moja polska zbrojna
Od 25 maja 2018 r. obowiązuje w Polsce Rozporządzenie Parlamentu Europejskiego i Rady (UE) 2016/679 z dnia 27 kwietnia 2016 r. w sprawie ochrony osób fizycznych w związku z przetwarzaniem danych osobowych i w sprawie swobodnego przepływu takich danych oraz uchylenia dyrektywy 95/46/WE (ogólne rozporządzenie o ochronie danych, zwane także RODO).

W związku z powyższym przygotowaliśmy dla Państwa informacje dotyczące przetwarzania przez Wojskowy Instytut Wydawniczy Państwa danych osobowych. Prosimy o zapoznanie się z nimi: Polityka przetwarzania danych.

Prosimy o zaakceptowanie warunków przetwarzania danych osobowych przez Wojskowych Instytut Wydawniczy – Akceptuję

Bitwa zwana „maszynką do mielenia mięsa”

Ofensywa nad Sommą pod jednym względem była przełomowa: tu rozpoczęła się historia broni pancernej. Rzucone do walki przez aliantów pierwsze pojazdy pancerne nie zdołały jednak zmienić sytuacji na froncie. Mimo tysięcy ofiar po obu stronach w raportach wciąż powtarzano jedno upiorne zdanie: „Na zachodzie bez zmian”.

Historycy wojskowości zgodnie twierdzą, że o przebiegu I wojny światowej na froncie zachodnim przede wszystkim decydowały ruchy odwodów walczących wojsk. Z taktycznego punktu widzenia każde przełamanie obrony mogło być zamknięte przez jej odwody szybciej, niż atakujący zdołał podciągnąć własne posiłki, które zabezpieczyłyby i utrzymały zdobyty teren. Na poziomie strategicznym przewaga obrony sprawiała, że dokonanie decydującego przełamania było praktycznie niemożliwe. W ten sposób powstało błędne koło nazwane wojną pozycyjną. Obie strony starały się z niego wyjść, a pierwszą poważną próbę przerwania tego krwawego impasu podjęli Niemcy pod Verdun (21 lutego–18 grudnia 1916 r.). W planach niemieckich sztabowców zaatakowanie twierdzy miało spowodować ściągnięcie w jej rejon i zniszczenie francuskich odwodów. Upadek Verdun byłby dla Francuzów katastrofą i mógłby doprowadzić do szybkiego podpisania kapitulacji. A jeśli twierdza nie padłaby od razu, to i tak jej obrona miała pochłonąć wszystkie francuskie rezerwy. Od lutego 1916 roku armia niemiecka atakowała Verdun fala za falą i rzeczywiście była coraz bliżej wyniszczenia odwodów Francuzów u bram Paryża. Alianci zmuszeni zostali do natychmiastowego odciążenia Verdun przez własną ofensywę. Tak zrodził się plan bitwy nad Sommą.

 

Imperialny armagedon

Ponieważ znaczna część armii francuskiej była zaangażowana w walki o utrzymanie Verdun, główny ciężar ofensywy spadł na Brytyjskie Siły Ekspedycyjne. Ich dowódca, generał Douglas Haig, był zwolennikiem działań ofensywnych i z energią podjął się przygotowań do bitwy. Jako miejsce ofensywy wybrano tereny nad Sommą, które dotychczas nie były areną większych walk. Powodowało to jednak jeden podstawowy problem: atakujący mieli przed sobą dobrze przygotowane pozycje obronne, w czym niemieccy żołnierze byli mistrzami. Ponadto Niemcy kontrolowali wszystkie wzniesienia w okolicy. Alianci założyli jednak, że wystarczy kilka dni ostrzału artyleryjskiego, by zniwelować tę przewagę, a dalszy plan był już prosty i sprawdzony. Stanowiska nieprzyjaciela miały zostać zdobyte falowymi atakami piechoty. Żołnierze, którzy przeżyli nieudany atak, mieli dołączać do kolejnych szturmów, prowadzonych aż do skutku – do ostatecznego zwycięstwa. Tyle sztabowa teoria.

W rzeczywistości okazało się, że tygodniowy ostrzał artyleryjski jedynie porozrywał zasieki z drutu kolczastego, i to tylko w kilku miejscach. Niemieckie umocnienia zostały nienaruszone. Kiedy 1 lipca 1916 roku imperialne dywizje ruszyły do ataku, znalazły się pod morderczym ogniem broni maszynowej i moździerzy nieprzyjaciela. Tego dnia zginęło prawie 60 tysięcy żołnierzy alianckich. To była rzeź, ale by nie zmieniła się w prawdziwą katastrofę, atakujący musieli, jak stwierdził generał Haig „wywierać ciągłą presję na nieprzyjaciela w tym samym miejscu”. Mówiąc inaczej, zmiana osi ataku wymagałaby miesięcy działań logistycznych, w czasie których Verdun na pewno by padło. Brytyjczycy i Francuzi nie mieli innego wyjścia, jak tylko powtarzać ataki, wprowadzać do walki coraz to nowe oddziały i atakować raz za razem w tym samym miejscu. Działania nad Sommą stały się więc kolejną, tak dobrze już znaną, bitwą na wyniszczenie, „maszynką do mielenia mięsa”, jak w wisielczym humorze nazwali ją żołnierze.

