OIOM z plecaka

Kładąc nacisk na odpowiednie szkolenie operatorów-medyków oraz rozwój niezawodnego systemu wsparcia telemedycznego, jesteśmy w stanie podołać nowym wyzwaniom współczesnego pola walki.

 

Warszawa, godzina 23.24 czasu lokalnego. W centrum operacyjnym dzwoni telefon. Oficer dyżurny odbiera połączenie. Po drugiej stronie zgłasza się operator-medyk z Dongoli w Sudanie. Sytuacja jest naprawdę poważna. Zadaniowa grupa bojowa operuje w rejonie opanowanym przez lokalne bojówki islamskie. Podczas powrotu do „safe house” doszło do wypadku. Dwóch operatorów doznało lekkich obrażeń kończyn. Trzeci, niestety, wymaga szybkiej ewakuacji. Uszkodzony pojazd nie nadaje się do transportu rannego. Na domiar złego okazuje się, iż zorganizowanie alternatywnej drogi ewakuacji zajmie co najmniej 12 godzin. Operator-medyk bezzwłocznie przystępuje do akcji. Ciężko ranny kolega ma otwarte złamanie lewej kości udowej, rozległą ranę prawego ramienia oraz prawdopodobnie odmę lub stłuczenie płuca. Trudności z oddychaniem, krwawienie i przeszywający ból zmuszają do szybkiego działania. Tu nie ma na co czekać! Pacjent powinien jak najszybciej trafić do szpitala. Jednakże przez kolejne pół doby natychmiastowość pozostanie na afrykańskich bezdrożach pojęciem względnym, a improwizacja stanie się standardem intensywnej terapii.

Ta sytuacja, choć wymyślona, znakomicie pokazuje, jak ważne jest odpowiednie przygotowanie operatorów-medyków do sprawowania przez kilka godzin, a nawet dni całkowitej opieki nad poszkodowanym.

 

Czas na wagę złota

Przez ostatnie kilkanaście lat konfliktu na Bliskim Wschodzie ukształtował się bardzo wyrazisty obraz medycyny pola walki. Algorytmiczne zasady TCCC (ang. Tactical Combat Casualty Care) wyznaczały kolejne kroki postępowania z poszkodowanym oczekującym na ewakuację. W momencie powstania urazu zegar zaczynał odliczać cenne minuty ze „złotej godziny” (ang. golden hour of trauma), dzielące pacjenta od wyspecjalizowanej opieki lekarskiej. Rozpoczynał się morderczy wyścig z czasem, któremu były podporządkowane wszelkie działania ratownicze w warunkach taktycznych. Szeroko rozwinięta infrastruktura medyczna oraz stosunkowo niewielkie odległości sprzyjały błyskawicznym ruchom platform ewakuacyjnych. Radiowym zaklęciem wzywano MEDEVAC, by po chwili gnać z noszami w tumany kurzu. W siłach NATO funkcjonował skoordynowany łańcuch pomocy, dzięki czemu odnotowano bezprecedensową wręcz przeżywalność. I w momencie, gdy można by skoncentrować się na doskonaleniu tego, co już osiągnęliśmy, los rzuca nam rękawicę. Od nowa zaczynamy tworzyć kolejne karty historii medycyny taktycznej.

 

Nowe horyzonty

Zmieniające się krajobraz strategiczny i sposób prowadzenia konfliktów zbrojnych pociągają za sobą szereg istotnych zmian, zwłaszcza w pracy operatora-medyka. W myśl wszelkich założeń oraz glejtów precyzujących przyszłe zadania i wyzwania wojsk specjalnych (np. ARSOF 2022 lub USASOC 2035) przyjdzie nam działać w dużym rozproszeniu coraz mniej liczebnych zespołów. Będziemy wysyłani w najbardziej odległe zakątki globu, w których może brakować kranu z ciepłą wodą, a co dopiero ukształtowanego systemu opieki zdrowotnej. Nie będziemy więc dysponować wsparciem medycznym na dotychczasowym poziomie. Z całkiem prozaicznych powodów, organizacyjnych, kadrowych czy też finansowych, nikt nie wyśle całego szpitala ani nawet lekarza z każdym zespołem zadaniowym. W wielu przypadkach operator-medyk będzie jedyną medycznie przeszkoloną i godną zaufania osobą w promieniu dziesiątek, a nawet setek kilometrów. Przyjdzie nam nie tylko ratować, lecz także leczyć oraz zapobiegać. I do tej właśnie roli musimy się gruntownie przygotować.

 

Tyrania odległości

W obliczu tyranii odległości i mocno uszczuplonych zasobów przejmiemy najbardziej podstawową opiekę zdrowotną nad zespołem. Co istotniejsze, będziemy też udzielać pomocy kolegom, których stan niejednokrotnie wymagałby interwencji szpitalnego oddziału intensywnej opieki medycznej (OIOM). Tym samym powrócimy do zalążków naszej profesji zakorzenionych w przedłużonej opiece polowej (prolonged field care – PFC). Na barki operatora-medyka spadnie wielogodzinna lub nawet wielodniowa terapia medyczna prowadzona na pustyni i w puszczy, tzn. w taktycznych warunkach przedszpitalnych. Naszych pacjentów w stanie krytycznym będziemy przyjmować na „OIOM z plecaka” pod gwiazdami. W miarę możliwości podniesiemy standard, kiedy położymy poszkodowanego na furmance, przyczepie quada czy też pace samochodu. Z pewnością wykorzystamy też całe spektrum środków lotniczych, by jak najszybciej przekazać pacjenta placówce kolejnego poziomu pomocy medycznej. W takim układzie nie ma szans na podtrzymanie zasad złotej godziny.

