moja polska zbrojna
Od 25 maja 2018 r. obowiązuje w Polsce Rozporządzenie Parlamentu Europejskiego i Rady (UE) 2016/679 z dnia 27 kwietnia 2016 r. w sprawie ochrony osób fizycznych w związku z przetwarzaniem danych osobowych i w sprawie swobodnego przepływu takich danych oraz uchylenia dyrektywy 95/46/WE (ogólne rozporządzenie o ochronie danych, zwane także RODO).

W związku z powyższym przygotowaliśmy dla Państwa informacje dotyczące przetwarzania przez Wojskowy Instytut Wydawniczy Państwa danych osobowych. Prosimy o zapoznanie się z nimi: Polityka przetwarzania danych.

Prosimy o zaakceptowanie warunków przetwarzania danych osobowych przez Wojskowych Instytut Wydawniczy – Akceptuję

Karweta znaczy marynarz

Działo się to w drugiej połowie lat dziewięćdziesiątych ubiegłego wieku, kiedy w Helu istniał jeszcze pełnoprawny port wojenny. Tam właśnie stacjonował 13 Dywizjon Trałowców. Andrzej Karweta, wówczas komandor, był jego dowódcą. Obecny dowódca, kmdr por. Piotr Sikora, był świeżo upieczonym oficerem na jednym z okrętów. Sam Hel cieszył się raczej złą sławą – garnizon na krańcu Polski, w dodatku z portem, który wychodził wprost na otwarte morze. Każda, nawet najmniejsza zmiana pogody była tam odczuwalna, jak mało gdzie. A marynarze niemal nie schodzili z pokładów. I dlatego właśnie do nazwy miasta zwykli dodawać jeszcze jedną literę „l”. „Hell” to po angielsku piekło.


– Starałem się wówczas o zgodę na zamieszkanie poza garnizonem. W Gdyni miałem narzeczoną, która wkrótce została moją żoną. Wniosek został jednak rozpatrzony negatywnie – opowiada kmdr por. Sikora. Wkrótce jego okręt wyszedł na tydzień w morze. Załodze postanowił towarzyszyć kmdr Karweta. – Zasypywał mnie pytaniami: „Na jakiej częstotliwości nawiąże pan łączność z kapitanatem portu w Gdańsku? A na jakiej z pilotami?”. Pamiętam, że zaskoczył mnie nawet zadając je, kiedy wychodziłem z toalety – śmieje się obecny dowódca 13 Dywizjonu. Kiedy okręt wrócił do portu, kmdr Karweta rzucił jego dowódcy: „W poniedziałek Sikora melduje się u mnie z samego rana”. – Miałem weekend z głowy. We wskazanym dniu wchodzę do biura, a tam mój wniosek o zamieszkanie poza garnizonem. Ze zgodą dowódcy – opowiada kmdr por. Sikora. – Taki właśnie był. Wymagający, ale sprawiedliwy i w gruncie rzeczy niezwykle otwarty.

Andrzej Karweta urodził się w 1958 roku. Pochodził z miejscowości Jeleń na południu Polski. Ciągnęło go jednak nad morze. W 1977 roku rozpoczął naukę na Wydziale Dowódczym Wyższej Szkoły Marynarki Wojennej w Gdyni. Studiował na jednym roku razem z kadm. Krzysztofem Teryfterem, obecnie zastępcą dowódcy Centrum Operacji Morskich. – Byliśmy w innych grupach, ale się kolegowaliśmy. Był bardzo pogodnym człowiekiem, lubił i umiał żartować – wspomina kontradmirał. Potem ich drogi miały się przeciąć jeszcze kilkakrotnie.

