Doświadczenia z wojny za wschodnią granicą Polski unaoczniają skalę potrzeb, zwłaszcza gdy chodzi o artylerię, zarówno lufową, jak i rakietową. Ponoć nawet przy oszczędnym podejściu Ukraińców dzienne zużycie sięga 10 tys. pocisków do dział, choć są opinie, że to zawyżone dane. Ale warto pamiętać też o zużyciu amunicji do czołgów, armat automatycznych czy broni strzeleckiej.
W przypadku polskich sił zbrojnych, w których w przyszłości będzie nawet około 900 haubic 155-milimetrowych, potrzebne są bardzo duże zapasy amunicji tego kalibru, rzędu nawet kilku milionów pocisków.
Najbardziej potrzebna
Według informacji przedstawionych przez premiera Donalda Tuska podczas sierpniowej wizyty w bydgoskich Zakładach Chemicznych Nitro-Chem w tym roku zostanie wyprodukowanych w Polsce blisko 30 tys. pocisków kalibru 155 mm, a w ciągu dwóch lat ta liczba ma wzrosnąć niemal siedmiokrotnie. Dla porównania w 2023 roku wytworzono za ledwie 5 tys. pocisków do armatohaubic Krab. Warto jednak przy tym pamiętać, że ówczesna niewielka skala produkcji amunicji artyleryjskiej do systemów w standardzie natowskim była pochodną powolnego wprowadzania tych dział do wojska. Do 2022 roku oficjalnie planowano zamówienie 120 Krabów, które były dostarczane po 16 rocznie, co wystarczało do wyposażenia dwóch baterii. Dopiero gdy wojna w Ukrainie uzmysłowiła wszystkim w NATO, jak ważna może być w razie konfliktu z Rosją nowoczesna artyleria, zakupy dział przyspieszyły, i to nie tylko w Polsce.
Potrzeby wynikające z zabezpieczenia dostaw amunicji dla Ukrainy i odtworzenia własnych zapasów spowodowały, że rozpoczął się proces zwiększania jej produkcji. W przypadku polskich sił zbrojnych, w których w przyszłości będzie nawet około 900 haubic 155-milimetrowych, potrzebne są bardzo duże zapasy amunicji tego kalibru, rzędu nawet kilku milionów pocisków.
Obecnie de facto należy mówić o kompletowaniu pocisków kalibru 155 mm w Polsce z komponentów importowanych z Czech i ze Słowacji, ponieważ strona polska nabyła licencję od słowackiego ZVS Holding, podmiotu zależnego Czechoslovak Group. W ramach państwowego planu amunicyjnego mają jednak powstać trzy nowe fabryki, czy raczej grupy bądź klastry, produkujące amunicję wielkokalibrową oraz komponenty do niej. Według zapowiedzi przedstawicieli Polskiej Grupy Zbrojeniowej ma ona docelowo już za kilka lat wypuszczać nawet 180 tys. sztuk 155-milimetrowych pocisków artyleryjskich rocznie. Umożliwi to przyznane jej finansowania ze strony państwa. 2 lipca 2025 roku podpisano umowę w tej sprawie na kwotę 2,4 mld złotych. Pieniądze na inwestycje otrzymają Zakłady Metalowe Dezamet, Mesko, Zakłady Chemiczne Nitro-Chem i Zakłady Produkcji Specjalnej Gamrat.
Nitro-Chem ma kupić trzy linie technologiczne do elaboracji pocisków kalibru 155 mm. Co ważne, będą one funkcjonować w różnych lokalizacjach. Z kolei Mesko oraz ZM Dezamet mają przygotować łańcuchy dostaw oraz zapewnić wszystkie kompetencje niezbędne do produkcji kompletnych pocisków. Przy czym ich część zostanie zdublowana, by w razie unieruchomienia jednej linii produkcyjnej ważnego podzespołu jego wytwarzanie było możliwe w innej lokalizacji.
