moja polska zbrojna
Od 25 maja 2018 r. obowiązuje w Polsce Rozporządzenie Parlamentu Europejskiego i Rady (UE) 2016/679 z dnia 27 kwietnia 2016 r. w sprawie ochrony osób fizycznych w związku z przetwarzaniem danych osobowych i w sprawie swobodnego przepływu takich danych oraz uchylenia dyrektywy 95/46/WE (ogólne rozporządzenie o ochronie danych, zwane także RODO).

W związku z powyższym przygotowaliśmy dla Państwa informacje dotyczące przetwarzania przez Wojskowy Instytut Wydawniczy Państwa danych osobowych. Prosimy o zapoznanie się z nimi: Polityka przetwarzania danych.

Prosimy o zaakceptowanie warunków przetwarzania danych osobowych przez Wojskowych Instytut Wydawniczy – Akceptuję

Żołnierze ludowego wojska kontra czerwonoarmiści

W tej historii pojawia się tajemnicza kobieta, naprzeciw siebie stają żołnierze sojuszniczych wojsk, są sfabrykowane dowody, pokazowy proces i trzy egzekucje.  Jednym słowem modelowy przykład działania machiny komunistycznego terroru. W 1947 roku na dworcu w Lesznie doszło do potyczki żołnierzy Ludowego Wojska Polskiego i Armii Czerwonej.


Choć był wtorkowy wieczór, pociąg pękał w szwach. 41-letni Feliks Lis, krawiec z Osiecznej pod Lesznem miał za sobą całodzienną gonitwę po Poznaniu. Na szczęście pozałatwiał wszystkie sprawy i ze spokojnym sumieniem mógł wrócić do domu. Przepychał się przez zatłoczone wagony, wreszcie zobaczył jedno wolne miejsce. Wprawdzie obok sowieckich żołnierzy, ale cóż... Mimo że sołdaci zaczynają protestować, Lis wciska się do przedziału i siada tuż obok jakiejś kobiety. Kiedy pociąg rusza, zagaja od niechcenia: „A dokąd to pani jedzie?”. „A żebym to ja wiedziała” – wzdycha kobieta, gdy żołnierze nie patrzą, pochyla się i szepcze Lisowi do ucha: „Jestem Polką. Mąż sprzedał mnie i dziecko za butelkę wódki. Ci tutaj zostawili dziecko na dworcu, a mnie wiozą nie wiadomo, gdzie. Pomóż mi!”. Lis przez chwilę siedzi jak sparaliżowany. Wreszcie zawiadamia kierownika pociągu. Ten próbuje wyjaśnić sprawę. Bez skutku. Nie udaje się to też sokistom w Kościanie. Ostatecznie Lis wysiada w Lipnie, zaś Sowieci stację dalej – w Lesznie. Tam czekają na kolejny pociąg, który ma ich zawieźć do Legnicy.

Jest 27 maja 1947 roku.

Ubek wątpi, miasto wrze

Tymczasem wieść o porwanej kobiecie dociera do leszczyńskiej komendy Milicji Obywatelskiej. Na dworzec zostaje wysłany milicjant Zygmunt Handke. Ma się dowiedzieć, o co w tym wszystkim chodzi. Kiedy jednak zaczyna pytać, słyszy szczęk odbezpieczanych pepesz. Wraca na komendę, a milicjanci dzwonią do koszar.

Sprawę przejmuje wojskowy komendant miasta, ppor. Jerzy Przerwa. Ma dopiero 22 lata, ale już spore doświadczenie – bił się o Berlin, był ranny, zdobył kilka odznaczeń. Potrafi zachować zimną krew. Teraz formuje złożony z 16 żołnierzy pluton alarmowy i na jego czele wyrusza na dworzec. Na miejscu poleca obstawić budynek i czekać. Sam udaje się do dyżurki Służby Ochrony Kolei na rozmowę z sowieckim dowódcą kpt. Sokołowem (imię nie pojawia się w dokumentach IPN). Ten macha mu przed nosem dokumentami, krzyczy, że rzekomo porwana kobieta to Zofia Rojuk, obywatelka ZSRR i musi wrócić na wschód. Urodziła się na terenach, które dziś należą do Związku Radzieckiego, więc tam właśnie musi trafić. Nagle Przerwa i Sokołow słyszą strzały. Wybiegają z dyżurki. W dworcowej poczekalni widzą leżących we krwi Sowietów. Wkrótce okaże się, że trzech nie żyje, kilku jest rannych. Sokołow kipi z wściekłości. Polacy wycofują się do koszar, zdają broń, wkrótce zostają aresztowani. Podobny los spotyka milicjanta Handke, a nawet krawca Lisa.