Bez wątpienia wyjdziemy poza dobrze nam znane podwórko TCCC, by tuż za miedzą zmierzyć się z o wiele silniejszym niż dotychczas przeciwnikiem. Zetkniemy się z dużo większą liczbą zagadnień medycznych, począwszy od urazów pola walki, poprzez urazy niebojowe, na problemach internistycznych skończywszy. Spójrzmy więc prawdzie w oczy. Stajemy tu przed niezmiernie trudnym, jednakże wykonalnym zadaniem. Kładąc nacisk na odpowiednią adaptację naszych szkoleń, oraz rozwój niezawodnego systemu wsparcia telemedycznego, jesteśmy w stanie podołać temu wyzwaniu.

 

Nie od razu Kraków zbudowano

Na pierwszy rzut oka można by sądzić, iż będzie konieczna kompletna przebudowa systemu edukacji rodzimego operatora-medyka. Sceptycy z pewnością zażądaliby programu na wzór trwającego dziewięć miesięcy amerykańskiego kursu SOCM (Special Operations Combat Medic) czy też sześciomiesięcznego europejskiego szkolenia NSOCM (NATO Special Operations Combat Medic). Pamiętajmy jednak, że nie od razu Kraków zbudowano. Obecnie takie rozwiązanie nie jest realne. Wymagałoby ogromnych nakładów finansowych, kadrowych oraz czasowych, którymi nie dysponujemy. O ile docelowo powinno się zmierzać w tym właśnie kierunku, o tyle doraźnie musimy poruszać się nieco innym torem. Należy opracować znacznie krótszy kurs pomostowy dla operatorów-medyków w służbie czynnej. Jego program powinien być zorientowany na doskonalenie umiejętności w zakresie dziesięciu aspektów PFC, które decydują o sukcesie przedłużonej opieki polowej. Kluczowym elementem z pewnością stanie się telemedycyna, jednakże najpierw należałoby stworzyć względnie nieskomplikowany system wirtualnego wsparcia, taki jak przykładowo VC3 (Virtual Critical Care Consultation). Ta niezmiernie prosta i tania koncepcja tele-OIOM-u sprawdziła się w realiach naszych amerykańskich kolegów. Smartfon każdy z nas nosi już w kieszeni, a lekarze z pewnością życzliwie podejdą do pełnienia wirtualnych dyżurów.

W Jednostce Wojskowej GROM rozpoczęto już prace nad utworzeniem takiego nowatorskiego kursu dla operatorów-medyków z zespołów bojowych. Z pełnym poparciem i zaangażowaniem dowództwa współtworzą go m.in. najbardziej doświadczeni operatorzy. Po prostu nie ma możliwości, aby całą kadrę medyczną nagle odesłać na sześciomiesięczne szkolenie. Kierowanie zaś poszczególnych osób zajęłoby całe lata. Nie możemy też czekać, aż ktoś stworzy nam kurs SOCM w polskim wydaniu. Wzięliśmy więc sprawy w swoje ręce. Budujemy program modułowy, który łatwo będzie dostosować do dynamicznie zmieniającego się tempa operacyjnego jednostki. Pierwszy etap, poświęcony pamięci mjr. Krzysztofa Woźniaka, który zginął w czasie akcji bojowej w Afganistanie, już za nami. Szkoliliśmy się z podstaw przedłużonej opieki polowej oraz wykorzystania USG w medycynie wojsk specjalnych. Z pewnością czeka nas herkulesowy wysiłek i oczywiste jest, że odsłoni się kilka słabych punktów, jednakże z siłą i z honorem będziemy zmierzać do celu.

21–25 maja 2017 roku w Charlotte w USA odbędzie się konferencja organizowana przez Special Operations Medical Association (SOMA) – stowarzyszenie o charakterze naukowym, wspierające rozwój medycyny wojsk specjalnych, którego inicjatywy edukacyjne są kierowane przede wszystkim do operatorów-medyków. Po stronie amerykańskiej to właśnie oni stanowią najliczniejszą grupę uczestników konferencji.

 

Maniek jest jednym z najbardziej doświadczonych operatorów-medyków w polskich siłach specjalnych. Jest też pierwszym Polakiem działającym w strukturach organizacyjnych Special Operations Medical Association. Współtworzy wiele szkoleń medycznych dla kolegów po fachu, pracuje również nad rozwinięciem programu edukacyjnego dotyczącego polowej transfuzji krwi pełnej.

Maniek

autor zdjęć: Michał Szlaga, PK/dział graficzny





Ministerstwo Obrony Narodowej Wojsko Polskie Sztab Generalny Wojska Polskiego Dowództwo Generalne Rodzajów Sił Zbrojnych Dowództwo Operacyjne Rodzajów Sił Zbrojnych Wojska Obrony
Terytorialnej
Żandarmeria Wojskowa Dowództwo Garnizonu Warszawa Inspektorat Wsparcia SZ Wielonarodowy Korpus
Północno-
Wschodni
Wielonarodowa
Dywizja
Północny-
Wschód
Centrum
Szkolenia Sił Połączonych
NATO (JFTC)
Agencja Uzbrojenia

Wojskowy Instytut Wydawniczy (C) 2015
wykonanie i hosting AIKELO