moja polska zbrojna
Od 25 maja 2018 r. obowiązuje w Polsce Rozporządzenie Parlamentu Europejskiego i Rady (UE) 2016/679 z dnia 27 kwietnia 2016 r. w sprawie ochrony osób fizycznych w związku z przetwarzaniem danych osobowych i w sprawie swobodnego przepływu takich danych oraz uchylenia dyrektywy 95/46/WE (ogólne rozporządzenie o ochronie danych, zwane także RODO).

W związku z powyższym przygotowaliśmy dla Państwa informacje dotyczące przetwarzania przez Wojskowy Instytut Wydawniczy Państwa danych osobowych. Prosimy o zapoznanie się z nimi: Polityka przetwarzania danych.

Prosimy o zaakceptowanie warunków przetwarzania danych osobowych przez Wojskowych Instytut Wydawniczy – Akceptuję

Poszła Kresowa, poszła Karpacka

Alianci od początku 1944 roku usiłowali kilkakrotnie opanować niemieckie pozycje na wzgórzach wokół Cassino. Otwierano ogień setek dział i moździerzy, rzucano piechotę, nawet czołgi, choć teren dla nich był wybitnie niesprzyjający. Bezskutecznie. Skrwawili się tu Nowozelandczycy, Amerykanie, Francuzi, Gurkhowie… Hitler triumfował: Monte Cassino jest nie do zdobycia!


Żołnierze 2 Korpusu Polskiego w bitwie o Monte Cassino. Fot. Wikipedia

Od starożytności masyw Monte Cassino skutecznie zagradzał drogę wszystkim tym, którzy chcieli zdobywać Rzym od południa. Innej drogi niż przez te wzgórza nie było. Dzięki umiejętnej obronie stawały się one śmiertelną pułapką, a Niemcy potrafili bronić się po mistrzowsku. Wzgórze ze słynnym klasztorem benedyktyńskim zmienili w olbrzymią fortecę o stromych i zakrzaczonych zboczach, najeżonych bunkrami, minami i drutem kolczastym. Od wschodu, północy i południa sama stromizna stoku czyniła je niedostępnym. Od zachodu ubezpieczana była przez wzgórze 593 i płaskowyż Albaneta. Wzgórza ochrzczone przez aliantów mianami Widma i San Angelo tworzyły dwie kolejne głębokie pozycje obronne.

Każde z tych wzgórz było osobną cytadelą, pełną bunkrów, schronów i gniazd cekaemów oraz moździerzy obsługiwanych przez najlepszych żołnierzy Hitlera – strzelców spadochronowych. Zdobycie każdej z nich wymagało siły jednej dywizji, a kluczowe w tym systemie obrony było San Angelo. Uchwycenie go komplikowało sytuację załogi wzgórza klasztornego. To jednak w pierwszych miesiącach 1944 roku było dla wojsk alianckich nieosiągalne. Nie pomogło im nawet lotnicze zbombardowanie klasztoru. Efekt był przeciwny do zamierzonego, gdyż jego ruiny spadochroniarze niemieccy zmienili w kolejną fortecę. Zdenerwowany Winston Churchill pisał do dowódcy 15 Grupy Armii gen. Harolda Alexandra: „Chciałbym, żeby mi pan wyjaśnił, dlaczego przejście pod Cassino, górę klasztorną etc., szerokości zaledwie dwu lub trzech mil, jest jedynym miejscem, w które musi pan uderzać. Pięć czy sześć dywizji zużyło się już podczas włażenia w tę paszczę…”. Generał mógł tylko swemu premierowi przypomnieć, że innej drogi na Rzym nie ma.

Gra o najwyższą stawkę

W marcu załamało się kolejne natarcie na Monte Cassino, a straty korpusu nowozelandzkiego były tak duże, że trzeba było go rozwiązać. Nawet waleczni i nieustępliwi Gurkhowie musieli uznać swą porażkę. Jasne stało się, że do kolejnej ofensywy potrzeba będzie tzw. pauzy operacyjnej i świeżych sił. 24 marca dowódca 8 Armii gen. Oliver Leese zwrócił się do dowódcy 2 Korpusu Polskiego gen. Władysława Andersa z propozycją zdobycia Monte Cassino. Polski dowódca po chwili zastanowienia się zgodził. Miał świadomość, jak trudne zadanie tą decyzją stawia swym żołnierzom, ale ewentualne przełamanie niemieckiej obrony na drodze do Rzymu mogło spowodować, że sprawa polska stałaby się znowu podmiotem, a nie przedmiotem globalnej polityki mocarstw, a przede wszystkim zatamowałoby wrogą wobec Polaków propagandę sowiecką – twierdzenia Stalina o ich niechęci do walki z Niemcami.

