MIĘDZY ZIEMIĄ A NIEBEM

Lubią swoją pracę, ale często tracą uprawnienia i odchodzą ze służby.

Afganistan, prowincja Ghazni, dystrykt Andar. W czasie rutynowego nocnego patrolu zgrupowania bojowego Alfa jeden z pojazdów najeżdża na minę pułapkę. Zza wzgórz padają strzały z broni maszynowej i granatników RPG. Dowódca patrolu melduje o tej sytuacji do TOC i prosi o wsparcie JTAC. Ten wzywa na pomoc dwa amerykańskie myśliwce F-15. Polski JTAC na monitorze widzi stanowiska ogniowe rebeliantów. Załoga F-15 prosi o zgodę na likwidację przeciwników. Tuż po tym, jak ją uzyskuje, polscy żołnierze w noktowizji dostrzegają wiązkę lasera wskazującego obszar, z którego przeciwnik otworzył ogień. Chwilę później w zasygnalizowane miejsce zostaje zrzucona bomba.

Nie każdy może być wysuniętym nawigatorem naprowadzania lotnictwa WNNL (częściej używa się angielskiego nazewnictwa JTAC – Joint Terminal Attack Controller). Dobry JTAC powinien mieć określone cechy psychiczne i fizyczne, takie jak zdolność koncentracji, wyobraźnia przestrzenna, podzielność uwagi. Nie mniej ważna jest umiejętność logicznego myślenia w sytuacjach stresowych
i bardzo dobra znajomość języka angielskiego. Do tej służby potrzebne są jednak przede wszystkim chęci, ponieważ szkolenie jest trudne, a po nim nawigator musi doskonalić kwalifikacje i potwierdzać uprawnienia.

 

Do głównych zadań JTAC-a należy pomoc dowódcy lądowemu w wykorzystywaniu lotnictwa (wojsk lądowych i sił powietrznych), zapewnienie bezpieczeństwa własnym statkom powietrznym, informowanie o warunkach atmosferycznych w rejonie działań i naprowadzanie lotnictwa na cele naziemne. Jest też osobą upoważnioną do wydania zgody na wykonanie uderzenia, czyli otwarcia ognia przez załogę statku powietrznego.

Naprowadzenie odrzutowców na naziemny cel to trudna sztuka. Choćby ze względu na prędkość lecących samolotów, specyficzny lotniczy język, w którym prowadzi się korespondencję radiową, ściśle określone procedury i stres pola walki. Efektem dobrze wykonanej pracy JTAC-a jest precyzyjne trafienie przeciwnika z powietrza. O przydatności wysuniętych nawigatorów naprowadzania lotnictwa doskonale wiedzą Amerykanie, którzy chętnie korzystali z ich pomocy w Iraku i Afganistanie. To oni mają najwięcej wykwalifikowanych JTAC-ów i to oni wyznaczają dziś standardy szkoleniowe.

W Polsce czteroosobowe taktyczne zespoły kontroli obszaru powietrznego (TZKOP) utworzono
w Wojskach Lądowych pod koniec 1999 roku. Niestety, poza 6 Brygadą Powietrznodesantową
i 25 Brygadą Kawalerii Powietrznej, których żołnierze brali udział w misjach i szkoleniach zagranicznych, reszta lądowców nie widziała dla tych zespołów praktycznego zastosowania, ponieważ wówczas misja bezpośredniego lotniczego wsparcia wydawała się abstrakcją. W amerykańskich siłach zbrojnych wysunięci nawigatorzy umieszczani byli na poziomie kompanii, a u nas TZKOP funkcjonowały w batalionach, brygadach i dywizjach. Zgodnie z planami dowództwa Wojsk Lądowych do końca 2012 roku wysunięci nawigatorzy naprowadzania mają wejść w skład Centralnej Grupy TZKOP, która powstała w 1 Brygadzie Lotnictwa Wojsk Lądowych w Inowrocławiu. Polskimi JTAC-ami zawiadywać tam będzie podpułkownik Dawid Rogiński. „Naprowadzacze” służą nie tylko w Wojskach Lądowych, lecz także w Wojskach Specjalnych oraz w Ośrodku Szkolenia Personelu TZKOP w Dęblinie.

Nawigator przeszkolony

Operacja w Afganistanie wymusiła na nas kierowanie w TZKOP do kontyngentu wyłącznie żołnierzy z odpowiednimi kwalifikacjami i wyszkoleniem. Szybko podjęto więc decyzję, by w 2007 roku w Wyższej Szkole Oficerskiej Sił Powietrznych w Dęblinie utworzyć Ośrodek Szkolenia Personelu TZKOP (OSzP TZKOP). Przygotowano tam program szkolenia, a rektor-komendant szkoły miał prawo nadawać uprawnienia wyszkolonym wysuniętym nawigatorom. Pierwszy kurs ruszył w 2008 roku. Od tego momentu w trakcie czterech, które przeprowadzono w Dęblinie, wyszkolono 26 żołnierzy. Inni polscy „naprowadzacze” uczyli się w Kanadzie lub w amerykańskich ośrodkach w Niemczech i USA.