Wieść o strzelaninie roznosi się lotem błyskawicy. W mieście wrze. Ludzie powtarzają, że to czerwonoarmiści zaczęli strzelać. Tak twierdzą świadkowie. W winę Polaków wątpi nawet szef lokalnego Urzędu Bezpieczeństwa, który pisze w tej sprawie raport do swoich przełożonych w Poznaniu. Egzekutywa Komitetu Wojewódzkiego PZPR w Poznaniu sugeruje interwencję. „Na temat strzelaniny w Poznaniu były najróżniejsze plotki. Odbyła się konferencja w tej sprawie, gdzie wytłumaczono, co można (ze względu na śledztwo). Nastrój był tam bardzo wrogi w stosunku do Związku Radzieckiego” – pisze sprawozdawca z posiedzenia zwołanego w początkach czerwca. Tutaj półśrodki nie pomogą. Trzeba dokręcić śrubę, zrobić propagandowy spektakl.

I taką właśnie rolę spełnić miał pokazowy proces żołnierzy.

Śmierć dla trzech

7 czerwca na jednej z sal 86 Pułku Artylerii Przeciwlotniczej w Lesznie zgromadziła się starannie wyselekcjonowana publiczność. Na ławie oskarżonych siedzi pięciu żołnierzy z plutonu alarmowego (pozostali zostali zwolnieni z aresztu), milicjant Handke i krawiec Lis. Przysłany z Poznania wojskowy prokurator, mjr Maksymilian Lityński odczytuje akt oskarżenia: „W pewnych nielicznych na szczęście kołach społeczeństwa polskiego istnieje – podsycana umiejętnie przez podziemie – niechęć i nieufność do sprzymierzonego z Państwem Polskim Związku SRR, jego żołnierzy i obywateli. Każda wieść, nawet najbardziej absurdalna, uwłaczająca czci żołnierza Armii Czerwonej, każda rzucona nań potwarz i każde posądzenie o jakikolwiek czyn, najbardziej nieprawdopodobny, lansowana przez te koła, powoduje antyradzieckie nastroje, które częstokroć ze słów przeradzają się w czyny i gwałtowne zamachy połączone nawet z rozlewem krwi”. Wynik procesu wydaje się przesądzony. Wojskowy sędzia słucha tylko Sowietów, ignoruje świadków, nie bierze pod uwagę, że Handke był na służbie, a Przerwa nie wydał rozkazu, by strzelać, nie zważa na fakt, że dwóch oskarżonych żołnierzy zdało w koszarach broń z pełnymi magazynkami. Powtarza, że oskarżeni wojskowi sami się przecież do winy przyznali, choć ci na sądowej sali tłumaczą, że stało się tam pod wpływem bicia, długotrwałych przesłuchań, tortur...

Wyrok zapada jeszcze tego samego dnia po południu. Czterech żołnierzy zostaje skazanych na karę śmierci, pozostali oskarżeni mają spędzić w więzieniu od 10 do 12 lat. Skazani proszą o łaskę komunistycznego prezydenta Bolesława Bieruta. Ten nakazuje zamienić jedną z kar śmierci na 15 lat więzienia, a jednego z żołnierzy uniewinnia. 15 czerwca w leszczyńskich koszarach rozstrzelani zostają ppor. Przerwa oraz dwóch jego ludzi – kapral Wiesław Warwasiński i kanonier Władysław Łabuza.

Przyjaźń z nakazu

– Po wojnie zdarzały się przypadki zbrojnych utarczek pomiędzy żołnierzami ludowego wojska, milicjantami, czy ubekami a czerwonoarmistami – przyznaje dr Rafał Kościański z IPN w Poznaniu i wymienia incydenty w Poznaniu, czy Szamotułach. Wydarzenia w Lesznie były jednak wyjątkowe ze względu na skalę i konsekwencje. – Po potyczce, partia nakazała podjąć szereg prosowieckich działań. Wśród nich znalazły się masówki w zakładach pracy, czy rozbudowywanie towarzystw przyjaźni polsko-radzieckiej – wyjaśnia dr Kościański.

Tymczasem sądowy mord, którego dokonano w Lesznie szybko popadł w zapomnienie. Skazani doczekali się rehabilitacji dopiero w 1990 roku. Śledztwo w sprawie wydarzeń sprzed kilkudziesięciu lat wszczął też IPN. Nikt nie został jednak w tej sprawie oskarżony, ani skazany. Sędziowie i prokurator wcześniej zmarli.

