moja polska zbrojna
Od 25 maja 2018 r. obowiązuje w Polsce Rozporządzenie Parlamentu Europejskiego i Rady (UE) 2016/679 z dnia 27 kwietnia 2016 r. w sprawie ochrony osób fizycznych w związku z przetwarzaniem danych osobowych i w sprawie swobodnego przepływu takich danych oraz uchylenia dyrektywy 95/46/WE (ogólne rozporządzenie o ochronie danych, zwane także RODO).

W związku z powyższym przygotowaliśmy dla Państwa informacje dotyczące przetwarzania przez Wojskowy Instytut Wydawniczy Państwa danych osobowych. Prosimy o zapoznanie się z nimi: Polityka przetwarzania danych.

Prosimy o zaakceptowanie warunków przetwarzania danych osobowych przez Wojskowych Instytut Wydawniczy – Akceptuję

Lotem przeciw bolszewikom

Polskie lotnictwo wojskowe odrodzonej Rzeczypospolitej mozolnie wykuwało się podczas bojów z Ukraińcami oraz z bolszewikami. Sto lat temu zakończył się pierwszy etap jego formowania: 24 września 1919 r. doszło do zjednoczenia podzielonych sił powietrznych pod jednym dowództwem.

Breguet 14A2 39. Eskadry Breguetów (16. eskadry wywiadowczej) w Kijowie, 1920. Źródło: Wikimedia Commons

Gdy w lutym 1919 r. rozpoczynała się wojna z bolszewikami, polskie lotnictwo wojskowe było jeszcze w powijakach. Wprawdzie od jesieni 1918 r. w rękach polskich znajdowało się kilka kluczowych lotnisk (Kraków, Lwów, Przemyśl, Lublin, Warszawa), wprawdzie zdążyły już powstać pierwsze eskadry, ale jako odrębny rodzaj sił zbrojnych odrodzonej Rzeczypospolitej lotnictwo nie zdążyło jeszcze okrzepnąć. Tymczasem potrzeby były ogromne. Toczące się konflikty wymagały ogromnego wysiłku organizacyjnego, ale również finansowego: w pierwszej połowie 1919 r. wydatki na wojsko stanowiły 49 proc. budżetu odrodzonego państwa!

 

Na zbutwiałych samolotach

Pierwsze polskie jednostki lotnicze, doraźnie tworzone jesienią 1918 r. w Krakowie i Lwowie, niemal z marszu wzięły udział w wojnie polsko-ukraińskiej, podczas walk o Lwów. Eskadry powstawały w oparciu o sprzęt zdobyty na zaborcach. Maszyny były najczęściej mocno wyeksploatowane, brakowało paliwa, smarów, części zamiennych. Do świeżo powoływanych jednostek przyjmowano wszystkich, którzy mieli jakiekolwiek doświadczenie z samolotami, zdobyte podczas służby w armiach zaborczych.

Te trudne, pionierskie czasy pilot Marian Romeyko opisywał w ten sposób: „Organizację” bowiem – w ówczesnym pojęciu – stanowiło zdobycie starego hangaru z dwoma, trzema wątpliwej jakości samolotami, z rozrzuconemi narzędziami i częściami zapasowemi… „Organizacją” nazywano zainstalowanie się w zimnym, rozwalonym baraku, bez „kancelarji”, papieru i ołówka. „Organizację” stanowiło kilku zapaleńców, którzy po żmudnem przeszukiwaniu zdobytych składów i po segregowaniu materiału w mroźny lub słotny wieczór, w rzekomym „uniformie”, podbitym wiatrem, bez względu na szarżę, z karabinem w ręku strzegli przez noce tego na poły spróchniałego sprzętu a w dzień startowali na zbutwiałych samolotach1.