Kierowany przez podpułkownika Macieja Komstę ośrodek w Dęblinie prowadzi kilka rodzajów szkoleń. Przede wszystkim są to kursy podstawowe. Aby się na taki dostać, kandydat na JTAC-a musi przede wszystkim mieć trójkę ze znajomości angielskiego. W pierwszym etapie trafia na tygodniową naukę fachowej frazeologii. Gdy już zdobędzie uprawnienia z zakresu komunikacji radiowej, zaczyna naukę właściwą dla JTAC-ów. Przez trzy tygodnie uczestniczy w wykładach, które kończą się egzaminem. Szczęśliwcy, którzy zaliczą także zajęcia na symulatorze, przystąpią do nauki praktycznego naprowadzania.

„Przez tydzień na poligonie w Jagodnem uczymy żołnierzy w naprowadzania samolotu TS-11 Iskra”, opisuje podpułkownik Komsta. „Zaczynamy od szkolenia na tańszych w eksploatacji samolotach, by później na 21 Centralnym Poligonie Lotniczym w Nadarzycach naprowadzać Su-22 i F-16”.

OSzP TZKOP również prowadzi kursy instruktorsko-metodyczne oraz szkoli obsługę laserowego wskaźnika celów i załogi wykonujące misje bezpośredniego wsparcia lotniczego (CAS).

Szkolenie w Dęblinie prowadzone jest zgodnie z wytycznymi zawartymi w STANAG 3797 edycji IV i podpisanym w 2011 roku przez szefa Sztabu Generalnego WP porozumieniu (Joint Close Air Support Action Plan Memorandum of Agreement – JCAS MoA). W dokumentach tych określono wymagania stawiane certyfikowanym JTAC-om, przy czym JCAS MoA nakłada wymagania wyższe. MoA przewiduje między innymi stworzenie narodowego programu JTAC. Według tego porozumienia nawigator powinien wykonywać naprowadzenia w reżimie półrocznym, przy czym istotne są też rodzaje wymaganych naprowadzeń: dwa, gdy JTAC w chwili ataku widzi samolot oraz cel; jedno – gdy JTAC może, ale nie musi widzieć samolotu i celu; trzy naprowadzenia z samolotem bojowym; jedno z wykorzystaniem laserowego wskaźnika celu; jedno z użyciem uzbrojenia; jedno w nocy i dwa podczas prowadzenia misji o dużym zagrożeniu dla SP z ziemi.

Koszt wyszkolenia jednego żołnierza JTAC, jak podaje Sztab Generalny WP, przekracza 800 tysięcy złotych. Żeby zaś podtrzymać jego kwalifikacje, rocznie trzeba wydać jeszcze ponad 200 tysięcy.

Afgańskie priorytety

Jednym z problemów trapiących od kilku lat naszych wysuniętych nawigatorów naprowadzania jest sposób podtrzymywania uprawnień. Nasz rozmówca mówi otwarcie: „Największym problemem jest to, że w Dęblinie zawsze było dużo chętnych do wznowienia uprawnień, a tylko kilka statków powietrznych do dyspozycji. Niekiedy loty odwoływano w dniu zajęć w terenie. Poza tym w limicie rocznym według STANAG 3797 możemy wykonać tylko od czterech do sześciu naprowadzeń szkolnego samolotu, takiego jak TS-11. W Dęblinie priorytetowo są traktowani ci żołnierze, którzy mają wyjechać na misję do Afganistanu. Pozostali liczą na łut szczęścia”.

Szef Ośrodka Szkolenia Personelu TZKOP nie zaprzecza, że dotychczas priorytetowo traktowano żołnierzy, którzy trafiali na kursy podstawowe. „Podtrzymywanie uprawnień wyszkolonych JTAC-ów nie należy do mnie”, kontruje podpułkownik Komsta. „O to powinni martwić się przedstawiciele rodzajów sił zbrojnych, a nie ośrodek w Dęblinie”.

„Gdy służyłem w 17 Brygadzie Zmechanizowanej, sami organizowaliśmy sobie naprowadzenia”, opowiada chorąży Maciej Agaciak, JTAC z Inowrocławia. „Dzwoniliśmy do zaprzyjaźnionych pilotów ze Świdwina, Krzesin czy Łasku i pytaliśmy, kiedy będą mieli czas na szkolenie wsparcia pola walki. Jak mieli, to działaliśmy”.