Brytyjski moździerz ostrzeliwuje pozycje niemieckie. Fot. Wikipedia

Czwarte natarcie (zwane też czwartą bitwą) zaplanowano na 11 maja i nadano mu kryptonim „Honker” – co oznaczało krzyk dzikich gęsi. Poprzedziła je wielka operacja przygotowawcza, którą nazwano „Diadem”. W jej ramach żołnierze 2 Korpusu przyszykowywali swoje pozycje wyjściowe do bitwy. Była to tytaniczna, a przede wszystkim niebezpieczna praca, gdyż Niemcy byli doskonale „wstrzeleni” w teren wokół wzgórz i każdy przejazd ciężarówki czy działania saperów powodowały huraganowy ostrzał. Z tego powodu pracowano i transportowano zaopatrzenie dla oddziałów głównie nocą. Nie uniknięto też strat w ludziach – jeszcze przed rozpoczęciem właściwej bitwy. Ponieważ bardzo ważne było to, aby nieprzyjaciel jak najmniej wiedział o planowanym natarciu, dbano o maskowanie przygotowań, zrezygnowano też z dokładnego rozpoznania niemieckich pozycji, by nie wzbudzać podejrzeń i nie wskazywać tym nieprzyjacielowi daty uderzenia.

Niemieckie pozycje miały atakować dwie dywizje 2 Korpusu – 3 Dywizja Strzelców Karpackich gen. Bronisława Ducha i 5 Kresowa Dywizja Piechoty gen. Nikodema Sulika. Wesprzeć je miał czołgami 4 Pułk Pancerny „Skorpion” i pułki ułańskie z 2 Warszawskiej Brygady Pancernej. Kierunki natarcia obu dywizji rozstrzygnięto przez losowanie – ich dowódcy ciągnęli węzełki z ręki gen. Andersa. Los zdecydował, że Karpackiej przypadły wzgórza 593 i klasztorne, a Kresowej – Widmo i San Angelo.

Kresowa krwawi

Wieczorem 11 maja na froncie pod Monte Cassino zapadła nagle cisza – nie strzelały ani alianckie, ani niemieckie działa. Okazało się później, że niemiecka artyleria zamilkła, aby na San Angelo batalion spadochronowy zluzował batalion górski – nie chciano więc prowokować wymiany ognia. Z kolei w bateriach alianckich prowadzono ostatnie przygotowania do nocnej nawały ogniowej. Cisza ta bardzo denerwowała żołnierzy czekających na sygnał do ataku. Dowództwo 8 Armii rozkazało więc wznowić ostrzał, a o 11 w nocy zaczęła się nawała ogniowa poprzedzająca natarcie. Po 40 minutach kanonady ruszyły na pozycje wyjściowe do ataku bataliony 2 Korpusu.

Po rozpoczęciu natarcia od razu okazało się, że nawała ogniowa była niedostateczna. Na atakujących Polaków uderzył silny ogień artylerii i moździerzy. Kompanie strzeleckie 15 Wileńskiego Batalionu „Wilków” wdarły się na Widmo już mocno skrwawione i okazało się, że dosłownie usiane jest ono bunkrami, doskonale zamaskowanymi między chaszczami i kamieniami. Strzelcy musieli zdobywać każdy z nich osobno, ponosząc kolejne ciężkie straty od ognia broni maszynowej. Kiedy udało im się przedrzeć przez tę zaporę, skoczyli ku wzgórzu 575. Nie doszli daleko, gdyż niemiecki ogień dokładnie pokrywał dolinę pomiędzy obu wzgórzami. O piątej rano resztki batalionu „Wilków” musiały wrócić na Widmo. Nie lepiej wiodło się żołnierzom 13 Wileńskiego Batalionu, który miał atakować w kierunku San Angelo. Jego zdziesiątkowane kompanie wycofały się na wzgórze 706 trzymane przez 14 Wileński Batalion „Żbików”.

