonym z ok. 40 ludzi, do wykonania większych akcji mobilizował także żołnierzy stale przebywających w domach, co kilkakrotnie powiększało stan. Już w lutym 1945 r. jego oddział przeprowadził wiele akcji, by zlikwidować funkcjonariuszy komunistycznego aparatu represji, a 24 marca – wspólnie z partyzantami Bolesława Sobieszczańskiego „Pingwina” i Romana Szczura „Urszuli” – rozbił posterunek Milicji Obywatelskiej w Skierbieszowie. W kwietniu 1945 r. partyzanci „Podkowy” przeszli do Puszczy Solskiej, na teren powiatu biłgorajskiego, gdzie dołączył do nich kilkunastoosobowy oddział specjalny przy komendancie Obwodu AK Biłgoraj mjr. Józefie Gniewkowskim „Orszy”, dowodzony przez ppor. Tadeusza Borkowskiego „Mata”.

Połączone oddziały „Podkowy”, „Mata”, Antoniego Sanetry „Mściciela” oraz miejscowe grupy Ruchu Oporu Armii Krajowej i Narodowych Sił Zbrojnych w sile ok. 50 partyzantów zaatakowały i rozbiły posterunek MO we Frampolu i w Kocudzy 27 kwietnia 1945 r.

Wcześniej, 10 kwietnia 1945 r. partyzanci „Podkowy” zajęli Janów Lubelski, gdzie opanowali miejscowe więzienie i uwolnili 15 aresztowanych. Rozbili także tamtejszy posterunek MO i wykonali wyrok śmierci na gminnym referencie Urzędu Bezpieczeństwa Publicznego. Zaatakowali również dom, w którym kwaterowali doradcy sowieccy, raniąc dwóch z nich. Podczas tej akcji żołnierze „Podkowy” uderzyli na stacjonujący w mieście oddział Armii Czerwonej, zdobyli cztery samochody ciężarowe i 600 litrów benzyny.


Por. Tadeusz Kuncewicz „Podkowa” przed frontem Oddziału Zbiorczego 27 Wołyńskiej Dywizji Piechoty AK w dniu rozbrojenia, Szczebrzeszyn, 30 lipca 1944 r. 

W połowie maja 1945 r. „Podkowa” postanowił zająć Krasnystaw i uwolnić swoich ludzi osadzonych w tamtejszym więzieniu. Zgrupowanie złożone z ponad 100 partyzantów 12 maja 1945 r. zebrało się w lesie pod miastem, jednak wywiad doniósł, że do Krasnegostawu wkroczyły oddziały wojskowe zaopatrzone w broń pancerną i z akcji trzeba było zrezygnować. Żołnierze „Podkowy” pod dowództwem jego zastępcy Mariana Mijalskiego „Mafa” 15 maja opanowali posterunek MO i Urząd Gminy w Izbicy w powiecie krasnostawskim. Uprowadzili dwóch funkcjonariuszy milicji, na których po przeprowadzonym śledztwie wykonali wyrok śmierci. Również w maju 1945 r. plut. Witold Kot „Osa” z kilkoma partyzantami z oddziału por. „Podkowy” zorganizował zasadzkę i odbił więźniów transportowanych przez milicjantów ze Zwierzyńca do Biłgoraja. Przy pomocy swoich agentów funkcjonariusze Powiatowego Urzędu Bezpieczeństwa Publicznego w Krasnymstawie próbowali 19 maja 1945 r. zlikwidować oddział „Podkowy” stacjonujący w miejscowości Czysta Dębina k. Gorzkowa. Partyzanci, ostrzeżeni przez miejscową ludność, zdołali jednak przygotować się do starcia, w którym zginęło dwóch ubeków, a kilku kolejnych zostało ciężko rannych.