Bardzo szybko pojawił się problem z dostawami broni: sprzęt nie był najnowszy, a w dodatku intensywnie eksploatowany, szybko się więc zużywał, nowego zaś nie było skąd brać. W dodatku połączenie kiepskiego, zużytego sprzętu i słabego wyszkolenia personelu dawało fatalne rezultaty: eskadry ponosiły więcej strat z powodu katastrof i rozpadającego się sprzętu, niż w wyniku działalności przeciwnika. Braki w sprzęcie były dotkliwe: zdarzało się nawet, że jednostki lotnicze formowano mając ludzi, ale nie sprzęt. Stefan Sznuk, lotnik sformowanej w styczniu 1919 r. 11 Eskadry Lotniczej, wspominał: W końcu lutego rtm. [Antoni] Buckiewicz zgłasza gotowość bojową eskadry. Nie posiadano dotąd tylko… samolotów!2 To przypadek skrajny, ale wiosną 1919 r. braki sprzętowe były w eskadrach mocno widoczne. Zgodnie z wytycznymi dowództwa każda eskadra powinna była mieć w służbie liniowej sześć samolotów. Tymczasem w wielu jednostkach sprawne były pojedyncze samoloty, zaś na uzupełnienia czekano jak na zbawienie. Sznuk dodawał, iż jego eskadra skierowana do służby liniowej na froncie litewsko-białoruskim latem 1919 r. dysponowała tylko jednym zdolnym do lotu samolotem (typu DFW) oraz kadłubem Rolanda bez silnika. Dowództwo Wojsk Lotniczych zapewnia, iż w najbliższym czasie uzupełni braki, wobec czego eskadra wyrusza natychmiast do Słonima, chcąc chociaż jednym samolotem rozpocząć swą pracę bojową.

Pracując z psującym się sprzętem, piloci i mechanicy musieli sobie radzić sami jak umieli: łatając zużyte maszyny czym popadło, zdobywając spod ziemi brakujące części albo wręcz samodzielnie je dorabiając. Dopiero z czasem zaczęły funkcjonować pierwsze warsztaty, dokonujące niezbędnych napraw czy przeglądów. Pilotom oraz personelowi naziemnemu nie brakowało jednak energii do walki z przeciwnościami losu i wrogiem. Jak wspominał później kpt. obs. Teodor Cybulski, mimo wszystkich niedomagań, była jakaś wyższa siła, zmuszająca do intensywnej pracy. Zapał i ofiarność wynagradzały brak organizacji i metod u tych, którzy rozumiejąc doniosłość sprawy lotniczej, postawili sobie za cel jej największy rozwój3.

W boju

W lutym 1919 r. oddziały polskie rozpoczęły działania przeciwko bolszewikom na północno-wschodnim obszarze działań. W początkach marca Polacy zajęli Słonim, potem Pińsk. Po przegrupowaniu sił w kwietniu rozpoczęto operację litewsko-białoruską, której efektem było zdobycie Wilna, Baranowicz i Nowogródka. W działaniach tych wzięły udział eskadry I Grupy Lotniczej pod dowództwem mjr Aleksandra Serednickiego, skierowane tam jako wsparcie dla piechoty. Samoloty I Grupy startowały z lotniska Dojlidy koło Białegostoku. Załogi zbombardowały wówczas stację kolejową w Lodzie oraz okoliczne obiekty wojskowe, co wydatnie przyczyniło się do opanowania miasta 17 kwietnia 1919 r. Dwa dni później wojska polskie zajęły Wilno. Lotniska w Lidzie i podwileńskiej miejscowości Porubanek intensywnie wykorzystywano następnie do prowadzenia rozpoznania oraz okazjonalnego bombardowania jednostek przeciwnika.

Podczas pierwszego etapu wojny polsko-bolszewickiej samoloty wykorzystywano głównie do rozpoznania, walki powietrzne zdarzały się bardzo rzadko. Regularnie natomiast wykorzystywano samoloty do ataków z powietrza. Często przy pomocy improwizowanych ładunków. Stefan Sznuk, uczestnik wojny polsko-bolszewickiej, opisywał to tak: Samoloty nasze nie miały wyrzutników do bomb, zresztą bomb też nie było. Nie dawało to nam spokoju i nie mogliśmy się pogodzić z myślą ograniczenia naszej pracy tylko do rozpoznania. Szukaliśmy gorączkowo czegoś, co by bomby lotnicze mogło zastąpić. Wreszcie w Grodnie, w składach amunicyjnych wynaleźliśmy miny 3 kg — kształtem zbliżone do bomb lotniczych. Miny wewnątrz kadłuba przytwierdzamy skórzanemi pasami. Przy bombardowaniu odsuwaliśmy żaluzję, zwalniali miny z pasów, wkręcali iglicę i w odpowiedniej chwili wyrzucaliśmy — że nie było wtedy przyrządów celowniczych bombardjerskich, nie potrzebuję chyba nadmieniać4.

W drugiej połowie 1919 r., w związku ze zmniejszeniem się intensywności działań na froncie polsko-bolszewickim, nadszedł czas intensywnej pracy szkoleniowej, remontów sprzętu oraz poszukiwania dostawców maszyn za granicą.

