Znaleziony materiał wybuchowy saperzy muszą albo od razu niszczyć, albo bezpiecznie magazynować. Ale co zrobić, gdy w pobliżu akcji nie ma takiego miejsca? Armia kupiła specjalne kontenery, które rozwiążą problem składowania niebezpiecznych znalezisk.
Saperzy wzywani są na interwencje każdego dnia. Niebezpieczne materiały odnajdywane są na placach budowy, polach uprawnych, w lasach, i przy modernizacji dróg. – Co robią z takimi znaleziskami? – Muszą zniszczyć je na poligonie, najlepiej jeszcze tego samego dnia – opowiada kpt. Jacek Obierzyński z 1 Pułku Saperów. Czasem jednak akcja kończy się wieczorem, wówczas ze względów bezpieczeństwa niebezpieczny materiał trzeba przechować do następnego dnia. Do tego właśnie saperzy będą wykorzystywać nowe kontenery, które kupiło wojsko.
Fot. CSWL w Poznaniu
– Zebrane niewybuchy żołnierze będą mogli przechować nawet kilka dni w kontenerach, a nie tak jak obecnie, natychmiast jechać z każdą miną lub pociskiem na poligon, by je zneutralizować – mówi kpt. Obierzyński. Na przykład saperzy z Brzegu, żeby unieszkodliwić niebezpieczny ładunek na poligonie, muszą za każdym razem pokonywać 150 kilometrów. Jeżeli będą mogli składować znaleziska w kontenerach, tę trasę pokonają raz, po zakończeniu całej akcji.
Do tej pory znalezione niewybuchy przechowywano na przykład w dawnych schronach lub bunkrach. Ale nie wszędzie znajdują się takie instalacje. – W miarę zmniejszania się armii, zmniejszyła się także liczba miejsc, gdzie można bezpiecznie przechowywać materiały wybuchowe zanim zostaną one zneutralizowane na poligonach – mówi płk Tadeusz Dzikowski z Szefostwa Inżynierii Wojskowej. Z analiz Szefostwa wynika, że w związku z tym o 30 % wydłużyła się trasa, którą w czasie akcji musiały pokonywać partole saperskie. Wojsko musiało poświęcać na te zadania więcej czasu i ponosić wyższe koszty saperskich akcji.
Kupione przez armię kontenery trafiają tam, gdzie działają patrole rozminowania: m.in. do Nowego Dworu Mazowieckiego, Inowrocławia, Brzegu, Szczecina czy Orzysza. Będą również instalowane na poligonach, będzie w nich można przechowywać materiały wybuchowe wykorzystywane do szkolenia wojsk.
Nowe magazyny można postawić w odległości nawet 10 metrów od zabudowań. I nadal będzie bezpiecznie. – Są one tak skonstruowane, że w razie wybuchu fala uderzeniowa zostanie skierowana w górę, nie uszkodzi więc niczego wokoło – mówi płk Tadeusz Dzikowski. Niebezpieczne materiały są segregowane i umieszczane w odpowiednich strefach: przechowywania środków zapalających, materiałów wybuchowych i niewybuchów. Strefy są od siebie odseparowane, więc nawet jeśli w którejś nastąpi wybuch, nic złego nie stanie się w innych częściach kontenera.
Saperzy dostali już 49 kontenerów, koszt jednego to ok. 420 tys. zł. Każdy z nich pomieści 50 kilogramów materiału wybuchowego. Ale żołnierze jeszcze nie składują w nich niebezpiecznych ładunków. – Jednostki wojskowe na razie przygotowują dla nich odpowiednie miejsce. Zanim zaczną z nich korzystać muszą przygotować fundamenty pod kontenery, ogrodzić teren, a to chwilę potrwa – wyjaśnia płk Dzikowski.
Rocznie saperzy interweniują ok. 8 tys. razy, 20-25 razy dziennie. Tylko w Warszawie zdarzają się dni, kiedy są wzywani 2–3 razy.
autor zdjęć: Dariusz Kudlewski
komentarze