Do 2 Korpusu Polskiego

Na początku czerwca 1945 r. partyzanci wrócili do powiatu zamojskiego, gdzie wykonali jeszcze kilka wyroków na współpracownikach NKWD i UBP. Potem por. Tadeusz Kuncewicz rozformował oddział i zgłosił swoim przełożonym zamiar przedarcia się przez Niemcy do 2 Korpusu Polskiego gen. Władysława Andersa i uzyskał ich akceptację. Pod koniec czerwca wybrał 21 partyzantów, którzy wyrazili gotowość uczestnictwa w tej niebezpiecznej wyprawie. Wszyscy byli przebrani w mundury berlingowców i mieli sfałszowane dokumenty. W Zwierzyńcu przejęli ciężarówkę Studebaker i pojechali przez Stalową Wolę oraz Sandomierz w kierunku Dolnego Śląska. Często zmieniali tablice rejestracyjne i starali się trzymać mniej uczęszczanych dróg. Mieli mapy obszarów należących do Polski w 1939 r., więc po przekroczeniu przedwojennej granicy musieli zdać się na własne rozeznanie. Konieczność unikania głównych szlaków sprawiła, że 5 lipca oddział zgubił się i zamiast do Niemiec wjechał do Czechosłowacji. Jeden z partyzantów – Zdzisław Szyndzielarz „Lotnik” – jeszcze w okresie międzywojennym bywał w tych okolicach i znał mieszkającą w miejscowości Šluknov polską rodzinę Kłusowskich, do których udało im się dotrzeć. Na miejscu okazało się, że w ich domu mieszka Niemka. Nie byłby to problem, gdyby następnego dnia nie odwiedził jej narzeczony, oficer czechosłowackiego wywiadu, por. Josef Sindelar. Szarmancki por. Tadeusz Kuncewicz traktował atrakcyjną Niemkę z dużą atencją, co denerwowało Czecha. Opuścił on niebawem dom Kłusowskich, a po kilku godzinach wrócił samochodem z kierowcą i z nakazem natychmiastowego stawienia się dowódcy polskiego oddziału w komendanturze sowieckiej. Porucznik „Podkowa” stwierdził, że sam nie pojedzie i rozkazał wszystkim swoim ludziom wejść do ciężarówki, która ruszyła za samochodem osobowym z Czechami i Niemką. W pewnym momencie por. Tadeusz Kuncewicz polecił zatrzymać ciężarówkę, a Tadeusz Jankowski „Żbik” zaczął pozorować naprawę silnika. Trzech żołnierzy „Podkowy” zeskoczyło z budy i schowało się za samochodem. Gdy Czesi zawrócili, żeby zobaczyć, co się dzieje, zostali zaskoczeni i obezwładnieni. Grupa por. Tadeusza Kuncewicza ruszyła w dalszą drogę, a po godzinie zatrzymała się w lesie, gdzie Marian Mijalski „Maf” zastrzelił Sindelara i jego kierowcę Vlastimila Malinę. „Maf” nalegał, by nie zostawiać świadków i to samo zrobić z Niemką. „Podkowa” nie wyraził na to zgody i kazał ją jedynie przywiązać do drzewa. Później okazało się, że ta decyzja zaważyła na losie całej wyprawy. Gdy partyzanci odjechali, kobieta zdołała się uwolnić i zawiadomiła czechosłowacką bezpiekę, która natychmiast wszczęła pościg. Po kilku godzinach Polacy zorientowali się, że są poszukiwani. Na drogach stały warty i krążyły patrole, więc oddział ukrył się w lesie, a gdy zapadła noc ruszył w dalszą drogę. Po północy żołnierze „Podkowy” dojechali do miejscowości Czeska Łaba, zepchnęli ciężarówkę do rzeki – samochód oficerów porzucili wcześniej – i w dalszą drogę ruszyli pieszo. Przez dwie doby szli ostrożnie, ponieważ wszędzie było mnóstwo sowieckiego wojska, a na drogach stały kilkuosobowe posterunki. Maszerowali nocami, w ciągu dnia spali w lasach. W końcu dotarli do samotnego domu, w którym mieszkał Niemiec. Poinformował partyzantów, gdzie stacjonują Amerykanie, a także zaoferował bezpieczne doprowadzenie do miejsca ich postoju. Dzięki jego pomocy żołnierze „Podkowy” ominęli sowieckie warty pilnujące mostu i niedługo zobaczyli zajęte przez Amerykanów miasto – wyruszyli do niego „Żbik” i „Maf”, pozostali zajęli pozycje obronne i przygotowywali się do walki w razie pojawienia się pościgu.