„Panika czołgowa”

W celu wsparcia wykrwawiającej się na niemieckich transzejach piechoty alianci skierowali nad Sommę samoloty w niespotykanej gdziekolwiek indziej liczbie, używali gazów bojowych i wreszcie sprowadzili zupełnie nową broń: czołgi. Brytyjskie MK I okazały się maszynami wyjątkowo prymitywnymi, niedopracowanymi i zawodnymi. Były do tego tak powolne, że samo doprowadzenie ich na pozycje wyjściowe do ataku stanowiło nie lada sztukę. Nad Sommę udało się Brytyjczykom ściągnąć 49 tych kolosów. Przydzielono je do Sekcji Ciężkiej Korpusu Karabinów Maszynowych – tak nazwano pierwszy w historii oddział czołgów. Większość ich od razu wyłączyły awarie, do walki skierowano 22 maszyny. Już na pozycjach wyjściowych zepsuło się jeszcze siedem i w sumie do natarcia ruszyło 15 czołgów, a reszta miała do nich dołączyć po naprawie usterek.

15 września 1916 roku zdumionym żołnierzom niemieckim, którzy bronili się we wsi Flers-Courcelette, z dymów eksplozji i pożarów nagle ukazały się wielkie stalowe „mamuty”. Ich pancerzy nie imały się pociski maszynowych kulomiotów! Wprawdzie kilka stalowych maszyn utknęło w zasiekach, jedną udało się zniszczyć ogniem z armaty, ale dziewięć dotarło do transzei i zaczęło z karabinów maszynowych i dział masakrować przerażonych Niemców. Dzięki temu atakowi zdobyto od razu całe… dwa kilometry niemieckich pozycji! W walce pozycyjnej był to nie lada wyczyn.

Sukces duży, lecz lokalny i krótkotrwały. Niemieccy oficerowie szybko opanowali „panikę czołgową”, jak nazwano pierwsze wrażenie po wejściu do walki czołgów. Okazało się, że stalowe potwory nie są takie straszne. Szybko się psują, są łatwym celem dla artylerii, a ich pancerz wcale nie chroni przed bronią maszynową. Pociski trafiały bowiem w szkło szczelin obserwacyjnych, rozżarzone szklane odpryski wpadały do wnętrza czołgu i raniły załogę. By temu zapobiec, czołgistom wydawano maski ze stalowej siatki, jednak były one tak ciężkie, że mało kto je zakładał. Zresztą ograniczały i tak niewielką widoczność ciasnej kazamaty wypełnionej spalinami i dymem z dział i karabinów maszynowych. Mimo to debiut czołgów pod Sommą uważano za udany i odtąd wielkie sylwetki MK I były stałym elementem pola walki na froncie zachodnim.

Pyrrusowe zwycięstwo

Po dziesięciu dniach od pamiętnego ataku czołgów, 25 września, Brytyjczycy i Francuzi znowu ruszyli do natarcia i ponownie wyrwali Niemcom kilkaset metrów pozycji za cenę kilkudziesięciu tysięcy zabitych żołnierzy. Podobnie jak alianci pod Verdun, niemieccy żołnierze nad Sommą bronili się zażarcie. Pod koniec października obie strony były tak wykrwawione, że można było sądzić, iż linia transzei nad Sommą zastygnie bez zmian aż do wiosny. Jednak generał Haig raz jeszcze poderwał swych ludzi do ofensywy – 13 listopada doszło do masakry nad rzeką Ancre. Brytyjczycy nie zdołali tam przesunąć linii frontu, zdobyli jedynie – za cenę tysięcy poległych – kilka ruin po wioskach na południe i wschód od Ancre…

Wreszcie 18 listopada generał Haig powiedział „dosyć”, uznawszy zdobycie w wielomiesięcznej bitwie 120 mil kwadratowych za swój wielki triumf. Straty brytyjskie wyniosły 420 tysięcy żołnierzy, francuskie – ponad 200 tysięcy, Niemcy mieli około 465 tysięcy ofiar. W istocie bitwa ta nie przerwała błędnego koła wojny pozycyjnej i nie przyniosła przełomu strategicznego, pozwoliła jednak utrzymać Verdun i tak potrzebne do dalszej walki odwody.