Po ukończeniu studiów, jako podporucznik marynarki, Karweta trafił do 13 Dywizjonu Trałowców, który podlegał wówczas 9 Flotylli Okrętów. I bardzo szybko zaczął piąć się w górę. W wieku 28 lat objął dowodzenie swoim pierwszym okrętem – trałowcem ORP „Czapla”. Jako dowódca ORP „Mewa” stanął na czele grupy taktycznej, potem został szefem sztabu, wreszcie w 1996 roku – dowódcą dywizjonu. – Nie tolerował bylejakości – podkreśla kmdr ppor. rez. Aleksander Gierkowski, który w latach dziewięćdziesiątych dowodził trałowcem ORP „Gopło”. – Pamiętam, jak nasz okręt wrócił ze stoczni, a my zdawaliśmy egzamin z zadania programowego O-1, które polega na przygotowaniu do wyjścia w morze – wspomina Gierkowski. Dowódca dywizjonu uznał, że sprawdzian nie przebiega, jak należy. – Tego samego popołudnia byliśmy już na „białej kotwicy” – śmieje się Gierkowski. Załoga nadal się szkoliła, tyle że na morzu. Okręt stał na kotwicy w niewielkiej odległości od portu. Przełożeni mogli obserwować przez lornetkę, co się dzieje na jego pokładzie. Takie szkolenie mogło trwać nawet tydzień. – Byłem ostatnim dowódcą okrętu z Helu, który stanął na „białej kotwicy”. Przedostatnim był późniejszy adm. Karweta. I wie pan co? Jestem z tego dumny – podkreśla Gierkowski. – Karweta potrafił człowieka ochrzanić, na czym świat stoi, ale nie był pamiętliwy. Wpoił mi zasady, którym do dziś jestem wierny. Był dowódcą z krwi i kości. Ostatnim w dywizjonie, którego naprawdę szanowałem – zaznacza Gierkowski.

Za rządów adm. Karwety ORP „Mewa”, jako pierwsza polska jednostka, dołączył do Stałego Zespołu Sił Obrony Przeciwminowej NATO, który strzegł bezpieczeństwa na Bałtyku i Morzu Północnym. Aby sprostać wymogom sojuszu, okręt został gruntownie zmodernizowany. Na bazie starych jednostek powstały nowoczesne niszczyciele min. Adm. Karweta aktywnie uczestniczył w tych pracach. Z dywizjonu odszedł w 2002 roku, kiedy rozpoczął trzyletnią służbę w dowództwie Sił Morskich NATO. Pełnił tam m.in. funkcję zastępcy szefa oddziału broni podwodnej. Po powrocie do Polski objął dowództwo nad 8 Flotyllą Obrony Wybrzeża w Świnoujściu. Jednocześnie uzupełniał wiedzę w Akademii Marynarki Wojennej i na prestiżowych Royal College of Defence Studies w Londynie. 11 listopada 2007 roku został dowódcą marynarki wojennej.

W ministerialnych gabinetach twardo umiał o nią walczyć. – Zwykł mówić: „nie dawajcie mi awansów, dawajcie okręty” – wspominał kiedyś w Polskim Radiu jego zastępca wiceadm. Waldemar Głuszko. Potrafił rządzić twardą ręką. – Znaliśmy się od lat, ale podczas służby nie zwracaliśmy się do siebie na „ty”. W pracy składało się meldunki, a nie pijało kawki – przyznaje kadm. Teryfter. Co innego po zdjęciu munduru. – Andrzej Karweta był bardzo ciepłym, serdecznym człowiekiem – podkreśla kadm. Teryfter. Kilka miesięcy przed śmiercią wprowadził się z rodziną do nowego domu. Bardzo się z tego cieszył, uwielbiał prace w ogrodzie, z nowym miejscem wiązał liczne plany. – Ja sam kupiłem działkę w pobliżu. Kilka razy się spotykaliśmy, rozmawialiśmy o budowie. Nie zdążyliśmy zostać sąsiadami – mówi.

Zostawił żonę i troje dzieci. Pochowano go w Baninie na Pomorzu. Zniszczony w katastrofie mundur admirała można dziś oglądać w poświęconej mu gablocie na pokładzie historycznego niszczyciela ORP „Błyskawica”.

