Takiej umowy na sprzęt dla wojska dawno nie było! Na mocy podpisanego dziś w Gliwicach dokumentu wojsko otrzyma 180 czołgów K2, a polski przemysł – dzięki transferowi technologii od koreańskiego partnera – zyska zdolności do produkcji tego sprzętu. O szczegółach kontraktu rozmawiamy z płk. Piotrem Paluchem, zastępcą szefa Agencji Uzbrojenia.
Panie Pułkowniku. Druga umowa wykonawcza na czołgi K2 została podpisana. Chciałoby się powiedzieć „w końcu”, bo pierwotnie miało to mieć miejsce podczas ubiegłorocznych targów MSPO. Dlaczego trwało to tak długo?
Płk Piotr Paluch: Negocjacje z założenia nie są czynnością prostą, szczególnie że mówimy o zamówieniu, które będzie miało wpływ na kolejne dziesięciolecia funkcjonowania wojsk pancernych i zmechanizowanych, sił zbrojnych, a także na działalność polskich podmiotów gospodarczych. W przypadku tej umowy chodzi też o ogromne kwoty – ponad 6 mld dolarów, czyli ponad 2,5 mld więcej niż w przypadku pierwszej umowy wykonawczej, która była zawarta w 2022 roku. Tym razem zamierzamy bowiem osiągnąć również kompetencje do montażu końcowego czołgów i produkcji wybranych systemów na potrzeby wersji K2PL, zaimplementować zmiany konstrukcyjne będące odpowiedzią na doświadczenia wyniesione z dotychczasowej eksploatacji czołgów K2GF (w wersji Gap Filler – przyp. red.) oraz zintegrować narodowe rozwiązania na docelowej platformie wersji K2PL.
Oczywiste jest, że przy przedsięwzięciach tej skali istnieje konieczność kooperacji z kilkoma partnerami. Pomimo tego, że umowę wykonawczą podpisujemy z firmą Hyundai Rotem, to 61 ze 180 zamówionych czołgów zostanie zmontowanych w Zakładach Mechanicznych „Bumar-Łabędy”, choć oczywiście będą w ten proces zaangażowane także inne spółki Polskiej Grupy Zbrojeniowej. To wszystko sprawia, że doprowadzenie procesu negocjacji do końca było wyzwaniem nie tylko dla nas, lecz także dla naszych partnerów. Wielka w tym zasługa wielu osób, reprezentujących zarówno Agencję Uzbrojenia, jak i inne komórki Ministerstwa Obrony Narodowej. Nie mogę też pominąć zasług Banku Gospodarstwa Krajowego, który w ramach Funduszu Wsparcia Sił Zbrojnych zapewnia pełne finansowanie tego kontraktu.
Jakim partnerem, jeśli chodzi o negocjacje, są Koreańczycy? Co było największym wyzwaniem podczas rozmów?
Negocjacje, jakie prowadzimy w Agencji Uzbrojenia, opierają się na zasadzie „win-win” i mają na celu przede wszystkim osiągnięcie efektów, które będą korzystne dla obu stron. Jeśli chodzi o samą relację z firmą Hyundai Rotem, to musimy brać pod uwagę, iż ta współpraca rozpoczęła się w 2022 roku. Wcześniej nie mieliśmy relacji biznesowych z Koreą Południową. Na pewno wymagało to od nas wypracowania pewnych rozwiązań, bo były tu zauważalne nie tylko różnice kulturowe, sposoby prowadzenia rozmów, ale przede wszystkim konieczne było przedstawienie naszym partnerom obowiązujących w Polsce i Unii Europejskiej aktów normatywnych, przepisów dotyczących pozyskiwania sprzętu wojskowego. My natomiast poznawaliśmy koreańskie regulacje dotyczące m.in. transferu technologii. No i nie ukrywajmy, różnica czasu między Polską a Koreą, która wynosi sześć–siedem godzin w zależności od pory roku, też nie ułatwiała całego procesu.
Ale udało się. Wojsko Polskie otrzyma kolejne 180 czołgów K2, z tego 64 w wersji PL. Na czym ta polonizacja ma polegać?
W interesie sił zbrojnych jest dążenie do maksymalnego lokowania produkcji w Polsce, dlatego na mocy zawartej dziś umowy wykonawczej rozpoczniemy długotrwały proces transferu technologii. Dzięki temu zyskamy zdolności do montażu końcowego czołgów, produkcji wybranych systemów, a docelowo do pełnej obsługi w całym „cyklu życia” systemu uzbrojenia K2. Bo mowa tu nie tylko o czołgach, lecz także o pojazdach towarzyszących.
Natomiast jeśli chodzi o K2PL, to zostanie on wyposażony w system nawigacji, optyki, łączności i zarządzania polem walki polskiej produkcji. Implementacja Aktywnego Systemu Ochrony Pojazdu (ASOP), systemu antydronowego oraz zwiększenie poziomu opancerzenia przyczynią się natomiast do podniesienia bezpieczeństwa załogi.
Oczywiście cały czas napływają do nas informacje od użytkownika sprzętu, są one dokładnie analizowane i w razie możliwości wdrażane, co pozwala na nieustanne podnoszenie zdolności operacyjnych pozyskiwanego sprzętu. Nie jest zatem wykluczone, że czołgi kupowane na podstawie kolejnej umowy będą posiadały inne wyposażenie.