Jedna grupa ma zwiększyć produkcję pocisków OfD MKM oraz OfD MKM-DV (z gazogeneratorem) na licencji słowackiej, których produkcja w polskich fabrykach już trwa. Są one przeznaczone do Krabów. Z kolei druga grupa ma produkować amunicję uniwersalną na bazie technologii od wybranego innego partnera zagranicznego. Być może będzie nim turecka firma Makine ve Kimya Endüstrisi, która wytwarza pociski dla haubic z lufami o długości 52 kalibrów, dostosowane do południowokoreańskiej haubicy K9, na bazie której Turcy stworzyli swoje działo Fırtına. Niemniej jednak amunicję mogącą spełnić polskie wymagania oferują też firmy zachodnioeuropejskie, jak chociażby KNDS France czy BAE Systems.
W program amunicyjny ma być włączona również Grupa Azoty, która zajmie się początkowo wytwarzaniem nitrocelulozy, a potem także innych składników do produkcji prochu wielobazowego niezbędnego do modułowych ładunków miotających. W tym przypadku zakłada się produkcję 200 tys. ich kompletów rocznie. Niemniej jednak, aby ów plan został zrealizowany, konieczny jest transfer technologii z zagranicy.
Obok PGZ-etu do produkcji amunicji artyleryjskiej w Polsce przymierzają się także podmioty prywatne. Polska Grupa Militarna i Grupa Niewiadów podpisały umowę z funduszem Fidera na utworzenie joint venture. W ramach umowy pozyskano 250 mln złotych, które będą przeznaczone m.in. na budowę i uruchomienie nowoczesnej fabryki elaboracji pocisków w Niewiadowie. Jej zdolność produkcyjna ma wynosić 120 tys. sztuk rocznie, ale jeśli zajdzie konieczność, możliwe będzie jej zwiększenie do 180 tys.
Tymczasem spółka PGO wraz z Wojskowym Instytutem Technicznym Uzbrojenia pracują nad korpusem dla polskiego pocisku kalibru 155 mm, którego produkcja ma rozpocząć się w 2026 roku w zakładach Kuźnia Glinik oraz Pioma Odlewnia. Nie pierwszy raz pracują razem, bo wdrożyli już do produkcji korpus moździerzowy kalibru 60 mm i aluminiową odkuwkę dna pocisku 155 mm. Testowany jest też ich korpus moździerzowy kalibru 120 mm.
Gdy mówimy o masowej produkcji amunicji 155-milimetrowej, chodzi o pociski odłamkowo-burzące, w tym ze zwiększającym ich zasięg gazogeneratorem. Odrębnym tematem jest bardzo przydatna w czasie walk w Ukrainie amunicja precyzyjnego rażenia. W tym przypadku istnieje już krajowe rozwiązanie prezentowane przez spółkę Mesko oraz CRW Telesystem-Mesko. Jest to APR 155 naprowadzany na odbity promień lasera z dowolnego systemu podświetlania zgodnego ze STANAG 3733. Już zostały przeprowadzone wstępne badania dotyczące kompatybilności polskiego pocisku z K9A1. W jakim celu? Otóż choć na Zachodzie kaliber 155 mm jest podstawowym używanym przez wojsko od kilkudziesięciu lat, to nie uzgodniono dokładnych standardów innych elementów dział. Dlatego systemy artyleryjskie, choć mają taki sam kaliber, różnią się komorami nabojowymi czy układami zasilania, a to oznacza, że nie ma pełnej wymienności amunicji. Do tego problemem są różne długości luf, najczęściej to 39 kalibrów lub 52, ale zdarzają się też inne. Poza APR 155 w grę wchodzi również zamówienie pocisku zagranicznego. Niemniej jednak zakupy takiej amunicji, choćby ze względu na wysokie koszty, są ograniczone.