U Amerykanów

Rankiem 10 lipca 1945 r. pod ich stanowiska podjechał jeep, w którym siedzieli „Żbik”, „Maf”, oficer US Army i kierowca. W oddziale zapanowała nieopisana radość. „Żbik” oznajmił, że partyzanci mają oddać broń i po sprawdzeniu zostaną wcieleni do polskich jednostek wojskowych gen. Andersa. Następnie Amerykanie przewieźli ich do miasta, gdzie dostali jedzenie, papierosy i gumę do żucia. Na drugi dzień amerykański oficer zażądał od „Podkowy” wyjaśnień, jaką trasą jechał oddział. Jakież było zdziwienie partyzantów, gdy nagle Amerykanie ich aresztowali i osadzili w więzieniu na miejscowym zamku. Wkrótce okazało się, że komuniści poinformowali Amerykanów, iż oddział „Podkowy” to grupa żołnierzy SS. Czeska bezpieka – po zeznaniach uwolnionej w lesie Niemki – postanowiła za wszelką cenę schwytać Polaków. Rano przyjechali Czesi i zabrali partyzantów do Karlowych Warów. Tam zamknięto ich w więzieniu na terenie koszar, gdzie zostali ciężko pobici deskami z łóżek. Niedługo później skatowanych więźniów skierowano do Pragi. Trzech uzbrojonych konwojentów – oddzielonych okratowanymi drzwiami – jechało razem z aresztowanymi, trzech kolejnych zaś w kabinie kierowcy.

Sytuacja wydawała się bez wyjścia. Partyzanci byli tak pobici, że niektórzy mdleli w samochodzie, mimo to „Podkowa” postanowił zaryzykować ucieczkę. Więźniowie zaczęli stukać w drzwi i prosić o wodę. Gdy samochód zatrzymał się i konwojenci otworzyli metalowe drzwi, żołnierze Tadeusza Kuncewicza rzucili się na nich. Kilku wyskoczyło z samochodu, zdobyto automat, „Żbik” puścił z niego serię w stronę szoferki, ale, niestety, kule poszły za wysoko i strażnicy zaczęli strzelać przez okienko oddzielające kabinę kierowcy od tylnej części auta. W samochodzie zginęło ośmiu partyzantów, między innymi Zygmunt Kuncewicz „Podkówka”, młodszy brat por. „Podkowy”. Ci, których nie dosięgły kule, wyskoczyli z samochodu i zaczęli uciekać. Marian Mijalski „Maf”, Seweryn Błaszczak „Szczygieł” i Tadeusz Jankowski „Żbik” zostali ujęci kilka minut później. Na miejscu konwojenci zaczęli ich bić i kopać do tego stopnia, że „Maf” został zamęczony na śmierć. „Podkowę” i sześciu jego ludzi schwytano w ciągu następnych dwóch dni. Uciec udało się jedynie czterem partyzantom. Henryk Marczeski „Jurand”, Wacław Mączka „Wierny” i Stanisław Bizior „Eam” wrócili do Polski, a Jan Chwiejczak „Wrzask” przedostał się do amerykańskiej strefy okupacyjnej i trafił do 2 Korpusu.

Schwytanych Polaków – „Podkowę” i ośmiu jego ludzi – przewieziono do więzienia w Czeskiej Kamienicy i poddano torturom. Głodzono ich i bito gumowymi i drewnianymi pałkami aż do omdlenia, cucono i znowu bito. Piotr Radziejowski „Gwiazda” i Witold Lew „Azja” zmarli z wycieńczenia. Po prawie dwóch latach pobytu w różnych czechosłowackich więzieniach, w lipcu 1947 r., na żądanie polskich władz komunistycznych, pozostających przy życiu partyzantów przekazano bezpiece. W wyniku amnestii sześciu z nich opuściło więzienie na Zamku Lubelskim 16 grudnia 1947 r. Jedynie por. Tadeuszowi Kuncewiczowi „Podkowie” wytoczono proces i skazano go na 10 lat więzienia. Na wolność wyszedł w 1955 r. Zmarł 8 lutego 1991 r. w Warszawie.

Grzegorz Makus historyk, twórca strony „Żołnierze Wyklęci – Zapomniani Bohaterowie” (http://podziemiezbrojne.blox.pl), badacz dziejów oddziału partyzanckiego Obwodu Włodawa Zrzeszenia Wolność i Niezawisłość. Autor publikacji naukowych w Zeszytach Historycznych WiN-u i popularnonaukowych oraz przeszło 50 artykułów prasowych na temat antykomunistycznego podziemia.