Bibliografia:

„Atlas wojen pancernych od 1916 roku do chwili obecnej”, pod red. dr. Stephena Harta, przeł. Sławomir Kędzierski, Czerwonak 2017.
Janusz Pajewski, „Pierwsza wojna światowa 1914–1918”, Warszawa 2014.
Andrew Robertshaw, „Bitwa nad Sommą 1916. Tragedia i triumf”, przeł. Natalia Łajszczak, Warszawa 2010.

Piotr Korczyński

autor zdjęć: Wikipedia

dodaj komentarz

komentarze


Pułk Reprezentacyjny rekrutuje. Kto może dołączyć?
 
Ustawa o obronie ojczyzny – pytania i odpowiedzi
Ewakuacja Polaków z Izraela
Szczyt NATO nie tylko o wydatkach na obronność
Cybermiasteczko na Festiwalu Open’er
Żołnierze z 10 Brygady Kawalerii Pancernej powalczą w IV lidze
Pancerny kot w polskim wojsku
Rosyjska maszyna Su-24 przechwycona przez polskie F-16
Generał „Grot” – pierwszy dowódca AK
Planowano zamach na Zełenskiego
Dekapitacyjne uderzenie w Iran
Bezpieczniejsza Europa
USA przyłączyły się do ataku Izraela na Iran
Prawo dla kluczowych inwestycji obronnych
„Różycki” zwodowany
BWP-1 – historia na dekady
Ratownik w akcji
„Swift Response ‘25”, czyli lekka piechota w ciężkim terenie
Zbrodnia we wsi, której już nie ma
Pestki, waafki, mewki – kobiety w Polskich Siłach Zbrojnych
Musimy być szybsi niż zagrożenie
Inwestycja w żołnierzy
Nawrocki przedstawia kierownictwo BBN-u
GROM w obiektywie. Zobaczcie sami!
11 lipca narodowym dniem pamięci o ofiarach rzezi wołyńskiej
Odbudowa obrony cywilnej kraju
Kadeci z NATO i z Korei szkolili się w Karkonoszach
Śmierć gorsza niż wszystkie
Strategia odstraszania. Czy zadziała?
Prezydent na wschodniej granicy
Święto sportów walki w Warendorfie
Sejm zakończył prace nad nowelizacją ustawy o obronie ojczyzny. Teraz czas na Senat
Rodzinne ćwiczenia z wojskiem
Nie żyje żołnierz PKW Irak
Miliardowe wsparcie dla PGZ
Szczyt w Hadze zakończony, co dalej?
Pracowity pobyt w kosmosie
Armia pomoże służbom na zachodniej granicy
Strażnicy polskiego nieba
Kolejne czołgi K2 dla naszej armii
„Niegościnni” marynarze na obiektach sportowych w Ustce
Flyer, zdobywca przestworzy
Żołnierze WOT-u szkolili się w Słowenii
Policja ze wsparciem wojskowego Bayraktara
Żołnierze PKW Irak są bezpieczni
Świat F-35
Sukcesy żołnierzy na międzynarodowych arenach
Pociski do FA-50 i nowe Rosomaki
Czarna Pantera celuje
Kajakami po medale
Posłowie za wypowiedzeniem konwencji ottawskiej
Dzieci wojny
Wypadek Rosomaka
Pierwsze oficerskie gwiazdki
Drukowanie dronów
Dwa tygodnie „rozgryzania” Homara-K
The Power of Infrastructure
Historyczne zwycięstwo ukraińskiego F-16
Podróż w ciemność
Broń przeciwko wrogim satelitom
Nowe zasady fotografowania obiektów wojskowych
Podejrzane manewry na Bałtyku
ORP „Necko” idzie do natowskiego zespołu
Policjanci w koszarach WOT
Wyższe stawki dla niezawodowych

Ministerstwo Obrony Narodowej Wojsko Polskie Sztab Generalny Wojska Polskiego Dowództwo Generalne Rodzajów Sił Zbrojnych Dowództwo Operacyjne Rodzajów Sił Zbrojnych Wojska Obrony
Terytorialnej
Żandarmeria Wojskowa Dowództwo Garnizonu Warszawa Inspektorat Wsparcia SZ Wielonarodowy Korpus
Północno-
Wschodni
Wielonarodowa
Dywizja
Północny-
Wschód
Centrum
Szkolenia Sił Połączonych
NATO (JFTC)
Agencja Uzbrojenia

Wojskowy Instytut Wydawniczy (C) 2015
wykonanie i hosting AIKELO