Łukasz Zalesiński

dodaj komentarz

komentarze


MON rozpoczyna współpracę z Ligą Obrony Kraju
Na otwartym morzu mierzą daleko!
Wicepremier Kosiniak-Kamysz rozmawia o technologiach nuklearnych
Ustawa o obronie ojczyzny – pytania i odpowiedzi
Niemiecki plan zniszczenia Polski
Loty szkoleniowe na F-16 wstrzymane do odwołania
Polsko-koreańska spółka będzie produkować rakiety do wyrzutni Homar-K
Tuga – postrach dronów
Premier Tusk: MSPO robi wrażenie
Brytyjczycy żegnają Malbork
Wyczekiwane przyspieszenie
„Naval” o „Zielonej liście” wyposażenia osobistego
Skorzystaj z szansy na zostanie oficerem
Towarzysze czołgów
Pilica+ coraz bliżej
Nasz Hercules
Szef MON-u upamiętnił pierwszych poległych w II wojnie
Nie tylko K9. Koreańska oferta dla WOT-u
Awaryjne lądowanie wojskowego śmigłowca
Szczyt przywódców ws. Ukrainy
Inowrocławscy saperzy z misją na południu
Polski udział w produkcji F-16 i F-35
„Był twarzą sił powietrznych”
Premierowe strzelania Spike’ami z Apache’ów
Obowiązek budowy schronów staje się faktem
Banki – nowi partnerzy PGZ-etu
Modernizacja F-16 w polskich zakładach wojskowych
Akt oskarżenia w sprawie planu „Warta”
Zwycięska batalia o stolicę
Polska i Szwecja, razem na rzecz bezpieczeństwa
Amerykańsko-rosyjski szczyt na Alasce
Śmierć pilota F-16. Trwa badanie przyczyn wypadku
Trenują przed „Zapadem ‘25”
Polska chce przyjąć więcej wojsk z USA
Kadeci będą się uczyć obsługi dronów
Klucz do bezpieczeństwa
„Road Runner” w Libanie
Drony w ofensywie
Lockheed Martin wspiera polskich weteranów
Strategiczne partnerstwo Polski i Kanady
Kikimora o wielu twarzach
Radary, które widzą wszystko
Nowe radary i ładunki trotylowe dla armii
Nietypowa premiera targowa
MSPO 2025 – serwis specjalny „Polski Zbrojnej”
Grot A3 w drodze do linii
System Trophy będzie chronił czołgi K2PL
StormRider na fali
Beret „na rekinka” lub koguta
Nowelizacja ustawy o obronie z podpisem prezydenta
Nowość Grupy WB na MSPO 2025: robot kroczący
Detect & Classify: satelity z AI
Z najlepszymi na planszy
Informacja geoprzestrzenna na współczesnym polu walki
31 Baza Lotnictwa Taktycznego apeluje do mediów
Małopolscy terytorialsi tym razem walczyli z suszą
ORP „Necko” idzie do natowskiego zespołu
Coś dla Huzara, coś dla fregaty
Piorun 2 coraz bliżej
Nocne ataki na Ukrainę
Startuje „Żelazny obrońca”
Dwie agresje, dwie okupacje
Salwa z wysokości
Ustawa o obronie ojczyzny – pytania i odpowiedzi
„Koalicja chętnych” o kolejnych działaniach w sprawie Ukrainy
Westerplatte, 1 września 1939. Pamiętamy!
Duże osiągnięcie polskich skoczków
Zielona lista, czyli decyzja należy do żołnierza
Polskie siły zbrojne stawiają na nowoczesność
GROM w obiektywie. Zobaczcie sami!
Prezydent Nawrocki: Wieluń to symbol cierpienia
Czarna skrzynka F-16 w rękach śledczych
Cena wolności. Powstańcze wspomnienia
Australijski AWACS rozpoczął misję w Polsce
Najmłodszy w rodzinie
Pancerna pięść
Spotkanie Trump-Nawrocki
Fantom, który sam się leczy po postrzale
„Żelazna Dywizja” na Narwi
Wojskowi szachiści z medalem NATO
Hekatomba na Woli
Świetne występy polskich żołnierzy
NATO ćwiczy na Bałtyku. Z polskim udziałem
Triumf żołnierzy-lekkoatletów
Orlik na Alfę
Premier i szefowa UE na granicy w Krynkach
Huta Stalowa Wola na MSPO
Szef Sztabu Generalnego: MSPO przykładem rewolucji dronowej
Nowe wcielenie Herona. Tym razem dla batalionu
Polski żołnierz pobił w Chinach rekord świata
Wielkie zbrojenia za Odrą

Ministerstwo Obrony Narodowej Wojsko Polskie Sztab Generalny Wojska Polskiego Dowództwo Generalne Rodzajów Sił Zbrojnych Dowództwo Operacyjne Rodzajów Sił Zbrojnych Wojska Obrony
Terytorialnej
Żandarmeria Wojskowa Dowództwo Garnizonu Warszawa Inspektorat Wsparcia SZ Wielonarodowy Korpus
Północno-
Wschodni
Wielonarodowa
Dywizja
Północny-
Wschód
Centrum
Szkolenia Sił Połączonych
NATO (JFTC)
Agencja Uzbrojenia

Wojskowy Instytut Wydawniczy (C) 2015
wykonanie i hosting AIKELO