A jak ten proces produkcji ma przebiegać. Które konkretnie elementy będą produkowane w Polsce?
Na początek chciałbym wrócić do zapisów umowy ramowej i nawiązać do wieloetapowości, gdyż pewnie wielu chciałoby, żeby „tu i teraz” wyjeżdżały z fabryki polskie czołgi, wyposażone przede wszystkim w polskie elementy i systemy, z polskiej blachy, z polskiej huty. A samo pojęcie polonizacji jest dosyć szerokie, bo może dotyczyć zdolności do produkcji, montażu, modernizacji czy integracji narodowych rozwiązań. Istotne są też kompetencje polskiego przemysłu, nie tylko w kontekście dostaw poszczególnych komponentów czy ich produkcji, ale też zdolności do przyswajania i wdrażania nowych technologii. Tak więc cały proces jest bardzo złożony, musimy więc wprowadzać te zdolności etapami. Pamiętajmy, że choć Polska w latach siedemdziesiątych, osiemdziesiątych produkowała czołgi, technologia bardzo się zmieniła, zaczynamy więc niemal od zera.
A dlaczego na zakład produkujący czołgi K2 wybrano właśnie Bumar-Łabędy? Jakie inwestycje w tej spółce PGZ będą konieczne?
Na to wskazywały raporty, które po przeprowadzeniu rekonesansów przygotowali przedstawiciele zarówno Polskiej Grupy Zbrojeniowej, jak i Hyundai Rotem Company. Zakłady Mechaniczne „Bumar-Łabędy” okazały się po prostu najbardziej optymalnym rozwiązaniem pod względem ekonomicznym i lokalizacyjnym. Wykorzystanie istniejącej na terenie zakładów infrastruktury, hal montażowych, ośrodka testowego pozwoli zminimalizować wydatki związane z przystosowaniem zakładów do produkcji.
Kiedy z Bumaru-Łabędy wyjedzie pierwszy wyprodukowany tam czołg K2?
Pierwszy czołg zmontowany w Gliwicach powinien opuścić halę montażową już w 2029 roku. Będzie to K2 w wersji PL. Na mocy podpisanej dziś umowy będziemy ich posiadali łącznie 64, z czego 61 powstanie w Polsce. Trzy zostaną do nas przetransportowane z Korei, a następnie poddane kompleksowym testom sprawdzającym wszelkie podsystemy pojazdu, w tym nowo zaimplementowane rozwiązania.
Czy widzi Pan szansę na to, że w polskich zakładach zbrojeniowych będą w przyszłości produkowane czołgi na rynek europejski?
Umowa wykonawcza gwarantuje, że Zakłady Mechaniczne „Bumar-Łabędy” będą rozwijały moce produkcyjne i zdobywały doświadczenie opierając się na współpracy z partnerem koreańskim. My ze strony Agencji Uzbrojenia nie mamy obecnie jakiejkolwiek możliwości ingerencji w działania i decyzje podmiotów gospodarczych, nawet jeśli chodzi o podmioty z udziałem Skarbu Państwa. Niemniej, zawsze i na każdym etapie wspieramy konkurencyjność polskich spółek na zagranicznych rynkach.
K2 to czołg, który cały czas jest rozwijany. Czy umowa uwzględnia także modernizację tego sprzętu do kolejnych wersji?
Dzięki umowie ramowej, która dotyczy pozyskania łącznie tysiąca egzemplarzy czołgu takie działanie jest jak najbardziej możliwe. Przykładem na zastosowanie takiego rozwiązania są choćby bezzałogowe systemy powietrzne FlyEye, które na mocy tego rodzaju przepisów są dostarczane zawsze w najnowszej wersji. Podobnie wygląda sytuacja z Krabami, w których wprowadzane są najnowsze rozwiązania z bliźniaczych haubic K9. Oczywiście na razie nie możemy niczego zadeklarować, ale zakładamy, że czołg K2 będzie się cały czas rozwijał, by mógł sprostać wyzwaniom przyszłego pola walki.
Umowa ramowa dotyczy łącznie tysiąca czołgów K2. Kiedy zatem należy się spodziewać kolejnych umów wykonawczych? Czy zostały już wypracowane jakieś rozwiązania, dzięki którym ten proces będzie przebiegał sprawniej?
Tak naprawdę wszystko jest zależne od postępów realizacji podpisanego właśnie kontraktu, zdolności rodzimych firm do wdrażania nowych technologii oraz tworzenia i rozbudowy zdolności produkcyjnych. Umowa ramowa, dzięki której możemy sprawnie zarządzać wielkim przedsięwzięciem, zakłada kontraktowanie czołgów w regularnych interwałach czasowych, ale musimy, obok żmudnych negocjacji, mieć na uwadze także procesy niezależne, nie tyle od Agencji Uzbrojenia czy Ministerstwa Obrony Narodowej, ale nawet od rządu Rzeczypospolitej Polskiej. Niemniej zawsze bierzemy pod uwagę takie ryzyko.
autor zdjęć: plut. Piotr Szafarski

komentarze