Koncentrując się na produkcji amunicji 155-milimetrowej, warto mieć też na uwadze, że być może potrzebna będzie w przyszłości krajowa amunicja kalibru 105 mm, jeśli zrealizowany zostanie zamiar wyposażenia w lekkie haubice wojsk obrony terytorialnej. W tym przypadku potencjalnym partnerem może być również Czechoslovak Group.
Nie tylko haubice
Konieczne jest również zwiększanie produkcji amunicji do wyrzutni rakietowych. Obecnie w Polsce są wytwarzane pociski 122-milimetrowe na potrzeby systemów WR-40 Langusta i BM-21. Jednak zakres produkcji amunicji rakietowej musi być rozszerzony w związku z zamówieniem już 290 wyrzutni Homar-K, bazujących na południowokoreańskim systemie K239 Chunmoo, oraz planowanym zakupem znacznej liczby wyrzutni Homar-A opartych na amerykańskim systemie HIMARS.
W przypadku amunicji do Homara-K Grupa WB i południowokoreańska Hanwha Aerospace podpisały list intencyjny w sprawie zawiązania spółki joint venture i budowy odpowiedniej fabryki w Polsce. Pierwszym jej wyrobem będą pociski rakietowe CGR-080 kalibru 239 mm. Równocześnie przy okazji negocjacji umowy o dostawie HIMARS-ów trwają rozmowy o uruchomieniu produkcji amunicji do nich w Polsce.
Środki finansowe, które otrzyma PGZ na podstawie lipcowej umowy, mają też wspomóc zwiększenie produkcji amunicji kalibru 120 mm przeznaczonej do dział czołgowych. W tym zakresie również warto mieć rozwinięte zdolności produkcyjne, bo jeśli zostaną zrealizowane plany zakupowe wozów K2, w polskich wojskach lądowych będzie około 1,6 tys. czołgów z gładkolufowymi armatami 120-milimetrowymi. Przy takiej ich liczbie import amunicji byłby niezwykle kosztowny.
Niemniej jednak amunicja czołgowa jest już produkowana w kraju. 30 maja 2025 roku Agencja Uzbrojenia zawarła umowę z PGZ-etem i Mesko na zakup nieujawnionej liczby pocisków podkalibrowych APFSDS-T (Armor Piercing Fin Stabili zed Discarding Sabot with Tracer), które będą dostarczone do wojska w latach 2026–2027. Są one przeznaczone do Leopardów 2. Z pewnością będziemy chcieli też wytwarzać w kraju amerykańską amunicję do Abramsów. Taką możliwość stwarza umowa offsetowa z programu „Wisła”, która przewiduje udostępnienie nam licencji na produkcję programowalnych pocisków M1147.
Poza amunicją czołgową rozbudowywana armia potrzebuje ogromnych ilości amunicji małokalibrowej. W tym zakresie, dzięki już poczynionym inwestycjom, sytuacja jest jednak lepsza niż w amunicji wielkokalibrowej. Cztery nowe linie produkcyjne w zakładach Mesko pozwolą zwiększyć roczną jej produkcję z 50 mln do 250 mln naboi. Ta spółka ma też zdolności do produkcji amunicji średniokalibrowej – 23 mm – do armat przeciwlotniczych i kalibru 30 mm do armat Rosomaków i Borsuków.
Polska zatem ma już spore możliwości dotyczące produkcji amunicji, aczkolwiek musi je rozwijać do nowo wprowadzanych kalibrów uzbrojenia, takich jak 155 mm, który zastępuje 122 mm i 152 mm, czy 120 mm zamiast odchodzących właśnie 125 mm. Inwestycje w tej dziedzinie są potrzebne, ponieważ autonomia w jej produkcji jest kluczowa dla bezpieczeństwa państwa. Niemniej jednak osiąganie jak największej niezależności od importu to będzie proces wieloletni, bo nie da się zwielokrotnić produkcji z dnia na dzień.
autor zdjęć: Arkadiusz Dwulatek/ Combat Camera DORSZ

komentarze