Tymczasem na Widmo w drugim rzucie ruszył 18 Lwowski Batalion Strzelców. Lwowiacy zniszczyli wiele bunkrów, które ostały się po ataku „Wilków”, lecz nagle spadła na nich nawała żelaza i ognia ciężkich baterii niemieckich, stojących w rejonie Atiny. Ich ogień szedł ukośnie i od tyłu, więc strzelcom wydawało się, że zaczęła w nich bić własna artyleria. Równocześnie na stokach San Angelo i od strony Albanety do kontrataku ruszyli strzelcy spadochronowi, wsparci przez wozy pancerne i czołgi – co było niemiłym zaskoczeniem dla polskich żołnierzy. Na Widmie kresowiacy nie wytrzymali nawały ognia i cofnęli się z pozycji zdobytych wielką ofiarą krwi. Zostało tu tylko 50 ludzi, w większości rannych, z mjr. Leonem Gnatowskim na czele. Musieli przeczekać ostrzał własnej artylerii, która przekonana była, że na Widmie nie ma już nikogo ze swoich, i wycofali się dopiero o dziewiątej wieczorem.

„Wykonać Karpaty”

Nie lepiej też wiodło się dywizji karpackiej. Jej natarcie na wzgórze 593 napotkało równie intensywny ogień nieprzyjacielski. Jednak mimo strat 2 Batalion Karpacki wdarł się na Górę Ofiarną, jak wymownie nazywano wzgórze 593. Jego czołowe kompanie poszły od razu ku wzgórzu 569, oddzielonym od 593 tylko niezbyt głębokim siodłem. Tu karpatczycy musieli zalec pod ogniem, ale nie dali się wyrzucić, choć Niemcy pięć razy kontratakowali. Kiedy kontrataki nie przyniosły skutku, po południu na pozycje strzelców karpackich spadł deszcz żelaza ze wzgórza 575, Albanety i ruin klasztornych. Polakom brakowało amunicji, coraz więcej ich ginęło, a ranni cierpieli katusze, ponieważ nie można ich było ewakuować na tyły. Dowodzący na Górze Ofiarnej mjr Ludwik Rawicz-Rojek otrzymał twardy rozkaz przejścia do obrony i utrzymania pozycji.

Niemcy mieli doskonały wgląd w doliny. Fot. Wikipedia

Zostało mu kilkudziesięciu ludzi, kiedy spadochroniarze niemieccy ruszyli do kolejnego natarcia. Lżej ranni karpatczycy włączyli się do walki. Wezwane na pomoc pułki artylerii 2 Korpusu rozpoczęły ostrzał na hasło „Wykonać Karpaty”. Oznaczało ono skrócenie ognia tak, że w jego zasięgu znaleźli się także broniący się na wzgórzu karpatczycy. Kanonierzy przy działach płakali, świadomi, że strzelają do swoich kolegów, a wzgórze 593 wciąż broniło się pod ogniem swoim i nieprzyjaciela. W końcu, kiedy zginął mjr Rawicz-Rojek, strzelcy dostali rozkaz wycofania się. Już następnego dnia, 13 maja, to samo musieli zrobić żołnierze 1 Batalionu Karpackiego, któremu w natarciu na przełęcz Gardziel nie pomogło wsparcie czołgów z pułku „Skorpionów”. Niemcy wybili saperów torujących drogę polskim Shermanom, a te zostały unieruchomione przez miny lub działa przeciwpancerne. Zginęła też niemal cała pierwsza z nacierających kompanii 1 batalionu.

Mimo strat żołnierze obu dywizji walczyli nadal na wzgórzach masywu, lecz jasne się stawało, że w tym natarciu obrony niemieckiej nie przełamią. Dowódca 8 Armii, gen. Leese, przyjechał na stanowisko dowodzenia gen. Andersa i oświadczył, że w tej fazie bitwy Polacy wykonali swoje zadanie. Nie zdobyli terenu, ale mocno nadwyrężyli nieprzyjacielską obronę. Ponadto swym poświęceniem na wzgórzach 2 Korpus ułatwił zadanie dywizjom brytyjskim walczącym w dolinie. Przełom był bliski i nastąpił podczas kolejnego polskiego natarcia 17 maja.