Grzegorz Makus

autor zdjęć: Zbiory Grzegorza Makusa

dodaj komentarz

komentarze

~Dindu
1586449860
Końcowy wniosek jest taki, że polska bezpieka i władze w porównaniu z czechosłowacką to byli spoko goście.
30-C5-9D-4A

Kolejne FlyEye dla wojska
 
Wojna w świętym mieście, część druga
Polak kandydatem na stanowisko szefa Komitetu Wojskowego UE
Kadisz za bohaterów
Ameryka daje wsparcie
W Brukseli o wsparciu dla Ukrainy
Polscy żołnierze stacjonujący w Libanie są bezpieczni
Pilecki ucieka z Auschwitz
W Italii, za wolność waszą i naszą
Lekkoatleci udanie zainaugurowali sezon
Priorytety polityki zagranicznej Polski w 2024 roku
Systemy obrony powietrznej dla Ukrainy
Operacja „Synteza”, czyli bomby nad Policami
SOR w Legionowie
Metoda małych kroków
Na straży wschodniej flanki NATO
Szybki marsz, trudny odwrót
Sprawa katyńska à la española
Zachować właściwą kolejność działań
Jakie wyzwania czekają wojskową służbę zdrowia?
Ukraińscy żołnierze w ferworze nauki
Wytropić zagrożenie
Więcej pieniędzy dla żołnierzy TSW
Weterani w Polsce, weterani na świecie
Przełajowcy z Czarnej Dywizji najlepsi w crossie
Donald Tusk: Więcej akcji a mniej słów w sprawie bezpieczeństwa Europy
25 lat w NATO – serwis specjalny
Wojna w świętym mieście, część trzecia
Od maja znów można trenować z wojskiem!
Trotyl z Bydgoszczy w amerykańskich bombach
Ta broń przebija obronę przeciwlotniczą
Zmiany w dodatkach stażowych
Święto stołecznego garnizonu
NATO on Northern Track
Gunner, nie runner
Aleksandra Mirosław – znów była najszybsza!
W obronie wschodniej flanki NATO
Polsko-australijskie rozmowy o bezpieczeństwie
Sandhurst: końcowe odliczanie
Wojskowy bój o medale w czterech dyscyplinach
NATO na północnym szlaku
Strategiczna rywalizacja. Związek Sowiecki/ Rosja a NATO
Wojna w świętym mieście, epilog
Rekordziści z WAT
Morska Jednostka Rakietowa w Rumunii
Puchar księżniczki Zofii dla żeglarza CWZS-u
NATO zwiększy pomoc dla Ukrainy
Czerwone maki: Monte Cassino na dużym ekranie
Ustawa o obronie ojczyzny – pytania i odpowiedzi
Znamy zwycięzców „EkstraKLASY Wojskowej”
Pytania o europejską tarczę
Morze Czarne pod rakietowym parasolem
Pod skrzydłami Kormoranów
Active shooter, czyli warsztaty w WCKMed
Wypadek na szkoleniu wojsk specjalnych
Żołnierze ewakuują Polaków rannych w Gruzji
Tragiczne zdarzenie na służbie
Ustawa o obronie ojczyzny – pytania i odpowiedzi
Posłowie dyskutowali o WOT
Wiceszef MON-u: w resorcie dochodziło do nieprawidłowości
Kosiniak-Kamysz o zakupach koreańskiego uzbrojenia
Ustawa o obronie ojczyzny – pytania i odpowiedzi
Więcej koreańskich wyrzutni dla wojska

Ministerstwo Obrony Narodowej Wojsko Polskie Sztab Generalny Wojska Polskiego Dowództwo Generalne Rodzajów Sił Zbrojnych Dowództwo Operacyjne Rodzajów Sił Zbrojnych Wojska Obrony
Terytorialnej
Żandarmeria Wojskowa Dowództwo Garnizonu Warszawa Inspektorat Wsparcia SZ Wielonarodowy Korpus
Północno-
Wschodni
Wielonarodowa
Dywizja
Północny-
Wschód
Centrum
Szkolenia Sił Połączonych
NATO (JFTC)
Agencja Uzbrojenia

Wojskowy Instytut Wydawniczy (C) 2015
wykonanie i hosting AIKELO