Trzy w jednym

Dużym problemem lotnictwa polskiego było jego rozczłonkowanie. W połowie 1919 r. na ziemiach polskich istniały trzy niezależne od siebie ugrupowania lotnicze. Pierwszy stanowiły połączone eskadry, uformowane na terenie dawnych zaborów: austriackiego i rosyjskiego. Zdążyły one już wziąć udział w walkach z Ukraińcami oraz w początkowym etapie wojny polsko-bolszewickiej. Siłami tymi dowodził od grudnia 1918 r. ppłk Hipolit Łossowski.

Drugim niezależnym ugrupowaniem było lotnictwo wielkopolskie, znajdujące się na terenach byłego zaboru pruskiego. Miało ono odrębną strukturę i odrębne dowództwo, które sprawował płk Gustaw Mancewicz. Odrębność Wielkopolski wnikała z sytuacji politycznej tego regionu. Formalnie bowiem, aż do podpisania 28 czerwca 1919 r. traktatu wersalskiego, Wielkopolska stanowiła część Prus. Na szczęście, mimo oficjalnej odrębności, dowództwo Armii Wielkopolskiej nie uchylało się od współpracy z wojskiem na wschodzie kraju. Dysponowało przy tym znaczną ilością sprzętu lotniczego, który wpadł w polskie ręce w styczniu 1919 r. po opanowaniu lotniska w Ławicy. Już pod koniec stycznia płk Macewicz wysłał z Ławicy do Warszawy pierwsze samoloty, które pozwoliły na uzupełnienia działających na wschodzie eskadr.

Trzecim z kolei ugrupowaniem lotniczym było utworzone we Francji lotnictwo armii generała Hallera. Oddziały Błękitnej Armii przerzucano do kraju stopniowo, od kwietnia do czerwca 1919 r. Wraz z nimi przybywały również sformowane we Francji jednostki lotnicze. Włączenie tych ludzi do walki i skierowanie ich na front nie było jednak możliwe: Błękitna Armia – choć tworzyli ją Polacy – formalnie rzecz biorąc stanowiła część wojsk francuskich. Francuzi zaś nie prowadzili wojny z bolszewikami i nie zgadzali się na ich użycie w działaniach bojowych przeciwko siłom sowieckim. Dopiero 11 września 1919 Francuzi wydali rozkaz, przekazujący zwierzchnictwo nad eskadrami Błękitnej Armii gen. Hallera polskiemu dowództwu.

Możliwe dzięki temu stało się scalenie struktur wszystkich trzech ugrupowań lotniczych. Doszło do tego 24 września 1919 r., gdy dowódca lotnictwa wielkopolskiego, Gustaw Macewicz, już w stopniu generała, został mianowany Inspektorem Wojsk Lotniczych. Podporządkowano mu eskadry odrodzonej Rzeczypospolitej, lotnictwo wielkopolskie oraz jednostki lotnicze Błękitnej Armii. Obejmując stanowisko inspektora, gen. Macewicz, powiedział: Najzupełniej orientuję się w ciężkim położeniu, w jakiem znajduje się lotnictwo u nas. Wzywam wszystkich moich podwładnych, od najstarszego oficera do szeregowca, aby w pracy tej żmudnej i ciężkiej nie ustawali i pracowali nadal, nie szczędząc sił i zdrowia. Niech znikną waśnie i intrygi. Wszystkim nam powinna przyświecać myśl, że pracujemy ku Chwale Ojczyzny, ku obronie jej całości. Intryg i dążeń do wprowadzenia rozdźwięku na tle różnicy zaborów nie zniosę i tolerować nie będę, a winnych w tem bezwzględnie ukarzę, nie zważając na szarżę i stanowisko. Dla mnie zaborów nie ma5.

Przypisy:

1 Ku czci poległych lotników. Księga pamiątkowa, Warszawa 1933, s. 67.
2 Stefan Sznuk, Wspomnienia z 11 Eskadry Lotniczej, Przegląd Lotniczy, nr 11-12, 1932, s. 520.
3 Teodor Cybulski, Polskie lotnictwo wojskowe w okresie wojny polsko-sowieckiej, Przegląd Lotniczy, nr 1, 1928, s. 9.
4 Stefan Sznuk, Wspomnienia z 11 Eskadry Lotniczej, Przegląd Lotniczy, nr 11-12, 1932, s. 521-522.
5 Ku czci poległych lotników. Księga pamiątkowa, Warszawa 1933, s. 85.