Podoficer w 2008 roku ukończył kurs dla nawigatorów w Kanadzie, uczestniczył też w szkoleniach podtrzymujących kwalifikacje w Dęblinie. Od 2008 roku wykonał około 70 naprowadzeń. W 2011 roku służył w Afganistanie na stanowisku JTAC-a w zgrupowaniu bojowym Bravo w bazie Warrior. Przyznaje, że osiągnięcie wymaganych limitów nie jest łatwe. „Do podtrzymywania uprawnień nie zaliczają się naprowadzania wykonywane na misji, ponieważ robione są według innych instrukcji”, wyjaśnia. „Nie pomaga też szlifowanie umiejętności z pilotami, na przykład z Inowrocławia, bo to robimy «na sucho», czyli bez użycia uzbrojenia”.

„To zadanie koordynatora programu JTAC i zmartwienie oficerów odpowiedzialnych za planowanie procesu szkolenia, żeby każdego roku Siły Powietrzne przydzieliły nalot i środki bojowe do wykonania odpowiedniej liczby naprowadzeń”, twierdzi pułkownik Kazimierz Dyński, zastępca szefa Zarządu Szkolenia – P7 SGWP, koordynator narodowego programu JTAC. „Będziemy dbać o tych, którzy zdobywają uprawnienia i je podtrzymują”.

Choć w Ośrodku Szkolenia Personelu TZKOP pracuje czterech JTAC-ów, to uprawnienia do nadawania certyfikatów mają instruktorzy z Łotwy i USA. Ośrodek działa już ponad cztery lata, a nie doczekaliśmy się własnego instruktora. Nie stworzono bowiem dotąd narodowego programu JTAC i polskich instrukcji szkoleniowych.

„Żeby ośrodek był akredytowany, musimy mieć narodowy dokument, który określi, jak powinniśmy szkolić JTAC-ów, jakie należy mieć wymagania wobec instruktorów, ewaluatorów i jak podnosić kwalifikacje”, zaznacza kierownik placówki z Dęblina.

Dlaczego nie mamy takiego dokumentu? Pułkownik Kazimierz Dyński, który od 2012 roku jest koordynatorem narodowego programu JTAC w siłach zbrojnych, nie odpowiada wprost. Podkreśla za to, że jest to kwestia bardzo ważna dla armii:

„Opracowanie regulaminu dla wysuniętych nawigatorów naprowadzania lotnictwa to kluczowa sprawa. Został powołany zespół autorski z udziałem przedstawicieli rodzajów sił zbrojnych, Sztabu Generalnego WP i ośrodka szkolenia z Dęblina”, wyjaśnia zastępca szefa Zarządu Szkolenia – P7 SGWP.

Do końca września ma powstać pierwsza polska wersja dokumentu. Będzie ona zawierać zadania dla osób funkcyjnych, w tym dla koordynatora programu JTAC. Wskazane w niej zostaną też przepisy dotyczące podnoszenia kwalifikacji i ich podtrzymywania. Dopiero po wprowadzeniu narodowych dokumentów Sztab Generalny zaprosi do Polski komisję natowską, która akredytuje narodowy program i Ośrodek Szkolenia Personelu TZKOP w Dęblinie (a także symulator, na którym będzie można zaliczyć później dwa z wymaganych 12 naprowadzeń). Prawdopodobnie wstępna akredytacja odbędzie się w drugim kwartale 2013 roku. Do tego czasu kursy dla początkujących JTAC-ów będą zawieszone.

„Kiedy podpisywaliśmy umowę MoA, zapewniliśmy partnerów, że spełnimy ich oczekiwania i wymogi, takie jak uruchomienie narodowego programu JTAC”, wyjaśnia podpułkownik Komsta. „Ja odpowiadam jedynie za gotowość do szkolenia na odpowiednim poziomie. Dwóch moich oficerów ukończyło już kursy instruktorskie w USA. Z chwilą wprowadzenia polskich przepisów będziemy więc mieć instruktorów. Nauka na poziomie podstawowym została czasowo zawieszona. Nasi absolwenci nie dostaliby certyfikatów, ponieważ ośrodek nie ma akredytacji. Jeżeli nie będą uznawani w NATO jako wyszkoleni nawigatorzy, to szkoda wysiłków i kosztów. Teraz trzeba skupić się na przygotowaniach do akredytacji”. Oficer patrzy na problem konstruktywnie:

„Skoro Łotysze mają instruktorów JTAC na najwyższym poziomie, choć nie dysponują siłami powietrznymi, to i nam się uda. Warto w to inwestować, ponieważ integracja powietrzno-lądowa działań wojska jest absolutnie konieczna”.

