moja polska zbrojna
Od 25 maja 2018 r. obowiązuje w Polsce Rozporządzenie Parlamentu Europejskiego i Rady (UE) 2016/679 z dnia 27 kwietnia 2016 r. w sprawie ochrony osób fizycznych w związku z przetwarzaniem danych osobowych i w sprawie swobodnego przepływu takich danych oraz uchylenia dyrektywy 95/46/WE (ogólne rozporządzenie o ochronie danych, zwane także RODO).

W związku z powyższym przygotowaliśmy dla Państwa informacje dotyczące przetwarzania przez Wojskowy Instytut Wydawniczy Państwa danych osobowych. Prosimy o zapoznanie się z nimi: Polityka przetwarzania danych.

Prosimy o zaakceptowanie warunków przetwarzania danych osobowych przez Wojskowych Instytut Wydawniczy – Akceptuję

Ostatnia walka „Gryfa” i „Wichra”

Poranek 3 września 1939 roku rozpoczął się dla okrętów „Wicher” i „Gryf” dość dobrze. Pojedynek artyleryjski z niemieckimi niszczycielami zakończył się sukcesem. Nic nie zapowiadało wydarzeń, w wyniku których polska marynarka wojenna straci w trzecim dniu wojny swoje dwa nowoczesne okręty.


ORP Wicher.

„Do dziś śnią mi się po nocach spływający krwią pokład „Gryfa” i porozrzucane szczątki moich kolegów na przybudówkach po którymś z kolei nalocie Luftwaffe” – wspominał po latach w wywiadzie dla „Polski Zbrojnej” st. mar. Stanisław Pyrek, jeden z członków załogi. Trzeci września zapisał się w historii polskiej marynarki jako jeden z tragiczniejszych dni wojny.

 

Poranne starcie

Niemieckie niszczyciele „Leberecht Maass” oraz „Wolfgang Zenker” podeszły wczesnym rankiem do polskiego wybrzeża. Znajdujący się na pokładzie dowódca sił morskich we wschodniej części Morza Bałtyckiego kontradmirał Günther Lütjens chciał się upewnić, czy bateria im. Laskowskiego na Helu została zniszczona po całonocnych atakach niemieckiego lotnictwa. Na ich drodze znalazły się polskie okręty – stawiacz min „Gryf” oraz niszczyciel „Wicher”. Niestety rozkaz dowództwa marynarki wojennej nakazywał im pozostać w porcie na Helu i tam się bronić.

Pierwsza salwa z niemieckich okrętów o godzinie 6.55 była całkowicie niecelna. Pociski spadły aż 3000 m od polskich jednostek. Niemcy, mimo iż warunki pogodowe były sprzyjające, źle przygotowali atak artyleryjski. Załoga musiała w pośpiechu korygować parametry. Polskie okręty odpowiedziały ogniem z pewnym opóźnieniem, ale już pierwsza salwa była celna. Po początkowym zamieszaniu obie strony zaczęły skutecznie prowadzić ogień. Ostrzał rozpoczęła także bateria Laskowskiego ze swoimi czterema działami kal. 152,4 mm. Po pięciominutowej walce niemieckie niszczyciele postawiły zasłonę dymną i wycofały się. Początkowo sądzono nawet, że „Leberecht Maass” zatonął.

Po ciężkich doświadczeniach z 1 września zakończone sukcesem starcie z wrogimi okrętami było wyraźnie optymistycznym akcentem. Niestety, radość obrońców nie trwała długo. Walka artyleryjska, która przybrała niekorzystny obrót dla niemieckich okrętów stała się sygnałem do rozpoczęcia ataków lotniczych. Polska artyleria przeciwlotnicza nie była w stanie odeprzeć wszystkich nalotów. „Wicher” i „Gryf” rozpoczęły nierówną walkę.