Bibliografia:

Teodor Cybulski, Polskie lotnictwo wojskowe w okresie wojny polsko-sowieckiej, Przegląd Lotniczy, nr 1, 1928.
Andrzej Garlicki, Pierwsze lata Drugiej Rzeczypospolitej, Warszawa 1989.
Hubert Mordawski, Polskie lotnictwo wojskowe 1918-1920. Narodziny i walka, Wrocław 2009.
Janusz Odziemkowski, Leksykon wojny polsko-rosyjskiej 1919-1920, Warszawa 2004.
Marian Romeyko (red.), Ku czci poległych lotników. Księga pamiątkowa, Warszawa 1933.
Stefan Sznuk, Wspomnienia z 11 Eskadry Lotniczej, Przegląd Lotniczy, nr 11-12, 1932.
Krzysztof A. Tarkowski, Lotnictwo polskie w wojnie z Rosją sowiecką 1919-1920, Warszawa 1991.
Lech Wyszczelski, Wojsko Polskie w latach 1918-1921, Warszawa 2006.

Robert Sendek

autor zdjęć: Wikimedia Commons

dodaj komentarz

komentarze


Polacy pobiegli w „Baltic Warrior”
 
Operacja „Feniks” – pomoc i odbudowa
Olimp w Paryżu
Breda w polskich rękach
Kto dostanie karty powołania w 2025 roku?
Polski wkład w F-16
Ustawa o obronie ojczyzny – pytania i odpowiedzi
Foka po egejsku
Kask weterana w słusznej sprawie
Rosomaki na Litwie
Do czterech razy sztuka, czyli poczwórny brąz biegaczy na orientację
Jak Polacy szkolą Ukraińców
Ostrogi dla polskich żołnierzy
Zapomogi dla wojskowych poszkodowanych w powodzi
„Bezpieczne Podlasie” na półmetku
Długa droga do Bredy
Kleszcze pod kontrolą
Jacek Domański: Sport jest narkotykiem
Hokeiści WKS Grunwald mistrzami jesieni
Jak dowodzić plutonem szturmowym? Nowy kurs w 6 BPD
Olympus in Paris
Odznaczenia dla amerykańskich żołnierzy
Szkolenie 1000 m pod ziemią
Snipery dla polskich FA-50
Witos i spadochroniarze
NATO odpowiada na falę rosyjskich ataków
Rumunia, czyli od ćwiczeń do ćwiczeń
Byłe urzędniczki MON-u z zarzutami
Udane starty żołnierzy na lodzie oraz na azjatyckich basenach
Jutrzenka swobody
Żaden z Polaków służących w Libanie nie został ranny
Polski producent chce zawalczyć o „Szpeja”
Nasza Niepodległa – serwis na rocznicę odzyskania niepodległości
Ile GROM-u jest w „Diable”?
The Power of Buzdygan Award
Namiastka selekcji
Ostre słowa, mocne ciosy
Kamień z Szańca. Historia zapomnianego karpatczyka
Polskie „JAG” już działa
Czworonożny żandarm w Paryżu
Zmiana warty w PKW Liban
„Złote Kolce” dla sportowców-żołnierzy
Nominacje generalskie na 106. rocznicę odzyskania niepodległości
Święto marynarzy po nowemu
Czas „W”? Pora wytropić przeciwnika
Karta dla rodzin wojskowych
Szef MON-u o podkomisji smoleńskiej
Capstrzyk rozpoczął świętowanie niepodległości
Polska liderem pomocy Ukrainie
Każda żałoba jest inna
Świętujemy naszą niepodległość
Żeby nie poddać się PTSD
Polsko-czeska współpraca na rzecz bezpieczeństwa
Nowi generałowie w Wojsku Polskim
Niepokonany generał Stanisław Maczek
Strategiczne partnerstwo
Rosomaki w rumuńskich Karpatach
Polskie mauzolea i wojenne cmentarze – miejsca spoczynku bohaterów
Żołnierze, zdaliście egzamin celująco
Nowe pojazdy dla armii

Ministerstwo Obrony Narodowej Wojsko Polskie Sztab Generalny Wojska Polskiego Dowództwo Generalne Rodzajów Sił Zbrojnych Dowództwo Operacyjne Rodzajów Sił Zbrojnych Wojska Obrony
Terytorialnej
Żandarmeria Wojskowa Dowództwo Garnizonu Warszawa Inspektorat Wsparcia SZ Wielonarodowy Korpus
Północno-
Wschodni
Wielonarodowa
Dywizja
Północny-
Wschód
Centrum
Szkolenia Sił Połączonych
NATO (JFTC)
Agencja Uzbrojenia

Wojskowy Instytut Wydawniczy (C) 2015
wykonanie i hosting AIKELO