Wychodzenie na prostą

Do tej pory TZKOP w Wojskach Lądowych funkcjonowały głównie w batalionach. Były bardzo zróżnicowane pod względem poziomu wyszkolenia oraz wyposażenia.

„Brakowało dowodzenia lotnictwem na szczeblu brygady i dywizji. Nie było możliwości budowania ścieżki rozwoju dla specjalistów”, przyznaje podpułkownik Dawid Rogiński, dowódca Centralnej Grupy TZKOP powstałej w Inowrocławiu. CG TZKOP pozwoli osiągnąć i utrzymać standardy wyszkolenia narzucone wspomnianymi wcześniej dokumentami.

W wypadku ewentualnego konfliktu zbrojnego na terenie kraju grupa JTAC-ów z Inowrocławia będzie przygotowana do wykorzystania lotnictwa sojuszu, a na potrzeby misji i ćwiczeń krajowych w pełni sformowana CG TZKOP ma mieć zespoły przydzielone do określonego związku taktycznego (11 DKPanc, 12 DZ, 16 DZ, 6 BPD i 25 BKPow). Specjaliści (JTAC-owcy, operatorzy lasera, radiooperatorzy) będą szkolić się w Inowrocławiu, a dodatkowo uczestniczyć w ćwiczeniach
z jednostką, do której są przypisani. Według dowódcy zapewni to wysoki poziom wyszkolenia specjalistycznego i da możliwość zgrywania się z pododdziałami.

SPRZĘT TZKOP

Podstawowym sprzętem używanym przez TZKOP jest wóz dowodzenia ZWD-3 wyposażony w radiostacje HF, VHF i UHF oraz zintegrowany zestaw do lokalizacji i wskazywania celów. W planach jest pozyskanie urządzenia typu ROVER do odbioru obrazu ze statku powietrznego (posługują się takimi polscy żołnierze w Afganistanie). W skład wyposażenia indywidualnego wchodzą między innymi: lornetka-noktowizor-dalmierz VECTOR-21N, gogle noktowizyjne, wskaźnik laserowy IZLID 1000P, wskaźnik światła widzialnego GBD III oraz GPS.

 Podpułkownik Rogiński twierdzi, że choć założenie jest takie, by wszyscy nawigatorzy naprowadzania znaleźli się w Inowrocławiu, to okres przejściowy, czyli od dwóch do czterech lat, będzie obowiązywał żołnierzy, którzy pozostaną poza strukturami Centralnej Grupy TZKOP – chodzi tu głównie o personel 

z 6 Brygady Powietrznodesantowej. Dowódca CG nie kryje, że oprócz braku akredytowanego ośrodka szkolenia to właśnie nabór personelu jest jednym z poważniejszych zmartwień. Największy kłopot był właśnie ze spadochroniarzami.

Wysunięci nawigatorzy naprowadzania w 6 BPD i 25 BKPow są najbardziej doświadczeni i choć praca w CG TZKOP wiąże się z rozwojem zawodowym i awansami, to „naprowadzacze” spadochroniarze robili wszystko, by nie pojechać do Inowrocławia. Nie chcieli rozstawiać się z wojskami powietrznodesantowymi, ponieważ bali się, że utracą dodatek desantowy, czyli kilkaset złotych miesięcznie. Podpułkownik Rogiński uspokaja: „Obawy te są nieuzasadnione, ponieważ w pięciu zespołach przeznaczonych do brygad 6. i 25. dodatki desantowe zostaną utrzymane, a żołnierze będą uczestniczyć w szkoleniu spadochronowym”. Poza tym dowódca Wojsk Lądowych dwukrotnie wnioskował u przełożonych o przyznanie dodatku specjalnego dla JTAC-ów.

Magdalena Kowalska-Sendek

autor zdjęć: Arch. OSzP TZKOP





Ministerstwo Obrony Narodowej Wojsko Polskie Sztab Generalny Wojska Polskiego Dowództwo Generalne Rodzajów Sił Zbrojnych Dowództwo Operacyjne Rodzajów Sił Zbrojnych Wojska Obrony
Terytorialnej
Żandarmeria Wojskowa Dowództwo Garnizonu Warszawa Inspektorat Wsparcia SZ Wielonarodowy Korpus
Północno-
Wschodni
Wielonarodowa
Dywizja
Północny-
Wschód
Centrum
Szkolenia Sił Połączonych
NATO (JFTC)
Agencja Uzbrojenia

Wojskowy Instytut Wydawniczy (C) 2015
wykonanie i hosting AIKELO