Bibliografia:

„Kresowa walczy w Italii”, praca zbiorowa, Rzym 1945
„Ułani Karpaccy. Zarys historii pułku”, praca zbiorowa, Warszawa – Kraków 2015
Zbigniew Wawer, „Monte Cassino 1944”, Warszawa 2019

Piotr Korczyński

autor zdjęć: Wikipedia

dodaj komentarz

komentarze


Zbrodnia made in ZSRS
 
Ramię w ramię z aliantami
Puchar księżniczki Zofii dla żeglarza CWZS-u
Rakiety dla Jastrzębi
Wojna w świętym mieście, epilog
Kosiniak-Kamysz o zakupach koreańskiego uzbrojenia
Charge of Dragon
NATO zwiększy pomoc dla Ukrainy
Marcin Gortat z wizytą u sojuszników
Święto stołecznego garnizonu
Tusk i Szmyhal: Mamy wspólne wartości
Rozpoznać, strzelić, zniknąć
Mundury w linii... produkcyjnej
Szarża „Dragona”
Sprawa katyńska à la española
Przełajowcy z Czarnej Dywizji najlepsi w crossie
NATO on Northern Track
Potężny atak rakietowy na Ukrainę
Jakie wyzwania czekają wojskową służbę zdrowia?
Gen. Kukuła: Trwa przegląd procedur bezpieczeństwa dotyczących szkolenia
Koreańska firma planuje inwestycje w Polsce
Wieczna pamięć ofiarom zbrodni katyńskiej!
Optyka dla żołnierzy
WIM: nowoczesna klinika ginekologii otwarta
Zachować właściwą kolejność działań
Kadisz za bohaterów
Aleksandra Mirosław – znów była najszybsza!
Przygotowania czas zacząć
Szpej na miarę potrzeb
Ustawa o obronie ojczyzny – pytania i odpowiedzi
W Brukseli o wsparciu dla Ukrainy
SOR w Legionowie
Głos z katyńskich mogił
Zmiany w dodatkach stażowych
25 lat w NATO – serwis specjalny
Morska Jednostka Rakietowa w Rumunii
Wojna w świętym mieście, część trzecia
Więcej pieniędzy dla żołnierzy TSW
Polak kandydatem na stanowisko szefa Komitetu Wojskowego UE
Sandhurst: końcowe odliczanie
Prawda o zbrodni katyńskiej
Strategiczna rywalizacja. Związek Sowiecki/ Rosja a NATO
Kolejne FlyEle dla wojska
Front przy biurku
Żołnierze-sportowcy CWZS-u z medalami w trzech broniach
Ocalały z transportu do Katynia
Ustawa o obronie ojczyzny – pytania i odpowiedzi
Wojna w Ukrainie oczami medyków
W Rumunii powstanie największa europejska baza NATO
Żołnierze ewakuują Polaków rannych w Gruzji
Barwy walki
Odstraszanie i obrona
Strażacy ruszają do akcji
Ustawa o obronie ojczyzny – pytania i odpowiedzi
Na straży wschodniej flanki NATO
Bezpieczeństwo ważniejsze dla młodych niż rozrywka
NATO na północnym szlaku
Polscy żołnierze stacjonujący w Libanie są bezpieczni
V Korpus z nowym dowódcą
Cyberprzestrzeń na pierwszej linii
Wojna w świętym mieście, część druga

Ministerstwo Obrony Narodowej Wojsko Polskie Sztab Generalny Wojska Polskiego Dowództwo Generalne Rodzajów Sił Zbrojnych Dowództwo Operacyjne Rodzajów Sił Zbrojnych Wojska Obrony
Terytorialnej
Żandarmeria Wojskowa Dowództwo Garnizonu Warszawa Inspektorat Wsparcia SZ Wielonarodowy Korpus
Północno-
Wschodni
Wielonarodowa
Dywizja
Północny-
Wschód
Centrum
Szkolenia Sił Połączonych
NATO (JFTC)
Agencja Uzbrojenia

Wojskowy Instytut Wydawniczy (C) 2015
wykonanie i hosting AIKELO