Artylerzyści z „Wichra”

Pierwszy atak lotniczy z wykorzystaniem bombowców nurkujących rozpoczął się koło godziny 9 rano. Niemieccy piloci szybko zauważyli, że słabiej broni się „Gryf” i to na nim skupili swoją uwagę. Działa przeciwlotnicze na okręcie zostały uszkodzone. Załoga jednak nie odpuszczała, strzelając do nadlatujących samolotów z czterech najcięższych karabinów maszynowych. Żołnierzom udało się nawet zestrzelić jeden z bombowców, co w tych okolicznościach należy uznać za duży sukces. W końcu jedna z serii bomb zrzucanych ze „sztukasów” trafiła w rufę „Gryfa”. Doszło do poważnych uszkodzeń, zabitych było kilku marynarzy, a na pokładzie wybuchł pożar. Mimo trwających nalotów, dowódca okrętu, kmdr por. Stanisław Hryniewiecki, postanowił ratować jednostkę. Zalano rufowe komory amunicyjne, aby uniknąć eksplozji, a marynarze próbowali ugasić pożar. Dowódca wiedział, że okręt bez gruntownego remontu nie byłby już w stanie wyjść z portu, ale jego główne uzbrojenie zostało uratowane, więc nadal mógłby bronić Helu.

Gdy „Gryf” toczył swoją ostatnią walkę, tuż obok tonął ORP „Wicher”. Stojąc w porcie, okręt pozbawiony możliwości manewrowania stał się łatwym celem. Kiedy nadleciały niemieckie samoloty, załoga „Wichra” otworzyła ogień, ale okręt został trafiony dwoma 250-kilogramowymi bombami. Zniszczenia okazały się ogromne. Los jednostki przesądził atak kolejnej maszyny, która zrzuciła dwie 50-kilogramowe bomby. Dla „Wichra” nie było już ratunku. Pokład zalany był krwią zabitych i rannych, a okręt płonąc, zaczynał nabierać wody. Dowódca kmdr por. Stefan de Walden wydał rozkaz opuszczenia jednostki. Artylerzyści, podejmując największe ryzyko, prowadzili ogień do samego końca, dopóki woda nie zalała ich działek i karabinów. Dzięki temu umożliwili ewakuację reszty załogi. Niemcy, nie zważając na prawo międzynarodowe, strzelali z broni pokładowej nawet do znajdujących się w wodzie rozbitków.

Tymczasem załoga „Gryfa” przetrwała kolejny atak lotniczy. Śmiertelny cios nadszedł o 17.25 podczas trzeciego już tego dnia nalotu, który prowadziły wodnosamoloty. Kilka bomb trafiło w cel. Wybuchł pożar, który objął nie tylko pokład, ale także rozprzestrzenił się na wodę wokół okrętu. Płonęło paliwo, wyciekające z uszkodzonych zbiorników. Pokład „Gryfa” był tak mocno uszkodzony, że prowadzenie akcji gaśniczej było niemożliwe. Dowódca kmdr por. Stanisław Hryniewiecki wydał rozkaz opuszczenia okrętu.

Kontrowersyjna decyzja

Decyzja dowództwa marynarki wojennej o pozostawieniu „Gryfa” i „Wichra” w porcie na Helu zapadła 2 września i od samego początku budziła dużo kontrowersji. Nie zgadzał się z nią kmdr por. Stefan de Walden, dowodzący „Wichrem”. Musiał jednak rozkaz wykonać. Trudno wyjaśnić motywację admiralicji. Prawdopodobnie miał na nią wpływ wstrząs wywołany wydarzeniami z 1 września (m.in. utrata ORP „Mazur” w starciu z niemieckim lotnictwem). Wciąż pokutowało także przekonanie z czasów I wojny światowej, że okręty w bazach są bezpieczniejsze niż na morzu. Niestety, strona polska nie dysponowała odpowiednio silną artylerią przeciwlotniczą, żeby zapewnić obu jednostkom bezpieczeństwo. Co prawda „Gryf” był uszkodzony i miał ograniczone możliwości manewrowania, jednak „Wicher” był w momencie podjęcia decyzji w pełni sprawny. Skierowanie tych jednostek – jako pływających baterii – do ochrony Helu, oznaczało wyłączenie ich z działań na morzu. Tymczasem pomimo przewagi Kriegsmarine w Zatoce Gdańskiej istniały pewne szanse działania, chociażby w postaci nocnych wypadów. Zakotwiczone okręty stały się zaś niezwykle łatwym celem dla artylerii i lotnictwa nieprzyjaciela. „Wicher”, którego załoga przed wojną osiągała podczas ćwiczeń strzeleckich najlepsze wyniki ze wszystkich polskich niszczycieli (pozostałe trzy ewakuowano do Wielkiej Brytanii w ramach planu „Peking” 30.08.1939 r.), niestety nie dostał szansy, by w pełni wykorzystać swoje możliwości w czasie wojny.