Historię potyczki i procesu odkrył na nowo historyk z Leszna prof. Waldemar Handke. Poświęcił jej artykuł w czasopiśmie „Grot”. Sprawę badał też dr Kościański. Poznański dziennikarz Krzysztof M. Kaźmierczak zdołał dotrzeć do córki kobiety, od której wszystko się zaczęło. – Zofia Rojuk została wywieziona do ZSRR, postawiona przed sądem i zesłana na Syberię. Z córką spotkała się dopiero w 1968 roku, za sprawą Czerwonego Krzyża – opowiada Kaźmierczak. Zaraz jednak dodaje, że jego rozmówczyni nie potrafiła powiedzieć, co działo się z jej matką jeszcze w Polsce. Dziennikarz od pewnego czasu szuka też krewnych ppor. Przerwy. – Pochodził on z Wołynia, a w Lesznie zajmował służbowe mieszkanie. W maju 1947 roku jego żona była w ciąży. Po skazaniu Przerwy i egzekucji, została ona eksmitowana. Co się z nią działo dalej, niestety nie wiadomo – zaznacza Kaźmierczak.

Stary dworzec w Lesznie został rozebrany w latach 70. Niedawno na nowym budynku zawisła tablica upamiętniająca potyczkę i bohaterów historii z maja 1947 roku. W czwartek i piątek w mieście odbyły się uroczystości z okazji okrągłej rocznicy tamtych wydarzeń. W programie był wykład poświęcony sądowemu mordowi w koszarach, złożenie kwiatów pod tablicą, odbył się także oparty na motywach tamtych wydarzeń performance autorstwa Anki Leśniak.

Łukasz Zalesiński

autor zdjęć: repr. Krzysztof M. Kaźmierczak

dodaj komentarz

komentarze


Inwestycja w produkcję materiałów wybuchowych
 
Szturmowanie okopów
„Szczury Tobruku” atakują
Wojskowa służba zdrowia musi przejść transformację
Donald Tusk po szczycie NB8: Bezpieczeństwo, odporność i Ukraina pozostaną naszymi priorytetami
Triatloniści CWZS-u wojskowymi mistrzami świata
Wojskowi kicbokserzy nie zawiedli
Saab 340 AEW rozpoczynają dyżury. Co potrafi „mały Awacs”?
„Jaguar” grasuje w Drawsku
Zmiana warty w PKW Liban
Jak namierzyć drona?
Szwedzki granatnik w rękach Polaków
Polacy pobiegli w „Baltic Warrior”
Jesień przeciwlotników
Hokeiści WKS Grunwald mistrzami jesieni
Od legionisty do oficera wywiadu
Rosomaki w rumuńskich Karpatach
Sejm pracuje nad ustawą o produkcji amunicji
Ustawa o obronie ojczyzny – pytania i odpowiedzi
Ustawa o obronie ojczyzny – pytania i odpowiedzi
Wielkie inwestycje w krakowskim szpitalu wojskowym
A Network of Drones
Operacja „Feniks” – pomoc i odbudowa
Ustawa o obronie ojczyzny – pytania i odpowiedzi
Wybiła godzina zemsty
Olimp w Paryżu
Transformacja dla zwycięstwa
Norwegowie na straży polskiego nieba
Selekcja do JWK: pokonać kryzys
Rekordowa obsada maratonu z plecakami
Marynarka Wojenna świętuje
Trzynaścioro żołnierzy kandyduje do miana sportowca roku
Czworonożny żandarm w Paryżu
Karta dla rodzin wojskowych
„Husarz” wystartował
Wzmacnianie granicy w toku
Żaden z Polaków służących w Libanie nie został ranny
Udane starty żołnierzy na lodzie oraz na azjatyckich basenach
Huge Help
O amunicji w Bratysławie
Medycyna w wersji specjalnej
Olympus in Paris
Polskie „JAG” już działa
Święto w rocznicę wybuchu powstania
Trzy medale żołnierzy w pucharach świata
Święto podchorążych
NATO odpowiada na falę rosyjskich ataków
Nowe uzbrojenie myśliwców
„Nie strzela się w plecy!”. Krwawa bałkańska epopeja polskiego czetnika
Polsko-ukraińskie porozumienie ws. ekshumacji ofiar rzezi wołyńskiej
„Siły specjalne” dały mi siłę!
Razem dla bezpieczeństwa Polski
W MON-ie o modernizacji
Jak Polacy szkolą Ukraińców
Ostre słowa, mocne ciosy
Trudne otwarcie, czyli marynarka bez morza
Nasza broń ojczysta na wyjątkowej ekspozycji
Szef MON-u na obradach w Berlinie

Ministerstwo Obrony Narodowej Wojsko Polskie Sztab Generalny Wojska Polskiego Dowództwo Generalne Rodzajów Sił Zbrojnych Dowództwo Operacyjne Rodzajów Sił Zbrojnych Wojska Obrony
Terytorialnej
Żandarmeria Wojskowa Dowództwo Garnizonu Warszawa Inspektorat Wsparcia SZ Wielonarodowy Korpus
Północno-
Wschodni
Wielonarodowa
Dywizja
Północny-
Wschód
Centrum
Szkolenia Sił Połączonych
NATO (JFTC)
Agencja Uzbrojenia

Wojskowy Instytut Wydawniczy (C) 2015
wykonanie i hosting AIKELO