dr Anna Pastorek , historyk wojskowości, Wojskowe Centrum Edukacji Obywatelskiej

autor zdjęć: Wikipedia

dodaj komentarz

komentarze


Bojowe Rosomaki dla podhalańczyków
Wojskowe przepisy – pytania i odpowiedzi
Dzień wart stu lat
Najmłodszy żołnierz generała Andersa
Udany start Peruna
Nietypowy awans u terytorialsów. Pierwszy taki w kraju
Pomorscy terytorialsi w Bośni i Hercegowinie
NATO ćwiczy wśród fińskich wysp
Zełenski po raz trzeci w Białym Domu
Żołnierze pomagają w akcji na torach
W krainie Świętego Mikołaja
Pewna inwestycja w niepewnych czasach
AW149 made in Poland
Marynarze podjęli wyzwanie
Obywatele chcą być #wGotowości
Akademia Górniczo-Hutnicza w szeregach Cyber Legionu
Pociski rakietowe dla Husarzy
Formoza – 50 lat morskich komandosów
Wojskowy bus do szczęścia
Szef MON-u z wizytą we Włoszech
Wojsko Polskie stawia na bezzałogowce
The Darker, the Better
Cywile zaskoczyli żołnierzy
Zwalczyć strach, rozwiać mity
Aleksander Władysław Sosnkowski i jego niewiarygodne przypadki
Militarne Schengen
Polska i Francja na rzecz bezpieczeństwa Europy
Polski „Wiking” dla Danii
Szwedzkie myśliwce dla Ukrainy
Komplet medali wojskowych na ringu
Gdy ucichnie artyleria
F-35 z Norwegii znowu w Polsce
Rosja usuwa polskie symbole z cmentarza w Katyniu
Ogień z Leopardów na Łotwie
Mundurowi z benefitami
Wojska amerykańskie w Polsce pozostają
Orka po szwedzku
„Horyzont” przeciw dywersji
Buzdygan dowódcy Żelaznej Dywizji wraca do gry
Wojsko na Horyzoncie
Kapral Bartnik mistrzem świata
Sejm za Bezpiecznym Bałtykiem
AW149 – moc kawalerii powietrznej!
Borsuki zadomowiły się na poligonie
Krajowa produkcja amunicji
Pilica w linii
Nowe Kraby w Sulechowie
Plan na WAM
Bezzałogowy nurek
Pancerniacy jadą na misję
MSPO 2025 – serwis specjalny „Polski Zbrojnej”
Okręt skrojony na Bałtyk
GROM w obiektywie. Zobaczcie sami!
Polska, Litwa – wspólna sprawa
Razem na ratunek
Początek „Ratownika”
Premier ogłasza podwyższony stopień alarmowy
Niebo pod osłoną
Debiut #wGotowości, czyli szlaki przetarte
Szczyt europejskiej „Piątki” w Berlinie
Norweska broń będzie produkowana w Polsce
Celne oko, spokój i wytrzymałość – znamy najlepszych strzelców wyborowych wśród terytorialsów
Niepokonani koszykarze Czarnej Dywizji
Nowe zasady dla kobiet w armii

Ministerstwo Obrony Narodowej Wojsko Polskie Sztab Generalny Wojska Polskiego Dowództwo Generalne Rodzajów Sił Zbrojnych Dowództwo Operacyjne Rodzajów Sił Zbrojnych Wojska Obrony
Terytorialnej
Żandarmeria Wojskowa Dowództwo Garnizonu Warszawa Inspektorat Wsparcia SZ Wielonarodowy Korpus
Północno-
Wschodni
Wielonarodowa
Dywizja
Północny-
Wschód
Centrum
Szkolenia Sił Połączonych
NATO (JFTC)
Agencja Uzbrojenia

Wojskowy Instytut Wydawniczy (C) 2015
wykonanie i hosting AIKELO